W dniu 2019-12-27 o 17:57, Adam Sz. pisze:

> Bo kasjerka z Biedronki nic nie wytwarza więc czemu miałaby mieć możliwość
> odliczeń?

Jak to nic nie wytwarza? Wytwarza usługę sprzedaży.

> Ja sprzedając usług za np. 500k w miesiącu przy 200k kosztach
> WYTWARZAM usługi dzięki którym państwo ma 69k pln w budżecie.
>
> Czyli krótko mówiąc: moja firma istnieje = państwo ma z samego tylko vatu
> 70k, a uwzględniając zusy srusy i dochodowy to ze dwa razy tyle.

Krótko mówiąc; gdybyś sprzedał usługę za 2mln, to VAT-u było by ze sześć
razy więcej.

> Moja firma nie istnieje = państwo ma 0.

Twoja firma może istnieć a państwo może nadal mieć 0.

> Więc zenkowe czepianie się, skąd inąd LEGALNEGO i zgodnego z prawem
> procederem, że moja żona jeździ "firmowym" samochodem do fryzjera jest
> nie dość, że głupie to przede wszystkim małostkowe i zwyczajnie żenujące.

To, że legalne, nie znaczy że uczciwe. Uczciwie by było gdyby kasjerka z
Biedronki też mogła zakombinować tak jak przedsiębiorcy.

> A porównywanie vatu jaki generują podobne do mojej (setki tysięcy!) firm
> do kasjerki z biedronki świadczy tylko i wyłącznie o totalnej niewiedzy
> jak zbudowane i skąd się biorą podatki.

A czym poza skalą i rodzajem różni się usługa kasjerki z Biedronki od
tych świadczących przez setki tysięcy firm.

> Ale nie dziwie się - chyba 70%
> ankietowanych kiedyś stwierdziło że oni w ogóle podatków nie płacą. Poziom
> wiedzy gospodarczej wśród Polaków szura o dno.

Na całe szczęście mamy setki tysięcy takich, którzy są poziom wyżej i
płacą VAT.