Użytkownik "Tomasz Gorbaczuk" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:o...@l...harvard.local..
.

> No, nie wiem. Daty w historii są kluczowe, bez nich nie ma kontekstu,
> ciągłości.

Ale do tego najczęściej nie potrzeba dokładnych dat.

Np. dla bitwy pod Grunwaldem wystarczy rok i informacja że było lato, bo to
(upał) miało wpływ na bitwę.
Dla powstania listopadowego w zupełności wystarczy rok (miesiąc jest w
nazwie). Co dodatkowego wnosi pamiętanie daty dziennej.

A dla wielu spraw nawet konkretny rok nie ma znaczenia. Ważniejsze od tego w
którym roku powstał Uniwersytet Jagielloński jest to jak się wtedy
prezentował na tle Europy. Czy innej już istniały czy nas zbył pierwszy itp.

> Jak taki gimbus nie pozna teraz dat (bo za trudne) to będąc dorosłym uzna,
> że w zasadzie po co wiedzieć kto to jest Jagiełło - przecież i tak jest
> mądry bo wie, że iPhone 43 jest lepszy od samsunga S27 - a to jest
> przecież najważniejsze.

Wręcz przeciwnie daty nie są trudne - łatwo ich nauczyć, łatwo je zapamiętać
i łatwo ich znajomość przetestować. Znacznie trudniej wytłumaczyć kontekst
historyczny i sprawdzić czy uczeń _rozumie_ co z niego wynika.

> Zafunduje swoim dzieciom kolejną reformę edukacji po której dzieciaki będą
> się przez cały semestr uczyć malować logo Apla.
> Jak usłyszy w TV że obchodzimy kolejną rocznicę zwycięstwa faszyzmu nad
> komunistami podczas II WS to ani przez chwilę w jego mądrej główce nie
> zagości cień wątpliwości - przecież w TV tak mówią, to musi być prawda.

> Przejaskrawione - ale do tego to wszystko zmierza, wyhodować bezmyślną
> szarą masę, która "łyknie" każdy idiotyzm - "ciemny lud wszytko kupi" -
> jak mawia nasz Wieszcz.

Wręcz przeciwnie. "stara" szkoła wychowywała ludzi którzy bezmyślnie wkuwali
"nowa" uczy myślenia.

>> Napisz konkretnie co Ci się podoba a co nie podoba to podyskutujemy :-)

> Debilizm do kwadratu, kolejne dziecko wylane z kąpielą.
> Niech by sobie zabierali te czipsy i redbulle ze sklepików

Zgoda

> - ale wymyślać takie idiotyzmy jak zakaz używania cukru czy soli na
> szkolnej stołówce?

Nie zakaz a ograniczenie.
W przypadku cukru IMO mocno przesadzone.
W przypadku soli jak najbardziej jestem za.

> Przecież największy idiota by się wstydził coś takiego podpisać. Mam dwoje
> dzieci na stołówce i żadne z nich nie chce jeść tych obiadów.
> Lubisz niesolone ziemniaki, makaron, ryż? - niesolona zupa to naprawdę
> rarytas.

Najwyraźniej Twoja szkoła źle zinterpretowała przepisy. Zupę czy ziemniaki
można solić. Nie można przesalać. Jak ktoś jest przyzwyczajony do frytek z
fast-food'y to normalnie posolone ziemniaki mogą mu się w pierwszej chwili
wydawać mało słone.

Natomiast jak ktoś jest przyzwyczajony do solenia do smaku a nie by zabić
smak to ma wręcz przeciwne odczucia.

> Dzieci jadły słabo - teraz nie jedzą wcale, nie piją nie słodzonej herbaty
> i kompotów.

Moje dzieci nigdy nie piły słodzonej herbaty - cóż to znowu za wymysł?
Do tej pory moje były pokrzywdzone bo dostępna była tylko słodzona herbata
więc piły wodę. Teraz dostępna będzie tylko niesłodzona więc jak innym nie
odpowiada to inne będą piły wodę.

I nie nie uważam że tak jest OK, ale to żaden argument.

> Co ja mam z nimi zrobić? - nakłaniać do oszustwa i przemycać w tornistrach
> przyprawy?

Po pierwsze to nie oszustwo, po drugie mogą po prostu zmienić swoje
przyzwyczajenia na zdrowsze. Po trzecie da się gotować smacznie i zdrowo
przy minimalnej ilości dodatkowych przypraw daj kucharce czas to się nauczy.
A jeśli (tak jak w wielu miejscach) nie ma kucharki tylko catering to Wy
jako rodzice macie wpływ na jego wybór.

> Przecież to się w pale nie mieści...

No nie mieści - przez 265 lat dzieci były karmione "śmieciowym" jedzeniem i
nikomu to nie przeszkadzało.

Pozdrawiam
Ergie