eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieElektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 27

  • 1. Data: 2011-09-10 19:00:45
    Temat: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: hk <h...@k...pl>

    No i rację mieli ci co mi doradzali wziąć fachowca...
    Choć jakby nie do końca z tymi fachowcami... Ale po kolei:

    Nakupiłem materiałów (przewody, złączki, puszki) za 2k zł. Zacząłem
    układać je na ścianie (taki mam dziki rozkład, że nie było łatwo dojść z
    pkt. A do B) ale wymyśliłem sobie, że zrobię obwody "od gniazdka do
    gniazdka" i czasem jakieś odejście z puszki wtynkowej - i będzie.
    To samo z oświetleniem: z rozdzielni na najbliższy łącznik, stamtąd
    jeden kabelek do oprawy a drugi dalej do następnego łącznika. 3
    przewody, 9-10 żył, jak łącznik korytarzowy to gorzej, ale podobno "się da".
    W międzyczasie przeczytałem wątek o plamach na tynku tam gdzie idą
    przewody. Trochę się spietrałem bo znalazłem takich wątków więcej - w
    tym jeden o tynkach CW, nie tylko gipsowym się to trafiało... Ale akurat
    na budowę wpadł znajomek, który robił rok temu u siebie tak samo "tylko
    tobie mniej przewody wiszą bo widzę że przypinasz je co 20cm - ja
    dawałem co pół metra" i - mimo tynków gipsowych - nie miał i nie wierzył
    w smugi na przewodach.
    Lekko spietrany zadzwoniłem do tynkarza - powiedział, że daje 1-1,5cm
    tynku i przewody nie wyjdą. No to robiłem dalej. Otwornica, wiertło,
    przewód, spinki... Wszystkie dziury pod puszki ekstra głębokie - ponad
    zeta za sztukę - do kupienia łatwe jak białe kruki. Ale polecane...
    Niestety - w piwnicy kiepsko się wyrzynało otwory, cały czas nie
    wiedziałem czy zdążę i zacząłem się oglądać za fachowcem, co by mnie w
    razie czego poratował. I się zaczęło:
    1. Pierwszy powiedział, że on nigdy nie prowadzi przewodów po ścianie bo
    spod tynku wylezą. Tylko bruzda i peszel - większość instalacji w
    podłodze. Ale wejdzie za tydzień (czyli w terminie dla tynkarzy) i z
    kolejny tydzień porobi. Z tym, że otwory na puszki mam do kitu - za
    małe, nie da się ich porządnie oprawić. Pierwsze moje pytanie: a jak to?
    to nie tynkarz oprawia? nie, tynkarz chlapnie tynkiem a puszka wypadnie
    jak pociągnę za przewód. Telefon do tynkarza - on oprawia, bo przecież
    elektryk nie wie ile tynku (ale faktycznie - jak tynkarz obsadzi puszkę,
    która mi się wyrywa z rąk bo sprężynują przewody? przecież on jest od
    tynkowania a nie piep..szczot z puszką)
    2. Drugi postanowił kończyć to co ja zacząłem - nie było zbyt
    estetyczne, ale zrobi. Przewodów po podłodze nie daje, bo nie ma dostępu
    w razie czego, generalnie to co robię jest zgodne ze sztuką, więc
    pociągnie dalej. Uwaga - ja mu schodzę z budowy, bo chce za dokończenie
    tyle i tyle, a ja bym mu odbierał kasę... PS Małe otwory są za małe,
    jeden duży jest za duży. Ośmielony zacząłem go podpytywać o łączenia w
    puszkach. Otóż: przewody wchodzą do puszki głęboko (ja myślałem, że
    płytko, a głęboko się je wpycha po podłączeniu kostkami - bo głęboko
    jest dużo miejsca). Dalej: łączenie większej ilości żył to pestka dla
    fachowca. To że mnie przeraża 11 czy 15 żył to wierzy, ale co to dla
    niego, a poza tym jakie 15 żył? (no, bym wyliczył, ale się wstydziłem)
    3. Trzeci fachowiec stwierdził że od razu wchodzi i w tydzień mi to
    rozszarpie - jest szybki bo daje miedź w podłodze, przy czym najpierw
    wyszarpie ze ścian to co położyłem, bo.... wyjdą smugi od przewodów. W
    piwnicy mogę sobie je zostawić, bo i tak nie widać. A zresztą smugi to
    pryszcz - na 100% co jakiś czas wyjrzy cały przewód. Moją nieśmiałą
    uwagę o gęstym upinaniu i 1,5cm tynku fachowiec skomentował "na pewno
    1,5cm w dziurze a na garbie będzie 0,5 - tyle co ma przewód". No dobra -
    a co z tym materiałem co mi został? Otóż fachowiec go wykorzysta. Jakim
    cudem? Da w peszel YDYp? Nie, nie da go w peszel - przecież izolacja już
    jest podwójna - puści go po betonie, styropian go przykryje. Opsss, no
    ale szybki, chętny, ośmielił mnie - pytam go o te pierońskie puszki. Jak
    oprawić taką co ma 11 żył??? I tu uwaga: spec najpierw stwierdził, że
    jak się dobrze otwór wykuje to tynkarz da se radę, a potem spytał na
    kiego grzyba ja chcę 11 żył gdzieś tam dawać??? No to mu przedstawiam
    teorię prosto z forum SEP: wchodzi do puszki zasilanie (3x1,5mm2)
    wychodzi zasilanie dalej - bo nie będzie jedna puszka wisiała w obwodzie
    (znów 3x1,5mm2 razem 6 żył) z tej puszki zasilamy oprawę (3 żyły - mamy
    9) i na koniec: jest to puszka wyłącznika schodowego - potrzebne jeszcze
    2 żyły do kolejnego przełącznika... Razem 11 żył. A ten następny ma 5
    żył a jak nie jest ostatni w szeregu to i 8. A gość jak ciocia
    Grzesia-kłamczucha: pokiwał głową, otworzył szeroko oczy ze zdumienia i
    spytał: "a po kiego grzyba dawać ten przewód dwużyłowy???" Na co ja "a
    jak inaczej?" A on mi tłumaczy, że przecież wyłączniki schodowe łączone
    w parę to 3 żyły zasilania, 3 żyły do żarówki i 3 żyły do drugiego
    łącznika od pary. 9 nie 11. Tu mnie zaskoczył, przyznaję, więc tylko
    spytałem jak ten drugi może działać na trzech żyłach jak mu potrzeba
    połączenia do fazy (3 żyły bo przecież N i PE są w pakiecie) i jeszcze
    dwóch do przełączania? A fachowiec "ale przecież w trzyżyłowym to
    właśnie jest: faza i dwie żyły" To ja się pytam "ale jedna jest
    żółto-zielona???" "No a co to komu szkodzi?" Koniec... Faktycznie, jako
    amator i laik w życiu bym nie połączył obwodu po fachowcu... Na koniec
    zapytałem czy tak można? Czemu nie... A czy ktoś taki projekt/protokół
    klepnie? No pewnie - ten co go wrzucił na ścianę...

    I podsumuję tak: roboty sam nie skończę - połamałem wiertła i
    bruzdowniki, utopiłem kupę kasy w puszkach których nikt nie chce
    wykorzystać (za głębokie otwory trzeba kuć), kupiłem przewody których
    sam nie dam nikomu wykorzystać i instalację zrobi mi fachowiec za 45zł
    od punktu - jak zapłacę za materiał sam. Sam, bo taniej ja kupię na
    Allegro niż elektryk w hurtowni. A co to jest punkt - nie wiadomo. Bo
    jeden liczy cztery punkty za włącznik w garażu i trzy świetlówki, a inny
    (miłosiernie) tylko półtora za łącznik świeczkowy i bat w suficie pod
    żyrandol...
    PS Już chyba wiem po co są wyłączniki schodowe podwójne - to nie zabawka
    dla laika co nie wie jak połączyć 15 żył - to materiał dla fachowca,
    który wie ile żył żółto-zielonych się marnuje...

    PPS To jak się osadza te puszki??? Nie na gips (elektryk) bo to tynkarz
    ma je zlicować - jak się te puszki przygotowuje dla tynkarza??? Jaka
    głębokość i średnica otworu, którędy wchodzą przewody, jak podkuć
    podejście do puszki, co zrobić z przewodami w środku - żeby te chol..ne
    puszki nie wyskakiwały z dziur same, albo żeby tynkarz po zarzuceniu
    dziury rzadką zaprawą mógł swobodnie włożyć puszkę, co najwyżej od
    niechcenia ustawiając poziom i pion? I nie dostając tą puszką w oko jak
    odskoczy...


  • 2. Data: 2011-09-11 06:53:58
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>

    Użytkownik hk napisał:
    > No i rację mieli ci co mi doradzali wziąć fachowca...

    Wiesz...
    Ja sobie pomyślałem tak - jak miałem SSO:
    Zrobić toto wszystko bym pewnie i zrobił, bo tu trzeba wiedzy w zasadzie
    na poziomie szkoły podstawowej, ale...

    Nie jestem w temacie odnośnie standardów łączenia przewodów, sposobów
    ich prowadzenia, rodzaju i głębokości puszek... i wielu innych
    drobiazgów, które może i proste, ale jednak bez tej podstawowej wiedzy
    nie dałbym rady tego zrobić prawidłowo.

    Dlatego wziąłem dwóch kolesi, którzy się akurat napatoczyli.
    Współpracowali już z tynkarzami, których miałem i się znają, zatem
    nieporozumień między ekipami nie było.

    Wydałem może ze 2 - 3 kzł na tą robociznę, materiał i tak trzeba by było
    kupić, a chłopaki przynajmniej wiedzieli co i jakie kupić.

    Myślę, że jak sie tego nigdy nie robiło, to głupio trochę uczyć się na
    własnej budowie :-)...

    Znam kolesia, który kiedy budował dom, to przed przystąpieniem do
    jakiegoś odcinka prac, załapywał się na jakąś budowę właśnie w
    charakterze fachowca, który był mu potrzebny - ot tak na dwa tygodnie,
    czy na miesiąc... chodziło mu tylko o to, żeby się nauczyć jak się to
    robi. Jak uznał, że już załapał większość knifów, to dawał dyla z budowy
    i robił to u siebie :-). Pewnie trochę zaoszczędził na robociźnie... Nie
    każdy jednak się do tego nadaje i nie każdego takie coś kręci.

    Fakt jest taki, że żeby coś zrobić od początku do końca dobrze, to
    trzeba przynajmniej aktywnie asystować przy kilku tego typu pracach od
    początku do końca...

    Jak się nie ma na to czasu/zacięcia, to jednak lepiej wziąć fachmajstra...
    Szkopuł w tym, żeby na dobrego trafić.

    pozdr
    Robert G.


  • 3. Data: 2011-09-11 07:54:15
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: "Darek" <d...@p...onet.pl>

    > I podsumuję tak: roboty sam nie skończę - połamałem wiertła i bruzdowniki,
    > utopiłem kupę kasy w puszkach których nikt nie chce wykorzystać (za
    > głębokie otwory trzeba kuć), kupiłem przewody których sam nie dam nikomu
    > wykorzystać i instalację zrobi mi fachowiec za 45zł od punktu - jak
    > zapłacę za materiał sam. Sam, bo taniej ja kupię na Allegro niż elektryk w
    > hurtowni. A co to jest punkt - nie wiadomo.

    nie daj się wrabiać w żadne punkty. Niech elektrycy sobie liczą jak chcą
    te punkty, daj im czas na kalkulowanie i inne czary mary. Elektryk przed
    przystapieniem do prac ma Ci odać pełną cenę za robotę a nie za abstrakcyjne
    punkty, Bóg jeden wie jak liczone, wtedy możesz porównać wyceny kolejnych
    rozważanych fachmanów.

    To już jest jakieś wariactwo z m2 za tynki, za płytki, jak liczyć okna, jak
    liczyć
    półki z płytek itd itd.

    Ciebie jako inwestora interesuje cena ostateczna i tego się trzymać
    w każdym innym prypadku, możesz się zdziwić na końcu gdy przyjdzie do
    płatności.

    > PPS To jak się osadza te puszki??? Nie na gips (elektryk) bo to tynkarz ma
    > je zlicować - jak się te puszki przygotowuje dla tynkarza???

    IMHO tynkarz osadza jak mu pasuje.
    Mnie się wydaje, że to jest jedyne logiczne podejście, jeżeli wszystkie
    puszki chcesz mieć równo a tynkarz nie będzie mógł zwalać na elektryka.

    pzdr
    e.


  • 4. Data: 2011-09-11 08:20:26
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: janusz_kk1 <j...@o...pl>

    Dnia 10-09-2011 o 21:00:45 hk <h...@k...pl> napisał(a):

    > No i rację mieli ci co mi doradzali wziąć fachowca...
    > Choć jakby nie do końca z tymi fachowcami... Ale po kolei:
    >
    > Nakupiłem materiałów (przewody, złączki, puszki) za 2k zł. Zacząłem
    > układać je na ścianie (taki mam dziki rozkład, że nie było łatwo dojść z
    > pkt. A do B) ale wymyśliłem sobie, że zrobię obwody "od gniazdka do
    > gniazdka" i czasem jakieś odejście z puszki wtynkowej - i będzie.
    > To samo z oświetleniem: z rozdzielni na najbliższy łącznik, stamtąd
    > jeden kabelek do oprawy a drugi dalej do następnego łącznika. 3
    > przewody, 9-10 żył, jak łącznik korytarzowy to gorzej, ale podobno "się
    > da".
    Spokojnie się da, złączkami wago połączysz i w głębokiej puszce skryjesz
    tyle że tyle żył nie potrzebujesz, wyłączniki to nie punkty odbioru typu
    lampa czy gniazdko które muszą mieć PE, w wyłącznikach zbędne, także doi
    wył
    korytarzowego prowadzisz jeden przewód (3 zyły i staczy)
    Zresztą w przepisach wyrażnie piszą że urządzenia z podwójną izolacją PE
    także
    nie potrzebują i coraz więcej takich lamp np jest, nawet zacisku PE nie
    mają
    i ten prezewód żółto-zielony i tak pozostanie lużny przy lampie.




    > W międzyczasie przeczytałem wątek o plamach na tynku tam gdzie idą
    > przewody. Trochę się spietrałem bo znalazłem takich wątków więcej - w
    > tym jeden o tynkach CW, nie tylko gipsowym się to trafiało... Ale akurat
    > na budowę wpadł znajomek, który robił rok temu u siebie tak samo "tylko
    > tobie mniej przewody wiszą bo widzę że przypinasz je co 20cm - ja
    > dawałem co pół metra" i - mimo tynków gipsowych - nie miał i nie wierzył
    > w smugi na przewodach.
    Smugi pojawiają się tylko przy ciemnych kolrach farby, ja mam niebieską
    łazienkę
    i tam mi się pojawiły, na zielonych, zółtych i innych nie.
    To wynika z tego że na cienkim tynku farba sie inaczej maluje niż na
    grubszym,
    ale wystrczy pomalować drugi traz i efekt znika.

    Co do elektryków, albo robia jak chcesz i masz zaczęte albo ich pogoń,
    tynkarze albo poczekają albol przeskoczą klienta, najwyżej zrobią ci
    tydzień czy dwa później, jeszcze do zimy masz czas.



    --
    Pozdr
    JanuszK


  • 5. Data: 2011-09-11 09:08:46
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: Adam <a...@g...com>

    On 10 Wrz, 21:00, hk <h...@k...pl> wrote:

    > PPS To jak się osadza te puszki??? Nie na gips (elektryk) bo to tynkarz

    Ale Cie fachmani postraszyli :D Ja bym to mimo wszystko na Twoim
    miejscu sam skonczyl. 45 pln za punkt? Tzn. za kazde gniazdo i
    wylacznik? Ja mialem ponad 120 * 45 = 5400 pln. A instalacje zrobilem
    w tydzien z ojcem. Na luziku popoludniami. Puszki zostawiasz byle jak
    - dobrze nawet jakby wchodzily i byly luzne. Osadzaja je tynkarze na
    gotowo - licuja z tynkiem. Moi sami wszystkie kable pozaginali, a
    puszki pozatykali starymi gazetami. Kable wpuszczaj z boku ale przy
    dnie puszki (zrob dziure 5-10cm przed otworem pod katem 45st zeby
    wcelowac w dno - robilem kilkadziesiat takich otworow i zawsze
    wcelowalem - ale to porotherm wiec luzik choc i w betonie tez nie bylo
    problemow :)

    Powodzenia, nie daj sie fachowcom ;)

    --
    Adam


  • 6. Data: 2011-09-11 09:14:03
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: Skimir <p...@M...onet.pl>

    W dniu 2011-09-10 21:00, hk pisze:
    > No i rację mieli ci co mi doradzali wziąć fachowca...
    > Choć jakby nie do końca z tymi fachowcami... Ale po kolei:

    Czytam z uporem te wątki na temat elektryki własnej roboty i zaczynam
    wątpić w to co sam zrobiłem albo myślę sobie, że ta moja instalacja to
    jakaś zbyt prosta jest.

    Ja robiłem to tak:
    Zaznaczyłem gdzie mają być gniazda i wyłączniki.
    Zaplanowałem obwody biorąc pod uwagę:
    - obciążenie
    - użyteczność (tak aby przy braku fazy np. zupełnie mi gniazd na jednym
    poziomie nie odcięło lub zaległa totalna ciemność)
    - łatwość poprowadzenia przewodu (małe "podobwody" można spiąć w
    rozdzielnicy)

    Zrobiłem rozdzielnicę główną oraz dodatkową na poddaszu (mniejszy natłok
    przewodów w głównej i mniej przewodu poszło ogólnie).
    Od najdalej wysuniętego punku w danym obwodzie zaczynałem kładzenie kabla.
    Wszystkie poziome odcinki mocowałem w odległości około 1-2cm od
    chudziaka na ścianie za pomocą spinek.
    Następnie robiłem pionowe podkucia do puszek. Przewód z danego obwodu
    wchodzi do puszki, robi pętlę i wraca do podłogi.
    Puszki (głębokie) osadzałem na gipsie. Tak aby wystawały około 5-8mm ze
    ściany. Tą głębokość ustaliłem z moim "głównym" wykonawcą, który murował
    ściany, robił stropy i będzie tynkować. Gość pomierzył "prostość" ścian
    i stwierdził, że 1cm tynku będzie wystarczający.
    Inna sprawa to kwestia tego, że jak puszka będzie 5mm za głęboko to
    świat się nie zawali przecież łapki od gniazda sięgną do niej bez
    problemu (śrubki też, najwyżej da się dłuższe). Jak będzie wystawać to
    trochę gorzej.
    Tynki osadzałem na gipsie szpachlowym robiąc taką konsystencję aby dało
    się z dosyć sporym oporem puszkę wcisnąć (otwory były prawie na styk) a
    jednocześnie gips oblewał puszkę. W tej chwili są nie do ruszenia.

    Na koniec pionowe bruzdy wraz z przewodami wstępnie zatynkowałem.

    Jeśli chodzi o przewody do żyrandoli to aby nie kuć w betonie i nad
    głową (ani to łatwe ani przyjemne) w stropie robiłem dwie dziury. Jedną
    nad puszką z włącznikiem (tam przewód wyjdzie nad strop) a drugą w
    miejscu planowanego żyrandola (tam przewód wróci z powrotem na właściwą
    stronę stropu).

    Dodatkowo, tam gdzie mogę spodziewać się zapotrzebowania na prąd w
    przyszłości dałem duże puszki instalacyjne. Ostatecznie będę mógł podkuć
    kawałek i się wpiąć.

    Co do ilości przewodów w puszce to nie ma większego problemu. Jak
    usuniesz zewnętrzną izolację to objętość przewodów robi się znacznie
    mniejsza i da się to poupychać w głębokich puszkach.

    Zrobienie tej całej wstępnej instalacji (bo nie robiłem rozdzielnic)
    zajęło mi w sumie 5 dni.
    Dodatkowo jeden dzień na zrobienie instalacji alarmowej na parterze
    podczas czego miałem wtopę w postaci przecięcia bruzdownicą dwóch
    wcześnie położonych kabli do oświetlenia - tak więc ich wymiana nie
    trwała długo.

    Inne pierdoły takie jak domofon (wideofon), sterowanie piecem itp robię
    tak, że wpuszczam pionowo w ścianę odpowiednio grube peszle bo do końca
    nie wiem jak ta instalacja będzie wyglądać. Peszle wyprowadzam w
    miejscach potencjalnych urządzeń (oczywiście bez przesady, tych peszli
    jest raptem z cztery). Jak będzie trzeba to zawsze mogę dojść do takiego
    peszla nawet spod listwy przypodłogowej i jakiś drobny kabel tam ukryć.

    Instalacja teleinformatyczna będzie zrobiona za radą "głównego
    wykonawcy" po wykonaniu tynków. Z uwagi na dosyć dużą łatwość jej
    uszkodzenia podczas tynkowania i będzie wykonywana podobnie jak
    elektryka tyle, że w całości w peszlach.

    Mam nadzieję, że wszystko zadziała jak będzie trzeba :-)

    --
    M.


  • 7. Data: 2011-09-11 14:40:50
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: "janko walski" <j...@o...com.pl>

    Użytkownik "hk" <h...@k...pl> napisał w wiadomości
    news:j4gc4s$22l3$1@bgp.inds.pl...
    > No i rację mieli ci co mi doradzali wziąć fachowca...
    > Choć jakby nie do końca z tymi fachowcami... Ale po kolei:
    >
    > Nakupiłem materiałów (przewody, złączki, puszki) za 2k zł. Zacząłem
    > układać je na ścianie (taki mam dziki rozkład, że nie było łatwo dojść z
    > pkt. A do B) ale wymyśliłem sobie, że zrobię obwody "od gniazdka do
    > gniazdka" i czasem jakieś odejście z puszki wtynkowej - i będzie.
    > To samo z oświetleniem: z rozdzielni na najbliższy łącznik, stamtąd jeden
    > kabelek do oprawy a drugi dalej do następnego łącznika. 3 przewody, 9-10
    > żył, jak łącznik korytarzowy to gorzej, ale podobno "się da".
    > W międzyczasie przeczytałem wątek o plamach na tynku tam gdzie idą
    > przewody. Trochę się spietrałem bo znalazłem takich wątków więcej - w tym
    > jeden o tynkach CW, nie tylko gipsowym się to trafiało... Ale akurat na
    > budowę wpadł znajomek, który robił rok temu u siebie tak samo "tylko tobie
    > mniej przewody wiszą bo widzę że przypinasz je co 20cm - ja dawałem co pół
    > metra" i - mimo tynków gipsowych - nie miał i nie wierzył w smugi na
    > przewodach.
    > Lekko spietrany zadzwoniłem do tynkarza - powiedział, że daje 1-1,5cm
    > tynku i przewody nie wyjdą. No to robiłem dalej. Otwornica, wiertło,
    > przewód, spinki... Wszystkie dziury pod puszki ekstra głębokie - ponad
    > zeta za sztukę - do kupienia łatwe jak białe kruki. Ale polecane...
    > Niestety - w piwnicy kiepsko się wyrzynało otwory, cały czas nie
    > wiedziałem czy zdążę i zacząłem się oglądać za fachowcem, co by mnie w
    > razie czego poratował. I się zaczęło:
    > 1. Pierwszy powiedział, że on nigdy nie prowadzi przewodów po ścianie bo
    > spod tynku wylezą. Tylko bruzda i peszel - większość instalacji w
    > podłodze. Ale wejdzie za tydzień (czyli w terminie dla tynkarzy) i z
    > kolejny tydzień porobi. Z tym, że otwory na puszki mam do kitu - za małe,
    > nie da się ich porządnie oprawić. Pierwsze moje pytanie: a jak to? to nie
    > tynkarz oprawia? nie, tynkarz chlapnie tynkiem a puszka wypadnie jak
    > pociągnę za przewód. Telefon do tynkarza - on oprawia, bo przecież
    > elektryk nie wie ile tynku (ale faktycznie - jak tynkarz obsadzi puszkę,
    > która mi się wyrywa z rąk bo sprężynują przewody? przecież on jest od
    > tynkowania a nie piep..szczot z puszką)
    > 2. Drugi postanowił kończyć to co ja zacząłem - nie było zbyt estetyczne,
    > ale zrobi. Przewodów po podłodze nie daje, bo nie ma dostępu w razie
    > czego, generalnie to co robię jest zgodne ze sztuką, więc pociągnie dalej.
    > Uwaga - ja mu schodzę z budowy, bo chce za dokończenie tyle i tyle, a ja
    > bym mu odbierał kasę... PS Małe otwory są za małe, jeden duży jest za
    > duży. Ośmielony zacząłem go podpytywać o łączenia w puszkach. Otóż:
    > przewody wchodzą do puszki głęboko (ja myślałem, że płytko, a głęboko się
    > je wpycha po podłączeniu kostkami - bo głęboko jest dużo miejsca). Dalej:
    > łączenie większej ilości żył to pestka dla fachowca. To że mnie przeraża
    > 11 czy 15 żył to wierzy, ale co to dla niego, a poza tym jakie 15 żył?
    > (no, bym wyliczył, ale się wstydziłem)
    > 3. Trzeci fachowiec stwierdził że od razu wchodzi i w tydzień mi to
    > rozszarpie - jest szybki bo daje miedź w podłodze, przy czym najpierw
    > wyszarpie ze ścian to co położyłem, bo.... wyjdą smugi od przewodów. W
    > piwnicy mogę sobie je zostawić, bo i tak nie widać. A zresztą smugi to
    > pryszcz - na 100% co jakiś czas wyjrzy cały przewód. Moją nieśmiałą uwagę
    > o gęstym upinaniu i 1,5cm tynku fachowiec skomentował "na pewno 1,5cm w
    > dziurze a na garbie będzie 0,5 - tyle co ma przewód". No dobra - a co z
    > tym materiałem co mi został? Otóż fachowiec go wykorzysta. Jakim cudem? Da
    > w peszel YDYp? Nie, nie da go w peszel - przecież izolacja już jest
    > podwójna - puści go po betonie, styropian go przykryje. Opsss, no ale
    > szybki, chętny, ośmielił mnie - pytam go o te pierońskie puszki. Jak
    > oprawić taką co ma 11 żył??? I tu uwaga: spec najpierw stwierdził, że jak
    > się dobrze otwór wykuje to tynkarz da se radę, a potem spytał na kiego
    > grzyba ja chcę 11 żył gdzieś tam dawać??? No to mu przedstawiam teorię
    > prosto z forum SEP: wchodzi do puszki zasilanie (3x1,5mm2) wychodzi
    > zasilanie dalej - bo nie będzie jedna puszka wisiała w obwodzie (znów
    > 3x1,5mm2 razem 6 żył) z tej puszki zasilamy oprawę (3 żyły - mamy 9) i na
    > koniec: jest to puszka wyłącznika schodowego - potrzebne jeszcze 2 żyły do
    > kolejnego przełącznika... Razem 11 żył. A ten następny ma 5 żył a jak nie
    > jest ostatni w szeregu to i 8. A gość jak ciocia Grzesia-kłamczucha:
    > pokiwał głową, otworzył szeroko oczy ze zdumienia i spytał: "a po kiego
    > grzyba dawać ten przewód dwużyłowy???" Na co ja "a jak inaczej?" A on mi
    > tłumaczy, że przecież wyłączniki schodowe łączone w parę to 3 żyły
    > zasilania, 3 żyły do żarówki i 3 żyły do drugiego łącznika od pary. 9 nie
    > 11. Tu mnie zaskoczył, przyznaję, więc tylko spytałem jak ten drugi może
    > działać na trzech żyłach jak mu potrzeba połączenia do fazy (3 żyły bo
    > przecież N i PE są w pakiecie) i jeszcze dwóch do przełączania? A
    > fachowiec "ale przecież w trzyżyłowym to właśnie jest: faza i dwie żyły"
    > To ja się pytam "ale jedna jest żółto-zielona???" "No a co to komu
    > szkodzi?" Koniec... Faktycznie, jako amator i laik w życiu bym nie
    > połączył obwodu po fachowcu... Na koniec zapytałem czy tak można? Czemu
    > nie... A czy ktoś taki projekt/protokół klepnie? No pewnie - ten co go
    > wrzucił na ścianę...
    >
    > I podsumuję tak: roboty sam nie skończę - połamałem wiertła i bruzdowniki,
    > utopiłem kupę kasy w puszkach których nikt nie chce wykorzystać (za
    > głębokie otwory trzeba kuć), kupiłem przewody których sam nie dam nikomu
    > wykorzystać i instalację zrobi mi fachowiec za 45zł od punktu - jak
    > zapłacę za materiał sam. Sam, bo taniej ja kupię na Allegro niż elektryk w
    > hurtowni. A co to jest punkt - nie wiadomo. Bo jeden liczy cztery punkty
    > za włącznik w garażu i trzy świetlówki, a inny (miłosiernie) tylko półtora
    > za łącznik świeczkowy i bat w suficie pod żyrandol...
    > PS Już chyba wiem po co są wyłączniki schodowe podwójne - to nie zabawka
    > dla laika co nie wie jak połączyć 15 żył - to materiał dla fachowca, który
    > wie ile żył żółto-zielonych się marnuje...
    >
    > PPS To jak się osadza te puszki??? Nie na gips (elektryk) bo to tynkarz ma
    > je zlicować - jak się te puszki przygotowuje dla tynkarza??? Jaka
    > głębokość i średnica otworu, którędy wchodzą przewody, jak podkuć
    > podejście do puszki, co zrobić z przewodami w środku - żeby te chol..ne
    > puszki nie wyskakiwały z dziur same, albo żeby tynkarz po zarzuceniu
    > dziury rzadką zaprawą mógł swobodnie włożyć puszkę, co najwyżej od
    > niechcenia ustawiając poziom i pion? I nie dostając tą puszką w oko jak
    > odskoczy...


    Jak zwykle u inwestorów pojęcie, że oni sa najważniejsi i instalatorzy są na
    każde gwizdniecie i czekają tylko na tę jedną jedyną ofertę. Niestety weź
    pod uwagę, że instalator żeby zarobić musi zapier....ć i bardzo rzadko się
    zdarza, ze przyjdzie natychmiast, już.

    Dałeś się zmanipulować typowym "doradzaczom grupowym", którzy uważają, że
    jeżeli im się udało, bo akurat mają nieco pojęcia to wszystkim musi pójść
    tak samo gładko.

    Inwestorzy patrzą, że instalator bierze 45zł od punktu, ale nie zdają sobie
    sprawy, że tych robót nie da się wykonać palcem, a im dwardszy materiał
    budowlany i trudniejszy w obróbce tym bardziej zużywają się narzędzia i tym
    większy jest koszt narzędzi, a tym samym koszt robót.
    Dobry instalator przywozi na budowę sprzęt warty przynajmniej kilkanaście
    tysięcy złotych. Ty jako amator masz do dyspozycji ewentualnie tanią
    wiertarkę, młotek i przecinak. Weź pod uwagę, że do wykonania samych otworów
    pod puszki, otwornica, która nie rozleci się po wykonaniu kilkunastu otworów
    to wydatek ok. 250zł. Bruzdownik z łapami na SDS MAX do wykonywania bruzd to
    koszt rzędu ok. 300zł. Żeby móc kuć takim bruzdownikiem, potrzebny jest
    odpowiednio mocny i wytrzymały sprzęt o sile udaru conajmniej 10J, którego
    koszt to ok. 3000zł.
    Ja dla przykładu mam sprzęt z udarem 27J i ten dopiero w miarę dobrze kuje.
    Wiertła przebiciowe po kilkaset zł za sztukę.
    Bruzdownica do cięcia rowków w ścianie czy podłodze to koszt ok. 3000zł, a
    tarcze diamentowe do niej to koszt ok. 200zł/szt, a potrzebne są dwie. Do
    tej bruzdownicy jeszcze jest potrzebny odkurzacz. Najtańszy odkurzacz
    przemysłowy Makita to wydatek ok. 1000zł, choć jest to i tak tylko
    półśrodek, bo porządny odkurzacz ze strzepywaczem kosztuje ok. 3000zł.
    Jeszcze jak ktoś sobie sam rzeźni w miękkich materiałach takich jak Ytong,
    czy ceramiczny MAX to pół biedy, ale jak przyjdzie kuć w Silce czy w betonie
    to bez porządnego sprzętu to nie jest robota.

    Każdy instalator ma swoje wypracowane metody. Nie ma metody odealnej i tej
    jednej, jedynej.
    Ja dla przykładu staram się jak najwięcej prowadzić po podłodze, a po
    rozprowadzeniu zabezpieczam betonem, aby podczas kolejnych prac nikt nie
    uszkodził przewodów. Twierdzenie, że nie robvić, bo nie będzie dostępu jest
    totalnie bzdurne. Dobrze położona instalacja ma posłużyć na całe życie
    takiego budynku, a ułożenie jej na chudziaku jest o wiele bezpieczniejsze
    niż ułożenie na ścianie, bo istniej znikome prawdopodobieństwo jej
    uszkodzenia. Chyba, że ktoś będzie chciał się przewiercić poprzez strop i
    uszkodzi przewód. Przewód sam z siebie raczej nie ulega uszkodzeniu, a
    jeżeli nawet się uszkodzi to niezaleznie czy to będzie ściana czy też
    podłoga i tak trzeba kuć nową bruzdę w ścianie i ukąłdać nowy przewód, bo
    nigdy nie można mieć pewności co do przeodu, któzy sam uległ uszkodzeniu np.
    spaliła się izolacja.

    Do połaczenia wyłączników schodowych potrzebne są 3 żyły. Nie ma możliwości
    aby to wykonać przewodem 2-żyłowym. Po prostu jest to fizycznie niemożliwe.
    Oczywiście o ile nie robimy instalacji z przekaźnikami tylko na samych
    przełącznikach schodowych.

    Można wykorzystywać przy podłączaniu przełączników schodowych, ale należy
    widoczne końce tej żyły oznaczyć kolorem przypisanym do przewodów fazowych
    czyli: brązowy, czarny lub szary. Jest to dopuszczalny sposób. Nie ma
    potrzeby używania przewodu ochronnego PE przy przełącznikach.

    Nie wiem jakie puszki kupowałeś po 10zł/szt, ale ja dla przykładu kupuję
    głębokie i mocne puszki w cenie poniżej 40gr/szt. w których bez
    najmniejszego problemu łaczę po 3 przewody 3-żyłowe 2,5mm2 lub 4-5 przewodów
    3-żyłowych 1,5mm2 oczywiście pod osprzetem.
    Niestety, ale w przypadku, kiedy do puszki dochodzi zasilanie, odchodzi
    dalej do kolejnej puszki, jest wyjście na lampę oraz do wyłącznika
    schodowego potrzeba conajmniej 12 żył.
    Dojście zasilania - 3 żyły (L, N, PE)
    Odejście zasilania do kolejnej puszki - 3 żyły (L, N, PE)
    Do wyłącznika schodowego - 3 żyły (wszystkie fazowe)
    Do lamp:
    - pojedynczy obwód - 3żyły (L, N, PE)
    - podwójny obwód żyrandolowy 4 żyły (L, L, N, PE)
    - do lamp z większą ilością obwodów odpowiednio więcej żył

    Na marginesie: w przełącznikach krzyżowych zaś schodzą się 2 przewody
    3-żyłowe.

    W razie potrzeby upakowania większej ilości przewodów robię puszkę
    łączeniową, którą zakrywam specjalnym dekielkiem z wąsami i po wykonaniu
    połączeń lutowanych można ją całkowicie zatynkować. Po zatynkowaniu z tynku
    wystają wąsy, które się obcina pozostawiając na wierzchu ich maleńki
    fragment ok. 1-2mm, którego nie widać z odległości powyżej 1m, a zawsze
    można łatwo odnaleźć po tych wąsach lub też używając specjalnych wykrywaczy
    elektrycznych.
    Ponadto po wykonaniu instalacji, a przed położeniem tynków robię pełną
    dokumentację fotograficzną, którą wręczam inwestorowi. Samemu zaś
    przechowuję kopie. Tak więc nie zawsze jest wskazane, żeby upychać przedody
    w puszkach wyłacznikó i gniazd.

    Tak więc radzę się zastanowić czy nie warto zlecić takiej roboty komuś, kto
    to robi na codzień, posiada narzędzia i odpowiednią wiedzę, a samamu
    ograniczyć się do wykonania robót prostych, które nie wymagają zbytniej
    wiedzy, doświaczenia i sprzętu.


  • 8. Data: 2011-09-11 17:14:50
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: Budyń <b...@g...pl>

    Użytkownik "Darek" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:j4hpfl$5ba$1@news.onet.pl...
    > nie daj się wrabiać w żadne punkty. Niech elektrycy sobie liczą jak chcą
    > te punkty, daj im czas na kalkulowanie i inne czary mary. Elektryk przed
    > przystapieniem do prac ma Ci odać pełną cenę za robotę a nie za abstrakcyjne
    > punkty, Bóg jeden wie jak liczone, wtedy możesz porównać wyceny kolejnych
    > rozważanych fachmanów.

    no ale to jest niezła metoda -elektryk wchodzi, liczy te swoje punkty po swojemu i
    ogłasza cene całosci. Dobrze jest ustalic z elektrykiem rozliczenie robót dodatkowych
    które wyjdą w praniu, czyli własnie cene za punkt (i ja zdefiniować, zeby było
    wiadomo co to jest punkt).

    Wg mnie punkt to gniazdko (w jednej puszce), przełącznik i wypust lampy. Rozdzielnica
    policzona osobno - ale w robotach dodatkowych nie wystąpi bo przeciez musi byc jakos
    wliczona na początku.



    b.


  • 9. Data: 2011-09-11 19:19:33
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "janko walski" <j...@o...com.pl> napisał w wiadomości
    news:j4ih9l$cfl$1@news.onet.pl...

    > Każdy instalator ma swoje wypracowane metody. Nie ma metody odealnej i tej
    > jednej, jedynej.
    > Ja dla przykładu staram się jak najwięcej prowadzić po podłodze,

    Witamy Jacka Plumpiego w nowym wcieleniu. Moze dobrym i starym zwyczajem
    tnij jak kiedys cytaty. :-)

    Pozdro.. TK



  • 10. Data: 2011-09-12 07:45:36
    Temat: Re: Elektryka w wykonaniu amatora -cz. 3 i ostatnia - poległem
    Od: "Adams" <n...@n...pl>


    Użytkownik "hk" <h...@k...pl> napisał w wiadomości
    news:j4gc4s$22l3$1@bgp.inds.pl...

    [....]
    Panie HK.

    Odwaliles Pan najgorsza robote a teraz jeszcze chcesz zaplacic
    elektrykom od nowa :-)))))))))))))
    No Gratulacje! :-)))))))))))))))

    Puszki osadza tynkarz, zreszta sam powinien to zaproponowac,
    Puszki maja byc glebokie zebys potem nie pisal na grupe
    ze nie da sie gniazda zamontowac do puszki bo wypycha
    i wyskakuja jak sprezynka.
    Tylko zwroc uwage zeby najlepiej kable wychodzily
    blisko dna puszki.
    Co do spinek, to kiedy beda juz gotowe kable, to
    potraktuj gipsem miejsca gdzie sa spinki.

    Kable ma Pan opisane ????????????????????????????


    Peszel w scianach ?
    Pietnascie lat temu, kiedy instalacja byla oparta
    na puszkach pod sufitem.

    Co do reszty..........
    Sa normy zeby je przestrzegac, ale zycie swoje..........
    Nie ma elektryka ktory by nie wykorzystal zyly PE jesli
    nie ma innego wyjscia.


    "Fachowcy" maja to do siebie ze nie widza swoich wad,
    dlatego od zawsze tynkarz narzeka na wszystkich (sciany
    krzywe, okna zle itp itd) , elektryk na wszystkich (bo jak mozna
    nie zostawic miejsca na kable w tym miejscu), hydraulik na elektryka
    itp itd.


    pozdrawiam
    Adams





strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1