Koniec lat 90-tych: w mieszkaniach trzy fazy (bo kuchnie ceramiczne), ale w
skrzynkach bezpiecznikowych w mieszkaniach (nad drzwiami
w przedpokoju) esów sporo lecz tylko jedna różnicówka na całość.
Więc problem gdy coś robisz np. przy żyrandolu (i to nawet przy odłączonych
bezpiecznikach!) i np. zero zetknie Ci się z obudową
(uziomem) - wszystko siada (w niewyschniętym to siadało przy malowaniu sufitu).
Miejsca w skrzynce dużego nadmiaru nie ma, ale jeszcze jedną małą różnicówkę (na
obwody górne) ewentualnie dwie (dodatkowo na
kuchnię 3f, ale tu chyba gabaryt na szynę będzie za długi) dałoby się dołożyć.
Pytanie: robić samemu (wiedza niegdyś wyuczona nawet na E+D lecz dawno
niepraktykowana i nieodnowiona), czy płacić fachowcowi?