-
1. Data: 2016-06-29 00:01:24
Temat: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Pete <n...@n...com>
Będzie kolejny miód dla Zenka, a mam pytanie socjo-logiczne do
właścicieli domów o relacje międzysąsiedzkie.
Ponieważ w tym tygodniu miałem 2 ciekawe przypadki. Oba w zasadzie
oparte na tym samym, nieco zwierzęcym, założeniu.
Tzn, że ten, kto pierwszy oznaczył teren (znaczy się wybudował) uzurpuje
sobie dodatkowe uprawnienia z tego tytułu.
Przypadek 1. Sąsiadka bezpośrednia powiedziała, że powinniśmy uzgodnić z
nią projekt własnego domu, bo jej się nie podoba, że wejście do naszego
domu jest z boku naprzeciwko sypialni jej córki.
Przypadek 2. Mieszkańcy sąsiedniej ulicy przespacerowali się skrótem
przez mój świeżo posiany trawnik, na pytanie, czy nie zauważyli tablic
po obu stronach działki 'teren prywatny', obruszyli się i powiedzieli,
że przecież nikt nie mówił im, że nie wolno a poza tym oni wybudowali
się już tu kilka lat temu.
Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
pojechane mna maksa?
Jak to u Was wygląda?
--
Pete
-
2. Data: 2016-06-29 00:13:36
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: "Adam Sz." <a...@g...com>
W dniu środa, 29 czerwca 2016 00:01:26 UTC+2 użytkownik Pete napisał:
> Będzie kolejny miód dla Zenka, a mam pytanie socjo-logiczne do
> właścicieli domów o relacje międzysąsiedzkie.
Zaden miod - ja granicze tylko z jedna sasiadka bezposrednio i zyjemy
swietnie. Z pozostalymi w zdecydowanej wiekszosci tez (spotykamy sie na
piwku, jeden drugiemu listy czy paczki od kurierow odbiera, razem
walczymy o droge etc). Tylko z jednym mialem zatarczke kilka lat wstecz
ale z nim nikt juz nie gada bo z kazdym mial na pienku - a od tamtego czasu
cisza i spokoj :-)
No. A w takim mieszkaniu to masz kilku/nastu sasiadow - to dopiero dramat :-)
[...]
> Tzn, że ten, kto pierwszy oznaczył teren (znaczy się wybudował) uzurpuje
> sobie dodatkowe uprawnienia z tego tytułu.
Jest tak. Nie wiem jak to wytlumaczyc :) U mnie akurat na osiedlu prawie wszyscy
budowali sie w tym samym czasie ale przez pierwszych kilka miesiecy mialem
problem z lokalnymi dzieciakami ktore sobie uzurpowaly prawo do robienia
ognisk na mojej dzialce ;) Problem zniknal naturalnie po ogrodzeniu dzialki.
> Przypadek 1. Sąsiadka bezpośrednia powiedziała, że powinniśmy uzgodnić z
> nią projekt własnego domu, bo jej się nie podoba, że wejście do naszego
> domu jest z boku naprzeciwko sypialni jej córki.
>
> Przypadek 2. Mieszkańcy sąsiedniej ulicy przespacerowali się skrótem
> przez mój świeżo posiany trawnik, na pytanie, czy nie zauważyli tablic
> po obu stronach działki 'teren prywatny', obruszyli się i powiedzieli,
> że przecież nikt nie mówił im, że nie wolno a poza tym oni wybudowali
> się już tu kilka lat temu.
>
> Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
> pojechane mna maksa?
Postaw ogrodzenie - nawet drewniane paliki i tasma ostrzegawcza.
A z sasiadami trzeba zyc dobrze, lepiej oko przymknac niz sie wyklocac ;)
No chyba, ze naprawde przeginaja - wtedy trzeba pokazac, ze na teren
wkroczyl nowy samiec alfa i przejmuje dowodzenie :D
pozdr.
--
Adam Sz.
-
3. Data: 2016-06-29 07:48:03
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: jedenptak <n...@d...pl>
On Wed, 29 Jun 2016 00:01:24 +0200
Pete <n...@n...com> wrote:
>
> Jak to u Was wygląda?
>
1. Po lewej mam gospodarstwo (ok. 60m, graniczę
bezpośrednio z polem), jest tam też chlewnia, na oko 10x20m.
Bodaj co sobotę (i inne dni czasem) robi porządki - wylewa szambo (jest
ich tam 2 rodziny) , wylewa na 3 raty - rano, południe i wieczorem. Jak
jest wiatr z tamtej strony wącham żywe ludzkie gówno.
"Stary" jakiś czas temu zajrzał na moja budowę i palną jakąś
historyjkę o znajomym (z miasta?) co to mu się nie podobały zapachy z
chlewni jakiegoś sąsiada i wreszczcie sprzedał dom a ten drugi co
kupił zaprzyjaźnił się z tym rolnikiem bo mu smrody nie przeszkadzają.
Nie wiem czy mu tak przypadkiem wyszło czy to miało być dyplomatycznie.
Mój ojciec też sobie tak pomaga, tylko sypie bakterii że
przechodząc obok nie poczułem nawet.
2. Po mojej prawej stronie (ok.80m, też graniczę z polem) "baba"
posiada chińską kosę spalinową. Nap..la to tak że cała okolica słyszy.
Wczoraj kosiła od ok. 9:00+ do 19:30+? (wyjechałem z budowy to nie
wiem), miała chyba przerwę na obiad bo z godzinę była cisza. Działki ma
chyba z 40-60 ar - wszystko to jechała tą kosą (nawiasem, ja bym chyba
zdechł), słuchawek u niej nie widziałem - może już jest głucha i kosa
cicho chodzi? (jej sąsiad także - ze słyszenia - jest mega szczęśliwy).
Ja, z tej odległości, miałem wczoraj dość tej kosy.
3. Lokalny elektryk (co 3 miesięcy nie może mi podłączyć WLZ), jego dom
rodzinny jest ze 200m ode mnie. Udało mu się nawet wpiąć mój kabel do
skrzynki, pogadałem przy tym i jakoś poskarżyłem się trochę na samoloty
(aeroklub, na weekend latają dużo - skoki itp.) oraz przy okazji na
sąsiadkę z kosą. Usłyszałem:
Że miastowi przychodzą na wieś bo ziemia tania, a tu wieś i trzeba dać
ludziom gospodarzyć. A miastowi to powinni sobie w mieście kupować
działki jak im smrody przeszkadzają.
Ot, mnie zapachy nie przeszkadzają - ale naturalne, obornik roztrząsają
- w porządku. Kosza podkaszarką? - też mam (partner), i mam
elektryczną na równiejsze tereny, ale wszystko w granicach rozsądku!
Ale jak się odezwę to będę miał zaraz NB?
-
4. Data: 2016-06-29 08:13:13
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: quent <x...@x...com>
On 29.06.2016 00:01, Pete wrote:
> Przypadek 1. Sąsiadka bezpośrednia powiedziała, że powinniśmy uzgodnić z
> nią projekt własnego domu, bo jej się nie podoba, że wejście do naszego
> domu jest z boku naprzeciwko sypialni jej córki.
Uojezu. Współczuję bo takie podejście nie wróży za dobrze.
Ja chyba unikałbym w ogóle kontaktu, ogrodzenie z tamtej strony pełne i
wysokie jak się da.
> Przypadek 2. Mieszkańcy sąsiedniej ulicy przespacerowali się skrótem
> przez mój świeżo posiany trawnik, na pytanie, czy nie zauważyli tablic
> po obu stronach działki 'teren prywatny', obruszyli się i powiedzieli,
> że przecież nikt nie mówił im, że nie wolno a poza tym oni wybudowali
> się już tu kilka lat temu.
Tu już lepiej bo zrobili to z przyzwyczajenia.
Opalikuj na razie i daj taśmę bhp, szybko przyzwyczają się do innej scieżki.
> Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
> pojechane mna maksa?
Moi sąsiedzi są w porządku ale myślę, że Ci na których trafiłeś to dosyć
typowe przypadki reprezentujące nasze społeczeństwo. Smutne to ale nie
poradzisz...
--
Pozdr.
Q
www.elipsa.info
-
5. Data: 2016-06-29 09:22:48
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: scruffty <s...@i...pl>
Dnia Wed, 29 Jun 2016 00:01:24 +0200, Pete napisał(a):
> Tzn, że ten, kto pierwszy oznaczył teren (znaczy się wybudował) uzurpuje
> sobie dodatkowe uprawnienia z tego tytułu.
Pewnie tak jest, na zasadzie: ja się już tu czuje dobrze i pewnie, a Ty
nie. Jak na początku położysz uszy pod siebie, to potem to wykorzystają,
ale bez przesady bo będą Ci robili na złość. Z sąsiadami najlepiej żyć
dobrze, ale też na pewien dystans.
> Przypadek 1. Sąsiadka bezpośrednia powiedziała, że powinniśmy uzgodnić z
> nią projekt własnego domu, bo jej się nie podoba, że wejście do naszego
> domu jest z boku naprzeciwko sypialni jej córki.
Ja bym pewnie lekko zaatakował i dał jej do zrozumienia, gdzie mam jej
"zdanie".
> Przypadek 2. Mieszkańcy sąsiedniej ulicy przespacerowali się skrótem
> przez mój świeżo posiany trawnik, na pytanie, czy nie zauważyli tablic
> po obu stronach działki 'teren prywatny', obruszyli się i powiedzieli,
> że przecież nikt nie mówił im, że nie wolno a poza tym oni wybudowali
> się już tu kilka lat temu.
Postaw prowizoryczne ogrodzenie, ja miałem długi czas siatkę leśną na
stemplach (aż przegniły), niby nic nie daje, ale dużo daje. Jak będą dalej
Ci tak łazić i masz odwagę rozwiązać sprawę niestandardowo to idź raz za
nimi i im się odlej na trawnik. Jak zapytają co robisz to powiedz, że nikt
Ci nie mówił, że nie możesz:)
> Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
> pojechane mna maksa?
Z ich punktu widzenia jesteś trochę takim intruzem. Może sprawdzają ile im
wolno i na co sobie mogą pozwolić.
> Jak to u Was wygląda?
Sąsiadów mam blisko, do jednego płota z 6 metrów a do drugiego 10, bo
mieszkam w mieście i działki są małe. Ogólnie żyjemy w zgodzie, czasem się
"pokłócimy" na zasadzie jeden drugiemu powie co mu nie pasuje, czasem
pogadamy o dupie marynie, ale bez większej zażyłości.
Też budowałem się jako "intruz", często przychodzili pytali co buduję, jak,
gdzie, kiedy itp. fajnie było pogadać, ale na zbyt szczegółowe pytania
odpowiadałem, że zobaczą jak skończę. Raczej nie "przeszkadzamy sobie", nie
robimy na złość, ale też nie pożyczamy co drugiego sprzętu czy nie kupujemy
nic na spółkę. Czasem jeden drugiemu odbierze list, czy popatrzy czy nic
się złego nie dzieje podczas nieobecności. Ot i tyle, ja nie mam potrzeby
zaprzyjaźniać się z nimi bardziej, chyba sam "wybudowałem płot" w naszych
relacjach i w sumie dobrze mi z tym.
--
scruffty
-
6. Data: 2016-06-29 09:45:38
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Budyń <b...@r...pl>
W dniu środa, 29 czerwca 2016 00:13:37 UTC+2 użytkownik Adam Sz. napisał:
> > Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
> > pojechane mna maksa?
>
> Postaw ogrodzenie - nawet drewniane paliki i tasma ostrzegawcza.
> A z sasiadami trzeba zyc dobrze, lepiej oko przymknac niz sie wyklocac ;)
o to to. O swoje trzeba zadbac ale wobec perspektywy wielu lat wspolsasiedztwa wojne
mozna odlozyc na potem a najpierw sprobowac polubownie :)
b.
-
7. Data: 2016-06-29 11:50:21
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Pete <n...@n...com>
W dniu 2016-06-29 o 09:22, scruffty pisze:
> Dnia Wed, 29 Jun 2016 00:01:24 +0200, Pete napisał(a):
>
>> Tzn, że ten, kto pierwszy oznaczył teren (znaczy się wybudował) uzurpuje
>> sobie dodatkowe uprawnienia z tego tytułu.
>
> Pewnie tak jest, na zasadzie: ja się już tu czuje dobrze i pewnie, a Ty
> nie. Jak na początku położysz uszy pod siebie, to potem to wykorzystają,
> ale bez przesady bo będą Ci robili na złość. Z sąsiadami najlepiej żyć
> dobrze, ale też na pewien dystans.
Tak to w praktyce wygląda, ale coś czuję, że sąsiadka hoduje sobie taki
żal do nas, że wkrótce wybuchnie jak Wezuwiusz
>
>> Przypadek 1. Sąsiadka bezpośrednia powiedziała, że powinniśmy uzgodnić z
>> nią projekt własnego domu, bo jej się nie podoba, że wejście do naszego
>> domu jest z boku naprzeciwko sypialni jej córki.
>
> Ja bym pewnie lekko zaatakował i dał jej do zrozumienia, gdzie mam jej
> "zdanie".
Powiedziałem jej to, że jeśli chciała mieć piękny widok z sypialni, to
mogła kupić tę działkę obok albo jednak pomyśleć, że ktoś się z boku
wybuduje.
Powiedziała, że ona zbudowała dom 4m od granicy i liczyła na to samo :D
>
>
>> Przypadek 2. Mieszkańcy sąsiedniej ulicy przespacerowali się skrótem
>> przez mój świeżo posiany trawnik, na pytanie, czy nie zauważyli tablic
>> po obu stronach działki 'teren prywatny', obruszyli się i powiedzieli,
>> że przecież nikt nie mówił im, że nie wolno a poza tym oni wybudowali
>> się już tu kilka lat temu.
>
> Postaw prowizoryczne ogrodzenie, ja miałem długi czas siatkę leśną na
> stemplach (aż przegniły), niby nic nie daje, ale dużo daje. Jak będą dalej
> Ci tak łazić i masz odwagę rozwiązać sprawę niestandardowo to idź raz za
> nimi i im się odlej na trawnik. Jak zapytają co robisz to powiedz, że nikt
> Ci nie mówił, że nie możesz:)
Wiem, że płot rozwiąże sprawę, ale samo zagadnienie socjologiczne mnie
zainteresowało. Czyli jak fala w wojsku - starszy może więcej ;)
>
>
>> Czy ja jestem jakiś niedouczony? Czy może trafiło mi się towarzystwo
>> pojechane mna maksa?
>
> Z ich punktu widzenia jesteś trochę takim intruzem. Może sprawdzają ile im
> wolno i na co sobie mogą pozwolić.
Ja może jakiś dziwny jestem, ale jeśli widzę tabliczkę z napisem 'Teren
prywatny - wstęp wzbroniony', to się tam nie pcham
>
>
>> Jak to u Was wygląda?
>
> Sąsiadów mam blisko, do jednego płota z 6 metrów a do drugiego 10, bo
> mieszkam w mieście i działki są małe. Ogólnie żyjemy w zgodzie, czasem się
> "pokłócimy" na zasadzie jeden drugiemu powie co mu nie pasuje, czasem
> pogadamy o dupie marynie, ale bez większej zażyłości.
>
> Też budowałem się jako "intruz", często przychodzili pytali co buduję, jak,
> gdzie, kiedy itp. fajnie było pogadać, ale na zbyt szczegółowe pytania
> odpowiadałem, że zobaczą jak skończę. Raczej nie "przeszkadzamy sobie", nie
> robimy na złość, ale też nie pożyczamy co drugiego sprzętu czy nie kupujemy
> nic na spółkę. Czasem jeden drugiemu odbierze list, czy popatrzy czy nic
> się złego nie dzieje podczas nieobecności. Ot i tyle, ja nie mam potrzeby
> zaprzyjaźniać się z nimi bardziej, chyba sam "wybudowałem płot" w naszych
> relacjach i w sumie dobrze mi z tym.
Płot rozwiąże połowę problemów, ale tych bezpośrednich sąsiadów chyba
nie strawię.
--
Pete
-
8. Data: 2016-06-29 16:47:54
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Marek <f...@f...com>
On Wed, 29 Jun 2016 11:50:21 +0200, Pete <n...@n...com> wrote:
> Powiedziała, że ona zbudowała dom 4m od granicy i liczyła na to
samo :D
Sugerujesz, że wybudowałeś dom bliżej niż te przepisowe 4m?
--
Marek
-
9. Data: 2016-06-29 16:51:01
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Marek <f...@f...com>
On Wed, 29 Jun 2016 11:50:21 +0200, Pete <n...@n...com> wrote:
> Ja może jakiś dziwny jestem, ale jeśli widzę tabliczkę z napisem
'Teren
> prywatny - wstęp wzbroniony', to się tam nie pcham
Jesteś przesiedleńcem z USA? U nas nie ma jeszcze w zwyczaju szanować
takich "ogłoszeń".
Może 100 lat po tym, jak uzyskamy swobodny dostęp do broni.
--
Marek
-
10. Data: 2016-06-29 16:57:57
Temat: Re: Pytanie o ekhm... stosunki sąsiedzkie.
Od: Pete <n...@n...com>
W dniu 2016-06-29 o 16:47, Marek pisze:
> On Wed, 29 Jun 2016 11:50:21 +0200, Pete <n...@n...com> wrote:
>> Powiedziała, że ona zbudowała dom 4m od granicy i liczyła na to
> samo :D
>
> Sugerujesz, że wybudowałeś dom bliżej niż te przepisowe 4m?
>
ściana bez otworów - 3m.
Dodatkowe elementy - 1,5m
--
Pete