W dniu 2016-03-23 o 15:06, Budyń pisze:

>> Tyle, że książkę, która nie "mówi" o temacie w uczciwy sposób, lecz jest
>> indoktrynacją KK o charakterze demagogicznym.
> 1. książka nie jest w zaden sposób koscilena, tobie sie fobia włącza i jak ci cos
nie pasuje od razu kosciół tam widzisz, wyobrax sobie ze sa organizacje rozsądnych
ateistów którzy jesli chodzi o gender i aborcje głoszą słowo w słowo to co kościół.

Oszołomstwo nie jest kwestią samego Kościoła lecz ludzi, którzy ten
Kościół tworzą.
Prawda jest taka, że skrajna mniejszość Katolików wraz z zwierzchnictwem
chce na siłę zmusić do pewnych zachowań większość bardziej liberalnej
części Katolików, która nie poddaje się bezmyślnie doktrynom KK.

> 2. zachecanie maluchów do masturbacji
> a) jest kłamstwem
> b) jest prawdą - i to jest dobre dla dzieci
> c) jest prawdą - i to złe dla dzieci
>
> co wybierasz?

Wybieram prawdę, a nie żadne z ww kłamstw, bo masturbacja ani nie jest
zła, ani nie jest dobra. Jest to po prostu naturalnym odruchem
rozładowania napięcia. Zazwyczaj dotyczy napięcia erotycznego. U
kilkuletnich dzieci często pojawia się masturbacja mimowolna w trakcie
snu, pomimo, że te dzieci nawet nie mają jeszcze pojęcia o seksualności.
Podobnie jest z pollucjami, które pojawiają się wraz z dojrzewaniem.
Straszenie dzieci, że jest to złe i że wyrosną włosy między palcami czy
wręcz, że jest wielkim grzechem, świadczy tylko o niskim poziomie
intelektualnym rodzica lub tego kto tak twierdzi. Tego typu nastawianie
dzieciaka do tych spraw, powoduje u dzieci poczucie wielkiej winy i
wprowadza w ogromne kompleksy, przez które w późniejszym życiu
seksualnym będą miały zaburzone życie seksualne.
Jeżeli chodzi o programy wychowania seksualnego to nie uczą one
onanizowania, lecz tłumaczą co to jest i dlaczego się tak dzieje. O
"nauczaniu onanizowania" to tylko mówią niedouczone mohery, które same
mają kompleksy ze swoją seksualnością, a do tego unikający jak ognia
poznania prawdy o wychowaniu seksualnym. Piszą o tym tylko na podstawie
swoich wyobrażeń i domysłów, a nie znajomości materiału edukacyjnego.