-
11. Data: 2009-03-13 13:13:25
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: h...@g...com
> Masz na mysli powstanie kibucu "Wybiórczej" za pieniądze dla całej opozycji?
Myślę, że czas, w którym można było wyjaśnić, co się z tą kasą stało i
w którym momencie to się stało, już niestety minął. Chciałabym się
mylić.
:) Nie znam znaczka na zaproponowanie pokoju, więc ślę uśmiech. Nie ja
jestem Twoim przeciwnikiem.
Ewa
-
12. Data: 2009-03-13 13:44:19
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: h...@g...com
> Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.
Pod domem.
> Na obrzeżach w piątek większość mieszkańców jedzie do rodziny na wieś,
> więc jest puściutko :), tutaj pewnie nie.
Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.
> > Garaże też są na tym podwórzu.
>
> To i hałas może być niezły, jak sąsiad wróci ciepłą noc...
Rzadko się zdarza. Starają się bardzo i zazwyczaj im się udaje.
> Można. Ale od miasta to lepiej się trzymać z daleka. Złupią i jeszcze samochód
zabiorą :).
Nie pomyślałam o tym, ja głupia :)
> Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.
Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?
> Piekielnie daleko! Zwłaszcza dla osób starszych.
Staruszki lubią spacery:)
> Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
> Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków? Antenę pozwolą w ogóle gdzieś przykręcić?
Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna. Antena, proszę bardzo, na
dachu. Anteny na elewacji... Może lepiej zamilknę.
> Z drugiej strony można wyrwać kasę z UE na rewitalizację, więc fundusz
> remontowy nie musi rujnować mieszkańców mimo wieku budynku i lokalizacji.
Z kasą z UE czy od kogokolwiek innego nie jest tak łatwo. Wnętrzności
domu już są nowe. Zaraz będzie też makijaż (wejście, klatka).
Klepnięte na ten rok i fundusze uzbierane.
> Bardzo ważna, zwłaszcza w obecnych czasach, jest kwestia własności budynku i
> gruntu, ale zakładam, że u Ciebie jest wszystko uregulowane. Inaczej to jest
> życie na wulkanie :).
100% własność prywatna (wszystkie mieszkania), żadnych roszczeń, jeśli
o to Ci chodziło.
> ja mimo wszystko miałem już dosyć mieszkania w centrum.
W Śródmieściu jestem u siebie. Wyobraź sobie, że wszyscy jesteśmy
jednakowi. Brrr...
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
-
13. Data: 2009-03-13 18:46:52
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>
> > Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.
> Pod domem.
Woooow! Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Naprawdę są tam puste miejsca jak w
czasach zamachu na Kutscherę? Chyba w innym Centrum pomieszkiwałem :).
> Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.
To w centrum też wieś mieszka? O tempora... :).
> > To i hałas może być niezły, jak sąsiad wróci ciepłą noc...
> Rzadko się zdarza. Starają się bardzo i zazwyczaj im się udaje.
Znaczy się normalni lokatorzy. Czasami tak bywa, nawet w DC.
> > Można. Ale od miasta to lepiej się trzymać z daleka. Złupią i jeszcze
> > samochód zabiorą :).
> Nie pomyślałam o tym, ja głupia :)
Gronkowiec! :) Poza tym każdy urząd, tak jak za cara, istnieje tylko po to,
żeby łupić.
> > Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.
> Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?
34! Wysiadałem na Nowiku, przez podwórka biegłem do
Foksalu/Pierackiego/Młodzieży Jugosławiańskiej/Foksalu (Warszawiak tę
wyliczankę zrozumie :) i dalej w dół na Kruczkowskiego. Tego od "Niemców".
> Staruszki lubią spacery:)
W zimę? Ja bym grzał do Rozdroża, potem w dół, autobus (szybko chodzą) i do
metra. Gorzej w drugą stronę, bo w górę będzie po schodach :(.
> > Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
> > Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków?
> Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna.
Jak żeście to załatwili? U nas nawet na wycięcie zagrażającej bezpieczeństwu
mieszkańców pochylonej mirabelki (na podwórku-studni była) wymagała jakiś
piekielnych uzgodnień. Parę miesięcy to trwało.
> Antena, proszę bardzo, na
> dachu. Anteny na elewacji... Może lepiej zamilknę.
Widocznie mała, przedwojenna, porządna Spółdzielnia.
> > Z drugiej strony można wyrwać kasę z UE na rewitalizację, więc fundusz
> > remontowy nie musi rujnować mieszkańców mimo wieku budynku i lokalizacji.
> Z kasą z UE czy od kogokolwiek innego nie jest tak łatwo. Wnętrzności
> domu już są nowe. Zaraz będzie też makijaż (wejście, klatka).
To wystąpcie o kasę na remont elewacji zewnętrznych :). I na remont dachu! Tam
zawsze jest coś do zrobienia.
> 100% własność prywatna (wszystkie mieszkania), żadnych roszczeń, jeśli
> o to Ci chodziło.
No to, dzięki Bogu i Bierutowi, jest nieźle. Trzeba firmy na kupca szukać.
Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna a i notariuszy obok dostatek. No i
firma niekoniecznie musi się liczyć z ceną, bo i tak wszystko w koszty
wrzuci:). To że Adaś mieszka obok, to niekoniecznie wada jak tu niektórzy
piszą. Co do funkcjonariuszy, to drugie pokolenie poszło w opozycję, więc
obecnie nie jest źle. Co do tej narodowości to się nie wypowiem, bo nigdy nie
miałem uprzedzeń. W każdym razie wiem, że Felek D. a i Mielżyński, jego
następca, Tatarami to raczej nie byli.
BTW, czego uczyłaś?
> W Śródmieściu jestem u siebie. Wyobraź sobie, że wszyscy jesteśmy
> jednakowi. Brrr...
Jednakowi...? W grobie chyba :).
Pozdrawiam
Czapla
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
14. Data: 2009-03-13 19:25:05
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: ąćęłńóśźż <u...@w...eu>
Polecam świetny tekst z zeszłego tygodnia "Jak uwłaszczali się ludzie Wyborczej"
autorstwa R.Bugaja (którego neobolszewickich ekonomicznych poglądów redystrybucji
zwolennikiem akurat nie jestem) bedącego blisko tamtych spraw:
www.dziennik.pl/opinie/article322033/Jak_uwlaszczali
_sie_ludzie_Wyborczej.html?service=print
JaC
-----
> Myślę, że czas, w którym można było wyjaśnić, co się z tą kasą stało i w którym
momencie to się stało, już niestety minął.
> Chciałabym się mylić.
-
15. Data: 2009-03-14 00:07:32
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: h...@g...com
> > > Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.
> > Pod domem.
> Naprawdę są tam puste miejsca jak w czasach zamachu na Kutscherę?
Naprawdę. Czasem jest ciasno o 16-18, ale to wszystko. Jeśli ktoś z
moich znajomych wjeżdżał na podwórze, to tylko dlatego, że przyjeżdżał
na dłużej i nie chciał płacić za parkowanie pod domem. Jakoś zawsze
było gdzie zaparkować. Weź pod uwagę, że uliczka jest malutka, ślepa i
zakręcona. Z Koszykowej niekoniecznie ją w ogóle widać, a już na pewno
nikomu nie chce się wjeżdżać i sprawdzać, czy jest miejsce do
parkowania za zakrętem.
> > Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.
> To w centrum też wieś mieszka? O tempora... :).
Działki mają i wyjeżdżają.
> Znaczy się normalni lokatorzy. Czasami tak bywa, nawet w DC.
Całkiem normalni, dbają o sąsiadów i oczekują tego samego.
> > > Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.
> > Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?
> 34!
Ja zaraz obok. 37. Dąbrowski :)
> > Staruszki lubią spacery:)
> W zimę? Ja bym grzał do Rozdroża, potem w dół, autobus (szybko chodzą) i do
> metra. Gorzej w drugą stronę, bo w górę będzie po schodach :(.
I kosztowałoby Cię to 10 min. albo więcej. Dużo przyjemniej
Natolińską, Wyzwolenia, Zbawiciela i już metro. Po drodze zielono albo
biało, zależnie od pory roku, ruch uliczny tylko na Zbawiciela i to
niezbyt wielki. Ja to pokonuję w 5 min.
> > > Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
> > > Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków?
> > Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna.
> Jak żeście to załatwili?
Kamienica nie jest w rejestrze zabytków. Jakieś pismo do tzw. nadzoru
budowlanego się składa. Po 30 dniach oni nie odpowiadają, czyli się
zgadzają i już. Jedni ćwiczą tę ścieżkę, inni po prostu wymieniają, bo
sąsiedzi wymienili.
> Widocznie mała, przedwojenna, porządna Spółdzielnia.
Nie spółdzielnia. 100% własność hipoteczna. A te 100% to zaledwie 21
mieszkań. W całym domu mieszka 25 osób.
> To wystąpcie o kasę na remont elewacji zewnętrznych :). I na remont dachu! Tam
> zawsze jest coś do zrobienia.
Już zrobione, i dach, i elewacja. W tym roku będzie remont wejścia.
Żadne aluminium, tylko odtworzenie tego, co jest. I tu zgoda będzie
potrzebna, bo ten fragment jest zdaje się pod opieką konserwatora.
Wśród mieszkańców są architekci i zadbają, by nic nie zostało
uszkodzone czy bezsensownie unowocześnione. Będzie też remont klatki
schodowej. Już jest zgoda właścicieli i pieniądze.
> Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna. No i
> firma niekoniecznie musi się liczyć z ceną, bo i tak wszystko w koszty
> wrzuci:).
Do mieszkania też jest niezłe. Wysokie, ciche. Zielono. Wszędzie
blisko. Nawet do Twojego ulubionego metra :) Też je lubię.
Cena jest najniższa w okolicy. Wszystko jedno czy metra, czy całości.
Jest najniższa. Nie zależy mi na mówieniu, że mam mieszkanie za nie
wiadomo ile, chcę je sprzedać
> BTW, czego uczyłaś?
Matematyki.
Pozdrawiam,
Ewa
-
16. Data: 2009-03-14 20:24:18
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>
> Naprawdę. Czasem jest ciasno o 16-18, ale to wszystko.
Jeszcze nie wyczaili...:). Spoko, to tylko kwestia czasu.
> Działki mają i wyjeżdżają.
No tak, zapomniałem, że tam proletariat raczej nie mieszka :).
> I kosztowałoby Cię to 10 min. albo więcej. Dużo przyjemniej
> Natolińską, Wyzwolenia, Zbawiciela i już metro.
Zwłaszcza wieczorem... Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :) Dla
starców czas ma mniejsze znaczenie, w tę stronę to grzałbym jednak po swojemu,
z powrotem to już inaczej, ze względu na te schodki na Rozdrożu. W pewnym wieku
pod górę ciężko jest.
Co do tych ulic... Natolińska ...chodzi o Natolińczyków? ("Chamy" znaczy się, w
przeciwieństwie do tych z Puławskiej - ci to "Żydy" byli? Chodzi o ten szkic z
Paryskiej "Kultury" z 1956 r. pt. "Chamy i Żydy" :). Plac Zbawiciela - kawał
był, najpierw o Piłsudskim, potem o Bierucie, ale to ten sam kawał. Nie napiszę
bo NTG :).
> Po drodze zielono albo
> biało,
Albo ciemno... i mokro. Wszystko jest względne.
> Kamienica nie jest w rejestrze zabytków.
Nie musi być. Wystarczy, że jest "pod opieką konserwatora". Mała rzecz a
cieszy. A kasę zawsze wyrwać można.
> Nie spółdzielnia. 100% własność hipoteczna. A te 100% to zaledwie 21
> mieszkań. W całym domu mieszka 25 osób.
Niewiele. Idzie się dogadać? Bo zawsze jakiś pieniacz się znajdzie, to i
problemy są. Kto administruje? Z ciekawości pytam, dla kupca to nie będzie
miało znaczenia, a że tak mało lokatorów to zawsze zaleta.
> > Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna.
> Do mieszkania też jest niezłe.
Kryzys jest teraz, jeśli ktoś kupi to firma, na mieszkańca naprawdę nie licz.
Wiem co mówię (znaczy się piszę:).
> blisko. Nawet do Twojego ulubionego metra :)
Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum. Sorry za ten sarkazm,
ale... to lata doświadczeń. Złych doświadczeń. Uśmiejesz się pewnie, ale kiedyś
miałem tak w ogłoszeniu: "miejsce garażowe pod budynkiem". Po sprawdzeniu
okazało się, że jeśli przed blokiem (czyli "pod budynkiem") jest akurat wolne
miejsce, to można sobie zaparkować! Autentyczne, budynek w ogóle nie miał
garaży! Dlatego piekielnie krytyczny się zrobiłem i nawet normalne ogłoszenia
traktuję już z dystansem. Kiedyś dorwałem świetne ogłoszenie, odpowiadało mi
wszystko, włącznie z lokalizacją i ładnie zabudowanym balkonem. Na miejscu
okazało się, że balkon jest zabudowany, bo pietro niżej jest sklep monopolowy
czynny do 23, i menelstwo rzuca butelkami w okna, a dodatkowo przystanek
autobusu jest 5 m w linii prostej od balkonu. Hałas jak diabli... nie mogli
wytrzymać, to i zabudowali ten balkon. Z kolei moją chatę pewna agencja
zareklamowała jako "osiedle zamknięte i strzeżone". Znaczy się dla tej idiotki
z agencji przedwojenny budynek "studnia" to było osiedle, a brama
znaczyło "strzeżone i zamknięte". A strzegły go chyba koty... Mieliśmy ich
większe ilości.
> Cena jest najniższa w okolicy. Wszystko jedno czy metra, czy całości.
Jakieś 3 lata usiłowałem sprzedać taką chatę i jednocześnie kupić coś na
obrzeżach. Nie było łatwo. Co do cen wypowiadać się nie będę, bo jeszcze ktoś
mnie posądzi, że jestem przedstawicielem agencji. Dzięki Bogu, mam to już za
sobą! Jeśli mogę coś radzić, to unikaj agencji! Zawsze i wszędzie! Cenami w
okolicy to się nie ma co sugerować, ale to zawsze dobrze, gdy jest niższa.
Tylko teraz złe czasy na sprzedaż, kredyt drogi, ja zdążyłem w ostatnim
momencie. U mnie był problem nie tyle ze sprzedażą, co ze zgraniem kupna i
sprzedaży w czasie. Naprawdę nie było łatwo!
> Matematyki.
Nie byłem w stanie zapamiętać nawet wzorów Vieta. Inna branża zupełnie:).
> Dąbrowski :)
Henio czy Jaruś? Czy tam rosyjski był rozszerzony przypadkiem? Tak coś mi
sprzed wieków się po głowie kołacze:)
Pozdrawiam
Czapla
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
17. Data: 2009-03-15 00:23:59
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: h...@g...com
> Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :)
Nie zauważyłeś, że tzw. meliny straciły rację bytu? :) Alkohol kupuje
się w sklepie o każdej porze dnia i nocy. W okolicy, na szczęście,
nocnych sklepów z alkoholem brak. "Misie" z placu Zbawiciela ani ich
kobiety przecudnej urody :) raczej się nigdy w moje rejony nie
zapuszczały. Nocą wracałam do domu w jednym kawałku i nie czułam
żadnego zagrożenia. Zerknij na godziny, w których piszę. Żyję,
pracuję, chodzę - nie przed południem.
> Co do tych ulic... Natolińska ...
Natolińska i Służewska. Zawsze tam były. Służewską przesunięto z 10 m
w kierunku wschodnim. Wyburzono przy okazji kamienicę, którą można
było odrestaurować :( Czasy BOS :(
> Albo ciemno... i mokro. Wszystko jest względne.
Przyjedź tym metrem i zobacz :) W deszczową noc najlepiej :) Na pewno
będzie ciemno i mokro :)) jeżeli za układ odniesienia przyjmiemy
słoneczny dzień :) :) :)
Nie ma dziur z wodą w chodnikach, jeśli o to Ci chodzi. Latarnie też
normalnie świecą. Strasznie się czepiasz, Czapla :)) Miej trochę
litości dla staruszki :)
> Niewiele. Idzie się dogadać? Bo zawsze jakiś pieniacz się znajdzie, to i >problemy
są.
Tak, idzie się dogadać. W końcu to wspólna własność jest, każdemu
zależy.
> Kto administruje? Z ciekawości pytam, dla kupca to nie będzie
> miało znaczenia, a że tak mało lokatorów to zawsze zaleta.
Prywatna administracja. Solidnie, niedrogo. Rządzą właściciele.
Administracja wykonuje, usługodawcą jest. 11 rok tak jest.
> Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum.
Spacery są fajne :) Nawet jeśli tylko kilkuminutowe codziennie do
metra. Czasem fajnie jest też do tego metra nie wsiąść, tylko się
przebiec po mieście. Niezależnie od pory roku :) Baaaaardzo lubię :)
> dla tej idiotki
> z agencji przedwojenny budynek "studnia" to było osiedle, a brama
> znaczyło "strzeżone i zamknięte".
> Jeśli mogę coś radzić, to unikaj agencji! Zawsze i wszędzie!
Unikam agencji jak ognia. Sama dbam o swoje sprawy. Agencje, jeśli są
zainteresowane, kontaktują się z moją przyjaciółką, która pracuje w
agencji. Nie będę Cię przekonywać, że jest wyjątkiem wśród agentów.
Jest wyjątkowa.
> Czy tam rosyjski był rozszerzony przypadkiem? Tak coś mi
> sprzed wieków się po głowie kołacze:)
To było przed wiekami :)
Już wcześniej chciałam Cię poprosić o skomentowanie :) (lubię Twoje
komentarze :) ) takiego gadżetu, który w tym moim mieszkaniu jest. Tam
mianowicie, oprócz wejścia z klatki schodowej, jest wejście prosto z
windy do dość dużego (ok. 30 m2) pokoju. Jestem pewna, że będziesz
miał do tego jakieś zastrzeżenia :)) Nie mogę się już ich
doczekać :):) Może jednak nie będziesz miał nic przeciwko temu, że nie
trzeba pokonywać żadnych schodów, ani jednego, żeby się dostać do
mieszkania? Wszak nie lubisz schodów :)
I spacerów :):)
Pozdrawiam,
Ewa
-
18. Data: 2009-03-15 09:57:44
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>
> > Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :)
> Nie zauważyłeś, że tzw. meliny straciły rację bytu? :)
Zauważyłem. Ale społeczeństwo które tam handlowało nie przyjeżdżało z daleka.
Ja to piszę absolutnie nie w kontekscie Alei Przyjaciół, gdzie skład społeczny
mieszkańców jest diametralnie inny, tylko w kontekście wieczornych powrotów do
domu przez Plac.
> Strasznie się czepiasz, Czapla :))
Krytycyzm ów kształtowały lata doświadczeń.
> Miej trochę litości dla staruszki :)
Mam: w okolicy brak psich kup i psów wyprowadzanych bez smyczy. I czysto
wszędzie, jak to w prestiżowym rejonie. Łazienki też blisko...
> Tak, idzie się dogadać. W końcu to wspólna własność jest, każdemu
> zależy.
No to macie szczęście. Dla przeciętnego Polaka wspólne znaczy
zazwyczaj "niczyje".
> > Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum.
> Spacery są fajne :) Nawet jeśli tylko kilkuminutowe codziennie do
> metra. Czasem fajnie jest też do tego metra nie wsiąść, tylko się
> przebiec po mieście. Niezależnie od pory roku :) Baaaaardzo lubię :)
Wybacz, ale to nie ma żadnego znaczenia. Ważne, żeby kupiec też te spacery
lubił :).
> To było przed wiekami :)
To dobrze pamiętałem. Starość niekoniecznie musi od razu oznaczać sklerozę.
> Już wcześniej chciałam Cię poprosić o skomentowanie :) (lubię Twoje
> komentarze :)
Lepiej tak nie pisać. Jeszcze ktoś pomyśli, że się umówiliśmy. Ale miło, że
ktoś lubi te moje wypociny.
> mianowicie, oprócz wejścia z klatki schodowej, jest wejście prosto z
> windy do dość dużego (ok. 30 m2) pokoju. Jestem pewna, że będziesz
> miał do tego jakieś zastrzeżenia :)) Nie mogę się już ich
> doczekać :):)
Jak trzeba to do wszystkiego można się przyczepić... jak się chce:) Ja tam
lubię windy, ale skoro już - bardzo ta winda hałasuje? Da się w tym pokoju
usnąć? Często się psuje? :)
> Może jednak nie będziesz miał nic przeciwko temu, że nie
> trzeba pokonywać żadnych schodów, ani jednego, żeby się dostać do
> mieszkania?
A przed drzwiami wejściowymi? Wózeczkiem da się wjechać czy próg jest? :)
> Wszak nie lubisz schodów :)
Ano nie lubię. Zawsze to problem wnosić potężne zakupy po schodach, zwłaszcza w
pewnym wieku. "Windą bliżej" - program taki był w TV, jeszcze za prezesostwa
Szczepańskiego.
Co do samej sprzedaży, taka ogólna refleksja. To, że mieszkanie jest świetne,
rejon prestiżowy itd. nie oznacza, iż łatwo będzie je sprzedać. Na takie
mieszkanie trzeba naprawdę amatora no i to raczej bogatego. Krąg odbiorców jest
więc dosyć wąski, dodatkowo po ostatnich zawirowaniach na rynku odpadli goście,
którzy zamiast grać na giełdzie inwestowali w nieruchomości. Kryzys po prostu.
Ja tego nie piszę nie ze złośliwości, ot po prostu dzielę się własnymi
doświadczeniami. Jedno z takich doświadczeń, wprawdzie nie moich tylko
znajomego: odziedziczył człowiek coś na kształt willi. Z malutkim ogródkiem, w
miejscu tak samo prestiżowym jak Aleja Przyjaciół (nawet nie będę pisał, jakie
tam tuzy były i nadal są sąsiadami). Znajomy sprzedawał to ze 3 lata a
paradoksalnie zalety tej willi utrudniały sprzedaż, przy czym sytuację
dodatkowo komplikował fakt, że trzeba było jeszcze jednocześnie kupić
mieszkanie. W pewnym momencie pojawił się kupiec i sprzedawca mieszkania w
jednej osobie, jak się później okazało handlarz świetnie znający rynek i
polujący na okazje. Kiedy już wszystko było precyzyjnie omówione i ustalone, na
pół godziny przed wizytą u notariusza poleciał tekst: "wie pan, ja niestety nie
mogę kupić tej willi za tę cenę, ja sprawdziłem i budynek nie jest tyle wart. Z
kolei to mieszkanie, to jest takie świetne, że cena musi być wyższa. Proponuję
ponowną negocjację cen". Powtarzam, ten tekst poleciał na pół godziny przed
podpisaniem umowy! A piszę to wszystko z życzliwości, bo wśród tego wąskiego
kręgu odbiorców na Twoje mieszkanie może być duży procent takich cwaniaczków.
Oni liczą na to, że człowiek mający nóż na gardle będzie musiał iść na taki
układ. Znajomy zrezygnował, poczekał trochę i sprzedał willę w czasie szczytu
cenowego. Wprawdzie przepłacił za mieszkanie dla siebie, ale w sumie ogólny
bilans był dużo lepszy.
Pozdrawiam
Czapla
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
19. Data: 2009-03-15 15:35:32
Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Od: h...@g...com
> w kontekście wieczornych powrotów do
> domu przez Plac.
Nic szczególnego się nie dzieje. Od lat nie ma już sprzedawców
alkoholu. "Misiów" późnym wieczorem nie widać. Nie studiuję ich
zwyczajów ze szczególnym zainteresowaniem, ale mam poczucie, że ich
liczba bardzo się zmniejszyła z powodu niehigienicznego sposobu życia.
> > Miej trochę litości dla staruszki :)
> Mam
Dzięki :)
> > W końcu to wspólna własność jest, każdemu
> > zależy.
> Dla przeciętnego Polaka wspólne znaczy
> zazwyczaj "niczyje".
To jest wspólna "własność" o dość dużej wartości. Inny punkt widzenia.
> bardzo ta winda hałasuje? Da się w tym pokoju
> usnąć? Często się psuje? :)
Jeździ cicho. Niewiele osób korzysta, bo niewiele ich jest. Nie psuje
się, bo mieszkańcy wyższych pięter pilnują, by była w dobrej kondycji.
Inaczej musieliby biegać na 4. lub 5. piętro po schodach. A to wysokie
piętra są, przedwojenne.
> A przed drzwiami wejściowymi? Wózeczkiem da się wjechać czy próg jest? :)
Jest próg. Ma ze 2 cm wysokości. Wózeczkowi na zakupy nie przeszkadza.
Sprawdzałam własnowózeczkowo :)
> Zawsze to problem wnosić potężne zakupy po schodach, zwłaszcza w
> pewnym wieku.
W każdym wieku. Ale tutaj ładujesz zakupy - na tydzień czy miesiąc, są
różne zwyczaje :) - do windy i wjeżdżasz z nimi wprost do mieszkania.
> po ostatnich zawirowaniach na rynku odpadli goście,
> którzy zamiast grać na giełdzie inwestowali w nieruchomości. Kryzys po prostu.
Myśląc tak: kupujemy w dołku, sprzedajemy na górce, moment na
kupowanie nieruchomości wydaje się być odpowiedni.
> dzielę się własnymi
> doświadczeniami.
> A piszę to wszystko z życzliwości, bo wśród tego wąskiego
> kręgu odbiorców na Twoje mieszkanie może być duży procent takich cwaniaczków.
Dzięki, Czapla :)) Mogłabym z tego pewnie doktorat zrobić :) Mam tam
ruch jak na Marszałkowskiej :)
Pozdrawiam,
Ewa