2020-01-29 o 11:24 -0800, Kadar napisał:
> Pisałem w jakimś wątku. Zasadniczo to w każdym domu jest kominek lub
> piecyk. (...)

Czyli problem jednak nie natury klimatycznej, a po prostu dom nie jest
stosownie wyposażony, stąd posiłkowanie się kilowatowym grzejnikiem.

> > > > No ale rodzina była - więc pewnie zużycie ciepłej wody mocno
> > > > skoczyło, a to jeden z głównych prądożerców.
>
> Tu się zgodzę. Ale aż tyle?

Wodę grzać to kosztowna sprawa. Zużycie rzędu 2 kWh na osobę na dzień to
nie jest jakiś strasznie wysoki wynik. No chyba, że ktoś tylko pod
prysznic wskakuje, i to tylko 3x w tygodniu - wtedy jest duże pole do
oszczędności.

> Widzisz problem w tym, że żyje tu trochę jak pustelnik. Miły
> przyjemny dom ale nie jest on moją treścią pobytu tutaj. Dlatego poza
> komputerem i sprzętem zastanym niczego więcej nie ma. Swiatło,
> lodówka żadnych piecyków, farelek itp. Wieczorami palę światło

W takim razie te 674 kWh brzmi jednak sporo. Ale to tak czy inaczej
cały czas gdybanie - bo nie wiadomo co ile zużywa tak naprawdę, i nawet
indywidualnego licznika nie ma... Więc to takie wróżenie z fusów.

> A jak się z nimi dogadam? Od kilku dni ktoś próbuje się do mnie
> dodzwonić i nic z tego. Mówi coś, ja że nie rozumiem i tak w kółko.

Ach, kolega jest tamtejszym analfabetą. Też takim byłem. Współczuję.

Ciekaw jestem jak będą wyglądały negocjacje z właścicielem w tak
nieciekawej sytuacji. :)


Mateusz