-
151. Data: 2017-03-31 22:00:43
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2017-03-31 o 21:38, Adam Sz. pisze:
> W dniu piątek, 31 marca 2017 00:39:33 UTC+2 użytkownik Zenek Kapelinder napisał:
>> Jaka zadrosc. Ze nie moge sniegu odgarniac, scinac trawy, walczyc z kretem, miec
zawistnych sasiadow. Zazdrosc ze nie wydaje kasy na lopaty, sipy, taczki, kosiarki. I
to wszystko mialo by mi wynagrodzic zrobienie grilla. Do tego wszedzie daleko miec,
wydawac na paliwo do samochodu duzo kasy, wstawac do roboty wczesniej niz inni.
Ujebac dzieci wczesniejszym wstawaniem, gorsza wiejska szkola. Jedzeniem gorszego
jakosciowo jedzenia bo ze wzgledu na brak czasu kupowanego raz w tygodniu. I do tego
zycie w bardziej zanieczczonym srodowisku. Adam wczoraj pisal jakie to ma super
powietrze, lepsze niz w Lodzi.
> Powietrze mam praktycznie caly czas takie samo jak Ty :-)
Oj chyba nie.
Stare kamienice to zazwyczaj pleśń i grzyb. Standard w mieszkaniach
kamienic, które nie mają stale grzanego CO, zwłaszcza tych po
"pudrowanych" remontach.
Poza tym oprócz Kogutka mieszkają tam inni lokatorzy, którzy także palą.
Pelletem, węglem, gumiakami ....? Nie sądzę, żeby mieli pompy ciepła czy
piece gazowe :)
> Pozatym nie wiem czemu mnie wiazesz niejako z cala poprzednia swoja
> wypowiedzia? Ja mieszkam w miescie w domu i mnie zadne z Twoich wymyslonych
> problemow nie dotyczy.
> pozdr.
A ja mieszkam na wsi z własnego i nieprzymuszonego wyboru, bo się
wyprowadziłem z miasta i także żaden z wymienianych problemów mnie nie
dotyczy.
Przez Kogutka przemawia zawiść, bo chłop bidny i wie, że nie stać go na
normalne mieszkanie lub dom i że z emeryturki to nie ma szans na
normalne życie to próbuje się chłopina dowartościować i wmawia sobie, że
jego wybór jest lepszy.
-
152. Data: 2017-03-31 22:57:00
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: "Adam Sz." <a...@g...com>
W dniu piątek, 31 marca 2017 22:01:01 UTC+2 użytkownik Uzytkownik napisał:
> A ja mieszkam na wsi z własnego i nieprzymuszonego wyboru, bo się
> wyprowadziłem z miasta i także żaden z wymienianych problemów mnie nie
> dotyczy.
Ogolnie to Kogutek zaklada zawsze, ze dom to wies, a blok, czy kamienica -
to miasto :-) A tymczasem mozna mieszkac w bloku na wsi (serio, nawet
15km odemnie sa wiochy, gdzie w srodku wsi stoi blok - relikt po PGRach:-)
To jest dopiero katastrofa! Mieszkac na wsi w bloku :)
pozdr.
--
Adam Sz.
-
153. Data: 2017-03-31 22:58:42
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2017-03-31 o 00:39, Zenek Kapelinder pisze:
> Jaka zadrosc. Ze nie moge sniegu odgarniac
Możesz. Jak mieszkałem w bloku to wielokrotnie musiałem odkopywać auto
ze śniegu. Nawet gorzej, bo jak sypał śnieg to trzeba było codziennie je
odśnieżać, odladzać i rozmrażać.
Obecnie auta trzymam pod wiatą lub w jednym z 2 garaży. Nie muszę ich
odśnieżać, ani rozmrażać, a przejechać odśnieżarką przez podwórko raz na
jakiś czas to żadem problem. W tym sezonie grzewczym ani razu nie
odśnieżałem podwórka, a przez ostatnich kilka lat może zdarzyło mi się
ze 3-4 razy. Chodniki od domu do furtki prawie w całości zadaszone.
Droga pod chałupą zawsze odśnieżona i odśnieżana częściej jak droga pod
blokiem, w którym mieszkałem w mieście. Pod blokiem zdarzyło mi się
kilka razy machać łopatą, bo nie dało się przejechać, bo jakiś debil z
TIR-a odkopując ciężarówkę usypał kopiec na wyjeździe spod bloku. Akurat
kilkadziesiąt od bloku był market i codziennie przyjeżdżały TIR-y z
dostawą robiąc pobudkę o 5.30 rano.
Na wsi nigdy.
Nie wspomnę już, że w mieście jak sypnął śnieg i na wyjeździe z parkingu
lub spod bloku ugrzązł samochód to reszta sąsiadów nie mogła wjechać ani
wyjechać i zdana była na łaskę tego, który ugrzązł lub też musiała
uczestniczyć w odkopywaniu delikwenta.
> , scinac trawy,
U siebie na wsi jestem znany z tego, że nie ścinam trawy :)
Robię to może raz-dwa razy w roku i nie z przymusu. Różnica między mną,
a Tobą jest taka, że ja mogę, a Ty nie :)
Nie lubię prac ogrodowych i tego nie robię, ale często pomagam sąsiadom
w tym na czym się znam i lubię. To naprawię instalację elektryczną, a to
przy kotle lub CO, a to jakieś urządzenie naprawię, a to udostępnię
garaż z kanałem. W ramach rewanżu sąsiedzi mi trawę skoszą, albo
ciągnikiem pole zaorają.
> walczyc z kretem
Nigdy nie walczyłem z kretami.
> , miec zawistnych sasiadow.
Więcej takich miałem w mieście. Jak żona krzywo zaparkowała auto tak, że
zajęła 2 miejsca postojowe (jak to baba) to na drugi dzień auto było
zdewastowane. Życzliwi sąsiedzi wcześniej wprost mnie informowali, że tu
mieszkają źli ludzie, którzy potrafią dać komu trzeba flaszkę wódki aby
coś zeszkudzili przy aucie, wytykając mi przy tym, że mam dwa samochody,
a tu ludzie, którzy mieszkali przede mną nie mają gdzie parkować.
Nie wspomnę już o rozrubach, demolkach klatek schodowych w środku nocy
przy pomocy metalowych pałek, aż strach było zwrócić uwagę żeby w łeb
nie oberwać, włamaniach, morderstwach pod moimi oknami, kiedy mieszkałem
w bloku. A to kogoś pobili lub obrabowali. A to zadźgali lub śmiertelnie
pobili. Prawie codziennie pod oknami kurwy i chuje leciały. Lała się
gorzała, a ławki zajęte przez meneli lub gnoi, na których nawet spojrzeć
nie było można, bo było to odbierane jako "dajcie mi po ryju i
zabierzcie telefon i portfel".
Fakt, że meneli to można było sobie ułożyć, częstując ich od czasu do
czasu jakąś butelczyną i wtedy potrafili nawet pilnować samochodów, bo
byłem już swój chłop.
A to ujadające psy, a to strach dzieciaka do piaskownicy puścić bo tam
więcej psich i kocich odchodów jak piasku, a to jakiś pies skoczył na
dziecko pod blokiem, bo idiota sąsiad wyprowadzał psa bez smyczy i kagańca.
Akurat na wsi sąsiadów mam bardzo fajnych. Chałupy dopilnują. Jak tylko
ktoś się pojawi pod bramą, albo wejdzie na podwórko to już telefon
dzwoni, że ktoś się kręci:)
Na wsi w przeciwieństwie do bloku wszyscy się znają i jak się tylko
pojawi ktoś obcy to jest obserwowany i pilnowany.
> Zazdrosc ze nie wydaje kasy na lopaty, sipy, taczki, kosiarki.
Jak bym Ci wymienił jakie jeszcze mam narzędzia i maszyny to dopiero by
Cię krew zalała z zawiści.
Tyle, że w porównaniu do Ciebie, mam je gdzie trzymać i nie muszę
wynajmować pomieszczeń aby mieć gdzie uprawiać hobby.
> I to wszystko mialo by mi wynagrodzic zrobienie grilla.
Żeby robić grilla nie potrzebuję żadnych z wymienionych przez Ciebie
narzędzi czy urządzeń.
Potrzebne jest natomiast miejsce, którego Ty nie masz, a ja tak.
> Do tego wszedzie daleko miec
Do czego mieć daleko? Jadąc do domu z pracy mijam kilkanaście marketów i
niezliczoną ilość prywatnych sklepów. Na przeciwko mojego domu sąsiedzi
prowadzą sklep, gdzie mogę kupić wszystko co mi potrzebne do życia tzn.
żarcie, napoje, piwo i najpotrzebniejsze artykuły chemiczne, a do tego
jak mam niespodziewanych gości to nie ma problemu, żeby zeszli do sklepu
i sprzedali co mi potrzeba, pomimo, że sklep zamknięty.
Na mojej ulicy mam kilku mechaników samochodowych, skład budowlany i
opału, a do tego firmę, która ma koparki, wywrotki, maszyny do
rozbijania betonów. Jak chciałem się pozbyć korzeni drzew (: no bo
nareszcie się doczekałem ustawy :) to przyjechał sąsiad koparką i za
20zł je powyrywał. Jak chciałem się pozbyć betonowych płyt to przyjechał
maszyną (duża koparka z młotem pneumatycznym) oraz ciężarówką.
Porozbijał i zabrał za friko, bo czysty gruz betonowy to chodliwy towar,
za który inni płacą.
Poza tym na sąsiedniej wsi jest prywatny sklep gdzie kupię "młotek,
kołowrotek, kowadło, mydło i powidło" i co ciekawsze taniej jak w
sklepach w mieście.
> , wydawac na paliwo do samochodu duzo kasy
Ty nie wydajesz. Oczywiście, że nie wydajesz, bo biedaków nie stać na
auto. Poza tym gdzie byś postawił to auto, skoro pod kamienicami brakuje
miejsca, bo były budowane z ciasnymi podwóreczkami w czasach, kiedy nikt
nie myślał, że kiedyś będzie tyle samochodów.
Równie dobrze mógłbym do pracy dojeżdżać autobusami lub prywatnymi
busami, ale jestem zbyt leniwy i stać mnie na utrzymanie kilku aut. Wolę
dupsko autem wozić. U siebie na wsi mam je gdzie trzymać.
Z racji wykonywanego zawodu codziennie jestem w mieście w blokowiskach i
pod kamienicami. Podwórka są przepełnione samochodami i codziennie trwa
walka gdzie zaparkować auto, bo całe śródmieście poza podwórkami,
parkowanie płatne. W sumie to i tak mam o wiele lepiej niż mieszkańcy,
ponieważ mam prawo wjazdu na większość podwórek pod blokami w
śródmieściu i na jednym z dużych osiedli. Mam pilota, który otwiera
wszystkie te bramy i pomimo to często jest trudno zaparkować.
> , wstawac do roboty wczesniej niz inni.
Dojazd do pracy zajmuje mi obecnie 7-10min. Jak mieszkałem w mieście,
kilkaset metrów od zakładu to dojazd do pracy zajmował mi 35min i to pod
warunkiem, że się udało wejść do autobusu, a zazwyczaj był przeładowany
i na moim przystanku nawet drzwi się już nie otwierały. Musiałem wtedy
zapierniczać pół kilometra na tramwaj. Mogłem też iść pieszo z pół godziny.
> Ujebac dzieci wczesniejszym wstawaniem,
Mieszkając w mieście dowoziłem córkę do szkoły muzycznej. Zajmowało mi
to samochodem ok. 30min. Autobusem lub tramwajem 45-50min. Przystanek
tramwajowy i autobusowy miałem ok. 50m od bloku.
Obecnie do tej szkoły dojeżdżam samochodem ze wsi w 7-10min. Raz, że mam
bliżej, a poza tym mniejszy ruch na drodze w tej części miasta.
> gorsza wiejska szkola.
Chyba Cię bozia opuściła. Miałem okazję swoją edukację rozpoczynać na
wsi, a później przeprowadziłem się do miasta. Jak się okazało szkoła do
której uczęszczałem na wsi była na dużo wyższym poziomie. Przez pół roku
się obijałem w miejskiej szkole, bo to co przerabiali w nowej szkole to
ja już miałem dawno za sobą. Ale to wszystko zależy od nauczycieli.
> Jedzeniem gorszego jakosciowo jedzenia bo ze wzgledu na brak czasu kupowanego raz
w tygodniu.
Bzdury. Sąsiadka na wsi nie pozwoli sobie na sprzedanie nieświeżego
jedzenia, bo by poszła z torbami, a przy tym zanim otworzy sklep to
przywożą jej na zaplecze pieczywo i nabiał. Często oczywiście za
przyzwoleniem zanim pójdę do pracy, idzie się i wybiera świeżutkie bułki
czy mleko, a po południu się idzie zapłacić. Czasami bywa, że coś akurat
późnym wieczorem zabraknie. idzie się do sąsiadki i załatwia. Poza tym w
obrębie 1-2km ode mnie mam kilka sklepów całodobowych.
> I do tego zycie w bardziej zanieczczonym srodowisku.
U mnie na wsi już niewielu jest smrodziarzy. O wiele więcej dymiących
kominów widuję w centrum miasta. Poza tym jak u mnie sąsiad zadymi to
dym szybko się "ewakuuje" z obszaru, bo jest dużo przestrzeni otwartej.
W mieście jak jeden smrodziarz zacznie dymić to dym czuć na obszarze
1-2km, bo dym się smuje pomiędzy blokami.
Poza tym oprócz smrodu z węgla jeszcze są spaliny samochodowe i tych
jest w mieście o wiele więcej jak na wsi.
> Adam wczoraj pisal jakie to ma super powietrze, lepsze niz w Lodzi. Dzien wczesniej
bylo trzy razy gorsze dzisiaj jest tylko dwa razy gorsze. Jak by nie liczyc pod
koniec sezonu grzewczego wdycha moja tygodniowa dawke zanieczyszczen w dzien. To co
wdychal jak bylo -5°?
W mieście mamy ekskluzywne osiedla, zamieszkałe przez ludzi o grubszym
portfelu. Stoją tam domy jednorodzinne i bloki z apartamentami. Zimą
zadymienie jest tam o wiele większe jak u mnie na wsi. Wychowywałem się
w starej dzielnicy kamienicznej i nie pierd...., że tam nie ma dymu. Do
dnia dzisiejszego mieszkający tam ludzie zapierd.... z węglem po
schodach i zatruwają środowisko.
-
154. Data: 2017-03-31 23:07:33
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2017-03-31 o 22:58, Uzytkownik pisze:
>> Jedzeniem gorszego jakosciowo jedzenia bo ze wzgledu na brak czasu
>> kupowanego raz w tygodniu.
>
> Bzdury. Sąsiadka na wsi nie pozwoli sobie na sprzedanie nieświeżego
> jedzenia, bo by poszła z torbami, a przy tym zanim otworzy sklep to
> przywożą jej na zaplecze pieczywo i nabiał. Często oczywiście za
> przyzwoleniem zanim pójdę do pracy, idzie się i wybiera świeżutkie
> bułki czy mleko, a po południu się idzie zapłacić. Czasami bywa, że
> coś akurat późnym wieczorem zabraknie. idzie się do sąsiadki i
> załatwia. Poza tym w obrębie 1-2km ode mnie mam kilka sklepów
> całodobowych.
P.S.
Poza tym kilka domów dalej sąsiadka handluje świeżym mlekiem, śmietaną i
masłem od swoich krówek.
Przy furtce ma stanowisko, na którym codziennie rano wystawia produkty,
a na płocie wisi pojemniczek na pieniądze. Każdy przychodzi i bierze to
co chce, a do pojemniczka wrzuca odliczone pieniądze lub grubsze i
wydaje sobie resztę. Spotkałeś się z czymś takim w mieście?
-
155. Data: 2017-03-31 23:33:34
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Lisciasty <l...@p...pl>
W dniu piątek, 31 marca 2017 22:58:46 UTC+2 użytkownik Uzytkownik napisał:
> Dojazd do pracy zajmuje mi obecnie 7-10min. Jak mieszkałem w mieście,
> kilkaset metrów od zakładu to dojazd do pracy zajmował mi 35min i to pod
> warunkiem, że się udało wejść do autobusu, a zazwyczaj był przeładowany
> i na moim przystanku nawet drzwi się już nie otwierały. Musiałem wtedy
> zapierniczać pół kilometra na tramwaj. Mogłem też iść pieszo z pół godziny.
Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
L.
-
156. Data: 2017-03-31 23:37:30
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: "Adam Sz." <a...@g...com>
W dniu piątek, 31 marca 2017 23:33:36 UTC+2 użytkownik Lisciasty napisał:
> Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
W duzym miescie czas sie wydluza jak musisz przejsc przez 20 przejsc ze
swiatlami ;) Koszmar!
--
Adam Sz.
-
157. Data: 2017-03-31 23:42:43
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Maniek4 <r...@s...won>
W dniu 2017-03-31 o 23:37, Adam Sz. pisze:
> W dniu piątek, 31 marca 2017 23:33:36 UTC+2 użytkownik Lisciasty napisał:
>
>> Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
>
> W duzym miescie czas sie wydluza jak musisz przejsc przez 20 przejsc ze
> swiatlami ;) Koszmar!
Nie wspominajac, ze ludzie w stolycy z Ursynowa na Zoliboz ze dwie
godziny jada. To dopiero radosc miasta.
Pozdro.. TK
-
158. Data: 2017-04-01 00:03:15
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Lisciasty pisze:
>> Dojazd do pracy zajmuje mi obecnie 7-10min. Jak mieszkałem w mieście,
>> kilkaset metrów od zakładu to dojazd do pracy zajmował mi 35min i to pod
>> warunkiem, że się udało wejść do autobusu, a zazwyczaj był przeładowany
>> i na moim przystanku nawet drzwi się już nie otwierały. Musiałem wtedy
>> zapierniczać pół kilometra na tramwaj. Mogłem też iść pieszo z pół godziny.
>
> Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
Ale czy to jest 23 minuty, czy 23 minuty plus minus 17 sekund?
Jarek
--
-- Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie: wstaję rano, za piętnaście
trzecia; latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się
wieczorem. Śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
-- No, ubierasz się pan.
-- W płaszcz. Jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
-
159. Data: 2017-04-01 00:07:16
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Maniek4 <r...@s...won>
W dniu 2017-04-01 o 00:03, Jarosław Sokołowski pisze:
> Lisciasty pisze:
>
>>> Dojazd do pracy zajmuje mi obecnie 7-10min. Jak mieszkałem w mieście,
>>> kilkaset metrów od zakładu to dojazd do pracy zajmował mi 35min i to pod
>>> warunkiem, że się udało wejść do autobusu, a zazwyczaj był przeładowany
>>> i na moim przystanku nawet drzwi się już nie otwierały. Musiałem wtedy
>>> zapierniczać pół kilometra na tramwaj. Mogłem też iść pieszo z pół godziny.
>>
>> Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
>
> Ale czy to jest 23 minuty, czy 23 minuty plus minus 17 sekund?
To zalezy, czy zakrety bral bardziej po wewnetrznej, czy po zewnetrznej.
No i masa budynkow tez nie jest bez znaczenia, gdyz jak wiadomo przy
masywnych obiektach czas relatywnie plynie wolniej.
Pozdro.. TK
-
160. Data: 2017-04-01 00:19:19
Temat: Re: zmiana systemu ogrzewania
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Maniek4 pisze:
>>>> Dojazd do pracy zajmuje mi obecnie 7-10min. Jak mieszkałem w mieście,
>>>> kilkaset metrów od zakładu to dojazd do pracy zajmował mi 35min i to pod
>>>> warunkiem, że się udało wejść do autobusu, a zazwyczaj był przeładowany
>>>> i na moim przystanku nawet drzwi się już nie otwierały. Musiałem wtedy
>>>> zapierniczać pół kilometra na tramwaj. Mogłem też iść pieszo z pół godziny.
>>>
>>> Pół godziny kilkaset metrów? Ja na pociąg 2,5km idę z buta 23 minuty :>
>>
>> Ale czy to jest 23 minuty, czy 23 minuty plus minus 17 sekund?
>
> To zalezy, czy zakrety bral bardziej po wewnetrznej, czy po zewnetrznej.
> No i masa budynkow tez nie jest bez znaczenia, gdyz jak wiadomo przy
> masywnych obiektach czas relatywnie plynie wolniej.
Ja sobie wziąłem coś lekkiego, ze szczepu primitivo, ale czas biegnie
mi szybko. A pisaniny mam przed sobą jeszcze dużo.
Jarek
--
Bo czas, rzecz prosta, ma prędkość constans
i nie pomoże przyspieszacz, dopalacz.
Godzina dobra, zła, sześćdziesiąt minut trwa,
żadne pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt sześć,
numery te nie wchodzą w grę, o nie!