> wymaga niskiej temperatury (kocioł kondensacyjny, pompa ciepła) to
> lepsze będą grzejniki panelowe.
dotarło domnie, nie musisz ponawiać, ale mam inne zdanie. precyzując:
dokłanie odwrotne. poparte _jedynie_ doświadczeniem.


> Wadami są natomiast: częste
> rozszczelnianie się gwintów
tu pojechałeś. po 10 latach kapały zawory, bo dałem się nabrać, tanie
ale dobre.
> Grzejniki aluminiowe, które się
> rozszczelnią nadają się tylko na złom, bo nie da się ich rozkręcić i
> skręcić ponownie.
kaman. sam sobie klucz do nich pospawałem, skręcam rozkręcam jak chcę.
mało tego, połowa grzejników które mam na nowym mieszkaniu pochodzi ze
złomu. były rozkręcane, czyszczone, płukane.... te mufki z prawym i
lewym gwintem można kupić, uszczelki można kupić a Ty piszesz że nieda
sie ich poskręcać? Jak Twoi ludzie nie potrafią tego szczelnie zrobić,
to kupi im klej do szyb samochodowych boll - niech go używają zamiast
innych uszczelnień, taśmy teflonowej, konpii itp.


> Stwierdzenie, że panelowy "grzał samego siebie" może być błędnym
> wnioskiem. Wszystko zależy jaki to był grzejnik panelowy? Jeżeli był to
> stary, pojedynczy PRL-owski to nie ma się co dziwić,
2m długości kaloryfera, do łazienki 3mx2m. wiem że to sie wydaje dziwne,
wiem że napiszesz że to bzdury, ale na serio - kaloryfer był gorący,
prawidłowo zamontowany, nieosłonięty, a łazienka była najzimiejszym
pomieszczeniem. na początku nawet wentylacji w niej nie było (poprzedni
właściciel miał w dupie to czy się zaczadzi czy nie)
Kaloryfery były kupowane w tym samym okresie...w okolicach 2000r. Na
początku myśleliśmy że to jakiś ewenement, ale sądziedzi mający tylko
takie stalowe panele mieli zdecydowanie wyższe opłaty. tak więc zostań
przy swoich teoriach, a ja będę obstawiał przy moich.

> Mam nadzieję, że chociaż masz tam wyciąg i spawasz pod wyciągiem?
nie, ale planuje zrobić. pozatym to hobby, raz na tydzień, nie praca
produkcujna.
Pozdrawiam i cieszę się ze mimo różnicy zdani, nie rzucamy mięsem
ToMasz