> Jednak w warsztatach samochodowych, gdzie naprawiano mi samochody po prostu
> wykonanie prac zlecano uczniom, bez nadzoru.
Na swoje nieszczęście raz trafiłem do takiego warsztatu, remont
silnika był robiony, co prawda sam silnik był robiony przez majstra,
jednak składanie całości powierzono uczniom.
Pół roku po naprawie wciąż coś wyskakiwało, a to krzywo przykręcony
gaźnik i zaciągało powietrze, to znów luźny alternator, trzymający się
na jednej śrubie, niedokręcone przeguby wewnętrzne, niedokręcona pompa
paliwa, przeciekająca pokrywa termostatu, wykrzywiona pokrywa zaworów
i zasilikonowana (ale ciekł olej), i w cholere innych drobnych rzeczy,
ale miałem szczęście. Innemu klientowi jak poskładali uczniowie silnik
w Volvo, i za mosno skręcili panewki na korbowodzie, to mu auto dęba
stanęło jak silnik zatarty stanął w miejscu, tyle że on od razu wezwał
rzeczoznawcę i tego mechanika, zrobił mu wszystko już za free, a ja z
tymi ciulstwami to wydałem drugie tyle na jeżdżenie po innych
majstrach z pytaniem co znowu stuka i piszczy ;-)
Wesołego poświętach