Mamy z tą ścianą kłopoty od zawsze. Parter, teren raczej podmokły, bo
dom położony na obniżonym terenie, cała woda deszczowa drogą dojazdową
spływa na dół. Ściana narożna zachodnio- południowa. Jak dostaliśmy
mieszkanie, to róg ściany był czymś "zarzucony", wyglądało to jak
wystający ze ściany włoski lód ;). Mąż ścianę wygładził, pomalował, a
potem się zaczęło, pojawił się mokry naciek, na zbyt blisko postawionych
meblach pojawiła się pleśń, na ścianie również. Zgłaszane do
administarcji wiele razy, przychodzili, po czym zrobili opaskę betonową
wokół budynku. 10 lat temu dali nam maszynę osuszającą. Miała z tyłu
taki pojemnik, do którego skraplała się woda, pierwszego dnia
wylewaliśmy z niego wodę kilka razy. Ściana pięknie wyschła, długo był
spokój. Potem budynek ocieplili, wymienili okna. Jednak wentylacja jest,
bo u nas okna uchylone cały rok, więc to raczej nie wina wentylacji.
Teraz w chwili gdy do ściany nic nie jest dosunięte (kosztem miejsca w
małym pokoju) to jest w miarę dobrze, ale ostatnie dni jakie są każdy
widzi i znowu pojawia się wyraźniejszy mokry ślad. Nie mam siły już do
tej ściany. Chciałabym tam postawić łóżko, powiesić półkę na ścianę, w
ogóle móc zrobić to na co mam ochotę, a nie to na co pozwala ściana
wrrrrrrr.
Znalazłam dzisiaj coś takiego
http://www.muratordom.pl/lazienki/zrob-to-sam/lazien
ka-z-nieprzemakalnym-klejem,6168_1463.htm
zastanawia mnie ten nieprzemakalny klej i płyta gipsowo-kartonowa.
Byłaby to alternatywa dla tej ściany. Mąż twierdzi, że pleśń będzie się
gromadzić na ścianie dalej.

--
waruga_e