Elektrownia rozliczana jest z czestotliwosci. Ma w dlugim czasie wyjsc ze robia 50Hz
z dokladnoscia do trzeciej cyfry. Jak sa zmiany obciazenia to zmienia sie
czestotliwosc. Jak szybko spadnie to maja potem sporo czasu zeby troche podbic
czestotliwosc zeby wychodzila najblizej 50,000Hz. Glowne obciazenie sieci to silniki.
One zapewniaja samoregulacje mocy. Im ich wiecej pracuje tym lepiej samoregulacja
wychodzi. Po roku system energetyczny ma roznice w wyprodukowanych okresach pradu w
stosunku do wzorca na poziomie kilku kilkunastu okresow. W PRL elektrtownie nie mialy
takiej regulacji i zadne urzadzenie z zegarkiem synchronizowanym siecia nie
pokazywalo dobrze czasu. Roznice potrafily wynosic kilka minut dziennie. Dzisiaj taki
zegarek lepiej od stabilizowanego kwarcem czas pokaze. Tutaj jest na biezaco to co
sie z pradem w Polsce dzieje. Zastanawia mnie dlaczego z 10% pradu ciagniemy od
szwabow. Niby od razu czesc przesylamy dalej ale to co zostaje to i tak duzo.
Wlasnego pradu jak wlaczyc wszystko co daje prad mamy ok 50GW. To dlaczego jak
potrzebujemy 20GW jednego gigawata ciagniemy ze zgnilego zachodu?