eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieGrzejniki, kaloryferyRe: Grzejniki, kaloryfery
  • Data: 2014-01-02 15:34:03
    Temat: Re: Grzejniki, kaloryfery
    Od: uzytkownik <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2014-01-02 14:32, Ergie pisze:
    > Zależy co się zepsuje. Za komuny fachowców nie było i jakoś ludzie
    > sobie radzili :-) Wiadomo, że do elektroniki trzeba wezwać serwis
    > (choć są wyjątki), ale już np. wymiana jakiegoś czujnika ciągu czy
    > czujnika ciśnienia, czy palnika jest do zrobienia w warunkach domowych
    > i dwóch prawych rąk. Żyjemy w dobrych czasach gdzie w internecie mamy
    > dostęp zarówno do schematów jak i do części zamiennych.

    Tyle, że za komuny naprawę kotła mógł wykonać ktoś, kto miał choć
    odrobinę wiedzy na temat mechaniki i umiejętność posługiwania się
    kombinerkami i śrubokrętem :)
    Dawniej do każdego urządzenia producent prawie zawsze wydawał schemat
    ideowy. Obecnie nawet choćbyś chciał to nie dostaniesz, bo producent nie
    ma takiego obowiązku.
    Co ciekawsze większość producentów strzeże tych informacji, bo serwis
    pogwarancyjny do dodatkowy zarobek firmy na danym produkcie.
    To co się pojawia w internecie to zazwyczaj informacje nieoficjalne i
    jest ich naprawdę niewiele. Nawet sami serwisanci, którzy posiadają
    akredytację bronią się przed ujawnianiem tych informacji. Dla przykładu
    na Elektrodzie kiedyś widziałem jak chcieli zlinczować jakiegoś usera,
    bo pytał o możliwość naprawienia płyty głównej kotła gazowego. Straszyli
    go nawet zbanowaniem. Poza tym dostęp do części także jest w wielu
    przypadkach ograniczony do oficjalnych źródeł tj. serwisów producenta.

    >> Prawda jest taka, że ci, którzy proszą znajomych, bo oni się "znajom"
    >> na elektronice to takie domorosłe naprawy zazwyczaj kończą się
    >> wymianą kotła.
    >> Wielokrotnie mi się zdarzało, że przy kotle dłubało kilku
    >> pseudofachowców, a ich nauki kończyły się po kilku miesiącach wymianą
    >> kotła na nowy.
    >
    > Nie chodzi mi o dłubanie w elektronice, bo to proszenie się o kłopoty,
    > ale już aby wymienić całą płytkę wcale nie trzeba wzywać fachowca bo
    > to kwestia przepięcia wtyczek. Problemem jest koszt tej elektroniki,
    > ale to już zależy od producenta. Do rzeczonego Ferroli elektronika
    > była tania, ale już jak miałem zmieniać główną płytę (a w zasadzie
    > płytkę) w przepływowym podgrzewaczy Beretty to się okazało, że tez
    > kosztuje 400zł, przy cenie nowego podgrzewacza 800zł, do tego ciężko
    > było ją dostać.

    Czyli znów potwierdzasz to co napisałem wcześniej :)

    > No tak ale współczesne kotły już to mają, a rozmawiamy o tym jaki
    > miałby być powód za 10 lat by dziś kupiony kocioł wymienić zamiast
    > naprawiać. Jedyny argument jaki na chwilę obecną znam to to że za 10
    > lat PC będą tak tanie że nawet temu co ma gaz na działce nie będzie
    > się opłacało grzać gazem. W końcu technicznie taka PC to niewiele
    > więcej niż lodówka. Na początku lodówki też kosztowały majątek, ale
    > jak się upowszechniły to ceny spadły, więc myślę, że z PC też tak
    > będzie. Kwestią otwartą poztsaje czy już za 10 lat czy dopiero za 20?

    10 lat to kawał czasu, a postęp jest tak szybki, że to co wydawało się
    nieosiągalne 10 lat temu, dziś staje się faktem dostępnym dla
    nielicznych bogaczy, a za 10 lat dostępnym dla plebsu.
    Podobnie z resztą było z kotłami kondensacyjnymi 10 lat temu, które
    kosztowały majątek (ponad 10 tys. zł). Obecnie nowy kocioł kupisz za
    niewiele powyżej 3 tys. zł.
    Obecnie już np. wchodzą kotły gazowe, które dodatkowo produkują prąd
    elektryczny, czyli nie trzeba dodatkowych kosztów na utrzymanie całej
    automatyki, pomp CO.
    Poza tym wchodzą też gazowe pompy ciepła, które łączą w sobie
    funkcjonalność pompy ciepła oraz gazowego kotła.
    Co prawda są to jeszcze drogie rozwiązania, ale za 10 lat jak będziesz
    miał alternatywę dołożyć do kotła za jego naprawę 800-1000zł, którego
    nowy odpowiednik funkcjonalny będziesz mógł kupić za niecałe 2 tys. zł,
    a nowy kocioł z dodatkowym generatorem prądu czy pompą ciepła za 4-5
    tys. to będziesz się grubo zastanawiał, czy warto inwestować w stary
    kocioł, który za tydzień znów się może popsuć, bo nawali inna część. To,
    że kiedyś ten kocioł kosztował 5 czy nawet 8 tysięcy nie ma znaczenia,
    bo za 10 lat takiej samej klasy kocioł kupisz za grosze. O to właśnie w
    tym wszystkim chodzi.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1