eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.rec.domCzosne co zrobić
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 50

  • 41. Data: 2015-03-14 00:27:06
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    ZZZ piszzze:

    >> Któryś z panów kucharzy z kanału "Kuchnia +" (p.Jakubiak lub p.Adam)
    >> stwierdził niedawno w jednym z emitowanych obecnie programów, że do
    >> gara należy dodawać takie wino, jakie sami najchętniej pijemy i nam
    >> najbardziej smakuje. IMO właściwie ma rację... ale co, jeśli ktoś
    >> (na przykład) lubi szampana ? Lać do bigosu? ;)
    >
    > A dlaczego by nie?

    To mi przypomina opowieść o gościu, "który był tak bogaty, że kupił sobie
    drugą parę spodni i używał nabytku zamiast gaci". Jak się coś robi, to
    trzeba patrzeć, by miało to sens. Tu sensu nie ma.

    > Jeśli kogoś stać na picie szampana (stać, w sensie takim, że kupuje go
    > bez "jęczenia", ochów i achów jakie to delicje kupuje i jaki rarytas,
    > jak niecodzienny) to czemu by nie do kuchni. Pewnie producent szampana
    > nie ma takich wątpliwości (tak, trochę absurdalnie rozpatrując pojęcie
    > "stać mnie na... ") :))

    Nie można się żywić samym kawiorem popijanym szmpanem. Powodów tego jest
    wiele, ale tu najlepiej wymienić taki, że jest tego za mało, więc na długo
    nie starczy.

    > Ale tak poważnie, ja osobiście chętnie zgodziłbym się ze stwierdzeniem,
    > że do kuchni takie samo (jakościowo) wino jak do picia, ale trochę mnie
    > na to nie stać.

    A ja nie. Co zrobić z ludźmi, którzy wino, to tak ogólnie nie bardzo,
    ale do kuchni, to i owszem?

    > Albo inaczej - do picia jestem gotów "szarpnąć się" na lepsze wino
    > trochę ponad budżet, dlatego w kuchni używam raczej przeciętnego.

    Inaczej mówiąc, nie ma czegoś takiego jak "ogólna jakość wina". To samo
    dotyczy innych rzeczy -- buty mogą być dobre, lub złe. Te złe nie dość,
    że uwierają, to jeszcze po miesiącu zaczynają zęby szczerzyć. Można
    wydać czort wie ile za butelkę wina i dostać coś, co nie jest "lepsze".
    Co więcej -- jak mam ochotę na pieczone ziemniaki czy inne proste danie,
    to nie wybiorę do tego drogiego wina. Co nie znaczy, że wezmę wino złej
    jakości.

    > Sadzę, że nawet marne (byle nie zepsute) nie będzie w potrawie dawało
    > negatywnych doznań smakowych bo jest tylko jednym z składników
    > bukietu smakowego.

    Wino niesklarowane można uznać za "zepsute", jeśli chodzi o picie. Ale
    do kuchni się nadaje. Stan pośredni między winem a octem też pijalny
    nie jest, ale spuścić to do gara można. Z pewnością lepiej wypełni
    swoją funkcje od najprzedniejszego szmpana.

    > p.s. a tak poza tym do kuchni polecam wino własnego wykonania
    > (poza brakiem dylematów finansowych dochodzi satysfakcja)

    Jeśli chodzi o polskie warunki klimatyczne, to do tych poleceń się
    nie przyłączę. Wino buraczane (z naszymi owocami bez cukru wiele się
    nie zdziała) ma ograniczone zastosowanie w kuchni. W ogólnym przypadku,
    to tak, wino bezmarkowe ma wiele zalet. Więcej, niż można by było
    przypuszczać.

    Jarek

    --
    Nie pij chłopie lepiej wody
    Bo ta woda tobie szkodzi
    Ty sie lepiej napij wina
    To jest lepsza medycyna


  • 42. Data: 2015-03-14 09:45:21
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: FEniks <x...@p...fm>

    W dniu 2015-03-13 o 18:00, Qrczak pisze:
    >
    > Dobre pytanie, warte crossa na kuchnię.
    > Jakie jest to dolne kryterium oceny, czy wino nadaje się jako wsad do
    > gara?
    > Bo stojąc przed regałem, gdzie rozrzut od 9,99 do 99,99 czasem się
    > zastanawiam, czy prze- czy raczej niedo-inwestowywuję.

    Problem jest taki, że czasami takie za 15zł chętniej wypiję od takiego
    za 50zł, które tylko do gara się nada. Według mnie, choć zastrzegam, że
    żadnym kiperem nie jestem. Co do takiego za 100zł i więcej nie
    wypowiadam się, bo takiego nie kupuję, a jeśli zdarzyło mi się pić, to
    bez świadomości jego ceny.
    Krótko mówiąc - do gara każde za 10-15zł (np. z Biedry) powinno być
    dobre. Byle z winogron było.

    Ewa


  • 43. Data: 2015-03-14 14:39:42
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: "ZZZ" <n...@n...com>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrnmg6sim.jqu.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    > ZZZ piszzze:
    >
    >>> Któryś z panów kucharzy z kanału "Kuchnia +" (p.Jakubiak lub p.Adam)
    >>> stwierdził niedawno w jednym z emitowanych obecnie programów, że do
    >>> gara należy dodawać takie wino, jakie sami najchętniej pijemy i nam
    >>> najbardziej smakuje. IMO właściwie ma rację... ale co, jeśli ktoś
    >>> (na przykład) lubi szampana ? Lać do bigosu? ;)
    >>
    >> A dlaczego by nie?
    >
    > To mi przypomina opowieść o gościu, "który był tak bogaty, że kupił sobie
    > drugą parę spodni i używał nabytku zamiast gaci". Jak się coś robi, to
    > trzeba patrzeć, by miało to sens. Tu sensu nie ma.
    >
    >> Jeśli kogoś stać na picie szampana (stać, w sensie takim, że kupuje go
    >> bez "jęczenia", ochów i achów jakie to delicje kupuje i jaki rarytas,
    >> jak niecodzienny) to czemu by nie do kuchni. Pewnie producent szampana
    >> nie ma takich wątpliwości (tak, trochę absurdalnie rozpatrując pojęcie
    >> "stać mnie na... ") :))
    >
    > Nie można się żywić samym kawiorem popijanym szmpanem. Powodów tego jest
    > wiele, ale tu najlepiej wymienić taki, że jest tego za mało, więc na długo
    > nie starczy.
    >
    >> Ale tak poważnie, ja osobiście chętnie zgodziłbym się ze stwierdzeniem,
    >> że do kuchni takie samo (jakościowo) wino jak do picia, ale trochę mnie
    >> na to nie stać.
    >
    > A ja nie. Co zrobić z ludźmi, którzy wino, to tak ogólnie nie bardzo,
    > ale do kuchni, to i owszem?
    >
    >> Albo inaczej - do picia jestem gotów "szarpnąć się" na lepsze wino
    >> trochę ponad budżet, dlatego w kuchni używam raczej przeciętnego.
    >
    > Inaczej mówiąc, nie ma czegoś takiego jak "ogólna jakość wina". To samo
    > dotyczy innych rzeczy -- buty mogą być dobre, lub złe. Te złe nie dość,
    > że uwierają, to jeszcze po miesiącu zaczynają zęby szczerzyć. Można
    > wydać czort wie ile za butelkę wina i dostać coś, co nie jest "lepsze".
    > Co więcej -- jak mam ochotę na pieczone ziemniaki czy inne proste danie,
    > to nie wybiorę do tego drogiego wina. Co nie znaczy, że wezmę wino złej
    > jakości.
    >
    >> Sadzę, że nawet marne (byle nie zepsute) nie będzie w potrawie dawało
    >> negatywnych doznań smakowych bo jest tylko jednym z składników
    >> bukietu smakowego.
    >
    > Wino niesklarowane można uznać za "zepsute", jeśli chodzi o picie. Ale
    > do kuchni się nadaje. Stan pośredni między winem a octem też pijalny
    > nie jest, ale spuścić to do gara można. Z pewnością lepiej wypełni
    > swoją funkcje od najprzedniejszego szmpana.
    >
    >> p.s. a tak poza tym do kuchni polecam wino własnego wykonania
    >> (poza brakiem dylematów finansowych dochodzi satysfakcja)
    >
    > Jeśli chodzi o polskie warunki klimatyczne, to do tych poleceń się
    > nie przyłączę. Wino buraczane (z naszymi owocami bez cukru wiele się
    > nie zdziała) ma ograniczone zastosowanie w kuchni. W ogólnym przypadku,
    > to tak, wino bezmarkowe ma wiele zalet. Więcej, niż można by było
    > przypuszczać.
    >
    > Jarek
    >
    Masz oczywiście we wszystkim rację.
    I jeszcze literacko.
    Amen

    ZZ


  • 44. Data: 2015-03-14 15:07:05
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pani Ewa napisała:

    >> Jakie jest to dolne kryterium oceny, czy wino nadaje się jako wsad
    >> do gara? Bo stojąc przed regałem, gdzie rozrzut od 9,99 do 99,99
    >> czasem się zastanawiam, czy prze- czy raczej niedo-inwestowywuję.
    >
    > Problem jest taki, że czasami takie za 15zł chętniej wypiję od takiego
    > za 50zł, które tylko do gara się nada. Według mnie, choć zastrzegam,
    > że żadnym kiperem nie jestem. Co do takiego za 100zł i więcej nie
    > wypowiadam się, bo takiego nie kupuję, a jeśli zdarzyło mi się pić,
    > to bez świadomości jego ceny.
    > Krótko mówiąc - do gara każde za 10-15zł (np. z Biedry) powinno być
    > dobre. Byle z winogron było.

    Wczoraj tuż przed zamknięciem odwiedziłem wyżej wymieniony przybytek.
    Pod pretekstem, żeby sobie postać pod regałem, popatrzeć na rozrzuty
    i mieć swoje zdanie. No ale jak mnie, qrza twarz, na pokuszenie wodzą,
    to też coś powinienem z tego mieć. Za 12 zł nabyłem Tikveš Vranec --
    jak sama nazwa wskazuje, macedoński. Dobra inwestycja. Jest taki, jak
    powinien być. Vranac, wspomniany wcześniej crljenak, a też i plavac
    (mali) ze sobą spokrewnione, wszystkie w garbniki obfite, do gara z
    bigosem dobre. A ten Tikveš nawet w użyciu bezpośrednim się sprawdził.
    Pani przy kasie popatrzyła na mnie i pyta -- pan mi powie, co to jest,
    że dzisiaj wszyscy klienci akurat to wino wybierają? Zamiast odesłać
    ją na p.r.k, powiedziałem kilka ciepłych słów na temat Macedonii i
    ogólnie o szczepach tego typu. Widać moi sąsiedzi mają wszyscy podobne
    potrzeby, a nowość potrafią od razu wypatrzeć.

    Jak już stanęliśmy przed regałem i przed kwestia wyboru, to nie sposób
    nie wspomnieć o etykietkach. Kiedyś wina miały jedną nalepkę. A na niej
    proste napisy: co to jest, z czego zrobione, gdzie cały proceder miał
    miejsce, do tego kilka treściwych informacji liczbowych. Dzisiaj nalepki
    są dwie. Co do tej drugiej i jej przeznaczenia, to sprawa nie jest prosta.
    Ktoś może powiedzieć, że stojąc przy regale należy je wszystkie czytać,
    brać do serca uwagi tam zawarte i na tej podstawie dokonywać wyboru.
    No nie wiem... Na tym tikveszu w opisie jest między innymi takie zdanie:
    "Trunek o średniej budowie z harmonijnym długim finiszem". Moja rada jest
    taka, aby te rzeczy czytać nie przed, a po spożyciu zawartości butelki.
    Wtedy łatwiej jest docenić poezyę przekazu.

    Jarek

    --
    -- Trudno wytrzymać człowieku tam... Taką rudą wódę piją, na myszach!
    -- To tam jeszcze bardziej garują jak u nas?
    -- Uuuuu, bez porównania, kochany... taki malutki wypijesz, dwa dni
    nieprzytomny jesteś...


  • 45. Data: 2015-03-14 17:25:20
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Qrczak <q...@q...pl>

    Dnia 2015-03-14 15:07, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
    > Pani Ewa napisała:
    >
    >>> Jakie jest to dolne kryterium oceny, czy wino nadaje się jako wsad
    >>> do gara? Bo stojąc przed regałem, gdzie rozrzut od 9,99 do 99,99
    >>> czasem się zastanawiam, czy prze- czy raczej niedo-inwestowywuję.
    >>
    >> Problem jest taki, że czasami takie za 15zł chętniej wypiję od takiego
    >> za 50zł, które tylko do gara się nada. Według mnie, choć zastrzegam,
    >> że żadnym kiperem nie jestem. Co do takiego za 100zł i więcej nie
    >> wypowiadam się, bo takiego nie kupuję, a jeśli zdarzyło mi się pić,
    >> to bez świadomości jego ceny.
    >> Krótko mówiąc - do gara każde za 10-15zł (np. z Biedry) powinno być
    >> dobre. Byle z winogron było.
    >
    > Wczoraj tuż przed zamknięciem odwiedziłem wyżej wymieniony przybytek.
    > Pod pretekstem, żeby sobie postać pod regałem, popatrzeć na rozrzuty
    > i mieć swoje zdanie. No ale jak mnie, qrza twarz, na pokuszenie wodzą,
    > to też coś powinienem z tego mieć. Za 12 zł nabyłem Tikveš Vranec --
    > jak sama nazwa wskazuje, macedoński. Dobra inwestycja. Jest taki, jak
    > powinien być. Vranac, wspomniany wcześniej crljenak, a też i plavac
    > (mali) ze sobą spokrewnione, wszystkie w garbniki obfite, do gara z
    > bigosem dobre. A ten Tikveš nawet w użyciu bezpośrednim się sprawdził.
    > Pani przy kasie popatrzyła na mnie i pyta -- pan mi powie, co to jest,
    > że dzisiaj wszyscy klienci akurat to wino wybierają? Zamiast odesłać
    > ją na p.r.k, powiedziałem kilka ciepłych słów na temat Macedonii i
    > ogólnie o szczepach tego typu. Widać moi sąsiedzi mają wszyscy podobne
    > potrzeby, a nowość potrafią od razu wypatrzeć.
    >
    > Jak już stanęliśmy przed regałem i przed kwestia wyboru, to nie sposób
    > nie wspomnieć o etykietkach. Kiedyś wina miały jedną nalepkę. A na niej
    > proste napisy: co to jest, z czego zrobione, gdzie cały proceder miał
    > miejsce, do tego kilka treściwych informacji liczbowych. Dzisiaj nalepki
    > są dwie. Co do tej drugiej i jej przeznaczenia, to sprawa nie jest prosta.
    > Ktoś może powiedzieć, że stojąc przy regale należy je wszystkie czytać,
    > brać do serca uwagi tam zawarte i na tej podstawie dokonywać wyboru.
    > No nie wiem... Na tym tikveszu w opisie jest między innymi takie zdanie:
    > "Trunek o średniej budowie z harmonijnym długim finiszem". Moja rada jest
    > taka, aby te rzeczy czytać nie przed, a po spożyciu zawartości butelki.
    > Wtedy łatwiej jest docenić poezyę przekazu.

    Dlatego przestajam lubiać Biedrę. Ona asortyment coraz to zwiększa, moja
    wątroba zaś przerób coraz to ogranicza.

    Ostatnio przewinął mi się przed oczami Baczewski w mocno atrakcyjnej
    cenie. A za jakiś czas i Dom Perignon mnie nie zdziwi. Pewnie.
    Q
    --
    nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem


  • 46. Data: 2015-03-14 21:10:30
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Qrczak pisze:

    >> Jak już stanęliśmy przed regałem i przed kwestia wyboru, to nie sposób
    >> nie wspomnieć o etykietkach. Kiedyś wina miały jedną nalepkę. A na niej
    >> proste napisy: co to jest, z czego zrobione, gdzie cały proceder miał
    >> miejsce, do tego kilka treściwych informacji liczbowych. Dzisiaj nalepki
    >> są dwie. Co do tej drugiej i jej przeznaczenia, to sprawa nie jest prosta.
    >> Ktoś może powiedzieć, że stojąc przy regale należy je wszystkie czytać,
    >> brać do serca uwagi tam zawarte i na tej podstawie dokonywać wyboru.
    >> No nie wiem... Na tym tikveszu w opisie jest między innymi takie zdanie:
    >> "Trunek o średniej budowie z harmonijnym długim finiszem". Moja rada jest
    >> taka, aby te rzeczy czytać nie przed, a po spożyciu zawartości butelki.
    >> Wtedy łatwiej jest docenić poezyę przekazu.
    >
    > Dlatego przestajam lubiać Biedrę. Ona asortyment coraz to zwiększa, moja
    > wątroba zaś przerób coraz to ogranicza.
    >
    > Ostatnio przewinął mi się przed oczami Baczewski w mocno atrakcyjnej cenie.

    Tylko co on może mieć wspólnego z tym Baczewskim właściwym? Czy kartofliska
    pode Lwowem tak były nasłonecznione, że w destylacie dało się wyczuć nutę,
    której żadną miarą nigdzie indziej powtórzyć nie sposób? To co jest pewne,
    Baczewski aparaturę miał dobrą, jak na tamte czasy. Dzisiaj każdy taką mieć
    może. Ale marki już nie -- tylko ten jeden, kto za nią zapłacił. Jak będę
    chciał kartki od wódki poczytać, to może sobie tę własnie flachę z półki
    w Biedronce ściągnę.

    > A za jakiś czas i Dom Perignon mnie nie zdziwi. Pewnie.

    Wtedy my go rzecz jasna od razu kupimy i użyjemy do bigosu. Przedni wyjdzie
    z pewnością. Ale już jestem ciekaw, co też tam na tej drugiej etykiecie --
    zadniej, że się tak wyrażę -- napiszą.

    Jarek

    --
    Bo gdzie jeszcze ludziom
    Tak dobrze jak tu?
    Tylko we Lwowie!
    Gdzie śpiewem cię tulą
    l budzą ze snu?
    Tylko we Lwowie!


  • 47. Data: 2015-03-14 21:45:05
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Qrczak <q...@q...pl>

    Dnia 2015-03-14 21:10, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
    > Qrczak pisze:
    >
    >>> Jak już stanęliśmy przed regałem i przed kwestia wyboru, to nie sposób
    >>> nie wspomnieć o etykietkach. Kiedyś wina miały jedną nalepkę. A na niej
    >>> proste napisy: co to jest, z czego zrobione, gdzie cały proceder miał
    >>> miejsce, do tego kilka treściwych informacji liczbowych. Dzisiaj nalepki
    >>> są dwie. Co do tej drugiej i jej przeznaczenia, to sprawa nie jest prosta.
    >>> Ktoś może powiedzieć, że stojąc przy regale należy je wszystkie czytać,
    >>> brać do serca uwagi tam zawarte i na tej podstawie dokonywać wyboru.
    >>> No nie wiem... Na tym tikveszu w opisie jest między innymi takie zdanie:
    >>> "Trunek o średniej budowie z harmonijnym długim finiszem". Moja rada jest
    >>> taka, aby te rzeczy czytać nie przed, a po spożyciu zawartości butelki.
    >>> Wtedy łatwiej jest docenić poezyę przekazu.
    >>
    >> Dlatego przestajam lubiać Biedrę. Ona asortyment coraz to zwiększa, moja
    >> wątroba zaś przerób coraz to ogranicza.
    >>
    >> Ostatnio przewinął mi się przed oczami Baczewski w mocno atrakcyjnej cenie.
    >
    > Tylko co on może mieć wspólnego z tym Baczewskim właściwym? Czy kartofliska
    > pode Lwowem tak były nasłonecznione, że w destylacie dało się wyczuć nutę,
    > której żadną miarą nigdzie indziej powtórzyć nie sposób? To co jest pewne,
    > Baczewski aparaturę miał dobrą, jak na tamte czasy. Dzisiaj każdy taką mieć
    > może. Ale marki już nie -- tylko ten jeden, kto za nią zapłacił. Jak będę
    > chciał kartki od wódki poczytać, to może sobie tę własnie flachę z półki
    > w Biedronce ściągnę.

    Co wspólne to nie wiem. Ale jakże ujrzę Kozubów, to ze trzy za Chirka
    odmówię zdrowaśki. I wypiję. I żeby nie było zboczeństwa to pewnie
    popiję ichnią colą czy inną bardziej czystą wodą.

    >> A za jakiś czas i Dom Perignon mnie nie zdziwi. Pewnie.
    >
    > Wtedy my go rzecz jasna od razu kupimy i użyjemy do bigosu. Przedni wyjdzie
    > z pewnością. Ale już jestem ciekaw, co też tam na tej drugiej etykiecie --
    > zadniej, że się tak wyrażę -- napiszą.

    Mnie to akurat bąbelki w bigosie szkodzą. Ale ja prosta jestem, słucham
    wina proste: https://www.youtube.com/watch?v=Z6HH20s1JGs.

    Q
    --
    nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem


  • 48. Data: 2015-03-14 23:14:55
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: FEniks <x...@p...fm>

    W dniu 2015-03-14 o 15:07, Jarosław Sokołowski pisze:
    > Wczoraj tuż przed zamknięciem odwiedziłem wyżej wymieniony przybytek.
    > Pod pretekstem, żeby sobie postać pod regałem, popatrzeć na rozrzuty i
    > mieć swoje zdanie. No ale jak mnie, qrza twarz, na pokuszenie wodzą,
    > to też coś powinienem z tego mieć. Za 12 zł nabyłem Tikveš Vranec --
    > jak sama nazwa wskazuje, macedoński. Dobra inwestycja. Jest taki, jak
    > powinien być. Vranac, wspomniany wcześniej crljenak, a też i plavac
    > (mali) ze sobą spokrewnione, wszystkie w garbniki obfite, do gara z
    > bigosem dobre. A ten Tikveš nawet w użyciu bezpośrednim się sprawdził.

    To dziękuję za namiar, pędem nabędę.

    Ja upodobałam sobie w Biedrze portugalskie wino o lakonicznej nazwie "Pe
    Tinto". Bardzo mi smakuje i na szczęście mają je w dość stałej
    sprzedaży, w cenie około 15zł. Podejrzewam, że garbników, tanin i czego
    tam jeszcze, ma też dostatecznie dużo do bigosu. Natomiast z innych
    portugalskich, z tych które pojawiły się sezonowo w czasie
    portugalskiego tygodnia, wzięłam dwa losowo i nie były zbyt dobre.

    > czytać, brać do serca uwagi tam zawarte i na tej podstawie dokonywać
    > wyboru. No nie wiem... Na tym tikveszu w opisie jest między innymi
    > takie zdanie: "Trunek o średniej budowie z harmonijnym długim
    > finiszem". Moja rada jest taka, aby te rzeczy czytać nie przed, a po
    > spożyciu zawartości butelki. Wtedy łatwiej jest docenić poezyę przekazu.

    Mnie najbardziej spodobało się kiedyś w opisie chyba na jakimś
    kalifornijskim: "łatwe w piciu". Takie lubię!

    Ewa



  • 49. Data: 2015-03-15 17:07:23
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: FEniks <x...@p...fm>

    W dniu 2015-03-14 o 23:14, FEniks pisze:
    > W dniu 2015-03-14 o 15:07, Jarosław Sokołowski pisze:
    >> Wczoraj tuż przed zamknięciem odwiedziłem wyżej wymieniony przybytek.
    >> Pod pretekstem, żeby sobie postać pod regałem, popatrzeć na rozrzuty
    >> i mieć swoje zdanie. No ale jak mnie, qrza twarz, na pokuszenie
    >> wodzą, to też coś powinienem z tego mieć. Za 12 zł nabyłem Tikveš
    >> Vranec -- jak sama nazwa wskazuje, macedoński. Dobra inwestycja. Jest
    >> taki, jak powinien być. Vranac, wspomniany wcześniej crljenak, a też
    >> i plavac (mali) ze sobą spokrewnione, wszystkie w garbniki obfite, do
    >> gara z bigosem dobre. A ten Tikveš nawet w użyciu bezpośrednim się
    >> sprawdził.
    >
    > To dziękuję za namiar, pędem nabędę.

    Niestety, nasz owad gorzej zaopatrzony albo klienci lepiej poinformowani.
    Nawet moje Pe Tinto zniknęło, więc przyjdzie mi obsychać.

    Ewa


  • 50. Data: 2015-03-16 22:57:51
    Temat: Re: Czosne co zrobić
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pani Ewa napisała:

    >>> Wczoraj tuż przed zamknięciem odwiedziłem wyżej wymieniony przybytek.
    >>> Pod pretekstem, żeby sobie postać pod regałem, popatrzeć na rozrzuty
    >>> i mieć swoje zdanie. No ale jak mnie, qrza twarz, na pokuszenie
    >>> wodzą, to też coś powinienem z tego mieć. Za 12 zł nabyłem Tikveš
    >>> Vranec -- jak sama nazwa wskazuje, macedoński. Dobra inwestycja. Jest
    >>> taki, jak powinien być. Vranac, wspomniany wcześniej crljenak, a też
    >>> i plavac (mali) ze sobą spokrewnione, wszystkie w garbniki obfite, do
    >>> gara z bigosem dobre. A ten Tikveš nawet w użyciu bezpośrednim się
    >>> sprawdził.
    >>
    >> To dziękuję za namiar, pędem nabędę.
    >
    > Niestety, nasz owad gorzej zaopatrzony albo klienci lepiej poinformowani.
    > Nawet moje Pe Tinto zniknęło, więc przyjdzie mi obsychać.

    Zdążyłem. Znowu trafiłem tuż przed zamknięciem. I znowu mieli ostatnią
    butelkę tego vranaca. Jak oni to robią? Inne półki gęsto zastawione,
    a ta tu samotna. Co ciekawe, poprzednia butelka miała zakrętkę, a ta
    z korkiem (wbrew pozorom ma to małe znaczenie). Pe Tinto nie mieli.

    Jarek

    --
    Pierwsze zdjęcie przypomina te dni grudnia,
    Kiedy wyschła nam kochanej Wisły studnia,
    Kto czym może uzupełnia wody brak,
    I na przykład, z braku wiadra czynią tak...

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1