-
1. Data: 2013-03-16 10:41:25
Temat: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: "Dirko" <j...@w...pl>
Hejka. Przeciwników GMO żaden argument nie przekona co zazwyczaj wynika
z niewiedzy i zwyczajnego strachu czy obaw przed nieznanym ale ..."Patrząc z
perspektywy lat na hodowlę roślin, można śmiało powiedzieć, że praktycznie
każda roślina jest genetycznie zmodyfikowana. O takim stanie rzeczy może
świadczyć fakt, że człowiek zawsze dobierał rośliny o najlepszych cechach i
krzyżował je ze sobą. Jednak takie zabiegi wymagały lat pracy na to, aby
uzyskać najlepszy efekt, a poza tym pozwalały tylko na wymianę całych
genomów. Dzisiejsza inżynieria genetyczna, pozwala na wybranie danego
fragmentu genomu - genu i umieszczenie go w genomie wybranej rośliny, co
powoduje natychmiastowy efekt w postaci jego ekspresji i powstania białka."
Pozdrawiam poznawczo Ja...cki
Warto uważnie przeczytać tekst Mariusza Kosakowskiego:
http://www.e-biotechnologia.pl/Artykuly/Rosliny-mody
fikowane-genetycznie/
-
2. Data: 2013-03-16 18:13:38
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Dirko napisał:
> Hejka. Przeciwników GMO żaden argument nie przekona co zazwyczaj wynika
> z niewiedzy i zwyczajnego strachu czy obaw przed nieznanym ale ..."Patrząc z
> perspektywy lat na hodowlę roślin, można śmiało powiedzieć, że praktycznie
> każda roślina jest genetycznie zmodyfikowana. O takim stanie rzeczy może
> świadczyć fakt, że człowiek zawsze dobierał rośliny o najlepszych cechach i
> krzyżował je ze sobą. Jednak takie zabiegi wymagały lat pracy na to, aby
> uzyskać najlepszy efekt, a poza tym pozwalały tylko na wymianę całych
> genomów. Dzisiejsza inżynieria genetyczna, pozwala na wybranie danego
> fragmentu genomu - genu i umieszczenie go w genomie wybranej rośliny, co
> powoduje natychmiastowy efekt w postaci jego ekspresji i powstania białka."
> Pozdrawiam poznawczo Ja...cki
> Warto uważnie przeczytać tekst Mariusza Kosakowskiego:
> http://www.e-biotechnologia.pl/Artykuly/Rosliny-mody
fikowane-genetycznie/
Przeczytałem. Nigdy nie miałem nic przeciwko modyfikacjom genetycznym
roślin ani współczesnym metodom do tego stosowanym. Natomiast przeciwko
poznanym dotychczas roślinom GMO mam, a przeciwko tym, którzy je tworzą
-- jeszcze więcej. Jakoś jest tak, że ci, którzy do tej pory "dobierali
rośliny o najlepszych cechach i krzyżowali je ze sobą, by przez wiele
lat uzyskać najlepszy efekt", potrafili zrobić, że truskawki, jabłka,
gruszki i pomidory miały smak wyborny, aromat urzekający, a kształt
i kolor też niczego sobie. Nie wykluczam, że dzisiejsi inzynierowie od
genów również to potrafią. Jednak z różnych względów tego nie robią.
Robią zaś to, że pomidor jeden do drugiego podobny, rośnie jak opętany,
za to żadna glizda go nie zje -- tylko człowiek musi. Póki tak jest,
jestem za tym, by im te zabawki z rąk odebrać. Do czasu, aż znajdziemy
sposób, by ich sprowadzić z ciernistej ścieżki grzechu na cnotliwą drogę.
Wtedy niech mi zrobią tymi wolframowymi pociskami modyfikowane genetycznie
Smaczne Pomidory i Pachnące Truskawki.
Jarek
--
Truskawki w Milanówku,
Wasz czar nie zniknął i nie przepadł,
Nim was zagłuszy kalarepa,
Poświęcam wam tę pieśń.
-
3. Data: 2013-03-16 19:21:21
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Dnia 16 Mar 2013 17:13:38 GMT, Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Robią zaś to, że pomidor jeden do drugiego podobny, rośnie jak opętany,
> za to żadna glizda go nie zje -- tylko człowiek musi. Póki tak jest,
> jestem za tym, by im te zabawki z rąk odebrać. Do czasu, aż znajdziemy
> sposób, by ich sprowadzić z ciernistej ścieżki grzechu na cnotliwą drogę.
> Wtedy niech mi zrobią tymi wolframowymi pociskami modyfikowane genetycznie
> Smaczne Pomidory i Pachnące Truskawki.
Hołk!
--
XL
-
4. Data: 2013-03-16 19:25:05
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Dnia Sat, 16 Mar 2013 10:41:25 +0100, Dirko napisał(a):
> O takim stanie rzeczy może
> świadczyć fakt, że człowiek zawsze dobierał rośliny o najlepszych cechach i
> krzyżował je ze sobą.
Póki były krzyżowane rośliny z roślinami, zwierzaki ze zwierzakami, takie
"gmo" było ok. Ale nie świnia z ludzki genem, nie karp z genem człowieka,
nie sałata z genem szczura bądź kukurydza z genem bakterii!
A to są już niestety FAKTY.
--
XL więc wiesz, wsadź sobie to GMO w swoją... buzię, ale nie w moją!
-
5. Data: 2013-03-16 22:09:49
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: "michalek" <m...@g...com>
Użytkownik "Dirko" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ki1eoa$jmj$1@news.vectranet.pl...
> Hejka. Przeciwników GMO żaden argument nie przekona co zazwyczaj wynika
> z niewiedzy i zwyczajnego strachu czy obaw przed nieznanym ale ..."Patrząc
> z perspektywy lat na hodowlę roślin, można śmiało powiedzieć, że
> praktycznie każda roślina jest genetycznie zmodyfikowana. O takim stanie
> rzeczy może świadczyć fakt, że człowiek zawsze dobierał rośliny o
> najlepszych cechach i krzyżował je ze sobą. Jednak takie zabiegi wymagały
> lat pracy na to, aby uzyskać najlepszy efekt, a poza tym pozwalały tylko
> na wymianę całych genomów. Dzisiejsza inżynieria genetyczna, pozwala na
> wybranie danego fragmentu genomu - genu i umieszczenie go w genomie
> wybranej rośliny, co powoduje natychmiastowy efekt w postaci jego
> ekspresji i powstania białka."
> Pozdrawiam poznawczo Ja...cki
> Warto uważnie przeczytać tekst Mariusza Kosakowskiego:
> http://www.e-biotechnologia.pl/Artykuly/Rosliny-mody
fikowane-genetycznie/
>
Jestem przeciwnikiem GMO, ale z "niebiologicznego powodu".
Jestem w stanie zaakceptować różnorodne modyfikacje genetyczne
roślin. Ale nie mogę zaakceptować faktu, że będą zdominowywały
rośliny w dotychczasowej formie.
Że będą zdominowywały wielkie obszary monokulturowo.
Że będą generowały dochody dla nielicznych wielkich organizmów gospodarczych
(celowo unikam tu słowa korporacji).
Według mnie GMO, to nie jest problem, że roślina jest dla nas szkodliwa.
Ale to, że zbyt łatwo się ją uprawia, na tyle łatwiej, że ta własnie
zmodyfikowana
w krótkim czasie wyprze dotychczasowa i różnorodność gatunkowa
spada do blisko zera.
Na dodatek to ułatwienie w jej uprawie powoduje, że obszary pokrycia
jednolitym gatunkiem zaczynają sięgać nawet tysięcy hektarów.
A ujednorodnienie botaniczne środowiska tworzy zagrożenia dla tego
środowiska (macie chociażby problemy z pszczołami, ich potrzebą
istnienia różnorodnych roślin w ich "zasięgu" lotów).
No i aspekty prawne. Jeżeli rolnik nie może (nie wolno mu w sensie
prawnym) zachować części zbioru (np. ziarna) na wysiew na następny
rok (pomijam chwilowo niepraktyczność dla plonu takiego rozwiązania)
to staje sie całkowicie uzależniony od dostawcy surowca GMO.
Jeśli na dodatek jego sąsiad (nie mający zamiaru uprawiać GMO tylko
klasyczne rośliny) u którego rozsiały się rośliny sąsiada GMO zostaje
pozywany do sądu przez korporację (np. Monsanto) o naruszanie prawa
to pozostaje mu koszotwna ugoda (i przejście na GMO) lub plajta.
To moje nie obawy a "niezgody" na GMO.
Może nie wyłożone językiem publicysty (wszak techniczny jestem
umysł i nie z rolnictwem związany) ale według mnie ważniejsze niż te
strachy o "zmodyfikowane i szkodliwe rośliny".
A oczywiście wszystkie argumenty Jarosława są też pieknie wyłożone,
ale problemy przez niego podnoszone powstały już przed GMO.
To po prostu przekombinowane rolnictwo/ogrodnictwo/sadownictwo.
Ale SKALA zagrożenia nie umywa się do tej jaka przychodzi z GMO.
Zaraz tu dyżurna grupowa nauczycielka co wszystko wie lepiej
mnie "zjedzie" ale mam to ...
-
6. Data: 2013-03-16 23:24:09
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Leszek Serdyński <l...@o...pl>
Użytkownik "Dirko" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ki1eoa$jmj$1@news.vectranet.pl...
> Hejka. Przeciwników GMO żaden argument nie przekona co zazwyczaj wynika
> z niewiedzy i zwyczajnego strachu czy obaw przed nieznanym ale ...
A może zwolenników GMO żaden argument nie przekona, bo wszak liczy się
tylko jeden: KASA
"Patrząc z
> perspektywy lat na hodowlę roślin, można śmiało powiedzieć, że praktycznie
> każda roślina jest genetycznie zmodyfikowana.
To zwykłe kłamstwo. Czym innym jest inżynieria genetyczna, a czym innym
selekcja naturalnie występujących mutacji.
O takim stanie rzeczy może
> świadczyć fakt, że człowiek zawsze dobierał rośliny o najlepszych cechach
> i krzyżował je ze sobą. Jednak takie zabiegi wymagały lat pracy na to, aby
> uzyskać najlepszy efekt, a poza tym pozwalały tylko na wymianę całych
> genomów.
Nie "zawsze", tylko od około 10 tys. lat. Historia człowieka jest trochę
dłuższa. Zresztą jeszcze teraz żyją na Ziemii resztki plemion, które nie
krzyżują żadnych roślin, nie selekcjonują, tylko żyją w środowisku
naturalnym i korzystają z tego co natura sama wyprodukuje. Cejrowski od
czasu do czasu pokazuje takie plemiona. W jego reportażach jakoś nie widać
umierających na rękach matek wychudzonych dzieci jak na reportażach z Indii,
czy Afryki, gdzie "szczęście" ludziom dała "zielona rewolucja".
A co na ten temat mówi Biblia?
"A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: <Z wszelkiego drzewa tego
ogrodu możesz spożywać według upodobania; 17 ale z drzewa poznania dobra i
zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz>8. "
Co to jest "poznanie dobra i zła" ? Selekcja. To jest dobre, a to złe.
Skutki tej selekcji?
"16 Do niewiasty powiedział: <Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej
brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz
kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą>.
17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: <Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z
drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść -
przeklęta3 niech będzie ziemia z twego powodu:
w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni
twego życia.
18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody
roli.
19 W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie
wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty;
bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!>4 "
Dzisiejsza inżynieria genetyczna, pozwala na wybranie danego
> fragmentu genomu - genu i umieszczenie go w genomie wybranej rośliny, co
> powoduje natychmiastowy efekt w postaci jego ekspresji i powstania
> białka."
Manipulacja na poziomie DNA. Coraz częściej czytamy o badaniach nad
wydłużaniem życia przy pomocy manipulacji genetycznych, marzeniach o
nieśmiertelności. DNA można by nazwać "Drzewem Życia"
"22 Po czym Pan Bóg rzekł: <Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i
zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z
drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki>6. 23 Dlatego Pan Bóg wydalił go z
ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. 24 Wygnawszy
zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze
miecza, aby strzec drogi do drzewa życia7.
Czyżby ostanie katastroficzne przepowiednie końca świata, ostaniego papieża,
przelatujące blisko planetoidy, wybuchające meteoryty miały być tymi
cherubami ostrzegającymi nas przed wkraczaniem na niewłaściwą drogę?
Pozdrawiam mało optymistycznie.
-
7. Data: 2013-03-16 23:38:41
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: "Dirko" <j...@w...pl>
Użytkownik "michalek" <m...@g...com> napisał w wiadomości
news:ki2ni7$s0d$1@mx1.internetia.pl...
Hejka. Jakaż ta ludzka natura jest przewrotna
>
> Według mnie GMO, to nie jest problem, że roślina jest dla nas szkodliwa.
> Ale to, że zbyt łatwo się ją uprawia, na tyle łatwiej, że ta własnie
> zmodyfikowana w krótkim czasie wyprze dotychczasowa i różnorodność
> gatunkowa spada do blisko zera.
> Na dodatek to ułatwienie w jej uprawie powoduje, że obszary pokrycia
> jednolitym gatunkiem zaczynają sięgać nawet tysięcy hektarów.
> A ujednorodnienie botaniczne środowiska tworzy zagrożenia
A co my robimy na naszych działkach czy w naszych ogródkach? Ano totalną
monokulturę. Jak trawniczek to bez jednego chwasta. Precz mniszki, babki,
jaskry, stokrotki a nawet koniczynki. Jak na grządce buraczki to bez
najmarniejszego chwaścika i podobnie z innymi warzywami. Ale w skali makro
(czyli za płotem) jesteśmy zwolennikami bioróżnorodności. Czy odmiany GMO
czy odmiany tradycyjne kiedy są uprawiane na ogromnych polach o powierzchni
kilkuset hektarów nie są obojętne dla środowiska.
> No i aspekty prawne. Jeżeli rolnik nie może (nie wolno mu w sensie
> prawnym) zachować części zbioru (np. ziarna) na wysiew na następny
> rok (pomijam chwilowo niepraktyczność dla plonu takiego rozwiązania)
> to staje sie całkowicie uzależniony od dostawcy surowca GMO.
>
Oczywiście, że rolnik może zachować część zbioru w celu wysiewu pod
warunkiem, że odpali "dolę" właścicielowi odmiany (zwyczajne prawa
autorskie). Nie jest też całkowicie uzależniony od dostawcy materiału
siewnego odmiany GMO bowiem nikt mu nie broni zasiać odmianę tradycyjną lub
inny gatunek roślin.
>
> Jeśli na dodatek jego sąsiad (nie mający zamiaru uprawiać GMO tylko
> klasyczne rośliny) u którego rozsiały się rośliny sąsiada GMO zostaje
> pozywany do sądu przez korporację (np. Monsanto) o naruszanie prawa
> to pozostaje mu koszotwna ugoda (i przejście na GMO) lub plajta.
>
To jest oczywiście paradoks ukazujący meandry amerykańskiego prawa. U
nas jest zakaz uprawy roślin GMO więc te problemy nie dotyczą naszych
rolników.
Pozdrawiam uprawowo Ja...cki
-
8. Data: 2013-03-17 00:42:02
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: "michalek" <m...@g...com>
Użytkownik "Dirko" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ki2s9r$181$1@news.vectranet.pl...
> Użytkownik "michalek" <m...@g...com> napisał w wiadomości
> news:ki2ni7$s0d$1@mx1.internetia.pl...
>
> Hejka. Jakaż ta ludzka natura jest przewrotna
>>
> A co my robimy na naszych działkach czy w naszych ogródkach? Ano
> totalną monokulturę. Jak trawniczek to bez jednego chwasta. Precz mniszki,
> babki, jaskry, stokrotki a nawet koniczynki. Jak na grządce buraczki to
> bez najmarniejszego chwaścika i podobnie z innymi warzywami. Ale w skali
> makro (czyli za płotem) jesteśmy zwolennikami bioróżnorodności. Czy
> odmiany GMO czy odmiany tradycyjne kiedy są uprawiane na ogromnych polach
> o powierzchni kilkuset hektarów nie są obojętne dla środowiska.
>
zgadzam się z powyższym, ale mój trawnik taki nie jest, a chwasty usuwam
te które ograniczaja wzrost moich warzyw. Na czysto ani mi się nie chce
ani nie widzę sensu.
Oczywiście zagrożenie monokulturą nawet bez GMO jest ważne.
Dotarło to do mnie jak zobaczyłem (w Polsce) miejsce, gdzie dookoła po
horyzont były tylko łany rzepaku.
>>
>> Jeśli na dodatek jego sąsiad (nie mający zamiaru uprawiać GMO tylko
>> klasyczne rośliny) u którego rozsiały się rośliny sąsiada GMO zostaje
>> pozywany do sądu przez korporację (np. Monsanto) o naruszanie prawa
>> to pozostaje mu koszotwna ugoda (i przejście na GMO) lub plajta.
>>
> To jest oczywiście paradoks ukazujący meandry amerykańskiego prawa. U
> nas jest zakaz uprawy roślin GMO więc te problemy nie dotyczą naszych
> rolników.
> Pozdrawiam uprawowo Ja...cki
Te "amerykańskie" prawa niestety dojdą i do nas. Jak i wiele innych
niekoniecznie pożądanych zjawisk. Nie sądzę aby interes i "prawa autorskie"
koncernu zostały tu "zaniedbane".
m
-
9. Data: 2013-03-17 00:57:39
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan michalek napisał:
> A oczywiście wszystkie argumenty Jarosława są też pieknie wyłożone,
> ale problemy przez niego podnoszone powstały już przed GMO.
> To po prostu przekombinowane rolnictwo/ogrodnictwo/sadownictwo.
> Ale SKALA zagrożenia nie umywa się do tej jaka przychodzi z GMO.
Zdaję sobie sprawę z uproszczeń jakie poczyniłem. Trzeba jednak zauważyć,
że wśród odmian tworzonych przez długie lata przez cierpliwych ogrodników
zdarzają się te zakomite i całkiem do bani. Natomiast te, którym geny
mieszano in vitro, są wszystkie beznadziejne. Mam tu na myśli na przykład
pomidory, bo smaku rzepaku nie podejmuję się oceniać. Warto o tym wspomnieć,
bo przecież laboratoryjne modyfikacje genomu nie spadły nam nagle z nieba.
Wiele lat temu czytałem, jak to wspaniale *będzie*, gdy to się uda, kiedy
*wszystko* to, nad czym kiedyś pracowały pokolenia, da się osiągnąć w jeden
sezon. Teraz praktyka pokazało, że jednak nie wszysko, więc musiałem
zrewidować swoje entuzjastyczne poglądy.
Mimo tego, nadal byłbym skłonny zgodzić się na prawne przyzwolenie na GMO.
Wszelako pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim, odpowiednia ustawa
powinna zawierać to, co (bardzo słusznie) przywoływane jest jako argument
za akceptacją metody. Czyli że to jest tak samo naturalne jak samoistne
mutacje i krzyżówki. A więc nic nadzwycajnego. W związku z tym żadnych
specjalnych praw dla GMO, żadnych patentów, żednej państwowej ochrony dla
firm, które taką roślinkę stworzyły. Myślę, że wtedy nie trzeba by było
aż tak się obawiać monokultury, bo konkurencyjnych odmian pojawiłoby się
więcej. Może nawet doczekałbym się swojej Nowej Pachnącej Truskawki?
Jarek
--
Truskawki w Milanówku,
Wytworne żarty od niechcenia,
Ach, pracowały pokolenia
Na formę tę i treść.
-
10. Data: 2013-03-17 01:14:28
Temat: Re: weekendowo o GMO dla niezdecydowanych
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Leszek Serdyński napisał:
>> człowiek zawsze dobierał rośliny o najlepszych cechach i krzyżował je
>> ze sobą. Jednak takie zabiegi wymagały lat pracy na to, aby uzyskać
>> najlepszy efekt, a poza tym pozwalały tylko na wymianę całych genomów.
>
> Nie "zawsze", tylko od około 10 tys. lat. Historia człowieka jest trochę
> dłuższa. Zresztą jeszcze teraz żyją na Ziemii resztki plemion, które nie
> krzyżują żadnych roślin, nie selekcjonują, tylko żyją w środowisku
> naturalnym i korzystają z tego co natura sama wyprodukuje.
Najprawdopodobniej są to już społeczeństwa wtórne. Grupy, które w swoich
przedwiecznych wędrówkach natrafiły na tak dobre warunki, że teraz nie
sieją, nie orzą, a dobrze żyja z tego, co w najbliższej okolicy samo
urośnie. Dziesięć tysięcy lat temu kończyła się epoka lodowcowa, która
praszczurom naszym swoimi trudnymi warunkami nieźle musiała spryt wyćwiczyć.
Wszyscy też przeszliśmy przez etap rolny, kiedy to nasi pradziadowie
dokonali pierwszego "doboru roślin o najlepszych cechach". A robili
to całkiem nieświadomie. Siały te nasze ziomale trawska, które były
protoplastami dzisiejszych zbóż, zbierali potem kłosy, część ziaren zjadali,
a to co zostało -- dalej na pole, ale już w innym miejscu, gdzie ziemia
nie tak wyjałowiona. Przyzwoitej trawie, gdy nasiona dojrzeją, kłos się
otwiera, a ziarno wylatuje na ziemię by znów wykiełkować. Ale są też takie
niewydarzone, którym ziarno tak łatwo wypaść nie chce. Tych przy ręcznym
zbiorze kłosów z pokolenia na pokolenie trafiało do garnka coraz więcej.
I tak oto teraz mamy zboża o kłosach skonstruowanych w ten sposób, że
roślinie samodzielnie żyjącej tylko by przeszkadzały. Trzeba takiemu
mutantowi zdrowo przywalić cepem, żeby ziarno mogło wykiełkować.
> Co to jest "poznanie dobra i zła" ? Selekcja. To jest dobre, a to złe.
Powyższy przykład pokazuje, że bez poznania też można selekcjonować (ale
o owocu już na pierwszy rzut oka widać było, że dobry -- tak w Piśmie stoi).
Jarek
--
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię
nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.