> odpadów nietoksycznych trzeba się rozliczać kiedy ich ilość przekracza
> właśnie 5 ton, a z toksycznych bodajże od 100 mg...

Coś nie bardzo chce mi się w limity wierzyć. Bo znając ludzi, to zawsze
będą twierdzić, że wytworzyli mniej.
No chyba, że to celowa furtka ....

Ale nawet jeśli takowe są, to np.: wspomniany przeze mnie elektryk i tak
musiałby załatwiać zgodę na wytwarzanie odpadów, bo 100 mg to wytworzy
przy pierwszej wymianie świetlówki czy "ekologicznej" świetlówki
kompaktowej. No chyba, że nie będzie tego robić. A co w sytuacji, gdyby
rozbił świetlówkę przy montażu?
Cała świetlówka na pewno jest odpadem niebezpiecznym a czy rozbita też?
Czy nadal zawiera rtęć...???? A jeśli tak, to ile?? I czy przy tej
ilości nadal jest odpadem niebezpiecznym??

Wiem, czepiam się, ale jestem chemikiem-organikiem i zawodowo nie mam
odwagi kategorycznie stwierdzić, że czegoś nie ma, nawet jeśli z całą
stanowczością mogę podać, że zawartość jest poniżej np.: 0,0001%.

Niestety polskie prawo (i unijne też) w zakresie substancji
niebezpiecznych jest marne.

Bo jeśli przepis (unijny) mówi, że w karcie charakterystyki produktu
chemicznego mam wymienić najwyższe dopuszczalne stężenia WSZYSTKICH
substancji wchodzących w jego skład, to jak mam postąpić? Przecież dla
większości substancji zawartość poniżej 0,01% (100g na 1 tonę)
praktycznie jest bez znaczenia i często trudna do wykrycia. A dla innych
(polon, dioksyny) to wciąż ilość bardzo niebezpieczna i możliwa do
określenia ilościowego.

Kazek