Jak bym byl krolem to takich bandytow co psa na lancuchu uwiaza kazal bym wysylac do
kopalni, jak by nakopali wegla to szli by do uspienia. Jak mielismy male dzieci to
kol. malzonka wymyslila ze pojedzie z nimi na wies. Dwa srednie psy byly. Jak
podchodzilismy do bramy to im piana z pyskow szla. Ale jak gospodarz na nie
nakrzyczal, wpuscil nas i sie przywitalismy to psy byly najlepszymi kumplami. Czysta
buda, psy wchodzily do domu, byly wyglaskane i wyczesane. Ich wlasciciele traktowali
je jak domownikow albo rodzine. Jak szli do sklepu to brali je na spacer. Cala wioska
taka byla. Nie widzialem w niej uwiazanego psa. Da sie? Da ale trzeba byc czlowiekiem
a nie bydlakiem. Wszyscy ludzie kochaja zwierzeta. A co z tymi co nie kochaja? To nie
ludzie.