eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościAktualnościPandemia zatrzymała ceny mieszkań

Pandemia zatrzymała ceny mieszkań

2020-06-29 12:50

Pandemia zatrzymała ceny mieszkań

Pandemia zatrzymała ceny mieszkań © Tinnakorn - Fotolia.com

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (6)

Nawet dwucyfrowe wzrosty cen zupełnie wyhamowały wraz z początkiem epidemii i wprowadzonymi przez rząd ograniczeniami. Kwiecień przyniósł też zahamowanie transakcji, ale w maju – gdy na poważnie rozpoczęło się luzowanie obostrzeń – widoczne były już symptomy ożywienia na rynku mieszkaniowym. Stymulująco na rynek działają też kolejne obniżki stóp procentowych przy wciąż wzmożonej inflacji.

Przeczytaj także: Ceny mieszkań przestały rosnąć

Zgodnie z przewidywaniami HRE Think Tank epidemia i związane z nią ograniczenia doprowadziły do hamowania wzrostów cen mieszkań, z którymi mieliśmy do czynienia jeszcze w styczniu czy lutym. Na części danych rynkowych zaważyły już jednak wyniki za marzec. W efekcie główny indeks HRE Think Tank (Indeks Koniunktury na Rynku Nieruchomości) w pierwszym kwartale zanotował symboliczną korektę względem końcówki 2019 roku i przyjął wartość 0,701. To o zaledwie 0,001 pkt. niżej niż wynikało ze zrewidowanego odczytu za IV kwartał 2019 roku (0,702). Rodzimy rynek mieszkaniowy ma więc silne fundamenty i jest przygotowany na ewentualne perturbacje.

fot. mat. prasowe

HRE Indeks - syntetyczna ocena sytuacji na rynku nieruchomości

Indeks HRE Think Tank (Indeks Koniunktury na Rynku Nieruchomości) w I kw. br. zanotował symboliczną korektę względem końcówki 2019 roku i przyjął wartość 0,701.


Do takiego wniosku dochodzimy biorąc pod uwagę zestaw 18 wskaźników, które badają zmiany cen, ale też kondycję sektora bankowego, gospodarstw domowych i budownictwa. Interpretacja tego wskaźnika, jak i jego składowych jest taka, że zarówno zbyt wysokie (ponad 0,85), jak i zbyt niskie (poniżej 0,15) odczyty sugerują nierównowagi na rynku. Podczas gdy wyniki wysokie sugerować mogą narastanie bańki spekulacyjnej, to wyniki niskie sugerują zapaść na rynku mieszkaniowym. Najnowszy odczyt pozostaje w strefie bezpiecznej.

Kredyty sprzedawały się bardzo dobrze


Warto jednak w szczegółach przyjrzeć się temu co działo się na rynku mieszkaniowym w pierwszym kwartale. Konieczne jest tutaj rozróżnienie początku roku oraz końcówki marca, gdy do Polski dotarła epidemia. I tak przez pierwsze dwa miesiące w największych miastach mieszkania drożały o 13.6% (Wynika z odczytu indeksu hedonicznego stworzonego przez NBP za 1 kwartał 2020 r.). Początek roku był też miesiącem bardzo wyraźnego wzrostu popytu na mieszkania. W całym pierwszym kwartale na 6 największych rynkach klienci kupili 18,9 tysięcy mieszkań (Dane JLL). To najwyższy wynik w historii.

Od początku roku widać było też wzrost popytu na mieszkania ze strony kredytobiorców. W pierwszym kwartale udzielono bowiem 56,5 tys. kredytów mieszkaniowych o łącznej wartości 16,6 mld złotych (Dane AMRON-SARFiN). Oznacza to wzrost względem analogicznego okresu przed rokiem o prawie 12% pod względem liczby długów oraz o ponad 22% pod względem ich wartości.

Dobrą passę na rynku kredytowym potwierdza także najnowszy odczyt indeksu HRE. Wynika z niego, że w sektorze kredytów hipotecznych w pierwszym kwartale nie był jeszcze widoczny szok związany z epidemią. Co więcej, na początku roku banki przyspieszały z akcją kredytową, a jakość portfela kredytowego się poprawiała.

Niestety marzec i kwiecień przyniosły pogorszenie koniunktury, które będzie procentowało w drugim kwartale. W sumie trudno się temu dziwić skoro rząd wprowadził pod koniec marca ograniczenia w poruszaniu się. W efekcie popyt na kredyty spadł. W kwietniu 2020 roku w segmencie kredytów mieszkaniowych Polacy złożyli wnioski na kwotę o 27,6% niższą niż w analogicznym miesiącu 2019 roku (Dane BIK). W sumie i tak był to dobry wynik zważywszy na fakt, że co do zasady mieliśmy wtedy siedzieć w domach. Najważniejszy wydaje się tu jednak spadek optymizmu Polaków, który jest też najważniejszą informacją, która negatywnie wpływała na wartość stworzonego przez HRE Think Tank subindeksu badającego sytuację gospodarstw domowych. Napływające z rynku dane sugerują, że gorsze nastroje Polaków mogą skutkować mniejszym popytem na kredyty mieszkaniowe, głównie z obawy o możliwość uzyskania kredytu.

Z drugiej strony nadzieja w tym, że w kwietniu mieliśmy do czynienia z na tyle niesprzyjającymi okolicznościami (powszechne obawy i zakaz wychodzenia z domów), że dane o popycie na kredyt za kolejne miesiące mają szanse okazać się lepsze, pod warunkiem, że banki nie zmienią na trwałe polityki kredytowej.

Popyt także podlega odmrożeniu


Bez wątpienia mamy jednak do czynienia z rosnącym od połowy kwietnia zainteresowaniem mieszkaniami w dużych miastach. Kontynuację tego trendu widzieliśmy w maju. W ostatnim jego tygodniu zainteresowanie mieszkaniami w największych miastach było na poziomie zaledwie o 30% niższym niż przed epidemią, ale też wróciło ono do poziomów z maja ubiegłego roku (Szacunki HRE Investments na podstawie danych Google).

fot. mat. prasowe

Popularność hasła

Załamanie popularności wyszukiwania hasła "mieszkanie" nie trwało długo.


Polacy szukają ochrony przed inflacją


W maju skutkowało to ożywieniem na rynku transakcji. Spory w tym udział ma bez wątpienia popyt generowany przez inwestorów. Powód jest prosty – Polacy dokonują obecnie dużych transferów swoich oszczędności. I tak z jednej strony rodacy rezygnują z coraz gorzej oprocentowanych lokat. W efekcie w samym tylko kwietniu ich saldo stopniało o 12 miliardów, co było największym spadkiem od 1996 roku, czyli od kiedy zbierane są stosowne dane (Dane NBP).

Z drugiej strony obserwujemy też wzrost awersji do ryzyka. Dowodem na to są chociażby odpływy z funduszy inwestycyjnych, z których w marcu i kwietniu odpłynęło o około 23 mld złotych więcej niż do nich napłynęło (Dane analizy.pl). W tym otoczeniu w kwietniu zyskiwały na popularności obligacje skarbowe, których sprzedaż przekroczyła 5 mld złotych (Dane MF). Niestety od maja oferta jest już 2-3 razy gorsza, co spowodowało kilkukrotny spadek sprzedaży obligacji (Szacunki HRE Investments na podstawie danych obligacjeskarbowe.pl).

W gronie inwestycji uznawanych za bezpieczne i skuteczne w walce z inflacją pozostały więc złoto i nieruchomości. To pierwsze nie budzi już jednak tak dużych emocji jak jeszcze na początku epidemii ze względu na dość wysoką cenę i sporą jej zmienność. Trzeba jednak oddać, że na przełomie marca i kwietnia królewskiego kruszcu przez pewien czas po prostu brakowało. Wywindowało to jednak wyceny kruszcu do poziomów niewidzianych nigdy wcześniej w historii - nawet około 9 tys. złotych za uncjową monetę w natychmiastowej dostawie. Na początku czerwca było to już około 7,6 tys. złotych.

Rynek najmu trzyma się dobrze


Nieruchomości na tym tle wypadają lepiej. Ich ceny nie są aż tak zmienne jak w przypadku złota. Do tego badania rynków rozwiniętych pokazują, że w dłuższym terminie nieruchomości mieszkaniowe zyskują na wartości o 1-2 pkt. proc. szybciej niż rosną ceny w sklepach (inflacja). Do tego dochodzi możliwość generowania przyzwoitych zwrotów z wynajmu.

I choć sytuacja na rynku najmu nie jest już tak dobra jak rok temu, to do niego także - wieszczone przy okazji epidemii gwałtowne załamanie - nie dotarło. Co prawda poziom pustostanów w największych miastach wzrósł, ale nie jest on jeszcze niepokojący. Na dzień 20 maja 2020 r. pustych było 7,5% mieszkań w dużych miastach. To wciąż oznacza, że przeciętne mieszkanie jest wynajęte przez ponad 11 miesięcy w roku. Dla porównania na koniec maja 2019 roku poziom pustostanów wynosił 5,9% (Dane MZURI na bazie około 6 tysięcy mieszkań w dużych miastach). To sugeruje, że problemy ze zrywaniem umów najmu nie są aż tak palące i zawieranie nowych kontraktów w dużej mierze zastępuje zerwane umowy. Do tego o kilka punktów procentowych wzrósł poziom aneksowania umów. Chodzi o to, że dotychczasowi najemcy są obecnie bardziej skłonni do odnawiania kontraktów na kolejny rok niż w analogicznym okresie przed rokiem.

Dla stabilności na długoterminowym rynku wynajmu nie jest też poważnym ciosem załamanie na rynku krótkoterminowego najmu (alternatywa dla hoteli). Powód? W Polsce na zasadach rynkowych wynajmowanych jest nawet ponad milion mieszkań w formule długoterminowej. Dla porównania na rynku krótkoterminowym znaleźć możemy około 40 tysięcy mieszkań. Nawet więc przepływ na tradycyjny rynek lokali wynajmowanych dotychczas na doby, nie ma szans doprowadzić do poważnych zawirowań na rynku długoterminowym.

Warto też wspomnieć o zapowiedzi rządowego programu dopłat do czynszów. Ma to być rozszerzony system dodatków mieszkaniowych dla osób z problemami finansowymi. Do wzięcia ma być do 1,5 tys. zł miesięcznie przez pół roku. Dofinansowanie ma być kierowane nie tylko do najemców całych mieszkań, ale też do najemców pokoi. W efekcie, jest to program wspierający rynek najmu - zarówno najemców, jak i właścicieli. Trzeba przy tym mieć świadomość, że dopłaty oznaczają, że mniej prawdopodobne będą spadki czynszów.

W kryzysach najem ma się dobrze


Trzeba przy tym podkreślić, że nawet gdyby ziścił się negatywny scenariusz kryzysu gospodarczego, to i tak rynek najmu w takich sytuacjach zwykł zachowywać się całkiem dobrze. Przykład? W latach 2007-11 w Stanach Zjednoczonych ceny domów w największych miastach spadły o prawie 23%, ale właściciele domów podnieśli czynsze o ponad 8%. Działo się tak dlatego, że w momencie, w którym banki zakręcają kurki z kredytami, to dla coraz większego grona osób najem stawał się rozwiązaniem pierwszego wyboru. I tak we wspomnianym okresie liczba wynajmowanych nieruchomości wzrosła w USA z 36 milionów do prawie 43 milionów.
W Polsce w okresie kryzysu finansowego sytuacja rozwijała się trochę inaczej. Co prawda w stolicy spowolnienie na rynku mieszkaniowym wiązało się z chwilowym spadkiem czynszów wynajmu o 10-15%, ale za to w latach 2009-12 odsetek obywateli będących najemcami prawie się podwoił (Zgodnie z danymi Eurostatu w 2009 roku z najmu na zasadach rynkowych korzystało tylko 2,2% Polaków. W 2012 roku 4% społeczeństwa.). Właściciele mieszkań nie narzekali więc na liczbę osób zainteresowanych ich ofertami.

fot. mat. prasowe

Sytuacja na rynku nieruchomości w USA w latach 2005-15

W latach 2007-11 w Stanach Zjednoczonych ceny domów w największych miastach spadły o prawie 23%.


Cięcie stóp stymuluje rynek mieszkaniowy


W przypadku rynku transakcji kupna-sprzedaży w najbliższym czasie ważnym motorem znowu będzie popyt inwestycyjny. Ten wzmacniają kolejne cięcia stóp procentowych. Przypomnijmy, że 28 maja RPP zdecydowała o obniżeniu podstawowej stopy procentowej z poziomu 0,5% do 0,1%. W efekcie Polska dołączyła do grona krajów stosujących niemal zerowe stopy procentowe.

fot. mat. prasowe

Oprocentowanie przeciętnej lokaty bankowej

Oprocentowanie lokat bankowych osiągnęło historyczne minima.


Choć najpewniej nie przełoży się to na skalę akcji kredytowej, to oznacza dalszą erozję i tak już rachitycznie niskiego oprocentowania lokat. To w maju HRE Investments szacowało na około 0,5%. Po cięciu stóp ten i tak historycznie niski wynik osiągnie kolejne minima. Mało tego, pojawia się realne ryzyko ponoszenia kosztów trzymania pieniędzy w banku. Na ujemnie oprocentowanie najbardziej narażone są firmy trzymające spory kapitał na rachunku. W przypadku klientów indywidualnych bardziej prawdopodobne jest raczej to, że od ich oszczędności będzie naliczane bardzo skromne oprocentowanie. Będzie to tym bardziej deprymujące jeśli przy okazji bank pobierać będzie przewyższające to oprocentowanie opłaty za prowadzenie konta czy wydaną do rachunku kartę.

Nawet jednak gdy lokata da nam jakiś skromny zysk, to i tak pochłonie go inflacja, która według prognoz w bieżącym roku może być na poziomie 2,5-4% (Prognozy Komisji Europejskiej i NBP). Obecna sytuacja sprzyja nawet temu, aby część inwestorów zdecydowała się na zakup mieszkania już nie tylko po to, aby zarabiać na wynajmie, ale po to, aby uchronić kapitał przed utratą wartości.

Banki tną kredyty


Mniej aktywni są natomiast nabywcy kredytowi. Powód jest oczywisty – banki w otoczeniu epidemii, ograniczeń nałożonych przez rząd i ryzyka gospodarczych perturbacji, postanowiły ograniczyć akcję kredytową. W efekcie tak jak jeszcze na początku roku w większości instytucji można było zaciągnąć kredyt z 10-proc. wkładem własnym, to pod koniec maja 2020 roku takich instytucji było dosłownie kilka. Większość banków wymaga już 20-proc. wkładu, a niektóre nawet 30-proc. wkładu.

Gdyby tego było mało, to mamy do czynienia z bardziej konserwatywnym podejściem do źródeł dochodów przedstawianych przez potencjalnych kredytobiorców. I tak problemy mogą się pojawić w przypadku osób pracujących w branżach najmocniej dotkniętych kryzysem, zatrudnionych na tzw. śmieciówkach, prowadzących własną działalność gospodarczą, a nawet osób czerpiących dochody z umowy o pracę, ale takiej, która niedługo się kończy. Przy tym wszystkim najmniejszym problemem okazują się podwyżki marż. Banki podniosły je bowiem w stopniu mniejszym niż RPP obcięła stopy procentowe. W efekcie przeciętne oprocentowanie dziś udzielanych kredytów mieszkaniowych jest niższe niż na początku roku. W sumie działania banków prowadzą do ograniczenia akcji kredytowej. W pesymistycznym scenariuszu istnieje ryzyko, że będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją w perspektywie nawet kilku kwartałów.

Z drugiej strony istnieje szansa, że wraz z odmrażaniem gospodarki, kredytodawcy także będą liberalizowali politykę kredytową. Ważne jest przy tym to co zrobią najwięksi gracze rynkowi, w których akcjonariacie jest Skarb Państwa. Nie powinno ulegać wątpliwości, że mieszkaniowe kredyty hipoteczne są produktem bezpiecznym z punktu widzenia banków. W miarę możliwości powinno więc zależeć im na poluzowaniu restrykcji w tym zakresie znacznie bardziej niż na przykład w bardziej ryzykownych segmentach - kredytów gotówkowych, karty kredytowych czy kredytów samochodowych. To ważne w obliczu nadpłynności sektora bankowego.

Nawet jednak gdyby dominujący okazał się scenariusz negatywny, to i tak w 2020 roku skala akcji kredytowej powinna okazać się wyraźnie lepsza niż w latach 2012-16, kiedy udzielano po około 180 tysięcy kredytów o wartości zbliżonej do 40 mld złotych (Raport AMRON-SARFiN).

 

1 2

następna

oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: