eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.rec.domGrzyb na ścianie › Re: Grzyb na ścianie
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
    Newsgroups: pl.rec.dom
    Subject: Re: Grzyb na ścianie
    Date: Fri, 30 Apr 2010 02:11:39 +0200
    Organization: Aleuania-Pueruania
    Lines: 215
    Message-ID: <hrd7bc$81l$1@inews.gazeta.pl>
    References: <hrbm2v$5sf$1@inews.gazeta.pl> <hrcahc$lbm$1@inews.gazeta.pl>
    Reply-To: "Eneuel Leszek Ciszewski" <e...@g...com>
    NNTP-Posting-Host: 84-234-42-209.internetia.net.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1272586412 8245 84.234.42.209 (30 Apr 2010 00:13:32 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 30 Apr 2010 00:13:32 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Numer mego telefonu '665 363835'='Moj Eneuel'
    X-Priority: 3
    X-User: eneuell
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5512
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.dom:119714
    [ ukryj nagłówki ]


    "Eneuel Leszek Ciszewski" hrcahc$lbm$...@i...gazeta.pl


    > Nie jestem lekarzem i trudno mi wypowiadać się na tematy zdrowotne.
    > O tym, że mam chore płuca, dowiedziałem się od lekarki laryngologii,
    > która 30 miesięcy temu DOKŁADNIE zbadała moje drogi oddechowe górne,
    > nie badając przy tym płuc... Zaproponowała mi (wielokrotnie w czasie
    > tamtej wizyty) leczenie płuc i nawet to motywowała w rózny sposób. :)
    > Na przykład tak:

    > -- Skoro ma pan trudności z oddychaniem, a górne drogi oddechowe
    > są zdrowe, to problem leży w dolnych drogach oddechowych.

    > Ale nie tylko takiej argumentacji użyła. :)

    > Warto dodać, że moje kłopoty z oddychaniem nie były widoczne gołym okiem,
    > chyba że okiem lekarza. :) Po prostu ciężko mi oddychało się. :) Na dodatek
    > pomagały jakieś sztyfty do nosa z jakimiś olejkami. Pomagały nawet te sztyfty,
    > które mam od 20 lat, choć oczywiście termin ich przydatności do użycia minął
    daaawno...

    > Kolejnym lekarzem, który uznał przewlekłą chorobę płuc był lekarz rodzinny.
    > Uznał tę chorobę w czasie pierwszej wizyty i dał mi zrozumienia, że ledwo żyję. :)
    > (a ja pytałem go, czy można tę chorobę pokonać w kilka dni) Wyjaśnił mi, że
    > zapalenie oskrzeli (i ponoć nawet zapalenie płuc) mam za sobą, ale przewlekłą
    > chorobę płuc mam od dawna i raczej ;) jeszcze jakiś czas będę się z niż borykał. :)

    > W jednym lekarze są zgodni (i kilku płucnych, w tym i dr Janczarek, i rodzinny,
    > i alergolog) -- nie powinienem oddalać się do leków natychmiast rozszerzających
    > oskrzela. :)

    Wracjąc do lekarki laryngologii. Odwiedziłem ją ponownie w maju (około przełomu
    kwietnia i maja -- chyba w pierwszych dniach maja po 03 maja) ubroku, ale nie
    narzekałem wtedy na oddychanie, a na ,,głosy'' w prawym uchu. Lekarka umieściła
    mnie w komorze niegazowej, ;) obadała i zawyrokowała:

    -- nieodwracalne uszkodzenie nerwu słuchowego; betaserc (lek) może pomóc, ale nie
    musi :)

    Owe głosy słyszę od czasu do czasu nadal. Na przykład teraz słyszę jednostajny, cichy
    pisk.
    I te ,,głosy'' od długiego czasu są wyznacznikiem tego, co kiedyś kontrolowałem
    zegarkiem. :)
    Gdy po przebudzeniu słyszę ,,glosy'' (obojętne co -- szumy, piski, szelesty...)
    uznaję, że
    należy spać, a jeśli ,,głosów'' nie słyszę, uważam, że wyspałem się. :) Aby było
    jasne -- do
    braku ,,głosów'' trudno się przyzwyczaić, gdyż ich brak można mylnie zinterpretować
    jako
    uszkodzenie słuchu. Dopiero po chwili docierają głosy oddychania czy przełykania
    śliny
    -- śpiąc mam zatkane uszy stoperami, więc odgłosy zewnętrzne niekoniecznie są
    słyszalne,
    zaś te wewnętrzne (łykanie śliny na przykład) nie zawsze są słyszalne poprzez uszy.
    Jeśli
    mi ktoś nie wierzy, proponuję słuchanie zębami (niepoplombowanymi zbyt mocno) nie zaś
    uszami. Efekt piorunujący!!! Można chwycić zębami cykający (z trybikami) zegarek. :)
    (wewnątrz tak uszy biorą udział? -- owszem, ale jakoś inaczej niż poprzez bębenki
    itd.)

    I wówczas lekarka zauważyła, :) że jej zdaniem mam chore płuca. Spytała mnie, czy
    może
    mam prześwietlenie. Akurat wtedy miałem fotkę RTG, ale nie przy sobie, a w
    samochodzie.
    Spytała mnie, czy znaleziono coś na fotce. Odparłem, że nie. Uznała więc, że i ona
    nie
    zobaczy niczego ciekawego, skoro inni lekarze na RTG nie zobaczyli niczego
    niepokojącego,
    ale nalegała na to, że z płucami mam kłopot.


    Innymi słowy -- moje kłopoty z płucami były dla niej widoczne gołym okiem.
    A dlaczego akurat wtedy miałem tę fotkę? (toż do tego rodzaju fotografów
    nie zagląda się codziennie, przy okazji kupowania bułek w sklepie spożywczym,
    a ja akurat miałem RTG płuc przy sobie -- w samochodzie, aby nie niszczyć
    noszeniem) Bolały mnie plecy na wysokości płuc i nerek. Jak już napisałem
    wcześniej -- RTG płuc niczego patologicznego nie wykazały. Natomiast pokazały
    lekkie skrzywienie kręgosłupa, który był (i jest nadal) obwiniany przez niektórych
    lekarzy o powodowanie bólu pleców. Lekarka alergolog nawet zauważa, że płuca
    nie bolą, dlatego ludzie czasami maja zapalenie płuc, nie wiedząc o tym. Płuca
    nie bolą i zapalenie płuc daje o sobie znać na przykład kaszlem z krwią...


    -=-

    Wracając do mego warunku albo, albo... Niby można i poprawić wentylację, i nie
    kąpać się. :) Ponadto można stosować pochłaniacze wilgoci -- imo bezsensowne
    (i drogie) rozwiązanie w łazience, która jest stale nawadniana prysznicem czy
    choćby myciem rąk.

    Mnie uczono od zawsze, że ręce należy myć po:

    -- opuszczeniu ubikacji
    -- przyjściu do domu
    -- czymś, co brudzi (obieranie ziemniaków czy wkręcanie żarówki)

    oraz przed:

    -- jedzeniem
    -- wejściem :) do ubikacji
    -- czymś, co wymaga czystych rąk (czytaniem książki, pisaniem,
    graniem w karty, przygotowywaniem jedzenia...)

    a także co jakiś czas, gdy się uzna, że po prostu warto je umyć...

    A że przeciętny człowiek korzysta z dobrodziejstwa ubikacji co najmniej
    kilkakrotnie każdego dnia (ponoć można uznać za niepatologię odwiedzanie
    nawet w liczbie 10 razy dziennie) je kilka razy dziennie, stale coś czyta
    lub pisze (teraz też ,,używa'' komputera) i stale wkręca jakąś żarówkę
    (coraz rzadziej, bo są kompaktówki, LEDki itp.? -- niby tak, ale przybywa
    cała plejada/masa innych brudnych robótek domowych) więc mycie rąk ma
    miejsce często... Ja przy okazji mycia rak myje też twarz, czasami szyję...
    (kiedyś myłem nawet/także tułów od pasa w górę, albowiem ;) miałem tak
    zwany trądzik młodzieńczy, który tego mycia domagała się -- także w tak
    zwanych toaletach publicznych, czyli w restauracjach na przykład czy kinach)

    -=-

    W kuchni stale coś się gotuje. Zaś w ogóle człowiek wyrzuca z siebie całe
    masy pary wodnej, bo składa się głównie z wody. ;) Poci się, ,,oddycha''
    skórą, płucami... I... No... Puszcza wiatry tak zwane. ;)

    Ja dziś miałem ochotę na puszczenie tak zwanego pawia -- nie wiem, czy to
    aby nie jakiś efekt przedawkowania Diffumaxu/a. :) Wziąłem raz w czasie snu
    i ponowiłem po około 10 godzinach profilaktycznie. Ponoć można nie częściej
    niż 4 razy na dobę -- pewnie ;) dlatego, że na dobę w Polsce umiera tylko
    4 ludzi z powodu astmy oskrzelowej. ;)

    -=-

    Dlaczego wiąże zły stan zdrowia z pleśniami? Dlatego, że za każdy, razem,
    gdy jestem poza domem dłużej niż 1 dzień, zdrowie poprawia się. :) W ubroku
    nocowałem poza domem w 4 miejscach -- pomiędzy Suwałkami i Augustowem (około
    100 km stąd) w Łodzi, niedaleko Wigier (w Piertaniach) i w Olecku. Za każdym
    razem wyjeżdżałem w złym stanie wracałem w bardzo dobrym i po jakimś czasie
    znów zapadłem w kłopoty zdrowotne...

    Wszędzie poza domem dużo jadłem, nie czułem ani zimna, ani upałów bez względu
    na ubranie i trudno twierdzić, iż tak blisko stąd jest jakaś zupełnie inna
    roślinność. :) Natomiast nigdzie tam nie znalazłem (nie twierdzę, że tam
    nie ma, ale że ja nie znalazłem) śladów pleśni...

    Podobnie lepiej czuję się w innym mieszkaniu, 400 metrów stąd.
    I tam kominy pracują aż nazbyt :) poprawnie -- nic dziwnego,
    skoro tamto mieszkanie ma prawidłowo zbudowane kominy (a to
    ma nieprawidłowo) i jest na ostatniej kondygnacji (tuż pod
    dachem) podczas gdy to jest na parterze czterokondygnacyjnego
    (chyba cztero-) budynku...


    Głupoty o zbyt szczelnym mieszkaniu odrzucam -- ciągle jest otwarte (uchylone)
    co najmniej jedno okno... Ponadto... Jeśli mieszkanie jest zbyt szczelne, jak
    możliwe jest napełnianie go tym, co dopływa do niego z komina? :) Policzmy,
    co będzie, jeśli dopłynie tyle powietrza, że ciśnienie w mieszkaniu zwiększy
    się o 0.1 atmosfery - obojętne czy technicznej, czy barycznej, czy
    atmosferycznej, czy zdroworozsądkowej, bo są one do siebie podobne. :)

    Drzwi wejściowe mają powierzchnię około 2 metrów kwadratowych -- około
    2 metry wzrostu i niecały metr szerokości. :) Jeśli wewnątrz mieszkania
    na każdy cm kwadratowy mamy ciśnienie wyższe o 100 Gramów niż na zewnątrz
    mieszkania, na drzwi ciśnie siła około 200 kGramów... Zwykły człowiek
    takich drzwi nie otworzy. :)

    2 metry kwadratowe to 200 cm razy 100 cm, czyli 20 tysięcy metrów
    kwadratowych. :) Jedna dziesiąta atmosfery to 100 Gramów na jeden
    cm kwadratowy. :) Daje to właśnie 200 kiloGramów...

    Dodajmy jeszcze, że stosowne siły prą wówczas i na szyby w oknach, i na ściany...

    -=-

    A co to jest te 0.1 atmosfery? Ile trzeba dodać (wpompować) powietrza do
    wnętrza mieszania? Ano 0.1 tego, co już tu jest. Solidny podmuch wiatru
    w komin może więc rozwalić dom? I tak, i nie. :)

    Fizycy proponują eksperyment -- beczka wody rozwalana szklanką wody wlewaną
    do wysokiej, ale cienkiej rureczki. Inni mówią, że taką beczkę można rozwalić
    strzałem z karabinu -- kula karabinowa ma dużą szybkość, ale ma małą objętość.
    Złośliwcy rozwalają beczki uderzeniem wody ręką... Wszystkie :) te beczki nie
    mają zamknięć z góry; każda jest z góry otwarta; zanim poziom wody zdąży podnieść
    się, na ściany beczki działają ogromne siły związane z ogromnym ciśnieniem -- czyli
    działa tak zwane parcie. Oczywiście beczkę można zamknąć, aby eksperyment był jeszcze
    bardziej widowiskowy i lepiej przypominał zamknięte szczelnie mieszkanie. Woda jest
    mniej ściśliwa od powietrza? -- można powiedzieć, że nie jest ściśliwa, ale
    podniesienie
    ciśnienia w mieszkaniu o 0.1 atmosfery jest jak najbardziej możliwe, jeśli mieszkanie
    jest szczelne a komin wdmuchuje powietrze do wnętrza. Co więcej -- nawet podgrzanie
    mieszkania o 30 stopni Celsjusza (zimą za oknem mamy na przykład minus 15 stopni
    Celsjusza a wewnątrz plus 25 stopni Celsjusza -- różnica 40 stopni) daje wzrost
    ciśnienia. :) Jaki wzrost? Ano właśnie o tę 0.1 atmosfery. :) Mieszkanie nie
    ogrzewa się tak szybko, żeby ciśnienie wzrosło? Ogrzewa się bardzo szybko,
    ale nigdy nie jest szczelne!!!!!




    No, ale ja nie jestem złośliwy, a jedynie twierdzę, że jeśli komin
    wrzuca powietrze (oczywiście zatrute!!) do wnętrza mieszkania
    (a wrzuca -- co widać na zdjęciach pasków lekkiej folii plastykowej)
    to nie można tłumaczyć się szczelnością mieszkania, lecz właśnie złą
    budową (lub złym eksploatowaniem) kominów...

    -=-

    Jak bez wchodzenia do mieszkań można stwierdzić, że w ich wnętrzach kominy źle
    pracują?
    Wystarczy powąchać na klatce schodowej tego, co jedzą ,,lokatorzy'', czyli
    właściciele
    mieszkań. :) Władza (czyli ciecie) powinna utrzymywać kominy w dobrym stanie. Jeśli
    na
    klace schodowej czuć smród z kuchni i z WC mieszkań, to znak, że kominy nie wyciągają
    powierza na zewnątrz bloku, ale wpychają je do wnętrz mieszkań. :)

    -=-

    Koniec wywodów. ;) Co mówią polskie (i międzynarodowe) normy o powinnościach kominów?
    Google w ruch... Strach pomyśleć, ile komin powinien wyciągnąć, a ile wyciąga lub
    wręcz
    wpycha do mieszkania przeciętnego Polaka. No... Ale i tak na jednego Polaka zmarłego
    z powodu astmy oskrzelowej przypada aż 6 godzin!!!! Na jednego mężczyznę aż 6 kobiet
    o imieniu godzina każda... Może jednak to aż 4 ludzi na jedną dobę? :)

    Oczywiście nie ma dowodu na to, że pleśń łazienkowa wpływa źle na ludzkie płuca. ;)

    -=-

    Zdrówka. :)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1