W dniu 2018-09-02 o 23:14, Budyń pisze:

> otóż to - basen zeby był uzyteczny to musi miec stosunkowo ciepłą
> wodę. U mnie dochodzila cos do 30 stopni.

30 stopni to już za ciepło.
Osobiście wolę tak nie więcej jak 24-25
W 15-20 często się kąpałem w rzekach górskich. Jako dzieciak/młodzik w
jeszcze zimniejszej wodzie, ale po takich kąpielach wtedy miałem
naturalne rozgrzewki paskiem w domu :) Mieszkałem blisko jeziora i dwóch
rzek. Bywało, że z kumplami nawet w grudniu się chodziło kąpać, a sezon
kąpielowy zaczynało się już nawet w marcu-kwietniu jak tylko pierwsze
słońce przyświeciło i zmusiło do zrzucenia kurtek. Woda co prawda
jeszcze była zimna jak diabli, ale była frajda. Od dziecka wyrobiłem w
sobie dużą odporność na taką zimną wodę w której większość ludzi nie
wytrzymywała dłużej jak 10-15min. i siniała z zimna.
Bardzo lubię też wieczorne kąpiele. Nie raz w młodości o 22 czy 23
wieczorem chodziłem popływać na rzekę do której miałem raptem ok.
50-100m. Nierzadko się pływało nawet do pierwszej w nocy.

Ogólnie rzecz biorąc wolę zimniejsze wody, bo w takiej wodzie mam dużo
energii. Potrafię spędzić w takiej wodzie nawet cały dzień. Ciepła woda
szybko mnie męczy i zniechęca do kąpieli. Woda w basenach miejskich jest
dla mnie zbyt ciepła, dlatego nie lubię takich basenów.
Zimą byłem w Bukowinie Tatrzańskiej (Termy Bukovina). Najlepiej się
czułem w tych zewnętrznych basenach na tarasach bez zadaszenia, gdzie
woda była najchłodniejsza. Tylko w głowę było nieco chłodno, bo był
wtedy mróz rzędu poniżej -5 stopni. Miałem tam obydwa baseny do swojej
dyspozycji. Mało kto tam zaglądał. :) Niestety jest tam zbyt płytko i
nie da się popływać tak jak lubię. Nawet nie ma 1,5m.

Marzy mi się więc basen, abym mógł codziennie wieczorem popływać. Nie
chodzi tu o odpoczynek czy wyjazd, ale o to, żeby mieć kondycję i zdrowy
kręgosłup. Niestety większość dnia w pracy spędzam przy komputerze.