> Nie przesadzaj.
Widze ze nie widzisz roznicy. A to pierwszy blad ;)

> Pamiętam, jak jeszcze mój ojciec wędził na święta...
> wędzarnię miał ze starej metalowej beczki, do tego palenisko w wykopanym
> dole połączonez beczką tunelem podziemnym (rów przykryty blachą i
przysypany
> ziemią).
no wlasnie. pamietaj ze scianka beczki to nie mur. 5 minut i jest ciepla i
jest suchutka. Z murem nie pojdzie ci tak prosto ... a zima ...?
pojawia sie skropliny, osiadze sadza. niby da sie zjesc bo przeciez to swoje
wyroby ale czy z pryzjmnoscia?
albo rybka nie uwedzi ci sie z sparzy i pospada z hakow ...

> Żadnych termometrów i innych wynalazków.
Wprawisz sie tez nie bedziesz potrzebowal ;)

> Wędzonki wisiały na kiju wspartym na bokach beczki - całość przykryta
arkuszem blachy.
ja przykrywam workiem jutowym

> A wędzenie to był cały rytuał zakrapiany morzem wódki :)
Takie byly czasy. Ja wole wpierw uwedzic a potem deletkowac sie i mieskiem i
gorzalka ;)

> Smak wędlin i kiełbasy pamiętam do dzisiaj :)
no ja nie musze pamietac. Robie swoje wedliny i te ktore sie wedzi, wedze w
beczce od ok 6lat ;) Sam przymierzam sie do budowy wedzarni ale jak na
razie beczka mi sie sprawdza znakomicie.
Nie pisze by sie z Toba droczyc i chwalic. Pisze bardziej od strony
praktycznej. Jesli chcesz miec pozniej przyjemnosc z jedzenia swoich
wedlinek warto sie do tego przylozyc.
I tak zrobisz jak chcesz ale czytajac grupe widze ze kaszany nie lubisz wiec
przyloz sie troche ;)