eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.rec.ogrodyweekendowo o GMO dla niezdecydowanychRe: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
  • Data: 2013-03-17 13:55:10
    Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Pan michalek napisał:

    >> Mimo tego, nadal byłbym skłonny zgodzić się na prawne przyzwolenie na GMO.
    >> Wszelako pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim, odpowiednia ustawa
    >> powinna zawierać to, co (bardzo słusznie) przywoływane jest jako argument
    >> za akceptacją metody. Czyli że to jest tak samo naturalne jak samoistne
    >> mutacje i krzyżówki. A więc nic nadzwycajnego. W związku z tym żadnych
    >> specjalnych praw dla GMO, żadnych patentów, żednej państwowej ochrony dla
    >> firm, które taką roślinkę stworzyły. Myślę, że wtedy nie trzeba by było
    >> aż tak się obawiać monokultury, bo konkurencyjnych odmian pojawiłoby się
    >> więcej. Może nawet doczekałbym się swojej Nowej Pachnącej Truskawki?
    >
    > To by była bajka :) Poszedłbym w manifestacji ZA takimi warunkami.

    Przecież tu właśnie mamy manifestację. Manifestację poglądów.

    > Tylko że to nierealne, bo coraz bardziej na nasze życie mają pieniądze,
    > opłacalność itp. itd. i lobby koncernów nie zgodzi się żeby to było
    > bez obwarowań patentowych i prawami autorskimi.

    Wytworzyła się opozycja między światłymi zwolennikami nowych technologii,
    a wstecznikami, którzy (podobno) wierzą w to, że z tych genów, to panie,
    same choroby będą. W związku z tym pojawiaja się "kompromisowe" pomysły,
    że nowemu trzeba dać miejsce, ale trzeba też kontrolować. I tak oto
    państwo wpycha się między wódke a zakąskę, dając się wrobić w rolę
    żandarma stojącego na straży czyichś prywatnych interesów w imie rzekomej
    ochrony reszty społeczeństwa.

    > Generalnie gdzieś jako cywilizacja przekroczyliśmy rozsądną granicę
    > pomiędzy godna zapłatą dla pomysłodawcy/wynalazcy/autora
    > a blokowaniem rozwoju przez firmy, które są w stanie wykupić firmy
    > aby zamknąć produkcje według konkurencyjnego pomysłu.
    > Ale to już temat na jakieś filozoficzno-socjologiczne rozważania.

    To jest dalszy ciąg tragikomedii wynikającej stąd, że rozmaitym niedoukom
    wydaje się, że odwieczne prawo własności można bez żadnych zmian rozciągnąć
    na tzw. prawo własności intelektualnej. Te matołki, gdy chodzi o niezgodne
    z prawem powielanie zapisów ekektronicznych, używają słowa "kradzież" tak,
    jakby to były materialne przedmioty (na przykład samochody -- to ich
    ulubione porównanie). Po prostu w pale im się nie mieści, że są to różne
    sytuacje wymagające różnej nomenklatury i różnego traktowania.

    Tutaj życie poszło jeszcze krok do przodu. Powielenie pliku (w odróznieniu
    od powielania samochodu) nie wymaga zwykle żadnego wysiłku ani żadnego
    wydatku. Tymczasem organizmy powielają się same, czy tego chcemy, czy nie.
    Trzeba niemałej kasy, najlepiej państwowej, by to powielanie jakoś utrudnić
    i ograniczyć. A jak się nie da, to przynajmniej znaleźć "winnego", który za
    to niedpowiedzialne zachowanie roślinek zapłaci.

    Życie, to rzecz skomplikowana. Mam tu na myśli życie we współczesnym
    świecie, jak i życie na poziomie molekularnym. Nie każdemu łatwo jest
    to ogarnąć. Stąd znowu nieuprawnione analogie. Niektórym się wydaje, że
    można mieć patent na kozę albo owcę, tak jak patent na nowatorską kosiarkę
    do trawy. Albo mieć prawa *autorskie* do jakiejś róży, tak jak do piosenki.
    Tymczasem wkład "twórców" w te organizmy jest proporcjonalnie tak niewielki,
    że gdyby zasadę rozciągnąć wstecz, a nie do przodu, to by trzeba było uznać,
    że ktoś może zmienić w cudzej powieści imiona autorów, podpisać się pod nią
    jako autor i czerpać z tego korzyści. I żeby nie było -- jestem świadom
    istniena czegos takiego jak prawna ochrona odmian roślin. Ale to nie jest
    to, o co chodzi tym od GMO.

    > m
    > p.s. dlatego podtrzymuję swój sprzeciw wobec GMO ale jako zagrożeniu
    > kulturze agrarnej (tak to chyba można by określić)

    To ja przypomnę wcześniej podnoszony argument -- problem z zagrożeniem
    kultury agrarnej powstał już przed GMO. Temu też się trzeba przeciwstawiać.
    Choćby siłom i godnościom osobistom. Ale przeciwko regulacjom dotyczącym
    GMO (nie przeciwko samemu GMO) należy używać bardziej celnych argumentów.

    Jarek

    --
    Telewizja pokazała
    A uczeni podchwycili
    Że jednemu psu gdzieś w Azji
    Można przyszyć łeb od świni

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1