-
51. Data: 2020-05-19 19:24:07
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Lisciasty <l...@p...pl>
W dniu wtorek, 19 maja 2020 13:54:01 UTC+2 użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:
> Trzmiel to bardzo miłe i ufne zwierzątko, nie przejawia żadnej
> agresji wobec ludzi. Choć potrafi użądlić, historia nie zna przypadków,
> bo coś takiego zrobił człowiekowi.
Dementuję tę bzyczącą bzdurę. Mnie osobiście pokąsały trzmiele wielokrotnie,
fakt że czynnie je wkurwiałem zamykając w kwiatku gatunku "lwia paszcza",
w celach żeby bzyczały. Za gówniaka to było toteż teraz piszę o tem otwarcie ;P
L.
-
52. Data: 2020-05-19 19:26:35
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Lisciasty <l...@p...pl>
W dniu wtorek, 19 maja 2020 16:22:31 UTC+2 użytkownik sirapacz napisał:
> I reklamacja została uznana:))))))))))))))))))
Popłakałem się :]
L.
-
53. Data: 2020-05-19 21:43:34
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
sirapacz napisał:
>> Z innych ciekawych zakupów, to jeszcze warto sobie sprawić trzmiela.
>> Trzmiela również kupuje się wysyłkowo. Przychodzi do domu zapakowany
>
> Moja matka próbowała:) otworzyła pudełko a te zamiast zapylać pomidory
> w tunelu poszły na mniszka lekarskiego 200m dalej :D:D:D
>
> Najlepsze jest to, że zareklamowała je:D
>
> I reklamacja została uznana:))))))))))))))))))
Wymienili na sprawne egzemplarze, czy serwis wytłumaczył sprzedanym,
że tymi cholernymi pomidorami też powinny się zainteresować?
--
Jarek
-
54. Data: 2020-05-19 22:06:13
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Mateusz Viste napisał:
>> Człowiek uczy się przez całe życie. Te amerykańskie można też
>> traktować jako zwierzęta domowe.
> Ale czy bariera językowa nie uniemożliwi skutecznej komunikacji?
Tak jak z kotem perskim albo chomikiem syryjskim. Idzie się dogadać.
>> Trzyma się całą ich rodzinę w wiaderku w szafce w kuchni i wrzuca
>> im się obierki i inne odpadki roślinne.
> Te (nieliczne, skoro mieszczą się w wiaderku) odpadki można również
> bezceremonialnie wyrzucić na trawę przed dom. 90% znika w przeciągu 2h
> za sprawą łakomych owiec (wystarczy mieć dwie - i wcale nie muszą być
> amerykańskie), a reszta zostaje przetworzona w dalszym czasie przez
> lokalne dżdżownice, owady, ptaki i bakterie.
Może trudno w to uwierzyć, ale są tacy, co nie mają nawet dwóch owiec.
Ani nawet trawy na gumnie. Glizdy sprawdzają się nawet w wielkomiejskich
warunkach.
>> spora sterta bezużytecznych rzeczy zamienia się w niewielką kupkę
>> kompostu, jakże użytecznego w każdym gospodarstwie domowym.
> Czy w każdym, to kwestia sporna. Jak kto lubi jakieś doniczkowanie
> zieleni czy inne szklarnie to pewnie faktycznie. No chyba, że istnieją
> jakieś inne zastosowania, których nie znam.
Wystarczy, że tych odpadów nie trzeba wywozić. Wtedy produkt przemiany
można uznać za efekt uboczny.
>> Z innych ciekawych zakupów, to jeszcze warto sobie sprawić trzmiela.
>> Trzmiela również kupuje się wysyłkowo. Przychodzi do domu zapakowany
>> w kolorowe tekturowe pudełko, wprost z fabryki trzmieli w Holandii
>> czy Belgii.
> Taki zakup wydaje mi się równie mało interesujący, co dżdżownice...
> Bo trzmieli - tak jak dżdżownic - u mnie dostatek.
To może być złudzenie. Podobno za mojego życia owadzie pogłowie
zmniejszyło się o 80%. Podobno, bo gdybym sam miał ocnić na oko,
to bym powiedział, że więcej, a to jest jakaś średnia. W każdym
razie z dzieciństwa pamiętam, że przejechanie samochodem trzystu
kilometrów łączyło się z koniecznością kilkakrotnego mycia szyby
całkowicie zapaćkanej przez latające stworzenia. Teraz jeżdżę
tysiąc przez Europę, a szyba czysta. I wcale to fajne nie jest.
Sądzę, że to jedna z bardziej istotnych zmian w środowisku, taka,
o której nieproporcjonalnie mało się mówi.
>> Choć nie mam szklarni, to planowałem zakup. Zainstalowałbym gniazdo
>> gdzieś pod daszkiem, niechby sobie latały po okolicy.
>
> Jeśli już się bawić, to ja sam prędzej rozważyłbym instalację ula.
> Nie dość, że zapewni latające i ufne zwierzątka, to jeszcze może
> odwdzięczyć się kilkoma kilogramami miodu, jeśli kto ma chęci zająć
> się sprawą poważnie.
No ale ja niespecjalnie zainteresowany jestm braniem sobie na kark
odpowiedzialności za kilka tysięcy stworzonek, nie mam na to czasu.
Nawet gdyby mnie chciały za to miodem nagradzać. Dawno minęły czasy,
kiedy miód był największym pożytkiem pszczelnictwa. Teraz chodzi
przede wszystkim o zapylanie, miód traktuje się jak za przeproszeniem
gówno od kalifornijskiej glizdy pod zlewem. A mnie w zasadzie chodzi
głownie o to, by te owady były i sobie latały.
Jarek
--
Za brudny syrop pachnący miód
owady przynoszą ci co dnia
roboczy tydzień trwa siedem dni
a rola pszczelarza przewodnia
-
55. Data: 2020-05-19 23:02:49
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: abomito <a...@w...pl>
Witam
> razie z dzieciństwa pamiętam, że przejechanie samochodem trzystu
> kilometrów łączyło się z koniecznością kilkakrotnego mycia szyby
> całkowicie zapaćkanej przez latające stworzenia. Teraz jeżdżę
> tysiąc przez Europę, a szyba czysta. I wcale to fajne nie jest.
Dlatego, że teraz masz dobry płyn do spryskiwacza. Kiedyś używało się głównie wody.
Czasami z Ludwikiem. Bo komarów jest chyba jeszcze więcej niż za młodu.O meszkach nie
wspomnę.
> kiedy miód był największym pożytkiem pszczelnictwa. Teraz chodzi
> przede wszystkim o zapylanie, miód traktuje się jak za przeproszeniem
> gówno od kalifornijskiej glizdy pod zlewem. A mnie w zasadzie chodzi
> głownie o to, by te owady były i sobie latały.
No to się zadecyduj- czy mają se bzykać i wpadać na szyby, czy nie!
A co do miodu- sam uważam że miód trzeba sterylizować spirytusem. I wtedy jest bardzo
zdrowy(o ile się go nie przedawkuje)
Ale na temat.
Póżną jesienią przemieszałem kompostownik. Dżdżownic kalifornijskich było od groma.
Wiosną brałem kompost pod warzywa. Dżdżownic nie było. Za to spodnia warstwa była
cała zryta korytarzami. Nie wiem co to było- kret raczej nie, bo nie było kopców.
Raczej nornice. Położyły się kółkami do góry i żarcie samo wpadało w pyski.
Więc przy dużej pryzmie wcale nie mróz jest zagrożeniem.
Pozdro.abomito
-
56. Data: 2020-05-19 23:23:12
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
abomito napisał:
>> razie z dzieciństwa pamiętam, że przejechanie samochodem trzystu
>> kilometrów łączyło się z koniecznością kilkakrotnego mycia szyby
>> całkowicie zapaćkanej przez latające stworzenia. Teraz jeżdżę
>> tysiąc przez Europę, a szyba czysta. I wcale to fajne nie jest.
>
> Dlatego, że teraz masz dobry płyn do spryskiwacza.
Nie, nie dlatego. Praktycznie nie używam wycieraczek gdy nie ma deszczu.
>> kiedy miód był największym pożytkiem pszczelnictwa. Teraz chodzi
>> przede wszystkim o zapylanie, miód traktuje się jak za przeproszeniem
>> gówno od kalifornijskiej glizdy pod zlewem. A mnie w zasadzie chodzi
>> głownie o to, by te owady były i sobie latały.
> No to się zadecyduj- czy mają se bzykać i wpadać na szyby, czy nie!
Mają bzykać i wpadać. W którym miejscu coś niejasno napisałem?
> Ale na temat.
> Póżną jesienią przemieszałem kompostownik. Dżdżownic kalifornijskich
> było od groma. Wiosną brałem kompost pod warzywa. Dżdżownic nie było.
> Za to spodnia warstwa była cała zryta korytarzami. Nie wiem co to
> było- kret raczej nie, bo nie było kopców. Raczej nornice. Położyły
> się kółkami do góry i żarcie samo wpadało w pyski.
> Więc przy dużej pryzmie wcale nie mróz jest zagrożeniem.
Zabrać maleństwa na zimę do domu i trzymać pod łóżkiem.
--
Jarek
-
57. Data: 2020-05-20 09:29:13
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: sirapacz <n...@s...pl>
W dniu 2020-05-19 o 19:14, Kadar pisze:
>> W ciągu 14 dni można zwrócić, jako że umowa zawarta poza siedzibą
>> sprzedawcy. Trzeba tylko wyłapać te glizdy z kompostu, policzyć,
>> bo stan musi się zgadzać, i odesłać.
>
> A jak się któraś podmieni to jak udowodnisz, że to ta właściwa?
> K.
>
I tu wchodzimy do tematu czipowania ;)
-
58. Data: 2020-05-20 09:33:04
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: sirapacz <n...@s...pl>
>> Najlepsze jest to, że zareklamowała je:D
>>
>> I reklamacja została uznana:))))))))))))))))))
>
> Wymienili na sprawne egzemplarze, czy serwis wytłumaczył sprzedanym,
> że tymi cholernymi pomidorami też powinny się zainteresować?
>
Chyba był zwrot pieniędzy bo nie pamiętam (to ze 20 lat temu było) by
pojawiło się ponownie.
-
59. Data: 2020-05-20 09:33:53
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: sirapacz <n...@s...pl>
>> agresji wobec ludzi. Choć potrafi użądlić, historia nie zna przypadków,
>> bo coś takiego zrobił człowiekowi.
>
> Dementuję tę bzyczącą bzdurę. Mnie osobiście pokąsały trzmiele wielokrotnie,
> fakt że czynnie je wkurwiałem zamykając w kwiatku gatunku "lwia paszcza",
> w celach żeby bzyczały. Za gówniaka to było toteż teraz piszę o tem otwarcie ;P
no wybacz, ale sam się prosiłeś :D
-
60. Data: 2020-05-20 10:11:21
Temat: Re: kompostownik podejście kolejne:)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
sirapacz napisał:
>>> Najlepsze jest to, że zareklamowała je:D
>>>
>>> I reklamacja została uznana:))))))))))))))))))
>>
>> Wymienili na sprawne egzemplarze, czy serwis wytłumaczył sprzedanym,
>> że tymi cholernymi pomidorami też powinny się zainteresować?
>
> Chyba był zwrot pieniędzy bo nie pamiętam (to ze 20 lat temu było) by
> pojawiło się ponownie.
W ciągu dwudziestu lat technologia produkcji trzmieli mogła zostać
znacząco udoskonalona.
Jarek
PS
Istnieje też bezinwestycyjna metoda pozyskania trzmiela. Należy zdobyć
gdzieś pozostałości po mysim gnieździe. Następnie wykopać w ziemi dołek,
umieścić w nim te farfocle, przykryć odwróconą do góry dnem doniczką i
obsypać ziemią. Dziurka w doniczce, będąca wlotem do naszego sztucznego
gniazda, musi oczywiście pozostać wolna.
W naturze trzmiele zasiedlają opuszczone mysie nory. Wiosną zimująca
królowa lata nisko nad ziemią i niucha mysiego zapachu. Jeśli znjdzie,
przekwalifikowuje budowlę na cele produkcyjno-mieszkaniowe i zakłda
tam swoją rodzinną manufakturę. Zdarza się, że mysz nie do końca jest
przekonana do tego, że chce opuścić stare domostwo i kopać nową norkę.
Wtedy trzmil rob jej to, co zrobił Liściastemu.
PPS
Jak sprawić, by w domu zalęgły się myszy, przydatne przy pozyskiwaniu
trzmieli z natury, to już może przy innej okazji.
--
Zapylała raz pszczółka jakiegoś badyla,
Wtem czuje, że od tyłu też ją ktoś zapyla.
Patrzy się, a to truteń, niejaki Zenobi.
Morał -- rób dobrze innym, tobie też ktoś zrobi.