Co zwiastuje wzrost WIG-deweloperzy?
2013-06-17 10:39
Hossa giełdowej deweloperki to zapowiedź przesilenia w mieszkaniówce © skampixel - Fotolia.com
Przeczytaj także: Branża deweloperska przed próbą
Pewnym mankamentem subindeksu branży deweloperskiej na warszawskiej giełdzie jest jego dość niefortunna data bazowa (pierwszy dzień notowań), która wypadła dokładnie w schyłkowej fazie najdłużej trwającej hossy na warszawskiej giełdzie, ale także i w kulminacyjnym punkcie boomu na rodzimym rynku nieruchomości mieszkaniowych. Wskaźnik WIG-deweloperzy swój historyczny rekord notowań w cenach zamknięcia na poziomie 6584 punkty osiągnął bowiem 28 czerwca 2007 roku, a więc zaledwie na siódmej sesji od daty swojego debiutu. Potem aż do początku września ubiegłego roku branżowy indeks pozostawał w kilkuletniej bessie, której wymiar od wspomnianego szczytu do wrześniowego dołka wyniósł - bagatela - 84 procent.Według Jarosława Jędrzyńskiego, analityka rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com, tego typu sytuacja nieco komplikuje próby historycznego porównywania koniunktury na giełdowym rynku spółek deweloperskich ze stanem kondycji krajowej mieszkaniówki, choćby w celu lepszego rozeznania obecnej sytuacji i możliwych scenariuszy jej rozwoju. Dodatkowo wyciąganie w tym wypadku jakichkolwiek wniosków z przeszłości obarczone jest ryzykiem błędu wynikającego z krótkiej historii zarówno rodzimego rynku nieruchomości, jak i samej branży deweloperskiej, która na progu swojej pierwszej hossy pod koniec 2005 roku w porównaniu do stanu obecnego znajdowała się jeszcze w przysłowiowych powijakach.
Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na pewne elementy poprzedniej hossy, których powtarzalność w kolejnych cyklach koniunkturalnych wydaje się bardzo prawdopodobna.
Początek silnego zrywu notowań giełdowych deweloperów przypadł na koniec 2005 roku (listopad-grudzień), a więc czasie, kiedy to ceny mieszkań w głównych polskich aglomeracjach - w odróżnieniu do stanu obecnego - znajdowały się już od dwóch lat w dość wyraźnych trendach wzrostowych. Na przykład w Warszawie ceny nowych mieszkań w latach 2004-2005 podrożały o ponad 25 proc., we Wrocławiu około 20 proc., a w rekordowym Krakowie prawie o połowę. Tamten wzrost, zwieńczony pamiętnym boomem z lat 2006-2007, wynikał z jednej strony z niskich postrecesyjnych wycen mkw. rodzimych mieszkań, z drugiej natomiast był w dużym stopniu stymulowany przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – uważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
fot. skampixel - Fotolia.com
Hossa giełdowej deweloperki to zapowiedź przesilenia w mieszkaniówce
Warto jednak zauważyć, że właściwy silny trend wzrostowy cen polskich mieszkań, osiągający parametry boomu koniunkturalnego, obejmujący szeroki rynek nieruchomości mieszkaniowych w całym kraju, był dokładnie zsynchronizowany z dynamiczną hossą giełdowych deweloperów, i trwał około 7 kwartałów, licząc od końca 2005-go do połowy 2007 roku.
Wyciąganie daleko idących wniosków z tamtego okresu oraz ówczesnej sytuacji krajowej mieszkaniówki na pewno nie jest do końca zasadne. Samo jednak nasuwa się pytanie o trwałość i potencjał obecnej hossy spółek deweloperskich w środowisku spowolnienia koniunktury i spadkowej tendencji cen mieszkań, wciąż historycznie wysokiej nadpodaży nowych lokali, czy w końcu rekordowego bezrobocia oraz kurczącego się rynku kredytów hipotecznych – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
fot. mat. prasowe
WIG-deweloperzy
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)