W dniu 2018-04-08 o 23:17, Zenek Kapelinder pisze:
> Nie wiem o co Ci chodzi ale kolki pod karnisze, szafki itp wstrzeliwali. Specjalny
pistolet, naboj w formie slepaka. Fachowiec ladowal pistolet, przystawial do sciany,
naciskal spust i w tym momencie kolek byl wbity w beton. Pincet razy szybsze od
najszybszej wiertarki czy mlotowiertarki z udarem.


Za komuny zamiast pierdolić się z wiertarkami, zaznaczano miejsca na
ścianie, gdzie miały być kołki, dzwoniło się po pana, który przyjeżdżał
z pistoletem i wstrzeliwał kołki zakończone gwintem. Na te kołki
nasadzano co tam trzeba było np. karnisze czy szafki w kuchni i
dokręcano nakrętkami. Trzymało tak, że spokojnie na jednym takim kołku
można się było powiesić. Kołki były hartowane i bardzo twarde i miały
gwint M6

Bywało, że kołek taki przeleciał na wylot lub z drugiej strony ściany
odprysł kawałek betonu raniąc ludzi. Ponoć były także i wypadki
śmiertelne. Uczestniczyłem nawet przy takich przypadkach, kiedy odprysł
beton po drugiej stronie ściany, ale osobiście nie uczestniczyłem przy
wypadku.

Obrazki natomiast montowano na hartowanych haczykach i gwózdkach typu
FLOP, które wbijano młotkiem. Nie zawsze się udawało wbić w beton, ale
zawsze się udawało wbić w tynk.

Wiercenie w wielkiej płycie pojawiło się dopiero, kiedy skończyła się
komuna i na rynku zaczęły się pojawiać młotowiertarki z porządnym udarem
pneumatycznym. Wcześniej prawie wyłącznie wstrzeliwano kołki w wielkiej
płycie, bo wiercenie wiertarkami zajmowało sporo czasu.