> Po prostu jak sobie policzyłem, to ogrzanie metra kwadratowego w
bloku
> kosztowało mnie blisko 4-krotnie więcej, niż w domu. I... tamto
> ogrzewanie temu nawet do pięt nie dorastało...
> Tu mam ciepło tak jak chcę, a tam głowice termostatyczne rozkręcone na
> maxa, grzejniki niby ciepłe, ale w mieszkaniu zimno. Tak tam było.

Zależy jaki blok , jak ocieplony, jak położony i itd ...

Ja kupiłem mieszkanie w nowym bloku w 2003r. Był to nowy blok. Wszyscy
mieli zamontowane liczniki ciepła (cyfrowe w GJ). Liczniki były na
klatkach schodowych i każdy miał własne niezależne ogrzewanie.
Spółdzielnia miała własną kotłownie.
Mój blok był na skarpie , z pięknym widokiem na lasy , był
rewelacyjnie położony (słońce niemalże cały dzień w salonie).
Ogrzewanie połozone pod wylewką (prawie podłogówka ;) + grzejniki.
Od początku zużyłem ciepła w skali roku za około 1000zł , w tym
większość tak naprawdę płaciłem za nie zużyte przezemnie ciepło
(ogrzewanie klatek schodowych (4 klatki schodowe) , 2 suszarni +
straty ciepła i co tam jeszcze). Zużycie miałem małe ...
Aż do końca 2010r płaciłem za mieszkanie 65m2 (4 osoby) około
350-400zł. Po mroźnej zimie i po podwyżkach za ogrzewanie płaciłem
około 450zł miesiecznie ...
W mieszkaniu miałem 20 stopni ...

Mieszkałem na małym osiedlu pod miastem.

Stare mieszkania są kiepsko ocieplone. Mają często nieszczelne okna.
Mają też niezbyt "sterowalne: grzejniki żeliwne ...
Tam ludzie sterują "ogrzewaniem" za pomocą otwierania okien ...
To nie wpływa zbytnio na niskie rachunki ...


> Blok kompletnie nieocieplony - 30 cm litego betonu i nic więcej.

I tutaj mam odpowiedź. Zupełny brak ocieplenia , zapewne stare okna ,
zapewne stare grzejniki i stare "przyzwyczajenia" ...