Nieruchomości wakacyjne: wszędzie, tylko nie w Polsce
2016-02-14 00:30
Przeczytaj także: Kupno domu w Grecji? Koszty transakcyjne rosną wraz z temperaturą
Polacy mają najmniej „drugich domów”
Dane zebrane przez Lion’s Bank pokazują ponadto, że wraz z oddalaniem się od Morza Śródziemnego wakacyjnych nieruchomości jest coraz mniej. Co więcej, przeciętnie rzecz ujmując, spadek średniej temperatury o jeden stopień Celsjusza powoduje, że odsetek domów wakacyjnych spada o 1,6%. I tak we wcześniej wspomnianej Grecji średnia temperatura roczna wynosi 17 stopni, a drugich domów jest najwięcej, to w Norwegii i Finlandii, gdzie roczna temperatura nie przekracza 4 stopni, domy wakacyjne stanowią odpowiednio 8,2% i 9,7% nieruchomości ogółem. W krajach tych pomimo wysokich cen, turystów przyciągać mogą liczne i doskonale przygotowane kurorty narciarskie.
W Polsce brak takiego atutu i może być to jeden z powodów (obok zamożności społeczeństwa), dla którego rodzimy wynik znaleźć można dopiero na końcu przygotowanego zestawienia. W Polsce było bowiem w 2011 roku jedynie 320 tys. niezamieszkanych na stałe nieruchomości, co stanowi tylko 2,5% nieruchomości ogółem.
Biznes czy konsumpcja?
Motywacje zakupów są różne. Najczęściej jednak przyświeca im chęć posiadania własnego dachu nad głową w atrakcyjnym turystycznie zakątku planety. Możliwość zarobku – na wynajmie w okresie, w którym nieruchomość stoi pusta – stanowi jedynie dodatkową zachętę do zakupu. Warto pamiętać jednak o tym, że jeśli wynajmem zajmie się lokalny pośrednik, to za taką usługę przeważnie pobiera opłatę w wysokości od kilkunastu do 25% uzyskanego czynszu. W cenie tej oczywiście znajdować się powinno przygotowanie apartamentu do wynajmu oraz opieka nad nieruchomością.
fot. mat. prasowe
Nieruchomości wakacyjne w krajach Europy Zachodniej
Innym rozwiązaniem jest zakup nieruchomości zarządzanej „od a do z” przez wyspecjalizowaną firmę zrzeszającą inwestorów pod jednym szyldem hotelowym. Aby stać się właścicielem pokoju w zagranicznym hotelu trzeba przeważnie dysponować kwotą co najmniej kilkudziesięciu tysięcy euro. Tę granicę można przesunąć w dół, jeśli inwestor jest zainteresowany zakupem tylko części pokoju na zasadach współwłasności. Tego typu rozwiązania, nieznane w Polsce, znaleźć można na Zachodzie. Niemniej ważne jest też to, ile na takiej inwestycji można zarobić. Dane zebrane przez Lion’s Bank pokazują, że w europejskich projektach hotelowych rentowności zawierają się w szerokim przedziale od kilku do nawet kilkunastu procent wartości nieruchomości w skali roku. Jest to zatem wyraźnie więcej niż wynosi obecnie oprocentowanie lokat bankowych w złotych. Trzeba jednak mieć na względzie, że inwestując w apartament podejmuje się ryzyko działalności hotelowej, a do tego lokując pieniądze za granicą, podejmuje się ryzyko walutowe.
Bartosz Turek,
1 2
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)