Witam.

Stało się, zepsuł się mój 10-letni podgrzewacz wody Kospel 12kW. Tzn.
zaczęła puszczać uszczelka w zespole wodnym, a wcześniej jedna z grzałek się
przepaliła. Co prawda jeszcze grzeje wodę, ale już trzeba zmniejszać
ciśnienie pod prysznicem, żeby była gorąca. Nie ma sensu już tego naprawiać,
bo koszt naprawy, to co najmniej 300 złotych.

Zastanawiam się nad kupnem czegoś niedrogiego na podmiankę. Myślałem, żeby
kupić np. Biawara 12kW, ale z elektronicznym sterowaniem (teraz mam
hydrauliczne). Można kupić taki podgrzewacz już za 550 złotych (nowy!).

I teraz mam pytanie... Jak sprawdzają się takie podgrzewacze z
elektronicznym sterowaniem w praktyce? Czy nie są bardziej awaryjne? Czy
rzeczywiście są bardziej energooszczędne? Czy rzeczywiście pozwalają na "w
miarę" dokładną regulację temperatury wody bez konieczności operowania
zaworem na baterii?

Jednym słowem czy lepiej kupić (waszym zdaniem) taki z elektroniką, czy
zwykły hydrauliczny?

Mogą być subiektywne opinie ;)

Mnie trochę denerwowało, że co jakiś czas musiałem wymieniać oring
(uszczelkę) przy zespole wodnym, bo się zużywał i puszczał wodę, więc
dlatego pomyślałem o elektronicznym... ale może w elektronicznych też coś
trzeba wymieniać, konserwować, itp.?

Pozdrawiam,
/\/\\/\/

do góry