eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.rec.ogrodyJabłka obrodziły!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 18

  • 11. Data: 2018-10-16 10:43:07
    Temat: Re: Jabłka obrodziły!
    Od: i...@g...pl

    To drożdże aktywne. Nie stosuję drożdży aktywnych, tylko szczepy wyselekcjonowane z
    naturalnie występujących w przyrodzie - nie bez powodu. Tym powodem jest nadmierna!
    żywotność drozdży aktywnych w winie, powodująca, że kiedy wino jest gotowe do zlania
    w butelki, drożdże aktywne wciąż są... aktywne (jak sama nazwa wskazuje). Trudno je
    ubić - trzeba pasteryzować lub siarkować wino, a tego nie lubię, bo alkoholizowany
    kompot mnie nie interesuje. No i nie robię wina ,,na przedoż", tylko dla siebie i
    chcę mieć takie, jak powinno! być :-)


  • 12. Data: 2018-10-16 12:59:36
    Temat: Re: Jabłka obrodziły!
    Od: collie <c...@v...pl>

    W dniu 16.10.2018 10:43, i...@g...pl pisze:

    > To drożdże aktywne. Nie stosuję drożdży aktywnych, tylko szczepy wyselekcjonowane z
    naturalnie występujących w przyrodzie - nie bez powodu.

    Nie bez powodu nie wiesz o czym piszesz. Powodem jest to samo
    co u Misia z "Kubusia Puchatka". Wszystkie drożdże winiarskie
    są aktywne, gdy nie są martwe i rozpoczynają swoją pracę nad
    produkcją alkoholu natychmiast (drożdże dzikie i drożdże
    szlachetne w płynnym preparacie), albo po jakimś czasie
    (drożdże szlachetne w suchym preparacie). Wszystkie drożdże
    winiarskie to samobójcy: produkują alkohol, który w końcu
    ich zabija - drożdże dzikie giną już przy stężeniu 4% C2H5OH,
    a niektóre szczepy drożdży szlachetnych są odporne na alkohol
    nawet do 18%. I nie ma bata - wszystkie drożdże w nastawie
    zginą po osiągnięciu śmiertelnego dla siebie poziomu alkoholu.
    Mogą przeżyć tylko w przypadku braku surowca, czyli cukru.
    Jeśli więc komuś drożdże w nastawie (lub zacierze) żyją, to
    znaczy, że oszczędzał na cukrze. Bez wdawania się w szczegóły:
    jeśli nastaw/zacier ma 30% cukru to żadne drożdże nie mają
    prawa w nim przeżyć a wino (lub zacier) osiągnie nawet te
    wspomniane 18%, gdy nam się trafią szczególnie dobre drożdże.
    Ale to teoria, w praktyce należy się cieszyć, gdy nasze wino
    będzie miało 14-16%.

    W sumie lepiej dać więcej cukru, niż za mało, gdyż nadmiar
    cukru po prostu zostanie w winie, dając w efekcie wino słodkie.
    Drogą prób i błędów dochodzimy do tego, jakie stężenie cukru
    powinno być w nastawie, by przy posiadanym szczepie drożdży
    otrzymać wino wytrawne a drożdże pokotem leżały na dnie
    balona.

    I jeszcze jedno: żadne owoce (łącznie z winogronami) nie
    zawierają więcej niż 16% cukru, więc do wspomnianych 30%
    im daleko i nie dziwota, że niektórym Misiom [...] wywijają
    kitkami drożdże w winie.






  • 13. Data: 2018-10-16 13:25:56
    Temat: Re: Jabłka obrodziły!
    Od: i...@g...pl

    Dziekuję za wykład, wiem swoje, UMIEM robić wino. Twoje sensacje o zamieraniu drożdży
    powyżej pewnego progu alkoholowego/cukrowego to przecież podstawowa wiedza. Natomiast
    jak widzę nie orientujesz się, że drożdże też wytwarzają przetrwalnikowe formy - to
    po pierwsze. A po drugie i ważniejsze - drożdży w winie nie powinno być ZA dużo,
    chodzi o białko. Ni a te nowoczesne wynalazki mnożą się świetnie, owszem, ale to
    chwyt dla nieznających się - bo ponad potrzebę, co skutkuje nadmiarem biomasy
    białkowej w winie i konieczność jego filtrowania. To nie jest łatwe w warunkach
    amatorskich, a jeśli tego nie zrobisz, wino ma gorszą jakość i smak (no jednak to
    białko się psuje w końcu w tych zaledwie kilkunastu procentach alkoholu).
    Ja używam polskich drożdży Tokay, które dają mi 16-18 i w porywach 19.
    Nie zmieniam od 35 lat i jestem zadowolona.


  • 14. Data: 2018-10-16 16:06:20
    Temat: Re: Jabłka obrodziły!
    Od: collie <c...@v...pl>

    W dniu 16.10.2018 13:25, i...@g...pl pisze:

    > drożdży w winie nie powinno być ZA dużo, chodzi o białko. Ni a te nowoczesne
    wynalazki mnożą się świetnie, owszem, ale to chwyt dla nieznających się - bo ponad
    potrzebę, co skutkuje nadmiarem biomasy białkowej w winie i konieczność jego
    filtrowania. To nie jest łatwe w warunkach amatorskich, a jeśli tego nie zrobisz,
    wino ma gorszą jakość i smak (no jednak to białko się psuje w końcu w tych zaledwie
    kilkunastu procentach alkoholu).

    Drożdży nigdy nie jest za dużo. Startują z promila objętości w stosunku
    do nastawu. Mnożą się na tyle, na ile pozwala im żarcie, czyli cukier.
    I choćby żarło go pińcet milionów, to i tak wszystkie zginą z opilstwa
    i opadną na dno balona. Po delikatnym ściągnięciu wina znad osadu drożdży,
    drożdżowego białka w winie nie ma, bo nie ma w nim już żywych drożdży
    a wszystkie martwe poszły do piachu (osadu). Martwe drożdże nie tworzą
    zawiesiny w winie, którą trzeba filtrować. Dobre wino (czytaj: nie robione
    przez popaprańców i wiejskich mędrków) klaruje się samo - bez białka kurzego,
    węgla drzewnego, klarowinu i innych chemicznych gówien. I żeby nie było:
    wino z jabłek to dla mnie nie wino, tylko jabcok. Całe życie robię wino
    z winogron. To jest wino.


    > Ja używam polskich drożdży Tokay, które dają mi 16-18 i w porywach 19.

    Zbij alkoholomierz, to będziesz miała 40%. Pomiar alkoholu w winie
    w warunkach amatorskich nie jest wcale łatwy. Stąd u Ciebie te 19%.







  • 15. Data: 2018-10-17 20:05:56
    Temat: może calvados?
    Od: Krasnal <k...@p...onet.pl>

    W dniu 2018-10-16 o 16:06, collie pisze:
    > W dniu 16.10.2018 13:25, i...@g...pl pisze:
    >
    >> drożdży w winie nie powinno być ZA dużo, chodzi o białko. Ni a te
    >> nowoczesne wynalazki mnożą się świetnie, owszem, ale to chwyt dla
    >> nieznających się - bo ponad potrzebę, co skutkuje nadmiarem biomasy
    >> białkowej w winie i konieczność jego filtrowania. To nie jest łatwe w
    >> warunkach amatorskich, a jeśli tego nie zrobisz, wino ma gorszą jakość
    >> i smak (no jednak to białko się psuje w końcu w tych zaledwie
    >> kilkunastu procentach alkoholu).
    >
    > Drożdży nigdy nie jest za dużo. Startują z promila objętości w stosunku
    > do nastawu. Mnożą się na tyle, na ile pozwala im żarcie, czyli cukier.
    > I choćby żarło go pińcet milionów, to i tak wszystkie zginą z opilstwa
    > i opadną na dno balona. Po delikatnym ściągnięciu wina znad osadu drożdży,
    > drożdżowego białka w winie nie ma, bo nie ma w nim już żywych drożdży
    > a wszystkie martwe poszły do piachu (osadu). Martwe drożdże nie tworzą
    > zawiesiny w winie, którą trzeba filtrować. Dobre wino (czytaj: nie robione
    > przez popaprańców i wiejskich mędrków) klaruje się samo - bez białka
    > kurzego,
    > węgla drzewnego, klarowinu i innych chemicznych gówien. I żeby nie było:
    > wino z jabłek to dla mnie nie wino, tylko jabcok. Całe życie robię wino
    > z winogron. To jest wino.
    >
    >
    >> Ja używam polskich drożdży Tokay, które dają mi 16-18 i w porywach 19.
    >
    > Zbij alkoholomierz, to będziesz miała 40%. Pomiar alkoholu w winie
    > w warunkach amatorskich nie jest wcale łatwy. Stąd u Ciebie te 19%.

    Też mam nadmiar tych jabłek, może to wszystko przepędzić? - Jakiś
    calvados? jak we Francji? Wino juz robiłem ale mi za słodkie wychodziło :-)

    Pozdrawiam
    Krasnal


    ---
    Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
    Avast.
    https://www.avast.com/antivirus


  • 16. Data: 2018-10-17 20:46:25
    Temat: Re: może calvados?
    Od: collie <c...@v...pl>

    W dniu 17.10.2018 20:05, Krasnal pisze:

    > Też mam nadmiar tych jabłek, może to wszystko przepędzić?

    No dobra, tylko dlaczego odpowiadając, zmieniasz temat wątku?
    No i nie stosujesz prawidłowego delimitera, przez co muszę przy
    odpowiedzi kasować na piechotę avastowe gówna, dziadu jeden.


  • 17. Data: 2018-10-18 00:13:25
    Temat: Re: może calvados?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Krasnal pisze:

    > Też mam nadmiar tych jabłek, może to wszystko przepędzić?
    > - Jakiś calvados? jak we Francji?

    W Polsce też mieliśmy kiedyś calvads robiony w którymś z polmosów.
    Nazywał się "Złota jesień". Jabłek latoś dużo, wręcz nadmiar, więc
    i tego calvadosu mało nie będzie. Omówienie sposobu wykorzystania
    takich ilości trunku można znaleźć na przykład tu:

    https://wywiadowcy.pl/witold-kaczanowski/

    (wersje oryginalną musiałbym odszukać w książce i przepisać).

    --
    Jarek


  • 18. Data: 2018-10-20 21:55:46
    Temat: Re: Jabłka obrodziły!
    Od: i...@g...pl

    Jaki znowu alkoholomierz - CUKROMIERZ (in.
    aerometr) Ballinga plus odpowiednie przeliczenia jego wskazania. Bardzo proste.
    I w warunkach domowych wystarczające w zupełności.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1