eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieimigranciRe: imigranci
  • Data: 2015-09-16 12:37:26
    Temat: Re: imigranci
    Od: "Ergie" <e...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Budyń" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:b4d799d1-5ef8-4153-a09a-0a337349ba1d@go
    oglegroups.com...

    > Od ..nastu lat wprowadzono modę na szkołę "fajną".

    Jeśli piszesz o programie to nic takiego nie zauważyłem (za wyjątkiem
    matematyki i fizyki gdzie rzeczywiście znacznie odchudzono zakres wiedzy).
    Jeśli zaś chodzi o obyczaje to niestety jest jak piszesz- na fali
    zachłystywania się wolnością zniszczono autorytet nauczyciela. No sami
    nauczyciele też w tym pomogli -> popularne w latach 90-tych: nie umiem
    znaleźć pracy zawsze mogę zostać nauczycielem.

    > W szkole fajnej nie moze byc nieprzyjemnie, zatem nieprzyjemny
    > (pamieciowy) proces uczenia sie eliminuje a próbuje zastąpic "myśleniem" i
    > kojarzeniem.

    I słusznie - taka jest idea - aby dziecko nie uczyło się bezmyślnego
    zapamiętywania tylko myślenia.

    > Problem w tym ze dziecko nie ma czego kojarzyc, bo nikt mu nie kazał sie
    > uczyc na pamiec faktów.

    Ale dziecko ma znać fakty tyle że zamiast niepotrzebnych szczegółów uczy się
    kontekstu.

    > I dzieci na pamiec sie praktycznie nie uczą - mój miał ze 2x wierszyk do
    > nauczenia sie - na kilka juz lat szkoły.

    Ale co to za wskaźnik? (ja w latach 80-tych miałem jeden w podstawówce i
    inwokację w liceum).

    Liczba wierszy nie świadczy o liczbie rzeczy do nauczenia się.

    >> Wręcz przeciwnie - ucząc go zamiast daty kontekstu "skazujemy" go że
    >> będzie
    >> mądrzejszy bo będzie mógł wyciągać wnioski a nie łykać co bezmyślnie w
    >> google wyczyta.

    > Nie wyciągnie wniosków, bo nie bedzie miał wiedzy ogólnej . Ty gdy masz
    > watpliwosc siegasz do gugla i od razu wiesz ze ta podpowiedz jest w dobrym
    > kierunku albo od czapy - bo masz wiedze ogólną jeszcze ze starej szkoly.

    Wręcz przeciwnie - mam wiedzę ogólną - bo _sam_ ją zdobyłem. Podawałem
    przykłady - na geografii uczyłem się np. informacji o głównych ośrodkach
    produkcji stali czy wydobycia węgla. Ta "wiedza" zawarta w rocznikach
    statystycznych zmienia się co roku i nie jest wiedza ogólną. Natomiast
    wiedzę o innych narodach i ich kulturze sam poznałem.

    Dziecko nie zapyta mnie "ile ton stali wyprodukowano w jakimś indyjskim
    mieście w 1987 roku". A jak zapyta to je odeślę do rocznika statystycznego
    co będzie znacznie lepszym rozwiązaniem niż podawaniem wybranej wartości z
    pamięci.

    Natomiast dziecko mnie pyta "dlaczego ta pani na zdjęciu/filmie" niesie
    dzban na głowie".

    Ja miałem to _szczęście_ że spotkałem kiedyś pewnego mądrego człowieka (tak
    się składa że to akurat był ksiądz - ale ja ogólnie mam do nich szczęście),
    który gdy miałem jakieś 15 lat zadał mi proste pytanie - kim chcę zostać -
    jakie jest moje powołanie. I gdy odpowiedziałem że ojcem to wtedy mi
    powiedział wyobraź sobie idealnego ojca i zastanów się jakie cechy
    charakteru i jaką wiedzę posiada - i nad tym pracuj.

    I tak zrobiłem - i to właśnie dzięki temu już mając naście lat zacząłem się
    uczyć rzeczy praktycznych a pomijać nieistotne. "Głowa nie śmietnik".

    I owszem nie namaluję teraz z pamięci pantofelka z wnętrznościami. Ale idąc
    z dzieckiem na wycieczkę potrafię odpowiedzieć na pytania o drzewa, ptaki i
    owady (z kwiatami ciągle mi nie idzie). A jak mnie kiedyś dziecko zapyta o
    pantofelka to włączę wikipedię.

    Jak zwiedzamy jakiś zamek lub pałac - to dzieci nie pytają mnie w którym
    roku i kto go oblegał. Najczęstsze pytanie to dlaczego te łóżka są takie
    krótkie, a gdzie była toaleta, a jak działało wtedy ogrzewanie, a co z
    lodówką. Oczywiście moje dzieci te pytania zadają tylko kilka razy ale
    zwykle nie jedziemy sami więc co chwilę są "nowe" dzieci i co chwilę słyszę
    nieśmiertelne pytanie o krótkie łóżko. (znajoma kustoszka stwierdziła ze to
    w ogóle najczęściej zadawane przez dzieci pytanie zaraz po "czy tu
    straszy").

    > A jesli takiej wiedzy brak dzieki nowoczesnemu nauczaniu to masz kilka
    > podpowiedzi które nic ci nie mówią - aby zrobic z tego wniosek trzeba sie
    > im
    > dokładnie przyjrzec i temat zdoktoryzowac - a mózg nigdy nie został
    > nauczony szybko zapamietywac fakty.

    Ależ dzisiejsza szkoła uczy kojarzenia - ot choćby egzamin po 6 klasie
    znacznie bardziej sprawdza umiejętność kojarzenia i wyciągania wniosków niż
    najdłuższe nawet wypracowanie.

    >> Ale reforma nie staje się z dnia na dzień

    > zgoda. Ja zreszta nie pamietam czy była jakas reforma wtedy, pamietam ze
    > był położony nacisk na wiekszą dyscyplinę. Moze to wystarczyło?

    To mi się akurat podobało - W ogóle idea mundurków jest mi bliska. Choć jej
    siłowe wprowadzenie spowodowało powszechny sprzeciw (ale nie mój). Mam
    kontakt z niepubliczna szkoła gdzie klasy są podzielone (męskie/żeńskie) -
    wszyscy nauczyciele są zgodni że tam znacznie łatwiej prowadzi się lekcje.
    Ot po prostu w pewnym wieku w dzieciach rodzi się instynkt i "każdy" chce
    się popisać przed samicami. Mundurki to ograniczają a osobne klasy
    ograniczają jeszcze bardziej.

    >> > Ano nie podoba mi sie ze panstwo gdziekolwiek interweniuje robi to w
    >> > sposób głupi - a tu konkretnie w kolejny sposób psuje szkole. Byly
    >> > sklepiki szkolne > -nie ma.

    >> Sklepiki są nadal - zmienił się asortyment.

    > Sklepiki są bo nie zdążyły upaść. Pogadamy za pol roku.

    O tym że gdzieś są sklepiki prowadzone przez zewnętrzne firmy wiem tylko z
    gazet - i taki układ to prosta droga do patologii. Zarówno za moich czasów w
    "mojej" szkole jak i w szkole do której teraz chodzą moje dzieci sklepik
    był/jest _szkolny_ - prowadzony przez uczniów - nie ma co upaść.

    >> Nareszcie dziecko jak zapomni śniadania będzie miało szansę je kupić a
    >> nie
    >> wybór pomiędzy byciem głodnym a jedzeniem śmieci.

    > Kanapki bez soli i przypraw- nikt tego nie kupi, a sklepiki upadną.
    > Ciekawe gdzie to dziecko glodne wtedy kanapke kupi.

    Chyba "lekko" przesadzasz :-)

    Jakich przypraw potrzebujesz do kanapki z żółtym serem, szynką, czy
    pasztetem?
    Jakich przypraw potrzebujesz do papryki szczypiorku czy zielonej cebuli?

    Mam trójkę dzieci i nie pamiętam kiedy ostatni raz do śniadania lub kolacji
    potrzebowałem przypraw. Chyba jak robiłem pizzę.

    >> Teza jakoby nie dało się gotować smacznie przy minimalnej ilości przypraw
    >> jest nie do obrony. Więc jak w Twojej szkole są niejadalne obiady to
    >> zgłoś
    >> to dyrekcji niech zmienią kucharkę lub firmę cateringową.

    > Pamietaj o cenie produktu. Ma kucharka wydziwiac to musi miec czym.

    Z jednej strony to czasem prawda, ale z drugiej często prawdą jest iście na
    łatwiznę. Rosół bez smaku - to dajmy więcej soli i maggi. IMO nie na tym
    polega gotowanie.

    > A wystarczyło nie psuc -przeszkadzaja im czipsy i napoje dziwne w
    > sklepikach? Mogli zrobic stosowny zakaz, po co sie wtracac do stołówek.
    > Ale w
    > wykonaniu tych dekli - nie do pomyslenia.

    Używając Twojej retoryki - gdyby inne "dekle" przez poprzednich 25 lat
    pomyślały i wprowadziły zakaz coli i chipsów to dziś nie byłoby tych zmian
    na stołówkach. Bo to właśnie cola i chipsy ruszyły lawinę.

    > Inna sprawa ze gdy juz sklepiki upadną zapewne pojawią sie automaty -
    > założe sie o flaszke ze bedzie miał w tym udział PSL - wyedy ustawa
    > zaczyna
    > wyglądac sensownie (z punktu widzenia wladzy)

    >> Osobiście uważam że ograniczenia poszły za daleko - ale z dwojga złego
    >> brak
    >> ograniczeń lub zbyt restrykcyjne w tym wypadku wolę zbyt restrykcyjne.

    > Klasyczny konflikt miedzy wolnoscia a bezpieczenstwem. Ja preferuje
    > wiekszą wolnosc.

    No jeśli wolność definiujesz jak do niedawna McDonald's - możesz kupić
    frytki solone bardzo mocno lub solone bardzo mocno. Ale nawet w McDonald's
    (nie wiem, czy w każdym) dziś już można zamówić frytki bez soli i sobie
    samemu _lekko_ posolić.

    Co to za wolność jak do wyboru była tylko słodka herbata, przesolona zupa
    itp. Skoro nie dyskutujemy o tym by był wybór (a tak byłoby najlepiej) to ja
    wolę gdy brak wyboru oznacza zdrowe jedzenie niż gdy oznacza jedzenie byle
    jakie.

    Pozdrawiam
    Ergie

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1