eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieKoszt grzania gazem/ ceny gazuRe: Koszt grzania gazem/ ceny gazu
  • Data: 2023-01-15 14:04:34
    Temat: Re: Koszt grzania gazem/ ceny gazu
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Cavallino napisał:

    >> Spółdzielnie za wszystko biorą od metra, więc jak inaczej porównywać?
    >
    > Kwotowo. np. 500 zł w typowym mieszkaniu, 999 w małym domu.
    > Jak dla mnie to nie jest "taniej".

    Żeby badania były rzetelne, trzeba wziąć wszystkie mieszkania i wyliczyć
    średnią. A potem to samo ze wszystkimi domami. Z tym to że porównanie
    będzie czym innym niż to, o które chodzi. Powojenna historia ukształtowała
    nasz kraj tak, że ogromna część ludności mieszka w mieszkaniach zbudowanych
    przez państwo dla mieszkańców wsi awansujących do klasy robotnieczej.
    To miało być w zamyśle bardzo tanie lub darmowe. I było, jeśli ktoś dożył
    otrzymania przydziału na em-ileś. Jak ktoś decydował się na dom, to już
    musiał za swoje. Chciał być przy tym postrzegany jak wielkie panisko.
    Do tego majaczyły mu w głowie "tradycje ziemiańskie". No i mamy z tego
    większość przewymiarowanych domów ze zbędnym metrażem.

    Ja porównuje to, co jest sens porównywać. Koszty użytkowania niewielkiego
    domu (duża rzadkość w Polsce) z czynszem za wygodne mieszkanie (też do
    niedawna nieczęste zjawisko). Nie robę tego teoretycznie, bo mam dane.
    Z faktami naprawdę nie warto dyskutować.

    >> Jeśli wziąć wszystkie pieniądze wydane w dłuższym okresie na dom,
    >> podzielić na miesiące i poszukać mieszkania z czynszem tej wysokości,
    >> to na pewno będzie miało ono mniejszy metraż.
    >
    > Dokładnie. Ale też odpada dużo zbędnego metrażu na części nieużytkowe,
    > które w bloku są faktycznie wspólne i w metraż się nie liczą.

    Nie mam w swoim domu ani "zbędnego metrażu", ani "części nieużytkowych".

    >> Jaka reszta? Wziąłem pod uwagę ogrzewanie, które u mnie jest głównym
    >> składnikiem.
    >
    > I to jedyne co może być tańsze w domu.

    Może być i czasem bywa, choć to całkiem wbrew logice. Jedyne ważne
    argumenty przemawiającymi za budownictwem wielorodzinnym, to oszczędność
    cennej przestrzeni w centrach miast oraz oszczędność energii (w kupie
    zawsze cieplej).

    >> Jakbym. Tymczasem kolega wziął się za remont domku letniskowego.
    >> Za gierka stawiany. Ja w tym uczestniczę koncepcyjnie, co nam obu
    >> sprawia wiele radości. Kolega zupełnie niezależnie stwierdził to
    >> samo, co ja: wreszczie można się wyżyć. Jesteśmy skuteczni, jak
    >> dotąd. Gdy ja za Jaruzela kupiłem dom, on robił adaptację strychu
    >> jednej z warszawskich kamienic.
    >
    > No tak - jak ktoś sam robi, to może tak mu wychodzi.

    Chyba znowu zostałem źle zrozumiany. My tam teraz występujemy wyłącznie
    w roli Wybitnych Teoretyków.

    > Ale jak się bierze kogoś do wszystkiego, tak jak ja, to musi mieć
    > inną optykę i przeciwne doświadczenia.

    Podstawowy błąd to zatrudnienie "fachowca". Nie ma takich, budownictwo
    to jednak głęboka, rozległa i multidyscyplinarna wiedza teoretyczna,
    nie do ogarnięcia przez panów w bereciku z antenką. Ale wielu z nich
    jest bardzo zdolna, potrafi szybko ogarnąć nowy temat, trzeba tylko na
    wstępie odsiać zarozumiałych buców. My mamy pana Sławka. Bardzo chętny
    do roboty i nie tylko. Teraz habilituje się z falowników, bo na działce
    jest jedna faza, a on ma trójfazową heblarkę. Dostał w prezencie falownik
    i jest szczęśliwy, że poznał coś nowego, co mu otwiera Dalsze Perspektywy.

    > Mam nawet dekarza w rodzinie, ale on nie ma ani sensownego rusztowania,
    > ani długiej drabiny, która na stromym dachu by się nadawała, o wymianie
    > okien też nie chciał gadać....

    W takim razie bardziej do niego pasuje określenie "dekownik", niż
    "dekarz". Ci moi od razu pierszego dnia przywieźli tyle drabin i
    rusztowań, że w życiu takiej ilości w jednym miejscu nie widziałem.
    Windę elektryczną na dach też ustawili, choć dom niewysoki.

    >> Ja rozumiem. Wymiana okien w dachu pokrytym dwudziestoletnim
    >> gontem bitumicznym jest w zasadzie awykonalne. Trzeba to robić
    >> wraz z wymianą całego pokrycia.
    >
    > No teraz taki jest plan na tą połać właśnie.
    > Rozumiem, że w takim przypadku powinno być łatwiej znaleźć?
    > Jakbyś szukał?

    Dobre pytanie, a odpowiedź nietrywialna. Zwłaszcza że HR-owiec ze
    mnie marny. Tu jednak przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Dostawałem
    faktury za materiał z montażem (więc i mniejszym VAT-em) od firmy,
    która pozycjonowała się jako "grupa dekarska". Z adresem składu, gdzie
    faktycznie trzymają to żelastwo. Oni (handlowcy i wykonawcy) muszą
    ze sobą bardzo dobrze współpracować, jakoś się między sobą rozliczają.
    W umowie było na przykład to, że dostarczają materiał według obmiaru
    dekarza. Jak coś zostanie -- zabiorą i zwrócą kasę według ceny zakupu.
    A jak braknie, to za darmo dowiozą, choćby jeden arkusz. Bardzo miłe.

    Może więc uderzyć do jakiegoś okolicznego składu blach, który wygląda
    na dobrze zorganizowany i zapytać, czy mają takie umowy o współpracę
    i kogo mogą polecić?

    Jarek

    --
    Siedzieliśmy jak w kinie
    Na dachu przy kominie
    A może jeszcze wyżej
    Niż ten dach, dach, dach

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1