[...]
> PS umnie dwie warstwy poliestrowej wystarczyły aby osiągnąć
> wodoodporność. na deszczu podłoga robiła się biała jak mleko, ale nie
> spłynęła. po kilku latach nie widać wcale żywicy, nie widać aby ktoś coś
> robił, ale pdłoga/strop nie przecieka. no i śmierdziało mocno dzień czy
> dwa przy nakładaniu - potem już nic a nic


to bardzo ciekawe co piszesz. Z poliestrem mam trochę doświadczeń z
dawnych czasów (laminowanie łódek) i mniej więcej sobie wyobrażam, co
się stało z tym stropem/podłogą. Tak się składa że żywica poliestrowa
owszem, jest w miarę wodoodporna, ale za to zupełnie nieodporna na
alkalia -w kontakcie z niezneutralizownaym betonem (były kiedyś posadzki
poliestrowe, kładło się je na "fluatowaną" szlichtę) hydrolizuje i się
rozpada. Zdarzało się zresztą, że w łodziach produkowanych przez
"garażowych" szkutników którzy robili z oszczędności balast cementowy,
wypadało po kilku -kilkunastu miesiącach dno... ale to inna historia.
Otóż wszystko wskazuje na to że poliester u Ciebie zhydrolizował, a
produkty hydrolizy uszczelniły beton w stropie. Wskazuje na to bielenie
podłogi pod wpływem wilgoci. Co do smrodu, rzeczywiście, zwykły
poliester potrafi emitować styren i inne paskudztwa jeszcze dziesiątki
lat po utwardzeniu... ale trudno żeby śmierdziało coś czego już nie ma ;-)