Jest sobie dom wybudowany przez Niemców w latach 30-tych ubiegłego
wieku, a nim 6 mieszkań, właściciele stanowią wspólnotę mieszkaniową i
część z nich chce ocieplić ten dom. Każde z mieszkań ma własne centralne
ogrzewanie, część na gaz, cześć na węgiel/drewno.
Wysokość budynku to około 8m, szerokość jakieś 12, strych nie
zagospodarowany, dach dwuspadowy, bez izolacji, mury z cegły o grubości
około 40-42cm. Do ocieplenia są tylko ściany frontowe, czyli około
200m2, bo szczyty z obu stron zostały już obudowane innymi budynkami o
takiej samej wysokości.
Dodam, że na obydwu ścianach frontowych otwory okienne i drzwi stanowią
około 40% powierzchni.
Pytanie jest takie, czy jest sens to ocieplać, jeżeli tak, to czym,
wełną czy styropianem, jaka grubość izolacji?
Czy po kilku latach nie będzie problemów z wilgocią/grzybem w mieszkaniach?
Obawy nasze biorą się stąd, że wspólnota musi zaciągnąć na ten cel
kredyt, a już jest problem z zebraniem pieniędzy na audyt/ekspertyzę jak
i czym to ocieplać, boję się co będzie ze spłata za kilka lat.
Dodatkowo jest kilka podobnych(czas budowy i technologia, kubatura)
budynków w okolicy, i od właścicieli tych, które się już ociepliły
słyszę, że nie odnotowali większych korzyści, a kredyt muszą spłacać
jeszcze przez kilka najbliższych lat.
Może, jednak ci Niemcy, wybudowali z głowa te domy i nie wymagają
ocieplenia? W końcu tyle lat ludzie w nich mieszkają i na ogrzewanie
fortuny nie wywalili, a sam pamiętam, że zimy 20-30 lat temu były jednak
dużo sroższe.