Pan Mateusz Bogusz napisał:

>>> W Polsce przed wejście do UE produkcja jakiegokolwiek alkoholu była
>>> nielegalna, zmieniło to dopiero przystąpienie do UE. Jednakże nadal
>>> produkować (na własny użytek, nie sąsiadów) można tylko "cydr" i "wino"
>>> - a z tych akcyza jest dużo niższa niż na wyroby wysoko-alkoholowe.
>> To akurat nieprawda. Za PRL domowa produkcja wina była legalna. Jakaś
>> ustawa ograniczała ten "własny użytek" do stu litrów rocznie.
>
> Ja napisałem o okresie między PRL, a wejście do UE.
>
> Nie wiem jak było za PRL, ale Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 30
> listopada 2004 r. (sygn. I KZP 23/04) uznał, że znamiona przestępstwa
> określonego w art. 12a ust. 1 ustawy o wyrobie alkoholu etylowego oraz
> wytwarzaniu wyrobów tytoniowych wypełnia również wyrabianie alkoholu
> etylowego na własny użytek.

No ale 30.11.2004 to już jest 7 miesięcy *po* wejściu do Unii. Ponadto
"wyrabianie alkoholu etylowego" ma ustawową definicję i oznacza ono
destylację. Wcześniej (przed wuniowstąpieniem) nikt się tematem nie
zajmował, więc było jak za PRL. Wytwarzanie winna nie było penalizowane,
bo truno karać kogoś za to, że mu kompot w piwnicy sfermentował.

Niatomiast faktycznie, UE wymaga od swoich członków, by destylacja
został *jakoś* przez państwo uregulowana. Wiem jak to przebiegło w
krajach, które wstąpiły później od nas. W Jugosławii destylacja rakiji
zawsze była jednym z "praw obywatelskich", nie miała żadnych ograniczeń,
zawsze można było pędzić dla siebie, dla sąsiada i na sprzedaż. Teraz
w Chorwacji trzeba każdą bimbrownię zarejestrowac u gradonaczelnika
i opłacić podatek. To jest kilka euro rocznie, wartość jednej butelki
produktu. W Bułgarii dodatkowo wymagają, by mieć własny sad lub winnicę.
Sadzą więc przed domem jedną śliwę albo krzew winorośli. W Rumunii
z palinką podobnie jak z rakiją w Chorwacji.

--
Jarek