-
21. Data: 2022-06-01 12:26:35
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 01.06.2022 o 11:31, JDX pisze:
> On 01.06.2022 09:13, Uzytkownik wrote:
> [...]
>> Zapewne taka wartość energii elektrycznej nie jest w stanie wywołać
>> efektu termicznego czy też elektrolizy w organizmie jak to 230V z
>> sieci. Ale z całą pewnością jest w stanie wywołać arytmię serca. Pół
>> biedy jak doprowadzi do arytmii w postaci migotania przedsionków
>> serca, ale może też doprowadzić do migotania komór serca. Migotanie
>> komór serca jest śmiertelne w przeciągu kilku minut o ile nie ma obok
>> Ciebie osoby, która do przyjazdu karetki reanimacyjnej będzie
>> prowadzić resuscytację. Podczas takiego migotania serce przestaje
>> pompować krew i tylko się telepie.
> Przesadzasz. Istnieje coś takiego jak ,,pastuch elektryczny". Daje to
> do 10 kV przez ułamek sekundy, energię do 5 J. Wali to nieźle, ale
> ludzie i zwierzęta cały czas tego dotykają i żyją. Może jakiś
> sercowiec by zszedł, ale nie słyszałem o takim przypadku. Są też
> przecież paralizatory elektryczne, które dostarczają napięcia rzędu
> kilowoltów i energii do 10 J. I zdecydowana większość ludzi przeżywa
> ,,strzał" z takiego urządzenia.
>
> BTW. W Polsce bez pozwolenia można sobie kupić wiatrówkę o energii
> wylotowej śrutu do 17 J. Pocisk naboju 22 LR (taki do kbks-u) ma
> energię ponad 150 J, a podobno nie łatwo zabić nim człowieka,
> zwłaszcza ubranego - trzeba dobrze trafić w ,,czuły punkt".
Nie "przesadzasz".
Działanie pastucha i układu zapłonowego jest całkiem odmienne, bo w
pastuchu występuje krótki impuls prądu przemiennego o takiej
częstotliwości, która sprawia tylko, że zostają porażone tylko
zakończenia nerwowe skóry o czym już wcześniej napisał kolega Jarek.
Impulsy te są generowane co najwyżej 2-3 w ciągu sekundy, ale zazwyczaj
jest to 1 impuls co 1-3 sekundy. W tym przypadku powstaje tzw. zjawisko
naskórkowości. Nie będę tego tłumaczył, bo sam możesz sobie wygooglać i
poczytać.
W przypadku układu zapłonowego, zwłaszcza tak prymitywnego jak w
kosiarce są to impulsy prądu jednokierunkowego, które się powtarzają
wiele razy na sekundę. Kosiarki silniki dwusuwowe, jednocylindrowe ok.
3000obr/min, lub czterosuwowe, jednocylindrowe ok. 4000obr/min. Daje nam
to odpowiednio częstotliwość impulsów zapłonowych 25Hz oraz 15-20 Hz.
Cały problem polega w tym, że właśnie prądy o takich częstotliwościach
najlepiej przenikają ciało i najłatwiej doprowadzają do arytmii.
--
Ta wiadomość e-mail została sprawdzona pod kątem wirusów przez oprogramowanie AVG.
http://www.avg.com
-
22. Data: 2022-06-01 21:09:34
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Marek <f...@f...com>
On Wed, 1 Jun 2022 11:56:17 +0200, Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:
> Ile osób używa codziennie kosiarki spalinowej?
> Ile osób w ogóle używa kosiarki spalinowej?
> Ile osób w ogóle używa kosiarki?
Chłopie posiadasz wiedzę ale kompletnie nie umiesz z niej
*racjonalnie* korzystać, to jest twój problem (te 3 pytania już
świadczą o tym, że nawet nie rozumiesz zakresu zagadnienia poddanego
krytyce). Już kilka osób w różny sposób próbowało ci na to zwrócić
uwagę a ty ciągle brniesz w te swoje wywody, tworząc z naukowych
podstaw (na jakie się powołujesz) irracjonalne tezy.
Przeczytałeś ze zrozumieniem publikacje Fryśkowskich, na ktorą się
powołujesz? Jej wstęp chociaż czego, *jakich* przypadków *obsługi"* i
kogo głównie dotyczy? I znowu bezmyślnie używasz "argumentu z nauki",
sądząc że nikt tego nie zweryfikuje tylko zachłyśnie się w zachwycie
krynicą *mądrości* jakie głosisz?
Kosmiczna brednią jest bowiem twierdzenie (nie obniża krytyki
powoływanie się przy tym na publikacje, które akcentują zupełnie na
innym problemie, w innych warunkach i w innych okolicznościach), że
kosiarka spalinowa jest o wiele bardziej niebezpieczna *w normalnym
użytkowaniu* od takiej 230V. Gdy układ zapłonowy jest układem
zamkniętym, odizolowanym i w większości (słowo-klucz) mało
niedostępnym dla użytkownika. Nawet jeśli dojdzie do porażenia bo
user grzebie przy odpalonym silniku (co jest dość osobliwe bo nie
wiadomo czy zaraz zginie od porażenia czy obrażeń od noża) to w
ogromnej większości (znowu słowo-klucz) jest ono niegroźne (poza na
prawdę marginalnymi przypadkami) w porównaniu z plątającym się,
najczęściej przetartym wielokrotnie przewodem, używanym nierzadko
tuż po deszczu, podłączonym do starej instalacji domku letniskowego,
która nigdy RCD nie widziała a jedynym "zabezpieczeniem" obwodów są
dwa gwoździe (jeden z nich obowiązkowo na przewodzie neutralnym).
--
Marek
-
23. Data: 2022-06-02 07:55:42
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: JDX <j...@o...pl>
On 01.06.2022 11:55, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan JDX napisał:
>
>> Przesadzasz. Istnieje coś takiego jak "pastuch elektryczny". Daje to
>> do 10 kV przez ułamek sekundy, energię do 5 J.
>
> Nie "10 kV przez ułamek sekundy", tylko krótkotrwałe gasnące oscylacje.
Mniejsza z tym czy jest to ,,impuls napięcia stałego" czy ,,impuls
gasnących oscylacji". Napięcie szczytowe może osiągnąć 15 kV, przy czym
zaleca się, aby było ono pomiędzy 2 a 10 kV - na ile pamiętam jeszcze
niemiecki: https://de.wikipedia.org/wiki/Elektrozaun. BTW, z tego
artykuł wynika, że jest to nawet normą EN unormowane.
> Ludzie może tak, ale zwierzęta już mieniej. Bo taki pastuch pasie
> (głównie) na zasadzie odruchu warunkwego -- raz bydlątko się sparzy,
> więcej stara się w szkodę nie leźć.
IMO oprócz nielicznych wyjątków (w celach ,,badawczyo-naukowych") u ludzi
działa to tak samo (w końcu ludzie to też zwierzęta :-) ) - jak
przypieprzy, to więcej nie dotykam. Chodziło mi o to, że zarówno ludzie
jak i zwierzęta ciągle *przypadkowo* dotykają pastuchów i żyją.
-
24. Data: 2022-06-02 10:29:03
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan JDX napisał:
>>> Przesadzasz. Istnieje coś takiego jak "pastuch elektryczny". Daje to
>>> do 10 kV przez ułamek sekundy, energię do 5 J.
>> Nie "10 kV przez ułamek sekundy", tylko krótkotrwałe gasnące oscylacje.
> Mniejsza z tym czy jest to "impuls napięcia stałego" czy "impuls
> gasnących oscylacji'. Napięcie szczytowe może osiągnąć 15 kV, przy czym
> zaleca się, aby było ono pomiędzy 2 a 10 kV - na ile pamiętam jeszcze
> niemiecki: https://de.wikipedia.org/wiki/Elektrozaun. BTW, z tego
> artykuł wynika, że jest to nawet normą EN unormowane.
Moje wcześniejsze wyjaśnienia miały na celu uzmysłowienie, że NIE jest
to wszystko jedno. Transformator Tesli może mieć na wyjścu megawolty,
i to nie w krótkich impulsach, a ciągle. Mimo tego jedynym zagrożeniem
jest oddziaływanie termiczne iskry działającej w sposób długotrwały.
No to może inaczej. Wilgoć na ogół jest uważana (słusznie) za czynnik,
który sprzyja porażeniom elektrycznym. Majstrowanie przy urządzeniach
pod napięciem w czasie deszczu nie jest dobrym pomysłem. Ale człowiek
w mokrym ubraniu, który otrze się o drut pastucha, może w ogóle nie
poczuć jego pasterskiego oddziaływania.
--
Jarek
-
25. Data: 2022-06-02 13:44:26
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 01.06.2022 o 21:09, Marek pisze:
> On Wed, 1 Jun 2022 11:56:17 +0200, Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:
>> Ile osób używa codziennie kosiarki spalinowej?
>> Ile osób w ogóle używa kosiarki spalinowej?
>> Ile osób w ogóle używa kosiarki?
>
> Chłopie posiadasz wiedzę ale kompletnie nie umiesz z niej
> *racjonalnie* korzystać, to jest twój problem (te 3 pytania już
> świadczą o tym, że nawet nie rozumiesz zakresu zagadnienia poddanego
> krytyce). Już kilka osób w różny sposób próbowało ci na to zwrócić
> uwagę a ty ciągle brniesz w te swoje wywody, tworząc z naukowych
> podstaw (na jakie się powołujesz) irracjonalne tezy.
> Przeczytałeś ze zrozumieniem publikacje Fryśkowskich, na ktorą się
> powołujesz? Jej wstęp chociaż czego, *jakich* przypadków *obsługi"* i
> kogo głównie dotyczy? I znowu bezmyślnie używasz "argumentu z nauki",
> sądząc że nikt tego nie zweryfikuje tylko zachłyśnie się w zachwycie
> krynicą *mądrości* jakie głosisz?
>
> Kosmiczna brednią jest bowiem twierdzenie (nie obniża krytyki
> powoływanie się przy tym na publikacje, które akcentują zupełnie na
> innym problemie, w innych warunkach i w innych okolicznościach), że
> kosiarka spalinowa jest o wiele bardziej niebezpieczna *w normalnym
> użytkowaniu* od takiej 230V. Gdy układ zapłonowy jest układem
> zamkniętym, odizolowanym i w większości (słowo-klucz) mało
> niedostępnym dla użytkownika. Nawet jeśli dojdzie do porażenia bo user
> grzebie przy odpalonym silniku (co jest dość osobliwe bo nie wiadomo
> czy zaraz zginie od porażenia czy obrażeń od noża) to w ogromnej
> większości (znowu słowo-klucz) jest ono niegroźne (poza na prawdę
> marginalnymi przypadkami) w porównaniu z plątającym się, najczęściej
> przetartym wielokrotnie przewodem, używanym nierzadko tuż po deszczu,
> podłączonym do starej instalacji domku letniskowego, która nigdy RCD
> nie widziała a jedynym "zabezpieczeniem" obwodów są dwa gwoździe
> (jeden z nich obowiązkowo na przewodzie neutralnym).
>
Jak długo jeszcze zamierzasz się onanizować wypisując te idiotyczne
frazesy? W tym co piszesz, kompletnie nie ma żadnej merytoryki, a są
tylko i wyłącznie ataki osobiste.
Jednakowo bezpieczne jak i niebezpieczne mogą być kosiarki elektryczne
jak i kosiarki spalinowe. Przy elektrycznej może być kwestia
uszkodzonego przewodu, braku ciągłości ochrony, a w kosiarkach
spalinowych może być po prostu urwana/uszkodzona lub też zdjęta osłona o
ile była ona tam fabrycznie. Dla przykładu stara kosiarka, którą
używałem wcześniej zanim kupiłem akumulatorową, po prostu fabrycznie nie
miała osłony.
Co prawda obecnie chyba wszystkie posiadają osłony, ale osłonę można
odkręcić czy urwać, a ludzie w większości nie zdają sobie sprawy, że tam
jest prąd i do tego aż tak wysokie napięcie.
Używanie uszkodzonego przewodu jak i uszkodzonej osłony tak samo niesie
ryzyko porażenia prądem i stanowi odstępstwo od normalności i
nienormalność wśród społeczeństwa.
W przypadku kosiarki spalinowej nie masz żadnych zabezpieczeń
przeciwporażeniowych. W przypadku domów montuje się zabezpieczenia
przeciwporażeniowe, a ich brak to proszenie się o kłopoty.
Nie rozumiem dlaczego uważasz za normalne użytkowanie uszkodzonych
przewodów czy uszkodzonych lub brak RCD.
--
Ta wiadomość e-mail została sprawdzona pod kątem wirusów przez oprogramowanie AVG.
http://www.avg.com
-
26. Data: 2022-06-02 13:47:09
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 02.06.2022 o 07:55, JDX pisze:
> On 01.06.2022 11:55, Jarosław Sokołowski wrote:
>> Pan JDX napisał:
>>
>>> Przesadzasz. Istnieje coś takiego jak "pastuch elektryczny". Daje to
>>> do 10 kV przez ułamek sekundy, energię do 5 J.
>>
>> Nie "10 kV przez ułamek sekundy", tylko krótkotrwałe gasnące oscylacje.
> Mniejsza z tym czy jest to ,,impuls napięcia stałego" czy ,,impuls
> gasnących oscylacji". Napięcie szczytowe może osiągnąć 15 kV, przy
> czym zaleca się, aby było ono pomiędzy 2 a 10 kV - na ile pamiętam
> jeszcze niemiecki: https://de.wikipedia.org/wiki/Elektrozaun. BTW, z
> tego artykuł wynika, że jest to nawet normą EN unormowane.
>
>> Ludzie może tak, ale zwierzęta już mieniej. Bo taki pastuch pasie
>> (głównie) na zasadzie odruchu warunkwego -- raz bydlątko się sparzy,
>> więcej stara się w szkodę nie leźć.
> IMO oprócz nielicznych wyjątków (w celach ,,badawczyo-naukowych") u
> ludzi działa to tak samo (w końcu ludzie to też zwierzęta :-) ) - jak
> przypieprzy, to więcej nie dotykam. Chodziło mi o to, że zarówno
> ludzie jak i zwierzęta ciągle *przypadkowo* dotykają pastuchów i żyją.
Widzisz w takich porażeniach kluczowym jest rodzaj prądu stały/zmienny
oraz częstotliwość prądu przemiennego.
Napięcie stałe jest bezpieczniejsze od napięcia przemiennego niskiej
częstotliwości. W przypadku prądu przemiennego najbardziej niebezpieczne
są przebiegi o częstotliwościach kilkudziesięciu Hz. Prąd o takiej
częstotliwości przenika całe ciało i doprowadza serce do tzw.
czętoskurczu komorowego, któe jest w większości przypadków śmiertelne.
Im częstotliwość jest większa tym prąd przemienny rozpływa się bliżej
powierzchni przewodnika, jakim też jest bez wątpienia ludzkie ciało.
Nazywa się to "zjawiskiem naskurkowości". Dlatego też działanie pastucha
choć bywa bolesne, nie stanowi więszego zagrożenia. W przypadku ukłądu
zapłonowego silnika spalinowego mamy do czynienia z całkiem odmienną
charakterystyką.
--
Ta wiadomość e-mail została sprawdzona pod kątem wirusów przez oprogramowanie AVG.
http://www.avg.com
-
27. Data: 2022-06-03 00:12:31
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: Kris <k...@g...com>
niedziela, 29 maja 2022 o 22:31:46 UTC+2 marios napisał(a):
> Temat okazał się wcale nieprosty.
>
> Chciałbym aby miała też tarczę i raczej długa, prosta, a nie jak
> podkaszarki - krótka i zagięta - ale jak dobra, to może być i taka.
> Może być ciężka.
>
> Przyglądam się na:
> al-ko bc1200 e (1200W - piszą ze mocna) - 500zł
> stihl FSE 81 - czy jakoś tak -1000W - z 750 zł
> ???
>
> Czytając o stihl - przez "elektroniczna regulacja obrotów" -
> uświadomiłem sobie, że w spalinowej jak koszę w niepewnym miejscu, to
> sobie ujmuję gazu kontrolując siłę ewentualnego uderzenia,
> no i ogólnie daję tyle gazu ile widzę że będzie potrzebne.
>
> A w AL-KO, szukając opinii - podobno jest tam tylko włącznik (na
> obudowie a nie pod palcem) , a obroty podskakują jak kosa wykryje
> większe obciążenie - czyli chyba tylko jałowy - max obroty.
>
> W Shihl - jest jakiś przycisk "na jeden palec" - "który boli po 30
> minutach" (podobno jak nie ma się szelek do kosy).
> Nie wiem czy to jest jakaś płynna regulacja, skokowa, itd. - mnie by
> może wystarczyły ze 3+ "biegi" jałowy, średni i max.
>
> Cenowo najbardziej byłbym pewnie zadowolony z AL-KO - 500zł - to akurat
> tyle abym nie myślał czy nie wywaliłem pieniędzy w zbyteczny sprzęt.
> No ale jak mam się szarpać z tymi obrotami, to może dołożę, tyle że ten
> Stihl to jakoś słabe opinie (raptem kilka znalazłem) zbiera.
> Może tak "max-maxów" - 900zł bym się skusił.
>
> Potrzebuję sprzętu do kupienia na zaraz, opisy historycznych modeli będą
> mi mało przydatne.
>
> Działka (z budynkami) nieużytkowana od 4-5 lat, wszystko zarosło po
> kolana (głownie długa trawa).
> Wieś jest spokojna, pod lasem, jak zajadę kilka razy latem, to
> potrzebuję jakoś sobie z tym poradzić - kleszczy w tym siedzi od groma i
> nie chcę aby cała wieś wiedziała, że przyjechałem i koszę chaszcze 4
> godziny ryczącym NAC-iem.
https://images.app.goo.gl/8qxtEumkHtunFQzf7
-
28. Data: 2022-06-03 01:48:42
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: a a <m...@g...com>
On Friday, 3 June 2022 at 00:12:32 UTC+2, Kris wrote:
> niedziela, 29 maja 2022 o 22:31:46 UTC+2 marios napisał(a):
> > Temat okazał się wcale nieprosty.
> >
> > Chciałbym aby miała też tarczę i raczej długa, prosta, a nie jak
> > podkaszarki - krótka i zagięta - ale jak dobra, to może być i taka.
> > Może być ciężka.
> >
> > Przyglądam się na:
> > al-ko bc1200 e (1200W - piszą ze mocna) - 500zł
> > stihl FSE 81 - czy jakoś tak -1000W - z 750 zł
> > ???
> >
> > Czytając o stihl - przez "elektroniczna regulacja obrotów" -
> > uświadomiłem sobie, że w spalinowej jak koszę w niepewnym miejscu, to
> > sobie ujmuję gazu kontrolując siłę ewentualnego uderzenia,
> > no i ogólnie daję tyle gazu ile widzę że będzie potrzebne.
> >
> > A w AL-KO, szukając opinii - podobno jest tam tylko włącznik (na
> > obudowie a nie pod palcem) , a obroty podskakują jak kosa wykryje
> > większe obciążenie - czyli chyba tylko jałowy - max obroty.
> >
> > W Shihl - jest jakiś przycisk "na jeden palec" - "który boli po 30
> > minutach" (podobno jak nie ma się szelek do kosy).
> > Nie wiem czy to jest jakaś płynna regulacja, skokowa, itd. - mnie by
> > może wystarczyły ze 3+ "biegi" jałowy, średni i max.
> >
> > Cenowo najbardziej byłbym pewnie zadowolony z AL-KO - 500zł - to akurat
> > tyle abym nie myślał czy nie wywaliłem pieniędzy w zbyteczny sprzęt.
> > No ale jak mam się szarpać z tymi obrotami, to może dołożę, tyle że ten
> > Stihl to jakoś słabe opinie (raptem kilka znalazłem) zbiera.
> > Może tak "max-maxów" - 900zł bym się skusił.
> >
> > Potrzebuję sprzętu do kupienia na zaraz, opisy historycznych modeli będą
> > mi mało przydatne.
> >
> > Działka (z budynkami) nieużytkowana od 4-5 lat, wszystko zarosło po
> > kolana (głownie długa trawa).
> > Wieś jest spokojna, pod lasem, jak zajadę kilka razy latem, to
> > potrzebuję jakoś sobie z tym poradzić - kleszczy w tym siedzi od groma i
> > nie chcę aby cała wieś wiedziała, że przyjechałem i koszę chaszcze 4
> > godziny ryczącym NAC-iem.
Na targach znów nawieźli tony zlomu z Mimiec
i kupi się spalinówkę używaną za 100zł do sprawdzenia
i nie warto przeplacać, gdy mozna 700zl zaoszczędzić
-
29. Data: 2022-06-03 12:43:39
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: marios <d...@f...gd>
W dniu 29.05.2022 o 22:31, marios pisze:
>
> Temat okazał się wcale nieprosty.
>
Jestem po pierwszych testach AL-KO BC 1200 E (na razie tylko z żyłką).
Zrobię normalnie recenzję - jakby ktoś się zastanawiał nad "kosą"
elektryczną.
Wykonanie jest niezłe jak na 500zł, przynajmniej nie widać jakichś
niespasowanych elementów, śruby trafiają dokładnie w otwory, rurki
ładne, raczej nic nie lata luźne, itd.
W komplecie jest też pasek, bez rewelacji, prosty, przyzwoity.
i teraz się poznęcam:
a) Bęben żyłki Tap-on czy jakoś tak to się nazywa,
zadziałał pierwsze kilka razy, póki nie zaszedł syfem i się nie
porysował. Potem przystawałem i wyłączałem i łapami wyciągałem żyłkę
b) fabryczna okrągła żyłka 2.4 to jakiś badziew, który zaraz się
zacisnął i urwał przy głowicy - miałem jakąś zieloną, kwadratową 2.0 -
zmieniłem - o niebo lepiej szła
c) na + że w środku bębna siedzi sprężyna o "akuratniej sile" i nie
trzeba się mocować przy składaniu - nic nie wystrzeliwuje, fruwa (jak w
NACu)
d) przy żyłce cieńszej czasem/gorzej "kosa" nie wyczuwa obciążenia i
dopiero po dłuższej chwili podskakują obroty
e) zaniedbanie odpowiedniej długości żyłki, dajmy 8-10cm zostało, to
potem problem z rozpędzeniem obrotów - nie ma jak/czym spowodować aby
silnik poczuł obciążenie i dał max (- a bęben nie chce wysunąć żyłki)
f) Instrukcja zaleca przy koszeniu przechylanie "kosy" w lewo i prawo -
bzdura - o ile na prawo można przechylić, to w lewo osłona jest tak
przeszkadzająca (mocno wysunięta), że jest to bezsensowne
g) Teraz: a) + d) + e) + f)
=> wychodzi na to że nóż na osłonie jest mało przydatny, a sama
osłona wprowadza więcej problemów niż pożytku.
O co chodzi - rozwinę całościowo: Żyłki wystaje z bębna nie za dużo,
podczas pracy niezbyt można wyczuć moment kiedy zrobi się krótka, a jak
się zrobi krótka (zobaczymy po zatrzymaniu "kosy"), to włączymy i kosa
wchodzi na jałowe obroty - tylko automat zwiększa obroty pod obciążeniem
- a żeby było obciążenie - potrzebujemy dłuższej żyłki i w tym momencie
brakuje siły odśrodkowej przy stuknięciu bębnem i wysunięcie żyłki ->
i patrz a), czyli i tak trzeba łapami wyciągnąć żyłkę
Myślę o zdjęciu pomarańczowej osłony - jest mocowana do mniejszego
elementu - który można uznać za "małą osłonę". Będzie bryzgało po
spodniach, ale jakość pracy będzie lepsza.
h) plastikowy "haczyk" blokujący przewód elektryczny na obudowie jest
wątły i prawdopodobnie szybko się złamie - spasowany ładnie, ale
badziewiasty - nie jest to duży problem, no ale ..
j) kosa jest krótsza o jakieś 10cm od NAC-a "2.7KM", potem rozwinę.
k) SIŁA KOSZENIA.
Mam porównanie do Colibri PaRTNER 25cc (silnik Husq.), oraz dwóch
identycznych NAC chyba 50cc, "2.7 KM" za ok. 360-400zł/szt.
I jest pośrodku.
Koliberek z dużą trawą to katowanie a NAC to można machać dosyć żwawo
(nóż czy żyłka też nie gorzej), ryczący NAC na wysokich obrotach radzi
sobie nawet z poskręcaną trawą.
AL-KO tak nie pomachamy jak NAC, ale daje radę - tylko 1/2 do 2 razy
dłużej. Podejrzewam że na "trawsko" to z nożem trzeba jednak.
l) Obroty - powiedzmy śrenio-wyższe, ale raczej niższe niż w
spalinówkach na mocniejszym gazie.
m) CISZA.
Jaka cisza? :), silnik wyje jak duża wiertara + świst żyłki.
Po 10 minutach zacząłem myśleć o słuchawkach.
Dźwięk jest inny, wysoki i na pewno wyraźnie słyszalny na 50-70m.
Mimo wszystko, ryczące NAC słyszę chyba ze 150m o irytującym poziomie.
Raczej jest ciszej, ale dla dalszych sąsiadów, operator obrywa po
uszach, bezpośredni sąsiad może narzekać.
n) Włącznik. Fatalny. Trzeba odsunąć górny blokujący i wtedy wciskać ten
pod palcami. Problem w tym że ma bardzo krótki skok i silną sprężynę -
trzeba go trzymać kurczowo, bo jak wyskoczy, to od nowa trzeba rozpędzać
kosę. Silne ściskanie i czujemy zaraz jak nas od tego ściskania boli
nadgarstek.
o) WYGODA PRACY. Bardzo słaba.
Prawdopodobnie odnosi się to do większości tańszych "kos"
elektrycznych na rynku.
Dam obrazem od Stihl
https://www.stihl.pl/Produkty-STIHL/kosy-mechaniczne
/podkaszarki-i-kosy-elektryczne/21328-1496/Kosa-elek
tryczna-FSE-81.aspx
Trzecie zdjęcie - z facetem z bliska. Popatrzcie w jakiej wygodnej
pozycji trzyma prawą rękę i tak pracuje ze 40+ minut.
Trzymasz 5kg + ściskasz włącznik + wspomagasz lewą rękę.
To przykład, rozważmy że używasz paska,
AL-KO jest "prosta" jak kosa - tylko - otrzymała mały uchwyt od
podkaszarki. Są dwa możliwe mocowania paska - na obudowie i (dodali?)
uchwyt "na rurce" - można kombinować.
Ja jestem raczej wysoki (184) i wpinam się w ten na obudowie - wyżej.
Uchwyt od podkaszarki to zły pomysł.
Jak zawiesisz na pasku, to silnik i WŁĄCZNIK masz właściwie gdzieś nad
pośladkiem i teraz masz tym machać z wykręconą ręką do tyłu kurczowo
ściskając niewygodny włącznik.
Kombinowałem i nie znalazłem w miarę wygodnej pozycji.
Od razu przychodzi na myśl użyć jakiej taśmy izolacyjnej i zawinąć
włącznik (na ON) na stałe. Tylko wtedy nie ma jak wyłączyć bez szarpania
za wtyczkę.
Lepszy byłby już zwykły włącznik on/off na obudowie.
Brak uchwytu typu "rogi" jak w kosach spalinowych, z włącznikiem tam
umiejscowionym na pewno jest podstawową wadą większości tych "kos"
elektrycznych.
NAC jest ciężki, mam badziewiastą uprzęż do niego, ale i tak macha się
nim wygodniej. Ciężar silnika NAC i punkt zaczepienia powoduje że jest
tendencja podnoszenia do góry głowicy - mnie pasuje.
W AL-KO niestety leci w dół i trzeba przytrzymywać aby nie zaryła.
Reasumując: Pracuje się niewygodnie (przynajmniej mnie),
idzie tym coś zrobić (lub gdy chcemy jednak ciszej), ale jeżeli w
sobotę wszyscy na około będą ryczeć spalinówkami, to i ja raczej wybiorę.
Mam podejrzenia, że osoby niższe, które wepną się paskiem w dalsze
mocowanie, mogą uzyskać lepsze wyważenie .. tylko wtedy włącznik
powędruje jeszcze dalej za plecy i wykręcona ręka zaboli.
Stihl niby ma regulację obrotów - może to rozwiązuje część problemów.
Najwyraźniej "kosy" elektryczne nie zdobędą rynku - póki będą miały taką
konstrukcję jak ta AL-KO i podobne inne.
Co wybrać?:
W moim przypadku chyba dobrze że wybrałem tańsze AL-KO, będę jej
używał tylko czasem.
Jak ktoś chce kosę elektryczną, to mocny silnik + uchwyt od kosy (rogi)
a nie od podkaszarki - to chyba 2 główne kryteria
Jak szukamy ciszej - to chyba jaki spalinowy Stihl za 2000-2500+ z
dobrym tłumikiem, ale to już WY wiecie lepiej ;)
-
30. Data: 2022-06-03 12:52:41
Temat: Re: Szukam kosy elektr. (230V) 1000W+ tak do 800zł, ktoś coś poleca?
Od: a a <m...@g...com>
On Friday, 3 June 2022 at 12:43:42 UTC+2, marios wrote:
> W dniu 29.05.2022 o 22:31, marios pisze:
> >
> > Temat okazał się wcale nieprosty.
> >
> Jestem po pierwszych testach AL-KO BC 1200 E (na razie tylko z żyłką).
>
> Zrobię normalnie recenzję - jakby ktoś się zastanawiał nad "kosą"
> elektryczną.
>
> Wykonanie jest niezłe jak na 500zł, przynajmniej nie widać jakichś
> niespasowanych elementów, śruby trafiają dokładnie w otwory, rurki
> ładne, raczej nic nie lata luźne, itd.
> W komplecie jest też pasek, bez rewelacji, prosty, przyzwoity.
>
> i teraz się poznęcam:
>
> a) Bęben żyłki Tap-on czy jakoś tak to się nazywa,
> zadziałał pierwsze kilka razy, póki nie zaszedł syfem i się nie
> porysował. Potem przystawałem i wyłączałem i łapami wyciągałem żyłkę
>
> b) fabryczna okrągła żyłka 2.4 to jakiś badziew, który zaraz się
> zacisnął i urwał przy głowicy - miałem jakąś zieloną, kwadratową 2.0 -
> zmieniłem - o niebo lepiej szła
>
> c) na + że w środku bębna siedzi sprężyna o "akuratniej sile" i nie
> trzeba się mocować przy składaniu - nic nie wystrzeliwuje, fruwa (jak w
> NACu)
>
> d) przy żyłce cieńszej czasem/gorzej "kosa" nie wyczuwa obciążenia i
> dopiero po dłuższej chwili podskakują obroty
>
> e) zaniedbanie odpowiedniej długości żyłki, dajmy 8-10cm zostało, to
> potem problem z rozpędzeniem obrotów - nie ma jak/czym spowodować aby
> silnik poczuł obciążenie i dał max (- a bęben nie chce wysunąć żyłki)
>
> f) Instrukcja zaleca przy koszeniu przechylanie "kosy" w lewo i prawo -
> bzdura - o ile na prawo można przechylić, to w lewo osłona jest tak
> przeszkadzająca (mocno wysunięta), że jest to bezsensowne
>
> g) Teraz: a) + d) + e) + f)
> => wychodzi na to że nóż na osłonie jest mało przydatny, a sama
> osłona wprowadza więcej problemów niż pożytku.
>
> O co chodzi - rozwinę całościowo: Żyłki wystaje z bębna nie za dużo,
> podczas pracy niezbyt można wyczuć moment kiedy zrobi się krótka, a jak
> się zrobi krótka (zobaczymy po zatrzymaniu "kosy"), to włączymy i kosa
> wchodzi na jałowe obroty - tylko automat zwiększa obroty pod obciążeniem
> - a żeby było obciążenie - potrzebujemy dłuższej żyłki i w tym momencie
> brakuje siły odśrodkowej przy stuknięciu bębnem i wysunięcie żyłki ->
> i patrz a), czyli i tak trzeba łapami wyciągnąć żyłkę
>
> Myślę o zdjęciu pomarańczowej osłony - jest mocowana do mniejszego
> elementu - który można uznać za "małą osłonę". Będzie bryzgało po
> spodniach, ale jakość pracy będzie lepsza.
>
> h) plastikowy "haczyk" blokujący przewód elektryczny na obudowie jest
> wątły i prawdopodobnie szybko się złamie - spasowany ładnie, ale
> badziewiasty - nie jest to duży problem, no ale ..
>
> j) kosa jest krótsza o jakieś 10cm od NAC-a "2.7KM", potem rozwinę.
>
> k) SIŁA KOSZENIA.
> Mam porównanie do Colibri PaRTNER 25cc (silnik Husq.), oraz dwóch
> identycznych NAC chyba 50cc, "2.7 KM" za ok. 360-400zł/szt.
> I jest pośrodku.
> Koliberek z dużą trawą to katowanie a NAC to można machać dosyć żwawo
> (nóż czy żyłka też nie gorzej), ryczący NAC na wysokich obrotach radzi
> sobie nawet z poskręcaną trawą.
> AL-KO tak nie pomachamy jak NAC, ale daje radę - tylko 1/2 do 2 razy
> dłużej. Podejrzewam że na "trawsko" to z nożem trzeba jednak.
>
> l) Obroty - powiedzmy śrenio-wyższe, ale raczej niższe niż w
> spalinówkach na mocniejszym gazie.
>
> m) CISZA.
> Jaka cisza? :), silnik wyje jak duża wiertara + świst żyłki.
> Po 10 minutach zacząłem myśleć o słuchawkach.
> Dźwięk jest inny, wysoki i na pewno wyraźnie słyszalny na 50-70m.
> Mimo wszystko, ryczące NAC słyszę chyba ze 150m o irytującym poziomie.
> Raczej jest ciszej, ale dla dalszych sąsiadów, operator obrywa po
> uszach, bezpośredni sąsiad może narzekać.
>
> n) Włącznik. Fatalny. Trzeba odsunąć górny blokujący i wtedy wciskać ten
> pod palcami. Problem w tym że ma bardzo krótki skok i silną sprężynę -
> trzeba go trzymać kurczowo, bo jak wyskoczy, to od nowa trzeba rozpędzać
> kosę. Silne ściskanie i czujemy zaraz jak nas od tego ściskania boli
> nadgarstek.
>
> o) WYGODA PRACY. Bardzo słaba.
> Prawdopodobnie odnosi się to do większości tańszych "kos"
> elektrycznych na rynku.
> Dam obrazem od Stihl
> https://www.stihl.pl/Produkty-STIHL/kosy-mechaniczne
/podkaszarki-i-kosy-elektryczne/21328-1496/Kosa-elek
tryczna-FSE-81.aspx
> Trzecie zdjęcie - z facetem z bliska. Popatrzcie w jakiej wygodnej
> pozycji trzyma prawą rękę i tak pracuje ze 40+ minut.
> Trzymasz 5kg + ściskasz włącznik + wspomagasz lewą rękę.
> To przykład, rozważmy że używasz paska,
>
> AL-KO jest "prosta" jak kosa - tylko - otrzymała mały uchwyt od
> podkaszarki. Są dwa możliwe mocowania paska - na obudowie i (dodali?)
> uchwyt "na rurce" - można kombinować.
> Ja jestem raczej wysoki (184) i wpinam się w ten na obudowie - wyżej.
>
> Uchwyt od podkaszarki to zły pomysł.
> Jak zawiesisz na pasku, to silnik i WŁĄCZNIK masz właściwie gdzieś nad
> pośladkiem i teraz masz tym machać z wykręconą ręką do tyłu kurczowo
> ściskając niewygodny włącznik.
>
> Kombinowałem i nie znalazłem w miarę wygodnej pozycji.
> Od razu przychodzi na myśl użyć jakiej taśmy izolacyjnej i zawinąć
> włącznik (na ON) na stałe. Tylko wtedy nie ma jak wyłączyć bez szarpania
> za wtyczkę.
> Lepszy byłby już zwykły włącznik on/off na obudowie.
>
> Brak uchwytu typu "rogi" jak w kosach spalinowych, z włącznikiem tam
> umiejscowionym na pewno jest podstawową wadą większości tych "kos"
> elektrycznych.
>
> NAC jest ciężki, mam badziewiastą uprzęż do niego, ale i tak macha się
> nim wygodniej. Ciężar silnika NAC i punkt zaczepienia powoduje że jest
> tendencja podnoszenia do góry głowicy - mnie pasuje.
> W AL-KO niestety leci w dół i trzeba przytrzymywać aby nie zaryła.
>
> Reasumując: Pracuje się niewygodnie (przynajmniej mnie),
> idzie tym coś zrobić (lub gdy chcemy jednak ciszej), ale jeżeli w
> sobotę wszyscy na około będą ryczeć spalinówkami, to i ja raczej wybiorę.
>
> Mam podejrzenia, że osoby niższe, które wepną się paskiem w dalsze
> mocowanie, mogą uzyskać lepsze wyważenie .. tylko wtedy włącznik
> powędruje jeszcze dalej za plecy i wykręcona ręka zaboli.
>
> Stihl niby ma regulację obrotów - może to rozwiązuje część problemów.
>
> Najwyraźniej "kosy" elektryczne nie zdobędą rynku - póki będą miały taką
> konstrukcję jak ta AL-KO i podobne inne.
>
> Co wybrać?:
> W moim przypadku chyba dobrze że wybrałem tańsze AL-KO, będę jej
> używał tylko czasem.
>
> Jak ktoś chce kosę elektryczną, to mocny silnik + uchwyt od kosy (rogi)
> a nie od podkaszarki - to chyba 2 główne kryteria
>
> Jak szukamy ciszej - to chyba jaki spalinowy Stihl za 2000-2500+ z
> dobrym tłumikiem, ale to już WY wiecie lepiej ;)
po co przepłacać gdy przywożą używane Stihle z Mimiec i sprzedają za grosze na
targowiskach.
W Mimcach to idzie na zlom i wystawki i Zenki zbierają za frico i sprzedaja na
polskich targowiskach po 100-200-300zł
Nie są zepsute, wystarczy przeczyścić świece i umyć z brudu
i masz 10 razy taniej