eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowaniezadaszenie kominowRe: zadaszenie kominow
  • Data: 2010-10-28 15:24:13
    Temat: Re: zadaszenie kominow
    Od: "Tornad" <t...@h...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > W dniu 2010-10-28 13:08, Tornad pisze:
    > Bardzo dziekuje za wyjasnienia. Zastosuje ta blache miedziana,
    > bo wydaje mi sie, ze amator da rade cos takiego bez problemu zrobic.
    > Sama budowa komina wydaje sie byc w zgodzie z tym co piszesz
    > (choc duszy niestety nie ma ...). Na bialo zona nie pozwala przemalowac
    > czerwonego klinkieru.
    >
    > Na boku - przypomnialo mi sie, co robi mój murarz, jak nie lubi
    > inwestora: w komin wmurowuje butelke, by szyjka wystawala
    > do srodka. Gdy dobrze zapali sie w piecach i pojawi sie ciag,
    > butelka zaczyna potepienczo wyc. Nic tylko duchy strasza.
    > Zdarza sie, ze wezwany w ramach reklamacji murarz odprawia
    > egzorcyzmy, ukradkiem tlukac ta butelke.
    >
    > pozdr serd
    > --
    > A S

    Dziekuje za dziekuje i te ciekawostke. Gdzies juz tez o tym slyszalem. Jest to
    zabawne tyle, ze po stluczeniu szyjki tej butelki, reszta pozostaje. I moze
    kiedys swkutek zmian temperatury sie zmeczyc i wykruszyc tak, ze pozostanie po
    niej dziura na zewnatrz komina mogaca byc przyczyna pozaru nawet. Ale chyba
    dowcipny murarz o tym wie i jakos ja tak wmurowal, ze to nie grozi.
    Za moich studenckich czasow na poligonie artyleryjskim w Toruniu
    doswiadczylem innego dowcipu. Siedzielismy na stanowisku obserwacyjnym
    kierowania ogniem. A chlopcy sluzby zasadniczej na tylach, ladowali haubice i
    strzelali na naszych nastawach. Pierwszy strzal bede pamietal do konca zycia.
    Taki sakramencki jazgot przelatujacego nad naszymi glowami pocisku ze
    odruchowo pochowalismy sie po dziurach. Okzalo sie ze ci nasi dowcipnisie do
    kadego pocisku przylepiali z tylu, na sline, zwykla zyletke. W czasie lotu
    pocisku ta zyletka potrafila dawac takiego czadu, ze wszystkie teorie padaly.
    Sa tez pewne zawodowe psikusy, takie otrzesiny czy chrzciny. Moj "starszy"
    robil sam cegle. Tzn. najal strycharza a potem jom w piecu polowym przez chyba
    trzy tygodnie wypalalismy. I jeden z nich nauczyl mnie formowac cegle. Trzeba
    bylo rekami odspoic i wziac kes bajdy czyli tej przygotowanej, kilkakrotnie
    przerzucanej taka motyka, ktorej nazwy zapomnialem, a wczesniej przemrozonej
    gliny i umiejetnie wrzucic ja do opiaskowanej formy. W czasie gdy sie
    nachylilem i mialem rece cale w tej bajdzie, strycharz lekko popchnal mnie do
    przodu tak, ze nie tylko rece ale caly leb az po szyje w tej bajdziemialem.
    Ledwie sie z niej wygrzebalem. W ten sposob pasowano mnie na czeladnika
    strycharza.
    Potem uczylem sie murowac. Murarz wprawnym ruchem mlotka pocwiartowal cegle na
    trzy nierowne polowki i polecil mi je zlozyc do kupy. W czasie gdy ja to
    skladalem lapnal mi na dlonie z kielni cala zawartosc malty, ktora sobie
    wczesniej na te okolicznosc przygotowal; pamietaj, ze cegly nie wolno ukladac
    na sucho, musi byc zaprawa - powiedzial. Trzeba bylo pobiec do strumyka aby
    rece umyc gdyz wapno zaczelo normalnie je nadgryzac.

    Pzdr.
    Tornad

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1