Witam.

Mam ścianę zewnatrzną w bloku. Ściana jest wyraźnie zimniejsza niż
reszta i w dodatku jest zawilgotniala od zewnątrz (widać delikatne plamy
wilgoci zmieniające rozmiar wraz z deszczami). Złapala pleśń
(powierzchniowo, pod farbą ani sladu).

Zdarlem starą powłaokę szlifując gips i kładąc nową wartwę ze środkiem
grzybobójczym, kupiłem Dekoral, dolałem preparat grzybobójczy kupiony w
Leroy (zapomniałem nazwy, jakaś mała butelka niemiecka Mueller czy coś).
Pomalowalem. Pól roku i grzyba ani śladu, nie wrócił choć wilgoć
przesiąka jak dawniej delikatnie odbarwiając farbę. Ale farba łuszczy
się całymi płatami w miejscach, gdzie sciana jest lekko wilgotna, z
reszta w ostatnim czasie nie tylko tam.

Oczywiscie podstawowa przyczyna jest wilgotna sciana i przesiąkanie z
zewnatrz. Ale to jest wieloletnia walka ze spółdzielnią. Szukam czegoś
na wczoraj.

Teraz mam takie pytania:

a) Czy środki grzybobójcze dodawane do farb mogą powodowac łuszczenie?

b) Jeśli tak, to jakie środki sa najmniej obojętne dla farby?

c) A może to gips ze środkiem powoduje odpadanie farby?

Jestem zdeterminowany pomalowac ponownie *tylko* tą scianę, ale nie
jestem pewny gdzie popełniam błąd. Dodatek grzybobójczy mam tylko na tej
ścianie i nie mam porównania.