W latach 90-tych w Katowicach był przypadek, że gość w ciągu jednego dnia sprzedał
swoje mieszkanie trzem osobom.
Wizyty u trzech notariuszy umówione w odstępach kilkugodzinnych, gotówka do ręki,
gość zwiał zagranicę, mieszkanie przypadło temu, który był umówiony najwcześniej. Co
do postępowania spadkowego, księgi wieczystej itp. to znany mi jest przypadek, że
nieruchomość z rolną działką, będąca od przed wojny w rodzinie, w sądowym
postępowaniu została przyznana wnukom (zmarli dziadkowie i rodzice). Pierwsza próba
założenia ksiegi wieczystej się nie powiodła, bo brakowało pewnych papierów.
Aktualnie leci drugi rok, sprawa w sądzie a nieruchomość stoi i niszczeje.