Wzrost cen mieszkań to nie złudzenie
2019-06-10 12:07
Wzrost cen mieszkań to nie złudzenie © Andrey Popov - Fotolia.com
Przeczytaj także: Czeka nas dalszy wzrost cen mieszkań
Dane NBP dotyczące cen mieszkań są niezwykle ciekawe ze względu na to, że zawierają tzw. indeks hedoniczny. Pokazuje on jak zmieniły się ceny przy założeniu, że porównujemy podobne do siebie lokale. To ważne, ponieważ czasami wzrosty cen są tylko złudzeniem. W uproszczeniu można to pokazać na przykładzie, gdy w pewnym okresie sprzedawały się tylko zwykłe mieszkania po średniej cenie np. 6000 zł na m2. W kolejnym okresie zwykłe mieszkania nadal kosztowały średnio 6000 zł za m2, ale sprzedano też kilka luksusowychapartamentów po 20 000 zł za m2. Wtedy średnia cena na rynku może istotnie wzrosnąć, gdyż zawyżą ją drogie apartamenty. Zwykłe mieszkania kosztują jednak tyle samo. W takim przypadku wzrost średniej tworzy złudzenie, że ceny zwykłych mieszkań rosną.
Wzrost cen mieszkań nie jest złudzeniem
Indeks hedoniczny NBP pokazuje, że na rynku wtórnym wzrost cen jest rzeczywisty, a więc nie wynika ze zmian typu sprzedawanych mieszkań. Aż w dziesięciu miastach roczna zmiana indeksu przekroczyła 10%. Najbardziej wzrosły ceny w Poznaniu (17%) i Łodzi (15%). Najmniejsze wzrosty miały miejsce we Wrocławiu (4%). Oprócz zmian rocznych sprawdziliśmy również jak zmieniły się ceny w porównaniu do IV kwartału 2018 r. W zdecydowanej większości miast ceny są wyższe niż pod koniec ubiegłego roku. W tym zestawieniu minimalne spadki (ok. -1%) pojawiły się jedynie w Opolu i Szczecinie.
Dlaczego ceny mieszkań rosną
Ceny mieszkań zależą od wielu różnych czynników. Jednym z nich jest wysokość wynagrodzeń. Jeśli nadal będą one rosły, to będzie to napędzać wzrost cen mieszkań. Z jednej strony oznacza to bowiem wyższe koszty budowy nowych lokali, a z drugiej kupujących stać na to, aby płacić więcej. Kolejnym czynnikiem jest poziom stóp procentowych. Póki będą one na niskim poziomie, to kredyty będą tanie, a to zachęca do kupowania mieszkań i podbija ceny. Podobny efekt ma dobra sytuacja gospodarcza i niskie bezrobocie. Gdy ludzie nie obawiają się utraty pracy, to chętniej zaciągają kredyty hipoteczne. Duże znaczenie ma też popyt, który w ostatnich latach był generowany m. in. przez napływ imigrantów. Ceny przestaną rosnąć, gdy któryś z tych elementów przestanie działać. Obecnie wydaje się, że słabnie popyt. Imigrantów nie przybywa już w tak szybkim tempie. Na rynek pracy wchodzi też coraz mniej młodych osób. Ci, którzy inwestują w mieszkania na wynajem mają więc coraz większe trudności ze znalezieniem najemców. To jednak jedynie spowalnia wzrosty cen, ale nie doprowadzi do ich spadku.
Kiedy ceny mieszkań spadną
Żeby ceny w dużych miastach spadły musiałby pojawiać się duży wzrost stóp procentowych lub istotnie musiałaby pogorszyć się sytuacja gospodarcza. Wyższe stopy podwyższyłyby raty kredytów i pogorszyły ich dostępność.
Spadłby więc popyt na kredyty, a co za tym idzie również na mieszkania. Jednocześnie część tych, którzy zainwestowali w lokale na wynajmem chciałoby się ich pozbyć, gdyż rentowność takiej inwestycji mogłaby spaść poniżej tego, co można uzyskać na lokacie bankowej. W przypadku znaczącego pogorszenia się sytuacji gospodarczej ludzie zaczęliby obawiać się zaciągania kredytów hipotecznych. Jednocześnie banki ograniczyłyby kredytowanie zarówno dla klientów indywidualnych jak i dla deweloperów. Miejmy nadzieję, że do tego scenariusza w najbliższym czasie jednak nie dojdzie.
fot. mat. prasowe
Roczne zmiany cen mieszkań na podstawie indeksu hedonicznego
oprac. : Jarosław Sadowski / expander
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)