-
1. Data: 2011-04-15 21:24:15
Temat: Budowac ili nie budować?
Od: "jacek" <p...@p...pl>
Witajcie, targają mną wątpliwości czy rozbudować domek o garaz, kotlownie i
nieduze mieszkanko do wynajęcia, albo dla rodziców na stare lata.
Mam watpliwosci bo odnosze wrazenie ze sporo domow sie wybudowalo w ostanim
czasie i chyba ludzie zaczynają je sprzedawać, nie wiem czy z powodu
kryzysu, zmiany planów czy jak, w kazdym razie domów gotowych jest coraz
wiecej.
Moze nie warto sie szarpac z budową. Demografia zmierza do wyludnienia
raczej Polski wiec moze nie tworzyć bytu ponadd potrzebę?
Jak to widzicie? Dom mam 28 km od Wawy i o ewentualnym zakupie tez bym
myslał jakoś tak do 30-35 km od stolicy.
Pozdrawiam
-
2. Data: 2011-04-16 15:17:04
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: "Bartek" <bk*n@v.atonet.pl>
"jacek" <p...@p...pl> wrote:
> Witajcie, targają mną wątpliwości czy rozbudować domek o garaz, kotlownie i
> nieduze mieszkanko do wynajęcia, albo dla rodziców na stare lata.
> Mam watpliwosci bo odnosze wrazenie ze sporo domow sie wybudowalo w ostanim
> czasie i chyba ludzie zaczynają je sprzedawać, nie wiem czy z powodu
> kryzysu, zmiany planów czy jak, w kazdym razie domów gotowych jest coraz
> wiecej.
Z moich obserwacji wynika, że to przez rozwody. W promieniu 100m ode mnie są co
najmniej 2 domy, które zmieniły co najmniej 50% lokatorów w ciągu pół roku od
wybudowania właśnie z tego powodu. Podobno nic tak małżeństwa nie rozwala jak
budowa...
--
Bartek
-
3. Data: 2011-04-16 17:39:00
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: "jacek" <p...@p...pl>
nooo, jeden taki ogladałem ale trochę za drogi i z pojedynczym garażem :),
drugi za duzy. Tak, rozwodów jest sporo w ogole wiec i wsrod inwestorów
będą. skoro publiczna przysiega dziś nic nie znaczy to i wspolna hipoteka
nie pomoże.
Nas chyba to wzmocniło, przeszliśmy z żoną remont 80-cio letniego domku.
Dzieci nam sie urodzily i raczej nie myslimy o rozwodach :) A nie było
latwo, bo dom na początku nie miał nawet WC, tylko wychodek na podworku.
Dziś są wygody, tylko nie ma garazu na 2 fury.
Pozdrawiam
-
4. Data: 2011-04-16 18:45:02
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Użytkownik jacek napisał:
> Moze nie warto sie szarpac z budową.
Jak sobie wybudujesz, to przynajmniej wiesz, co masz i o ile jesteś
rozsądny, to nie oszczędzasz 'nie tam gdzie trzeba' :-)
Jak kupujesz czyjąś 'robotę', to tak na prawdę nie wiesz co on tam
'namodził', to kluczowych spraw i tak nie zobaczysz...
Dom kupiony, to tak jak... stara baba, ale fajnie umalowana :-D. Nowy
dom, przez Ciebie budowany jest jak... młoda dziewica !!!
Stawiam na budowanie - i wcale nie jako szarpaninę... :-)
pozdr.
Robert G.
-
5. Data: 2011-04-17 09:21:56
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: Piotru <p...@g...com>
On 16 Kwi, 17:17, "Bartek" <b...@...atonet.pl> wrote:
> Podobno nic tak małżeństwa nie rozwala jak budowa...
Za to niewiele spraw tak cementuje związki, jak wspólny kredyt na 25
lat :-P
-
6. Data: 2011-04-17 10:34:39
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: hk <h...@k...pl>
W dniu 2011-04-16 20:45, robercik-us pisze:
> Użytkownik jacek napisał:
>> Moze nie warto sie szarpac z budową.
>
> Jak sobie wybudujesz, to przynajmniej wiesz, co masz i o ile jesteś
> rozsądny, to nie oszczędzasz 'nie tam gdzie trzeba' :-)
>
> Jak kupujesz czyjąś 'robotę', to tak na prawdę nie wiesz co on tam
> 'namodził', to kluczowych spraw i tak nie zobaczysz...
No chyba, że budujesz, nie znasz się i w rezultacie i tak masz kichę :)
Vide blogi budowlane na których każdy znajdzie coś nie tak... Przykład u
mnie - wszystkie L-ki w nadprożach mam odwrotnie niż podaje teoria:
"plecami" L-ki na zewnątrz. Dwie różne ekipy robiły piwnice i parter i
dwie różne ekipy patrzyły na mnie jak na idiotę jak chciałem dać
"dziurę" od zewnątrz. Ja twierdziłem że włożę w nią 5 cm styropianu i to
ma być tak żeby przemarzała tylko podstawa takiej L-ki a oni na to, że
na zewnątrz to i tak będę miał 12-14cm i robili swoje.
A już dach i cuda pisane na forach (to jeszcze rozumiem - każdy pisze co
widział albo co ma) i stronach www muratorów, budujemydom-ów i
producentów pokryć to zupełny odjazd. Logiki w tym znaleźć po prostu się
nie da. Niby każde zdanie z sensem, a całość nie do ogarnięcia.
No chyba że ktoś zna się na tyle na budowlance, że a) przewidzi wszystko
b) ma czas na dopilnowanie wszystkiego c) umie sprawić żeby ekipa robiła
co inwestor chce a nie co ekipa potrafi.
-
7. Data: 2011-04-17 14:04:34
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Użytkownik hk napisał:
>
> No chyba, że budujesz, nie znasz się i w rezultacie i tak masz kichę :)
Dom jednorodzinny, to na tyle nieskomplikowana budowla, że dla
przeciętnego, średnio rozgarniętego Kowalskiego przy odrobinie zacięcia,
nie będzie problemu ze zgłębieniem tej tajemnej wiedzy.
Ja też się nie znałem, ale poczytałem, popytałem, sprawdzone ekipy
brałem i... chałupka stoi :-).
To żadna tam kosmiczna technologia nie jest.
pozdr
Robert G.
-
8. Data: 2011-04-17 15:14:33
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: hk <h...@k...pl>
W dniu 2011-04-17 16:04, robercik-us pisze:
>
> Dom jednorodzinny, to na tyle nieskomplikowana budowla, że dla
> przeciętnego, średnio rozgarniętego Kowalskiego przy odrobinie zacięcia,
> nie będzie problemu ze zgłębieniem tej tajemnej wiedzy.
>
> Ja też się nie znałem, ale poczytałem, popytałem, sprawdzone ekipy
> brałem i... chałupka stoi :-).
>
> To żadna tam kosmiczna technologia nie jest.
Stoi po Twojemu, nie wiadomo do końca czy dobrze i czy optymalnie. Ty
deskowałeś dach, inni zrobili go taniej, bo na folii. Pytanie czy im
owady zeżrą folię czy Tobie zgnije drewno. I czy w tartaku nie oszukują
na impregnacji tak jak ekipa Kikiego na ocieplaniu poddasza. I czy ktoś
na oczach inwestora nie zrobi instalacji CO która będzie szumieć i
buczeć. Itd. itp. - pewnie że technologia nie jest kosmiczna, ale
zgłupieć idzie :) Motto tej grupy powinno brzmieć "ja mam ręce i nimi
kręcę a tym masz gały żeby patrzały" - to prawdziwa relacja między
wykonawcą a inwestorem...
PS Ja mam projekt na którym rzuty są niby ok ale przekrój (zauważyłem to
po roku od zakupu projektu) jest narysowany tak, że jedne z drzwi
poddasza wchodzą 20cm do komina. Tak narysował to architekt-autor i nie
wyłapał tego architekt przy adaptacji. A ja na tę stronę zajrzałem tylko
jeden raz, jak z murarzami decydowałem czy robić schody zabiegowe czy
normalne. Schody kazałem zrobić wg projektu (znaczy dziurę na nie
zostawić taką) i efektem było spapranie jednego stopnia - niby powinna
to wyłapać ekipa murarzy i albo mnie poprawić przed szalowaniem albo w
banalnie prosty sposób (dając pręty zbrojeniowe niżej) poprawić po
szalowaniu. Ale oni to olali. I żeby było śmieszniej - w tym roku inna
ekipa robiąc te schody zauważyła że są skopane ale pomysł mieli taki:
zmniejszyć liczbę stopni robiąc je 1 cm wyższe. Dobrze że byłem na
miejscu i jak mi to powiedzieli to się z głupoty spytałem czy nie można
po prostu zacząć pierwszego stopnia wcześniej - "podest" (te sześć
trójkątów w środku wysokości znaczy) wyjdzie wtedy o stopień wyżej niż
by miał być, ale stopni będzie tyle co być miało, nie będą wyższe,
miejsca w piwnicy jest i tak dużo (w końcu normalne schody się mieściły)
na ławie w ziemi może się opierać drugi stopień schodów. I panowie
pomyśleli parę minut, po czym stwierdzili że w sumie tak też można,
tylko nikt tak nie robi (ciekawe czemu?) ale mnie zrobią jak chcę.
PPS Dla mnie argumentem za budowaniem było coś innego - wyliczyłem
sobie, że za dużo daję spółdzielni w czynszu za mieszkanie i że za 50%
więcej miesięcznie mógłbym mieszkać na 2-2,5 raza większym metrażu w
swoim domu. Argumentów "musisz sam naprawić dach, musisz sam naprawić
płot" nie słuchałem. Mieszkam 14 lat w nieocieplonym bloku a mieszkanie
teściowej na ostatnim piętrze po zimie zostało zalane bo spółdzielnia
nie naprawiła dachu. Za to podzielniki na koszt lokatorów były
wymieniane dwa razy. Okna i drzwi też za swoje swego czasu wymieniałem,
domofon instalowaliśmy z sąsiadami za swoje itede itepe. Więc wolę sam
sobie płacić za remonty, niż żeby zrzucali się wszyscy na osiedlu na
fundusz remontowy, a potem żeby ocieplano za tę kasę blok sąsiedni - bo
on jest od ulicy a mój w głębi i mojego nie widać... Oczywiście skończy
się to tym, że bank zabierze w odsetkach więcej niż spółdzielnia w
czynszu - ale ja dalej uważam, że lepiej kupić lub budować swoje, niż
zrzucać się na "wspólne"... Tyle, że budowanie kosztuje mnie naprawdę
mnóstwo nerwów. Wierzcie albo nie, ale mocno posiwiałem przez ostatni rok.
-
9. Data: 2011-04-17 16:32:35
Temat: Re: Budowac ili nie budować?
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Użytkownik hk napisał:
> mocno posiwiałem przez ostatni rok.
Ja coś też :-))), ale to raczej nie z powodu budowy.
Nie dramatyzowałbym. Wydaje mi się, że kluczowe elementy mam zrobione
dobrze. Zobaczymy za kilka lat.
Jednak zauważ, że do 'fahofcuf' należy mieć raczej mniejsze zaufanie niż
do własniej dociekliwości :-))).
Tutaj przynajmniej wiem co mam, a jak zlecam i ufam, że zrobią mi
dobrze, to okazuje się często-gęsto, że jest gorzej niż źle.
Tak źle, a tak ciężko..., ale może jednak lepiej :-))) - Wiem
przynajmniej jak się zabierać za naprawy, bo mam pojęcie co tam w ogóle
jest.
pozdr
Robert G.