Sezon grzewczy w pełni, a w mojej sypialni wilgotność rzędu 35-40% i już
czuję skutki na śluzówce. Kupiłem nawilżacz i sprawdzał się dobrze na
początku, kiedy nie było zimno. Ze spadkiem temperatury w okolice zera i
niżej, rano na styku ściany i sufitu powstają zacieki (po pierwszym razie
sypialnia do malowania). Sypialnia jest w narożniku zaadaptowanego poddasza,
zacieki robią się na krawędzi nachylonego sufitu i ściany zachodniej
(przewaga wiatrów z tej strony), czyli dwóch płaszczyzn najbardziej
wystawionych od zewnątrz na wiatr. Gołą ręką czuć, że ściana w tym miejscu
jest znacznie zimniejsza niż gdzie indziej, nic dziwnego więc że się wytrąca
wilgoć.
Poddasze było adaptowane przez poprzednich właścicieli, projekt adaptacji
gdzieś mam. Czy są podstawy aby wymagać od wspólnoty docieplenia budynku od
zewnątrz? Być może istniejące docieplenie wystarczało przy poddaszu
nieużytkowym i niższej wilgotności powietrza, a adaptacja powinna
uwzględniać docieplenie dodatkowe? W pomieszczeniu jest kratka wentylacyjna,
bez docieplenia mogę się chyba pożegnać z możliwością stosowania nawilżacza.
Co robić?