-
21. Data: 2015-02-19 00:05:27
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
<k...@g...com> wrote in message
news:171645a4-5e44-44a1-9a0e-92437c47b08c@googlegrou
ps.com...
>> Znam tę sztuczkę:
>> https://jameskennedymonash.files.wordpress.com/2014/
08/ingredients-of-an-all-natural-strawberry-english.
jpg
>>
>> Ale tu nie chodzi o straszenie diwodorem monotlenku, tylko o takie
>> smakołyki jak np. olej palmowy.
>
> Z ciekawości wpisałem do googlarki " olej palmowy". Tyle samo informacji
> że szkodliwy i że nieszkodliwy. Mam przed sobą torebkę z zupą w proszku.
> barszcz biały z winiar. Dwa razy czytałem skład i nie ma w nim nic takiego
> co by mogło być podpadające. To co w środku waży 66g. Prawie połowa to
> mąka. Jest jeszcze mleko w proszku, drożdże, suszone warzywa, sól, pieprz.
> Można go na szybko zrobić. Można i według przepisu jaki jest na torebce. Z
> ziemniakami, żeberkami. Zrobiony w wersji rozszerzonej jest bardzo smaczny
> i w dalszym ciągu nie zawiera żadnej chemii.
Są ludzie którzy nie bardzo znają się na "nauce" i jak
usłyszą "chemia" to boją się nieznanego jak ognia...
Często na jakimś party usłyszę jakiegoś nawiedzonego
przyjaciela-przyjaciela który palnie coś takiego jak
"on nie je tego czy tamtego bo nie chce chemii w kuchni".
I wtedy aż ciśnie się na usta pytanie: a woda to nie chemia?
Sól kuchenna to nie chemia? I ta truskawka to świetny przykład.
Ale wolę nie wdawać się w dyskusję tego typu bo to nie ma
większego sensu - nie przekonasz nikogo albo prawie nikogo.
Można czasem wybadać poziom inteligencji i potem dopiero
próbować, jak zda egzamin, ale często nie warto...
Jak z tą wędzarnią i wędzeniem trocinami ze świerków ;-)
-
22. Data: 2015-02-19 04:22:03
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: wolim <n...@p...tu>
W dniu 2015-02-19 o 00:05, Pszemol pisze:
> Są ludzie którzy nie bardzo znają się na "nauce" i jak
> usłyszą "chemia" to boją się nieznanego jak ognia...
>
> Często na jakimś party usłyszę jakiegoś nawiedzonego
> przyjaciela-przyjaciela który palnie coś takiego jak
> "on nie je tego czy tamtego bo nie chce chemii w kuchni".
> I wtedy aż ciśnie się na usta pytanie: a woda to nie chemia?
> Sól kuchenna to nie chemia? I ta truskawka to świetny przykład.
> Ale wolę nie wdawać się w dyskusję tego typu bo to nie ma
> większego sensu - nie przekonasz nikogo albo prawie nikogo.
> Można czasem wybadać poziom inteligencji i potem dopiero
> próbować, jak zda egzamin, ale często nie warto...
> Jak z tą wędzarnią i wędzeniem trocinami ze świerków
Ja również często używam określenia "chemia", ale ma ono u mnie jednak
nieco odmienne znaczenie. Określam nim szkodliwe związki chemiczne
znajdujące się w produktach mocno przetworzonych takie jak konserwanty,
glutaminian sodu, sztuczne barwniki, itp. Tego typu związki chemiczne z
całą pewnością nie są zdrowsze dla naszego organizmu niż te występujące
naturalnie w warzywach, czy owocach. Więc porównywanie w tym kontekście
określenia "chemia" z jabłkiem czy truskawką traci swój sens.
Oczywiście, i mnie zdarza się korzystać z gotowych produktów, takich
jak, na przykład, wspomniana zupa w proszku "Barszcz biały". Zresztą
całkiem smaczna. Nie mniej, zawsze czytam skład tego co kupuję i staram
się wybierać produkty, które owej "chemii" zawierają jak najmniej.
Pozdrawiam,
MW
-
23. Data: 2015-02-19 13:00:41
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: k...@g...com
W dniu czwartek, 19 lutego 2015 04:22:11 UTC+1 użytkownik wolim napisał:
> W dniu 2015-02-19 o 00:05, Pszemol pisze:
>
> > Są ludzie którzy nie bardzo znają się na "nauce" i jak
> > usłyszą "chemia" to boją się nieznanego jak ognia...
> >
> > Często na jakimś party usłyszę jakiegoś nawiedzonego
> > przyjaciela-przyjaciela który palnie coś takiego jak
> > "on nie je tego czy tamtego bo nie chce chemii w kuchni".
> > I wtedy aż ciśnie się na usta pytanie: a woda to nie chemia?
> > Sól kuchenna to nie chemia? I ta truskawka to świetny przykład.
> > Ale wolę nie wdawać się w dyskusję tego typu bo to nie ma
> > większego sensu - nie przekonasz nikogo albo prawie nikogo.
> > Można czasem wybadać poziom inteligencji i potem dopiero
> > próbować, jak zda egzamin, ale często nie warto...
> > Jak z tą wędzarnią i wędzeniem trocinami ze świerków
>
> Ja również często używam określenia "chemia", ale ma ono u mnie jednak
> nieco odmienne znaczenie. Określam nim szkodliwe związki chemiczne
> znajdujące się w produktach mocno przetworzonych takie jak konserwanty,
> glutaminian sodu, sztuczne barwniki, itp. Tego typu związki chemiczne z
> całą pewnością nie są zdrowsze dla naszego organizmu niż te występujące
> naturalnie w warzywach, czy owocach. Więc porównywanie w tym kontekście
> określenia "chemia" z jabłkiem czy truskawką traci swój sens.
>
> Oczywiście, i mnie zdarza się korzystać z gotowych produktów, takich
> jak, na przykład, wspomniana zupa w proszku "Barszcz biały". Zresztą
> całkiem smaczna. Nie mniej, zawsze czytam skład tego co kupuję i staram
> się wybierać produkty, które owej "chemii" zawierają jak najmniej.
>
> Pozdrawiam,
> MW
To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek. Zobaczysz jakie są zdrowe a
potem wykitujesz. O szkodliwości glutaminianu sodu możesz rozmawiać ze skośnookimi.
Używają tego od zawsze i liczy się ich w miliardach. Niedawno było o ogrodowej
wędzarni. W niej powstaje syf trudny do opisania. Zjadłbyś płaską łyżeczkę takiego
brązowo czarnego syfu zeskrobanego ze ścianek takiej wędzarni? Pytanie było
retoryczne. A jedząc jakąś zajebistą wędzonkę zrobioną w takiej wędzarni zjesz ten
syf. Wszystko można byle z wolna i ostrożna. Jedzenie jakie można kupić w sklepie ma
dopuszczenie do sprzedaży. Oznacza to że w bardzo długim okresie czasu jak je jeść to
nie zaszkodzi. Chyba że ktoś oprze dietę na samych chińskich zupkach. Pewno jak oparł
na samej marchewce to też by mu na zdrowie nie wyszło nawet jak by to była marchewka
super hiper ekologiczna. Wszyscy głupi gadają jakie to niezdrowe jedzenie jest w
sklepach. Tanie wędliny to już śmierć w najczystszej postaci. A w Polsce cały czas
powiększa się sfera biedy i jednocześnie rośnie przewidywana długość życia.
-
24. Data: 2015-02-19 14:16:38
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: XL <i...@g...pl>
Dnia Thu, 19 Feb 2015 04:00:41 -0800 (PST), k...@g...com
napisał(a):
> To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek. Zobaczysz jakie są zdrowe a
potem wykitujesz.
:-D
-
25. Data: 2015-02-19 14:32:48
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: adam <a...@w...pl>
W dniu 2015-02-17 o 22:17, XL pisze:
> Mam pięć torebek zupki w proszku na zbyciu
Naprawdę? A po co je kupiłaś?
-
26. Data: 2015-02-19 14:39:54
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
<k...@g...com> wrote in message
news:11069831-cb11-488d-b540-66bf958838dc@googlegrou
ps.com...
> To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek.
> Zobaczysz jakie są zdrowe a potem wykitujesz.
Albo napij się dużo CZYSTEJ wody - też można szybko umrzeć.
-
27. Data: 2015-02-19 15:41:33
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: XL <i...@g...pl>
Dnia Thu, 19 Feb 2015 14:32:48 +0100, adam napisał(a):
> W dniu 2015-02-17 o 22:17, XL pisze:
>> Mam pięć torebek zupki w proszku na zbyciu
>
> Naprawdę? A po co je kupiłaś?
Na wojnę.
-
28. Data: 2015-02-19 16:14:22
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: k...@g...com
W dniu czwartek, 19 lutego 2015 14:39:55 UTC+1 użytkownik Pszemol napisał:
> <k...@g...com> wrote in message
> news:11069831-cb11-488d-b540-66bf958838dc@googlegrou
ps.com...
> > To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek.
> > Zobaczysz jakie są zdrowe a potem wykitujesz.
>
> Albo napij się dużo CZYSTEJ wody - też można szybko umrzeć.
Jeszcze lepszy przykład. W czystej wodzie trudno znaleźć jakieś szkodliwe E a zabija.
-
29. Data: 2015-02-19 22:00:35
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
<k...@g...com> wrote in message
news:d3128db3-ca65-4a0b-af94-2ea1d83f0d9a@googlegrou
ps.com...
> W dniu czwartek, 19 lutego 2015 14:39:55 UTC+1 użytkownik Pszemol napisał:
>> <k...@g...com> wrote in message
>> news:11069831-cb11-488d-b540-66bf958838dc@googlegrou
ps.com...
>> > To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek.
>> > Zobaczysz jakie są zdrowe a potem wykitujesz.
>>
>> Albo napij się dużo CZYSTEJ wody - też można szybko umrzeć.
>
> Jeszcze lepszy przykład.
> W czystej wodzie trudno znaleźć jakieś szkodliwe E a zabija.
Ciekawe ilu grupowiczów pomyśli błędnie że żartujemy z tą wodą?
-
30. Data: 2015-02-20 20:55:24
Temat: Re: Zupki z torebki.
Od: wolim <n...@p...tu>
W dniu 2015-02-19 o 13:00, k...@g...com pisze:
> W dniu czwartek, 19 lutego 2015 04:22:11 UTC+1 użytkownik wolim napisał:
>> W dniu 2015-02-19 o 00:05, Pszemol pisze:
>>
>> > Są ludzie którzy nie bardzo znają się na "nauce" i jak
>>> usłyszą "chemia" to boją się nieznanego jak ognia...
>>>
>>> Często na jakimś party usłyszę jakiegoś nawiedzonego
>>> przyjaciela-przyjaciela który palnie coś takiego jak
>>> "on nie je tego czy tamtego bo nie chce chemii w kuchni".
>>> I wtedy aż ciśnie się na usta pytanie: a woda to nie chemia?
>>> Sól kuchenna to nie chemia? I ta truskawka to świetny przykład.
>>> Ale wolę nie wdawać się w dyskusję tego typu bo to nie ma
>>> większego sensu - nie przekonasz nikogo albo prawie nikogo.
>>> Można czasem wybadać poziom inteligencji i potem dopiero
>>> próbować, jak zda egzamin, ale często nie warto...
>>> Jak z tą wędzarnią i wędzeniem trocinami ze świerków
>>
>> Ja również często używam określenia "chemia", ale ma ono u mnie jednak
>> nieco odmienne znaczenie. Określam nim szkodliwe związki chemiczne
>> znajdujące się w produktach mocno przetworzonych takie jak konserwanty,
>> glutaminian sodu, sztuczne barwniki, itp. Tego typu związki chemiczne z
>> całą pewnością nie są zdrowsze dla naszego organizmu niż te występujące
>> naturalnie w warzywach, czy owocach. Więc porównywanie w tym kontekście
>> określenia "chemia" z jabłkiem czy truskawką traci swój sens.
>>
>> Oczywiście, i mnie zdarza się korzystać z gotowych produktów, takich
>> jak, na przykład, wspomniana zupa w proszku "Barszcz biały". Zresztą
>> całkiem smaczna. Nie mniej, zawsze czytam skład tego co kupuję i staram
>> się wybierać produkty, które owej "chemii" zawierają jak najmniej.
>>
>> Pozdrawiam,
>> MW
>
> To zjedz dostatecznie dużo pestek z wiśni albo jabłek. Zobaczysz jakie są zdrowe a
potem wykitujesz. O szkodliwości glutaminianu sodu możesz rozmawiać ze skośnookimi.
Używają tego od zawsze i liczy się ich w miliardach. Niedawno było o ogrodowej
wędzarni. W niej powstaje syf trudny do opisania. Zjadłbyś płaską łyżeczkę takiego
brązowo czarnego syfu zeskrobanego ze ścianek takiej wędzarni? Pytanie było
retoryczne. A jedząc jakąś zajebistą wędzonkę zrobioną w takiej wędzarni zjesz ten
syf. Wszystko można byle z wolna i ostrożna. Jedzenie jakie można kupić w sklepie ma
dopuszczenie do sprzedaży. Oznacza to że w bardzo długim okresie czasu jak je jeść to
nie zaszkodzi. Chyba że ktoś oprze dietę na samych chińskich zupkach. Pewno jak oparł
na samej marchewce to też by mu na zdrowie nie wyszło nawet jak by to była marchewka
super hiper ekologiczna. Wszyscy głupi gadają jakie to niezdrowe jedzenie jest w
sklepach. Tanie wędliny to już śmierć w najczystszej postaci. A w Polsce cały czas p
owiększa się sfera biedy i jednocześnie rośnie przewidywana długość życia.
>
Nikt tu nie kwestionuje faktu, że nic nie szkodzi byle nie w nadmiarze.
Nie mniej wolę zjeść rosół na kurze, a jeszcze lepiej na wołowinie niż
gówno z kostki. Jeśli Ci pasuje, to jedz tylko zupy z proszku, konserwy
i pulpety z Pudliszek. Twój wybór. Ja wolę tradycyjny krupnik, kiełbasę
słoikową ze świniobicia i kotlety ze zmielonego karczku. Generalnie
staram się serwować dania z produktów jak najmniej przetworzonych.
Pierdolicie tu o wspaniałości produktów gotowych, więc na najbliższej
imprezie proponuję podać gościom gołąbki ze słoika i żurek z torebki. Do
tego jeszcze sałatkę od Lisnera. Dlaczego tego nie podacie? Bo to jest
gówno. Możecie też podać galaretkę rybną z Biedronki. Ale tego też nie
zaryzykujecie. Natomiast będziecie pisać, że to takie smaczne i zdrowe.
PS. Moja żona woli kiełbasę typu "śląska" o smaku gorszym niż parówkowa
sprzed lat dwudziestu, niż swojską, którą robimy 2-3 razy w roku z
sąsiadem. Widać całkowicie została zdeprawowana przez te śliskie smaki
bez smaku... Dzisiaj ogólnie wszystko ma taki sam smak. Smak "umami",
lub, inaczej mówiąc, smak glutaminianu sodu.
Pozdrawiam,
MW