Wyglada na to ze ja nie spie a Ty lykasz za duzo pigulek nasennych. Scenariusz wojny
z niemcami wygladal by mniej wiecej tak. Przez dluzszy czas obserowali by jakie i
gdzie mamy ciezkie uzbrojenie i magazyny amunicji, o ile mamy jakas zmagazynowana
amunicje. W pierwszej kolejnosci atakuja rakietami sredniego zasiegu lotniska i
niszcza na nich chlube naszej armii czyli efy do ktorych i tak nie mamy amunicji.
Niszcza tez poradzieckie samoloty do ktorych mamy troche uzbrojenia. Od tego momentu
niebo powyzej pewnego pulapu nalezy do nich. O tym ze rozpierdalaja wszystkie
dzialajace radary wspominac chyba nie musze. Rownolegle jakis hans wciska guzior i
wszystkie poniemieckie czolgi przestaja dzialac. Nie wierze zeby sprzedali nam czolgi
bez takiego zabezpieczenia. Ze smieszna marynarka wojenna rozprawiaja sie przez dwa
dni. Potem wchodzi 300 tysiecy zolnierzy i prawie wszyscy to arabowie i ukraincy. U
nas wtedy jest z 10 tysiecy zawodowych zolnierzy bo reszta zginela, jest ranna albo
uciekla. Oczywiscie sytuacje jest hipotetyczna bo nauczeni przykrym doswiadczeniem
Rosjanie drugiego dnia informuja ze niemcy maja w przeciagu pol godziny zaprzestac
dzialan bo do pol godziny Rosja jest w stanie przekierowac lub zniszczyc rakiety
ktore juz leca lub sa na etapie odpalania. Gdyby jednak tak sie nie stalo a bysmy
mieli 100 tysiecy ludzi przeszkolonych i wyposazonych do prowadzenia wspolczesnej
wojny partyzanckiej to wojny nie wygramy ale spowodujemy takie straty u przeciwnika
ze sam sie wycofa. W przypadku posiadania skutecznej, dobrze wyposazonej i
przeszkolonej partyzantki agresor zawsze dziala w okrazeniu. Posiadanie przez Polske
bardzo drogiego i latwego do zniszczenia sprzetu mija sie z celem. W przypadku
niemieckiej agresji wojna bedzie sie toczyla w miastach, na autostradach, torach
kolejowych i w okolicach lotnisk.