eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieSprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 11. Data: 2009-03-13 13:13:25
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: h...@g...com


    > Masz na mysli powstanie kibucu "Wybiórczej" za pieniądze dla całej opozycji?

    Myślę, że czas, w którym można było wyjaśnić, co się z tą kasą stało i
    w którym momencie to się stało, już niestety minął. Chciałabym się
    mylić.
    :) Nie znam znaczka na zaproponowanie pokoju, więc ślę uśmiech. Nie ja
    jestem Twoim przeciwnikiem.
    Ewa


  • 12. Data: 2009-03-13 13:44:19
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: h...@g...com

    > Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.

    Pod domem.

    > Na obrzeżach w piątek większość mieszkańców jedzie do rodziny na wieś,
    > więc jest puściutko :), tutaj pewnie nie.

    Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.

    > > Garaże też są na tym podwórzu.
    >
    > To i hałas może być niezły, jak sąsiad wróci ciepłą noc...

    Rzadko się zdarza. Starają się bardzo i zazwyczaj im się udaje.

    > Można. Ale od miasta to lepiej się trzymać z daleka. Złupią i jeszcze samochód
    zabiorą :).

    Nie pomyślałam o tym, ja głupia :)

    > Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.

    Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?

    > Piekielnie daleko! Zwłaszcza dla osób starszych.

    Staruszki lubią spacery:)

    > Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
    > Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków? Antenę pozwolą w ogóle gdzieś przykręcić?

    Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna. Antena, proszę bardzo, na
    dachu. Anteny na elewacji... Może lepiej zamilknę.

    > Z drugiej strony można wyrwać kasę z UE na rewitalizację, więc fundusz
    > remontowy nie musi rujnować mieszkańców mimo wieku budynku i lokalizacji.

    Z kasą z UE czy od kogokolwiek innego nie jest tak łatwo. Wnętrzności
    domu już są nowe. Zaraz będzie też makijaż (wejście, klatka).
    Klepnięte na ten rok i fundusze uzbierane.

    > Bardzo ważna, zwłaszcza w obecnych czasach, jest kwestia własności budynku i
    > gruntu, ale zakładam, że u Ciebie jest wszystko uregulowane. Inaczej to jest
    > życie na wulkanie :).

    100% własność prywatna (wszystkie mieszkania), żadnych roszczeń, jeśli
    o to Ci chodziło.

    > ja mimo wszystko miałem już dosyć mieszkania w centrum.

    W Śródmieściu jestem u siebie. Wyobraź sobie, że wszyscy jesteśmy
    jednakowi. Brrr...

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ewa


  • 13. Data: 2009-03-13 18:46:52
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>

    > > Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.

    > Pod domem.

    Woooow! Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Naprawdę są tam puste miejsca jak w
    czasach zamachu na Kutscherę? Chyba w innym Centrum pomieszkiwałem :).

    > Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.

    To w centrum też wieś mieszka? O tempora... :).

    > > To i hałas może być niezły, jak sąsiad wróci ciepłą noc...

    > Rzadko się zdarza. Starają się bardzo i zazwyczaj im się udaje.

    Znaczy się normalni lokatorzy. Czasami tak bywa, nawet w DC.

    > > Można. Ale od miasta to lepiej się trzymać z daleka. Złupią i jeszcze
    > > samochód zabiorą :).

    > Nie pomyślałam o tym, ja głupia :)

    Gronkowiec! :) Poza tym każdy urząd, tak jak za cara, istnieje tylko po to,
    żeby łupić.

    > > Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.

    > Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?

    34! Wysiadałem na Nowiku, przez podwórka biegłem do
    Foksalu/Pierackiego/Młodzieży Jugosławiańskiej/Foksalu (Warszawiak tę
    wyliczankę zrozumie :) i dalej w dół na Kruczkowskiego. Tego od "Niemców".

    > Staruszki lubią spacery:)

    W zimę? Ja bym grzał do Rozdroża, potem w dół, autobus (szybko chodzą) i do
    metra. Gorzej w drugą stronę, bo w górę będzie po schodach :(.

    > > Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
    > > Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków?

    > Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna.

    Jak żeście to załatwili? U nas nawet na wycięcie zagrażającej bezpieczeństwu
    mieszkańców pochylonej mirabelki (na podwórku-studni była) wymagała jakiś
    piekielnych uzgodnień. Parę miesięcy to trwało.

    > Antena, proszę bardzo, na
    > dachu. Anteny na elewacji... Może lepiej zamilknę.

    Widocznie mała, przedwojenna, porządna Spółdzielnia.

    > > Z drugiej strony można wyrwać kasę z UE na rewitalizację, więc fundusz
    > > remontowy nie musi rujnować mieszkańców mimo wieku budynku i lokalizacji.

    > Z kasą z UE czy od kogokolwiek innego nie jest tak łatwo. Wnętrzności
    > domu już są nowe. Zaraz będzie też makijaż (wejście, klatka).

    To wystąpcie o kasę na remont elewacji zewnętrznych :). I na remont dachu! Tam
    zawsze jest coś do zrobienia.

    > 100% własność prywatna (wszystkie mieszkania), żadnych roszczeń, jeśli
    > o to Ci chodziło.

    No to, dzięki Bogu i Bierutowi, jest nieźle. Trzeba firmy na kupca szukać.
    Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna a i notariuszy obok dostatek. No i
    firma niekoniecznie musi się liczyć z ceną, bo i tak wszystko w koszty
    wrzuci:). To że Adaś mieszka obok, to niekoniecznie wada jak tu niektórzy
    piszą. Co do funkcjonariuszy, to drugie pokolenie poszło w opozycję, więc
    obecnie nie jest źle. Co do tej narodowości to się nie wypowiem, bo nigdy nie
    miałem uprzedzeń. W każdym razie wiem, że Felek D. a i Mielżyński, jego
    następca, Tatarami to raczej nie byli.

    BTW, czego uczyłaś?

    > W Śródmieściu jestem u siebie. Wyobraź sobie, że wszyscy jesteśmy
    > jednakowi. Brrr...

    Jednakowi...? W grobie chyba :).

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 14. Data: 2009-03-13 19:25:05
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: ąćęłńóśźż <u...@w...eu>

    Polecam świetny tekst z zeszłego tygodnia "Jak uwłaszczali się ludzie Wyborczej"
    autorstwa R.Bugaja (którego neobolszewickich ekonomicznych poglądów redystrybucji
    zwolennikiem akurat nie jestem) bedącego blisko tamtych spraw:
    www.dziennik.pl/opinie/article322033/Jak_uwlaszczali
    _sie_ludzie_Wyborczej.html?service=print
    JaC


    -----

    > Myślę, że czas, w którym można było wyjaśnić, co się z tą kasą stało i w którym
    momencie to się stało, już niestety minął.
    > Chciałabym się mylić.


  • 15. Data: 2009-03-14 00:07:32
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: h...@g...com

    > > > Ciekawe gdzie zaparkują znajomi, jak przyjadą w 2 samochody po 18.
    > > Pod domem.
    > Naprawdę są tam puste miejsca jak w czasach zamachu na Kutscherę?

    Naprawdę. Czasem jest ciasno o 16-18, ale to wszystko. Jeśli ktoś z
    moich znajomych wjeżdżał na podwórze, to tylko dlatego, że przyjeżdżał
    na dłużej i nie chciał płacić za parkowanie pod domem. Jakoś zawsze
    było gdzie zaparkować. Weź pod uwagę, że uliczka jest malutka, ślepa i
    zakręcona. Z Koszykowej niekoniecznie ją w ogóle widać, a już na pewno
    nikomu nie chce się wjeżdżać i sprawdzać, czy jest miejsce do
    parkowania za zakrętem.

    > > Od piątku do poniedziałku stoi 5 samochodów na krzyż.
    > To w centrum też wieś mieszka? O tempora... :).

    Działki mają i wyjeżdżają.

    > Znaczy się normalni lokatorzy. Czasami tak bywa, nawet w DC.

    Całkiem normalni, dbają o sąsiadów i oczekują tego samego.

    > > > Korki w Alejach były już w czasach Gierka, wiem bo do szkoły jeździłem.
    > > Zatem, Czapla, mogłam być Twoją nauczycielką:) Do której?
    > 34!

    Ja zaraz obok. 37. Dąbrowski :)

    > > Staruszki lubią spacery:)
    > W zimę? Ja bym grzał do Rozdroża, potem w dół, autobus (szybko chodzą) i do
    > metra. Gorzej w drugą stronę, bo w górę będzie po schodach :(.

    I kosztowałoby Cię to 10 min. albo więcej. Dużo przyjemniej
    Natolińską, Wyzwolenia, Zbawiciela i już metro. Po drodze zielono albo
    biało, zależnie od pory roku, ruch uliczny tylko na Zbawiciela i to
    niezbyt wielki. Ja to pokonuję w 5 min.

    > > > Czy do wymiany okien jest wymagana zgoda
    > > > Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków?
    > > Okna wymienione, zgoda nie była potrzebna.
    > Jak żeście to załatwili?

    Kamienica nie jest w rejestrze zabytków. Jakieś pismo do tzw. nadzoru
    budowlanego się składa. Po 30 dniach oni nie odpowiadają, czyli się
    zgadzają i już. Jedni ćwiczą tę ścieżkę, inni po prostu wymieniają, bo
    sąsiedzi wymienili.

    > Widocznie mała, przedwojenna, porządna Spółdzielnia.

    Nie spółdzielnia. 100% własność hipoteczna. A te 100% to zaledwie 21
    mieszkań. W całym domu mieszka 25 osób.

    > To wystąpcie o kasę na remont elewacji zewnętrznych :). I na remont dachu! Tam
    > zawsze jest coś do zrobienia.

    Już zrobione, i dach, i elewacja. W tym roku będzie remont wejścia.
    Żadne aluminium, tylko odtworzenie tego, co jest. I tu zgoda będzie
    potrzebna, bo ten fragment jest zdaje się pod opieką konserwatora.
    Wśród mieszkańców są architekci i zadbają, by nic nie zostało
    uszkodzone czy bezsensownie unowocześnione. Będzie też remont klatki
    schodowej. Już jest zgoda właścicieli i pieniądze.

    > Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna. No i
    > firma niekoniecznie musi się liczyć z ceną, bo i tak wszystko w koszty
    > wrzuci:).

    Do mieszkania też jest niezłe. Wysokie, ciche. Zielono. Wszędzie
    blisko. Nawet do Twojego ulubionego metra :) Też je lubię.
    Cena jest najniższa w okolicy. Wszystko jedno czy metra, czy całości.
    Jest najniższa. Nie zależy mi na mówieniu, że mam mieszkanie za nie
    wiadomo ile, chcę je sprzedać

    > BTW, czego uczyłaś?

    Matematyki.

    Pozdrawiam,
    Ewa


  • 16. Data: 2009-03-14 20:24:18
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>

    > Naprawdę. Czasem jest ciasno o 16-18, ale to wszystko.

    Jeszcze nie wyczaili...:). Spoko, to tylko kwestia czasu.

    > Działki mają i wyjeżdżają.

    No tak, zapomniałem, że tam proletariat raczej nie mieszka :).

    > I kosztowałoby Cię to 10 min. albo więcej. Dużo przyjemniej
    > Natolińską, Wyzwolenia, Zbawiciela i już metro.

    Zwłaszcza wieczorem... Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :) Dla
    starców czas ma mniejsze znaczenie, w tę stronę to grzałbym jednak po swojemu,
    z powrotem to już inaczej, ze względu na te schodki na Rozdrożu. W pewnym wieku
    pod górę ciężko jest.

    Co do tych ulic... Natolińska ...chodzi o Natolińczyków? ("Chamy" znaczy się, w
    przeciwieństwie do tych z Puławskiej - ci to "Żydy" byli? Chodzi o ten szkic z
    Paryskiej "Kultury" z 1956 r. pt. "Chamy i Żydy" :). Plac Zbawiciela - kawał
    był, najpierw o Piłsudskim, potem o Bierucie, ale to ten sam kawał. Nie napiszę
    bo NTG :).

    > Po drodze zielono albo
    > biało,

    Albo ciemno... i mokro. Wszystko jest względne.

    > Kamienica nie jest w rejestrze zabytków.

    Nie musi być. Wystarczy, że jest "pod opieką konserwatora". Mała rzecz a
    cieszy. A kasę zawsze wyrwać można.

    > Nie spółdzielnia. 100% własność hipoteczna. A te 100% to zaledwie 21
    > mieszkań. W całym domu mieszka 25 osób.

    Niewiele. Idzie się dogadać? Bo zawsze jakiś pieniacz się znajdzie, to i
    problemy są. Kto administruje? Z ciekawości pytam, dla kupca to nie będzie
    miało znaczenia, a że tak mało lokatorów to zawsze zaleta.

    > > Lokalizacja jest (dla firmy) fantastyczna.

    > Do mieszkania też jest niezłe.

    Kryzys jest teraz, jeśli ktoś kupi to firma, na mieszkańca naprawdę nie licz.
    Wiem co mówię (znaczy się piszę:).

    > blisko. Nawet do Twojego ulubionego metra :)

    Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum. Sorry za ten sarkazm,
    ale... to lata doświadczeń. Złych doświadczeń. Uśmiejesz się pewnie, ale kiedyś
    miałem tak w ogłoszeniu: "miejsce garażowe pod budynkiem". Po sprawdzeniu
    okazało się, że jeśli przed blokiem (czyli "pod budynkiem") jest akurat wolne
    miejsce, to można sobie zaparkować! Autentyczne, budynek w ogóle nie miał
    garaży! Dlatego piekielnie krytyczny się zrobiłem i nawet normalne ogłoszenia
    traktuję już z dystansem. Kiedyś dorwałem świetne ogłoszenie, odpowiadało mi
    wszystko, włącznie z lokalizacją i ładnie zabudowanym balkonem. Na miejscu
    okazało się, że balkon jest zabudowany, bo pietro niżej jest sklep monopolowy
    czynny do 23, i menelstwo rzuca butelkami w okna, a dodatkowo przystanek
    autobusu jest 5 m w linii prostej od balkonu. Hałas jak diabli... nie mogli
    wytrzymać, to i zabudowali ten balkon. Z kolei moją chatę pewna agencja
    zareklamowała jako "osiedle zamknięte i strzeżone". Znaczy się dla tej idiotki
    z agencji przedwojenny budynek "studnia" to było osiedle, a brama
    znaczyło "strzeżone i zamknięte". A strzegły go chyba koty... Mieliśmy ich
    większe ilości.

    > Cena jest najniższa w okolicy. Wszystko jedno czy metra, czy całości.

    Jakieś 3 lata usiłowałem sprzedać taką chatę i jednocześnie kupić coś na
    obrzeżach. Nie było łatwo. Co do cen wypowiadać się nie będę, bo jeszcze ktoś
    mnie posądzi, że jestem przedstawicielem agencji. Dzięki Bogu, mam to już za
    sobą! Jeśli mogę coś radzić, to unikaj agencji! Zawsze i wszędzie! Cenami w
    okolicy to się nie ma co sugerować, ale to zawsze dobrze, gdy jest niższa.
    Tylko teraz złe czasy na sprzedaż, kredyt drogi, ja zdążyłem w ostatnim
    momencie. U mnie był problem nie tyle ze sprzedażą, co ze zgraniem kupna i
    sprzedaży w czasie. Naprawdę nie było łatwo!

    > Matematyki.

    Nie byłem w stanie zapamiętać nawet wzorów Vieta. Inna branża zupełnie:).

    > Dąbrowski :)

    Henio czy Jaruś? Czy tam rosyjski był rozszerzony przypadkiem? Tak coś mi
    sprzed wieków się po głowie kołacze:)

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 17. Data: 2009-03-15 00:23:59
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: h...@g...com

    > Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :)

    Nie zauważyłeś, że tzw. meliny straciły rację bytu? :) Alkohol kupuje
    się w sklepie o każdej porze dnia i nocy. W okolicy, na szczęście,
    nocnych sklepów z alkoholem brak. "Misie" z placu Zbawiciela ani ich
    kobiety przecudnej urody :) raczej się nigdy w moje rejony nie
    zapuszczały. Nocą wracałam do domu w jednym kawałku i nie czułam
    żadnego zagrożenia. Zerknij na godziny, w których piszę. Żyję,
    pracuję, chodzę - nie przed południem.

    > Co do tych ulic... Natolińska ...

    Natolińska i Służewska. Zawsze tam były. Służewską przesunięto z 10 m
    w kierunku wschodnim. Wyburzono przy okazji kamienicę, którą można
    było odrestaurować :( Czasy BOS :(

    > Albo ciemno... i mokro. Wszystko jest względne.

    Przyjedź tym metrem i zobacz :) W deszczową noc najlepiej :) Na pewno
    będzie ciemno i mokro :)) jeżeli za układ odniesienia przyjmiemy
    słoneczny dzień :) :) :)
    Nie ma dziur z wodą w chodnikach, jeśli o to Ci chodzi. Latarnie też
    normalnie świecą. Strasznie się czepiasz, Czapla :)) Miej trochę
    litości dla staruszki :)

    > Niewiele. Idzie się dogadać? Bo zawsze jakiś pieniacz się znajdzie, to i >problemy
    są.

    Tak, idzie się dogadać. W końcu to wspólna własność jest, każdemu
    zależy.

    > Kto administruje? Z ciekawości pytam, dla kupca to nie będzie
    > miało znaczenia, a że tak mało lokatorów to zawsze zaleta.

    Prywatna administracja. Solidnie, niedrogo. Rządzą właściciele.
    Administracja wykonuje, usługodawcą jest. 11 rok tak jest.

    > Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum.

    Spacery są fajne :) Nawet jeśli tylko kilkuminutowe codziennie do
    metra. Czasem fajnie jest też do tego metra nie wsiąść, tylko się
    przebiec po mieście. Niezależnie od pory roku :) Baaaaardzo lubię :)

    > dla tej idiotki
    > z agencji przedwojenny budynek "studnia" to było osiedle, a brama
    > znaczyło "strzeżone i zamknięte".
    > Jeśli mogę coś radzić, to unikaj agencji! Zawsze i wszędzie!

    Unikam agencji jak ognia. Sama dbam o swoje sprawy. Agencje, jeśli są
    zainteresowane, kontaktują się z moją przyjaciółką, która pracuje w
    agencji. Nie będę Cię przekonywać, że jest wyjątkiem wśród agentów.
    Jest wyjątkowa.

    > Czy tam rosyjski był rozszerzony przypadkiem? Tak coś mi
    > sprzed wieków się po głowie kołacze:)

    To było przed wiekami :)

    Już wcześniej chciałam Cię poprosić o skomentowanie :) (lubię Twoje
    komentarze :) ) takiego gadżetu, który w tym moim mieszkaniu jest. Tam
    mianowicie, oprócz wejścia z klatki schodowej, jest wejście prosto z
    windy do dość dużego (ok. 30 m2) pokoju. Jestem pewna, że będziesz
    miał do tego jakieś zastrzeżenia :)) Nie mogę się już ich
    doczekać :):) Może jednak nie będziesz miał nic przeciwko temu, że nie
    trzeba pokonywać żadnych schodów, ani jednego, żeby się dostać do
    mieszkania? Wszak nie lubisz schodów :)
    I spacerów :):)

    Pozdrawiam,
    Ewa


  • 18. Data: 2009-03-15 09:57:44
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>

    > > Dalej wódką handlują na Placu, czy już przestali? :)

    > Nie zauważyłeś, że tzw. meliny straciły rację bytu? :)

    Zauważyłem. Ale społeczeństwo które tam handlowało nie przyjeżdżało z daleka.
    Ja to piszę absolutnie nie w kontekscie Alei Przyjaciół, gdzie skład społeczny
    mieszkańców jest diametralnie inny, tylko w kontekście wieczornych powrotów do
    domu przez Plac.

    > Strasznie się czepiasz, Czapla :))

    Krytycyzm ów kształtowały lata doświadczeń.

    > Miej trochę litości dla staruszki :)

    Mam: w okolicy brak psich kup i psów wyprowadzanych bez smyczy. I czysto
    wszędzie, jak to w prestiżowym rejonie. Łazienki też blisko...

    > Tak, idzie się dogadać. W końcu to wspólna własność jest, każdemu
    > zależy.

    No to macie szczęście. Dla przeciętnego Polaka wspólne znaczy
    zazwyczaj "niczyje".

    > > Do metra jest daleko! Bardzo daleko... jak na Centrum.

    > Spacery są fajne :) Nawet jeśli tylko kilkuminutowe codziennie do
    > metra. Czasem fajnie jest też do tego metra nie wsiąść, tylko się
    > przebiec po mieście. Niezależnie od pory roku :) Baaaaardzo lubię :)

    Wybacz, ale to nie ma żadnego znaczenia. Ważne, żeby kupiec też te spacery
    lubił :).

    > To było przed wiekami :)

    To dobrze pamiętałem. Starość niekoniecznie musi od razu oznaczać sklerozę.

    > Już wcześniej chciałam Cię poprosić o skomentowanie :)  (lubię Twoje
    > komentarze :)

    Lepiej tak nie pisać. Jeszcze ktoś pomyśli, że się umówiliśmy. Ale miło, że
    ktoś lubi te moje wypociny.

    > mianowicie, oprócz wejścia z klatki schodowej, jest wejście prosto z
    > windy do dość dużego (ok. 30 m2) pokoju. Jestem pewna, że będziesz
    > miał do tego jakieś zastrzeżenia :)) Nie mogę się już ich
    > doczekać :):)

    Jak trzeba to do wszystkiego można się przyczepić... jak się chce:) Ja tam
    lubię windy, ale skoro już - bardzo ta winda hałasuje? Da się w tym pokoju
    usnąć? Często się psuje? :)

    > Może jednak nie będziesz miał nic przeciwko temu, że nie
    > trzeba pokonywać żadnych schodów, ani jednego, żeby się dostać do
    > mieszkania?

    A przed drzwiami wejściowymi? Wózeczkiem da się wjechać czy próg jest? :)

    > Wszak nie lubisz schodów :)

    Ano nie lubię. Zawsze to problem wnosić potężne zakupy po schodach, zwłaszcza w
    pewnym wieku. "Windą bliżej" - program taki był w TV, jeszcze za prezesostwa
    Szczepańskiego.

    Co do samej sprzedaży, taka ogólna refleksja. To, że mieszkanie jest świetne,
    rejon prestiżowy itd. nie oznacza, iż łatwo będzie je sprzedać. Na takie
    mieszkanie trzeba naprawdę amatora no i to raczej bogatego. Krąg odbiorców jest
    więc dosyć wąski, dodatkowo po ostatnich zawirowaniach na rynku odpadli goście,
    którzy zamiast grać na giełdzie inwestowali w nieruchomości. Kryzys po prostu.
    Ja tego nie piszę nie ze złośliwości, ot po prostu dzielę się własnymi
    doświadczeniami. Jedno z takich doświadczeń, wprawdzie nie moich tylko
    znajomego: odziedziczył człowiek coś na kształt willi. Z malutkim ogródkiem, w
    miejscu tak samo prestiżowym jak Aleja Przyjaciół (nawet nie będę pisał, jakie
    tam tuzy były i nadal są sąsiadami). Znajomy sprzedawał to ze 3 lata a
    paradoksalnie zalety tej willi utrudniały sprzedaż, przy czym sytuację
    dodatkowo komplikował fakt, że trzeba było jeszcze jednocześnie kupić
    mieszkanie. W pewnym momencie pojawił się kupiec i sprzedawca mieszkania w
    jednej osobie, jak się później okazało handlarz świetnie znający rynek i
    polujący na okazje. Kiedy już wszystko było precyzyjnie omówione i ustalone, na
    pół godziny przed wizytą u notariusza poleciał tekst: "wie pan, ja niestety nie
    mogę kupić tej willi za tę cenę, ja sprawdziłem i budynek nie jest tyle wart. Z
    kolei to mieszkanie, to jest takie świetne, że cena musi być wyższa. Proponuję
    ponowną negocjację cen". Powtarzam, ten tekst poleciał na pół godziny przed
    podpisaniem umowy! A piszę to wszystko z życzliwości, bo wśród tego wąskiego
    kręgu odbiorców na Twoje mieszkanie może być duży procent takich cwaniaczków.
    Oni liczą na to, że człowiek mający nóż na gardle będzie musiał iść na taki
    układ. Znajomy zrezygnował, poczekał trochę i sprzedał willę w czasie szczytu
    cenowego. Wprawdzie przepłacił za mieszkanie dla siebie, ale w sumie ogólny
    bilans był dużo lepszy.

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 19. Data: 2009-03-15 15:35:32
    Temat: Re: Sprzedam mieszkanie w al. Przyjaciół w Warszawie
    Od: h...@g...com

    > w kontekście wieczornych powrotów do
    > domu przez Plac.

    Nic szczególnego się nie dzieje. Od lat nie ma już sprzedawców
    alkoholu. "Misiów" późnym wieczorem nie widać. Nie studiuję ich
    zwyczajów ze szczególnym zainteresowaniem, ale mam poczucie, że ich
    liczba bardzo się zmniejszyła z powodu niehigienicznego sposobu życia.

    > > Miej trochę litości dla staruszki :)
    > Mam

    Dzięki :)

    > > W końcu to wspólna własność jest, każdemu
    > > zależy.
    > Dla przeciętnego Polaka wspólne znaczy
    > zazwyczaj "niczyje".

    To jest wspólna "własność" o dość dużej wartości. Inny punkt widzenia.

    > bardzo ta winda hałasuje? Da się w tym pokoju
    > usnąć? Często się psuje? :)

    Jeździ cicho. Niewiele osób korzysta, bo niewiele ich jest. Nie psuje
    się, bo mieszkańcy wyższych pięter pilnują, by była w dobrej kondycji.
    Inaczej musieliby biegać na 4. lub 5. piętro po schodach. A to wysokie
    piętra są, przedwojenne.

    > A przed drzwiami wejściowymi? Wózeczkiem da się wjechać czy próg jest? :)

    Jest próg. Ma ze 2 cm wysokości. Wózeczkowi na zakupy nie przeszkadza.
    Sprawdzałam własnowózeczkowo :)

    > Zawsze to problem wnosić potężne zakupy po schodach, zwłaszcza w
    > pewnym wieku.

    W każdym wieku. Ale tutaj ładujesz zakupy - na tydzień czy miesiąc, są
    różne zwyczaje :) - do windy i wjeżdżasz z nimi wprost do mieszkania.

    > po ostatnich zawirowaniach na rynku odpadli goście,
    > którzy zamiast grać na giełdzie inwestowali w nieruchomości. Kryzys po prostu.

    Myśląc tak: kupujemy w dołku, sprzedajemy na górce, moment na
    kupowanie nieruchomości wydaje się być odpowiedni.

    > dzielę się własnymi
    > doświadczeniami.
    > A piszę to wszystko z życzliwości, bo wśród tego wąskiego
    > kręgu odbiorców na Twoje mieszkanie może być duży procent takich cwaniaczków.

    Dzięki, Czapla :)) Mogłabym z tego pewnie doktorat zrobić :) Mam tam
    ruch jak na Marszałkowskiej :)

    Pozdrawiam,

    Ewa


strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1