eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

  • Data: 2015-01-13 19:00:58
    Temat: Re: Nowy świecki zwyczaj
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2015-01-13 o 09:14, Budyń pisze:

    >> tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia czy twój bóg istnieje czy też
    >> nie. On po prostu nie działa :)
    >
    > działa i doswiadczyłem tego wielokrotnie jako odpowiedz na modlitwy.
    > Zdarzały sie rzeczy statystycznie mało prawdopodobne, a rozwiązania
    > problemów były zaskakujące również dla mnie.
    > Nieczesto o tym wspominam, bo ateista i tak sprowadzi to do w koncu
    > możliwego przypadku, szkoda strzępic języka...
    >

    A ja wielokrotnie doświadczałem błędnych przekonań ludzi nawiedzonych.
    Mam wielu znajomych, którzy za przeproszeniem nawet nie są w stanie się
    załatwić bez modlitwy i znaku od Boga.

    Jeden z nawiedzonych kolegów rano zjawia się u mnie ze słowami, że Bóg
    dał mu dzisiaj znak, że musi przyjść do mnie i mnie pocieszyć, bo dzień
    wcześniej widział mnie smutnego i przygnębionego. Myślał, że mam jakieś
    problemy, a ja po prostu byłem niedospany po kilku nockach pracy i co
    najgorsze, kolega zjawił się rano, kiedy wróciłem po którejś już tam
    nocnej zmianie i miałem zamiar się położyć spać, bo byłem zmęczony.
    Jakiż on był zdziwiony, kiedy mu o tym wszystkim opowiedziałem. Nie mógł
    wprost uwierzyć w to, że zamiast przynieść mi pocieszenie to mnie
    jeszcze umęczył swoją obecnością.

    Inny przypadek.
    Kolega, pan magister teologii - katecheta, remontował mieszkanie w bloku
    na 3 piętrze. Ma dwie lewe ręce do roboty i samemu prawie nic nie zrobił
    przy tym remoncie. Wielu znajomych mu pomagało, w tym i ja, robiąc
    instalacje. Kolega chodził tylko i się modlił.
    Przywieźli mu towar ze sklepu budowlanego. Cement, tynki, kleje do
    płytek, płytki, panele podłogowe, płyty gipsowo-kartonowe. Było tego
    sporo. Wniósł jedną paczkę i się zmęczył na tyle, że wykombinował sobie,
    że weźmie do pomocy chłopaków w wieku ok. 18 lat, którzy często stali
    lub siedzieli przed klatką.
    "Chłopaki wnieście mi to, a dam wam zarobić". Dwóch młodych chłopaków
    biegało po schodach targając te wszystkie towary przez 2 czy 3 godziny.
    Porozbierali się z koszulek, bo się z nich lał pot, a ponadto sypało się
    z worków i koszulki im się brudziły.
    Kolega przy mnie napił się jakiegoś napoju, jednocześnie kryjąc się
    przed chłopakami, aby im nie dać się napić. Ponieważ to zauważyłem to
    skwitował to tym, że da im na piwo i będą zadowoleni, bo to tacy menele
    co to przed blokiem urzędują.
    Oczywiście wcale nie wyglądali na meneli. Ot po prostu zwyczajni, młodzi
    ludzie.
    Zamiast dać im chwilę odpocząć to jeszcze ich poganiał: "no już niedużo
    wam zostało, no jeszcze jeden, dwa kursy, jesteście młodzi i silni".
    Chłopaki widać było, że są wycieńczeni tą pracą.
    Kiedy już wnieśli wszystko na górę to wręczył im po 2zł (po dwa złote)
    ze słowami: "macie na piwo" i nawet słowa dziękuję nie powiedział.
    Po prostu, we mnie aż zakipiało.
    Kiedy mu wypomniałem, że może za mało im dał i mogą się czuć oszukani to
    kolega zaczął obracać to w żart, że będą mieli zasługi w niebie i że nie
    może im dać zbyt dużo, bo przepiją i takie tam pierdoły.
    Następnego dnia kolega musiał dokupić towaru, bo się okazało, że dzień
    wcześniej kupił za mało.
    Chłopaki znów byli na podwórku, ale jak zobaczyli, że kolega się
    wypakowuje z towarem to uciekli z podwórka, aby czasami znów nie
    próbował ich zaangażować do ciężkiej roboty za "damski ch....j". Kolega
    był zdruzgotany tym faktem. Wniósł sam kilka z tych rzeczy w końcu
    poprosił mnie o pomoc. Resztę wnieśliśmy razem z czego on te najlżejsze
    rzeczy, aby się nie przemęczyć.
    Minęło kilka dni, a kolega mi opowiada jak mu całkiem sprawnie idzie ten
    remont, przypisując tą łatwość Bogu, do którego się codziennie modli o
    pomoc przy tym remoncie.
    Ileż można słuchać takich pierdół?
    W końcu już nie wytrzymałem i mu wygarnąłem co myślę o jego bzdurnych
    przekonaniach i mu uświadomiłem, że tu nie działa Bóg, lecz jego
    wyjątkowe cwaniactwo i wyzysk ludzi, którym nawet nie umie podziękować,
    ani wynagrodzić ich ciężkiej pracy.
    Przemyślał to sobie i po jakimś czasie powiedział do mnie: "wiesz ty
    chyba masz rację, a to co mi powiedziałeś to chyba znak od Boga, że
    muszę się zmienić".
    Po tych słowach po prostu stwierdziłem, że nie będę mu już pomagał
    bezinteresownie, a wcześniej planowałem, że nie wezmę od niego ani
    złotówki za swoją pracę.

    Takich przykładów znam jeszcze wiele.
    Niestety bardzo często spotykałem się, że ludzie wierzący doszukują się
    wszędzie działań boskich, nie dostrzegając w ogóle działań ludzkich.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1