> Czekałem na tę zmianę od lat (już nie pamiętam kiedy i w którym kraju
> pierwszy raz o tym usłyszałem, ale to już było bardzo dawno) i już wtedy
> stwierdziłem jakie to proste - nie trzeba armii urzędników i policjantów
> pilnujących każdego zagajnika, rowu czy komina. Wystarczy sprawić by ludzie
> płacili niezależnie od ilości i już śmiecenie przestanie się opłacać i problem
> zniknie.

Na tę zmianę ? Ale to jest chora zmiana z okazją do marnotrawienia
naszych pieniędzy.

Nie wiem jak w innych krajach, ale w Belgii w której mieszkałem 2 lata,
to jest zorganizowane tak, że na terenie każdej gminy funkcjonuje
coś co można nazwać "odbieralnią śmieci". Można tam przyjechać ze
wszystkim i oddać. Jest to całkowicie bezpłatne. Pracownicy jeszcze
tylko pomagają i kierują do odpowiednich sektorów - zużyty olej,
baterie, żarówki / jarzeniówki itd. Nikomu się nie opłaca wywozić do
lasów (których zresztą jest tam bardzo mało) bo każdy ma parę km
do takiego składowiska. Poza tym fajne jest to, że jest plac na
"sprawne" stare rzeczy, stara kanapę, stół, krzesło czy rower - i
ktoś w potrzebie może sobie to również za darmo wziąć - proste i
skuteczne.

W tym rozwiązaniu "na które tak czekałeś tyle lat" - jest problem, że
pośrednikowi, firmie wywożącej śmieci, będzie się opłacało generować,
zawyżać sztucznie ilość śmieci - bo im więcej odprowadzą, tym więcej
zarobią. W podobny sposób zresztą wyciągana jest kasa z NFZ na lewe,
niewykonane zabiegi itd. Więc będzie się opłacało "po drodze" na
np. 10t śmieci dorzucić tonę piachu / humusu czy co tam będzie tańsze.
Gminy aby się przed tym bronić, będą wprowadzać limity... i ... dalej
chyba pisać nie muszę, bo wcześniej ktoś już ten scenariusz opisał.

A swoją drogą, to w Belgii jest raczej brudno ;) w sensie walających
się puszek i innych opakowań po fast-foodach ... przy ulicach itd.
Ale za to nigdy w krzakach nie widziałem starego kibla czy kanapy ;)