eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 104

  • 41. Data: 2011-06-17 09:57:42
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: quent <x...@x...com>

    On 2011-06-16 15:00, Borys Pogoreło wrote:
    > To akurat IMHO nie jest takie złe, bo wprowadza jakiś ład na danym
    > terenie. Jedna osoba ze spaczonym gustem to mniej-więcej coś jak jeden
    > palacz w grupie niepalących.

    Zła analogia.
    Lepsza byłaby - jeden w trampkach do garnituru a reszta klasycznie.
    Oczywiście daleki jestem od oceny kogokolwiek w tym towarzystwie.


    > Jemu nie przeszkadza, że śmierdzi, a inni
    > cierpią. Lub widzą co dzień przez okno wściekle fioletowy budynek.

    A moje cierpienie w związku z tym, że wszystkie domy spod jednej sztancy
    są, to kogo obejdzie? Moja poczucie estetyki krwawi jak widzę coś takiego.


    > Plany są dość kosztowne w opracowaniu. Musiałbyś jeszcze zapewnić
    > finansowanie tego dla biedniejszych gmin. Bo mogą stanąć przed wyborem:
    > plan lub dożywianie dzieci w szkole.

    Za daleko poszedłeś już. Jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
    Zmiany potrzebne są nawet głębsze niż to sugeruje Marek.

    --
    Pozdr.
    Q
    www.elipsa.info
    Sprzedam poddasze w Szczecinie http://tinyurl.com/3kjff77


  • 42. Data: 2011-06-17 09:59:28
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: quent <x...@x...com>

    On 2011-06-17 11:57, quent wrote:
    > Za daleko poszedłeś już. Jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
    > Zmiany potrzebne są nawet głębsze niż to sugeruje Marek.

    Przepraszam, miałem na myśli Dominika!


    --
    Pozdr.
    Q
    www.elipsa.info
    Sprzedam poddasze w Szczecinie http://tinyurl.com/3kjff77


  • 43. Data: 2011-06-17 10:05:17
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Jakub Tarczewski <a...@o...eu>


    >
    > Przecież ci osobnicy również ład i estetykę kalają.
    > A co z moim przykładem samochodowym? Byłbyś łaskawy
    > się ustosunkować?

    w Twoim rozumieniu może i kalają. Ja jestem nieco bardziej tolerancyjny.
    Samochód może być pordzewiały i wtedy rzeczywiście może nie pasować do
    czyjegoś -excuse le mot- gustu. Jeśli jest pordzewiały harmonijnie, w
    moim pojęciu może być całkiem interesujący estetycznie. Ale to
    nieistotne, o czym niżej.
    >
    [...]
    >
    > No i kto zechce, może z usług tych wysoko kwalifikowanych estetycznie
    > fachowców skorzystać i swój dom niesłychanie pięknym uczynić.
    > W czym problem?

    rozumiem, ze z tego wynika dla Ciebie wolność czynienia domu
    niesłychanie brzydkim. Zgadza się?
    >
    [...]
    >
    > Wolność ma kończy się w momencie naruszania wolności innych.
    > Smród czy hałas jest takowym, wygląd własnego domu czy samochodu
    > (jako i ubrania) nie jest. Nie w wartościach rzecz, a w przymusie.

    Ależ jest. Być może nie dla Ciebie. Zmuszając mnie do oglądania na
    codzień rzeczy rozpaczliwie i odrażająco kiczowatych robisz mi krzywdę
    nie mniejszą (choć może inaczej kwalifikowaną) niż trzymanie pod nosem
    kopcącego szluga. Mam podstawy sądzić że nie jest to tylko moja
    nadwrażliwość i dzielę tą postawę z dość znaczną liczbą współobywateli.

    > Jeśliby Waści ktoś przymusowo kadzidło przed nos podtykał, jednocześnie
    > literaturę wysokich lotów za pomocą megafonu odczytując- mniemam,
    > że nie czułbyś się usatysfakcjonowany?

    jeszcze mniej byłbym usatysfakcjonowany gdybyś podtykał mi pod nos
    świeże ekskrementy, czytając jednocześnie do ucha literaturę 'niskich
    lotów'. A właśnie w takiej sytuacji stawiasz mnie, każąc obserwować co
    dzień solidnie wkopane w ziemię potworki architektoniczne. Sytuacja nie
    jest symetryczna wobec dobrej, harmonijnej architektury, mam nadzieję że
    nie muszę wyjaśniać dlaczego.
    Co do reszty przykładów -nie wydają mi się przekonywujące, bo wsiowo
    stuningowany samochód czy zbyt krzykliwie ubrana laska na ogół nie są
    trwale związana z podłożem. Jeżeli paskudzą krajobraz, to na szczęście
    tylko chwilowo.
    >

    >
    > Tak jest. Tak samo, jeśli ktoś za swoje pieniądze kupuje sobie
    > obrzydliwe dla mojego gustu auto, ubarwione rdzą tu i ówdzie,
    > tudzież ubiera się w paskudne szmaty, z których np. wylewa się to
    > i owo. Jego broszka, mnie nikt gapić się nie każe.

    jak napisałem, to nie to samo.

    [...]
    >
    > Tak jest. A Waść uważasz inaczej? Jest jedno uniwersalne poczucie
    > piękna? A ten co uważa inaczej- morda w kubeł i dostosować się do
    > reszty?

    ależ skąd. Co do "uniwersalnego poczucia piękna" to problem żywy w
    estetyce od ładnych paru tysięcy lat, ale nie pisałem o niczym podobnym.
    Istnieje zespół przyjętych powszechnie przez zawodowych projektantów,
    plastyków, krytyków etc. standardów i kryteriów estetycznych, które
    sugerują ocenę i są podstawą *wychowania* estetycznego, jako
    rzeczywiście dość uniwersalne. Więcej warte jest dzieło (czy projekt)
    uczciwie i rzetelnie przemyślane, odwołujące się do otoczenia i nie
    udające niczego (jeśli nie jest to świadomym zamysłem twórczym). Więcej
    wart jest szlachetny umiar, powściągliwość i szacunek dla innych.
    Bezwartościowe jest dzieło nieudolne, niezdarne, epatujące blichtrem, o
    nieprzemyślanych proporcjach i bezsensownym detalu. I tak dalej. Chodzi
    o metodę, o stosunek do przestrzeni, a nie konkretny styl czy trend.
    Dostosowanie się do reszty, tzn. historii miejsca, struktury zastanej
    przestrzeni etc. jest bardzo pożądane, ale co ma do tego jakiś kubeł?
    >
    [...]
    >
    > Z grubsza. Jak mniemam, Waści bliższa jest idea dziewięciu milionów
    > Chińczyków w jednakowych mundurkach na jednakowych rowerkach, niż
    > wstrętny zapluty indywidualizm...
    >

    kolejna porcja taniej demagogii. Ten "indywidualizm" to mają być szeregi
    "dworków" i "pałacyków" z gotowych projektów robionych pod publiczkę,
    różniące się detalami kutych (a jakże) balustrad? Polecałbym obejrzenie
    sobie paru przykładów naprawdę dobrej architektury mieszkaniowej.
    Czasami dość agresywnej i znacznie różniącej się od otoczenia, ale
    zawsze solidnie przemyślanej.


  • 44. Data: 2011-06-17 10:36:13
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Dominik & Co <d...@c...invalid>

    W dniu 17-06-2011 12:05, Jakub Tarczewski rzecze:

    > rozumiem, ze z tego wynika dla Ciebie wolność czynienia domu
    > niesłychanie brzydkim. Zgadza się?

    Tak jest, panie sierżancie!

    > jeszcze mniej byłbym usatysfakcjonowany gdybyś podtykał mi pod nos
    > świeże ekskrementy, czytając jednocześnie do ucha literaturę 'niskich
    > lotów'. A właśnie w takiej sytuacji stawiasz mnie, każąc obserwować co
    > dzień solidnie wkopane w ziemię potworki architektoniczne. Sytuacja nie

    I tu jak mniemam, leży pies pogrzebany. Bez nagrobka zresztą.
    Ja uważam, że nie ma przymusu obserwacji, więc nie ma mowy
    o "kazaniu".

    > Co do reszty przykładów -nie wydają mi się przekonywujące, bo wsiowo
    > stuningowany samochód czy zbyt krzykliwie ubrana laska na ogół nie są
    > trwale związana z podłożem. Jeżeli paskudzą krajobraz, to na szczęście
    > tylko chwilowo.

    Czyli jeśli autozłom jest trwale zaparkowany (na czyimś prywatnym
    gruncie, ale na widoku) to już zmienia postać rzeczy?
    A jeśli ktoś zamiast budynku postawi sobie, na wzór Drzymały,
    wyjątkowo ohydną przyczepę- będzie urażała Twoje uczucia
    i gwałciła ład przestrzenny, czy też nie?

    >> Tak jest. Tak samo, jeśli ktoś za swoje pieniądze kupuje sobie
    >> obrzydliwe dla mojego gustu auto, ubarwione rdzą tu i ówdzie,
    >> tudzież ubiera się w paskudne szmaty, z których np. wylewa się to
    >> i owo. Jego broszka, mnie nikt gapić się nie każe.
    >
    > jak napisałem, to nie to samo.

    Bo? Też uraża uczucia estetyczne, niektórym może sprawiać ból
    nie mniejszy, niż Twój w kontakcie z kiczowatą architekturą.
    A przecież mamy jednakowe prawo do obrony swoich delikatnych,
    urażonych uczuć!

    > ależ skąd. Co do "uniwersalnego poczucia piękna" to problem żywy w
    > estetyce od ładnych paru tysięcy lat, ale nie pisałem o niczym podobnym.
    > Istnieje zespół przyjętych powszechnie przez zawodowych projektantów,
    > plastyków, krytyków etc. standardów i kryteriów estetycznych, które
    > sugerują ocenę i są podstawą *wychowania* estetycznego, jako
    > rzeczywiście dość uniwersalne. Więcej warte jest dzieło (czy projekt)

    Czyli jest pewien standard "ładu i porządku" (w sensie: tak jest
    dobrze, niezgodnie ze standardem- niedobrze). A czy nazwiemy go
    "poczuciem piękna" to kwestia poniekąd nieistotna w kontekście
    niniejszej dysputy. A jak ktoś ma inne zdanie (czy to w kontekście
    samego standardu, czy też jego stosowania- wszak ktoś może chce mieć
    dom _z założenia_ brzydki, np. w formie protestu)- to należy go
    administracyjnie zakneblować. Zgadza się?

    > uczciwie i rzetelnie przemyślane, odwołujące się do otoczenia i nie
    > udające niczego (jeśli nie jest to świadomym zamysłem twórczym). Więcej
    > wart jest szlachetny umiar, powściągliwość i szacunek dla innych.
    > Bezwartościowe jest dzieło nieudolne, niezdarne, epatujące blichtrem, o
    > nieprzemyślanych proporcjach i bezsensownym detalu. I tak dalej. Chodzi
    > o metodę, o stosunek do przestrzeni, a nie konkretny styl czy trend.
    > Dostosowanie się do reszty, tzn. historii miejsca, struktury zastanej
    > przestrzeni etc. jest bardzo pożądane, ale co ma do tego jakiś kubeł?

    Kubeł jest przenośnią kneblowania ekspresji swojego poczucia estetyki
    w postaci budynku. Przy zachowaniu prawa do owej ekspresji na innych
    polach (choć już co poniektórzy specjaliści od "estetyki przestrzeni
    publicznej" zaczynają popierdywać o konieczności "uporządkowania"
    nieestetycznego (w domyśle: nie uregulowanego) rynku reklamy:
    bilboardów, szyldów itp.). Dlaczego wolno mi mieć nieestetyczny
    samochód, przyczepę, ubranie- a nie wolno akurat domu?

    > kolejna porcja taniej demagogii. Ten "indywidualizm" to mają być szeregi
    > "dworków" i "pałacyków" z gotowych projektów robionych pod publiczkę,
    > różniące się detalami kutych (a jakże) balustrad? Polecałbym obejrzenie

    Ależ oczywiście. Jako i indywidualizmu w postaci np. Golfa II po
    dziadku z Reichu. Czemu miałbym bronić komuś pałacyku?

    --
    Dominik (& kąpany)
    "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie zabrać." (S.J. Lec)
    Wyrażam wyłącznie prywatne poglądy zgodnie z Art. 54 Konstytucji RP


  • 45. Data: 2011-06-17 11:23:03
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Jakub Tarczewski <a...@o...eu>


    > I tu jak mniemam, leży pies pogrzebany. Bez nagrobka zresztą.
    > Ja uważam, że nie ma przymusu obserwacji, więc nie ma mowy
    > o "kazaniu".
    >

    i tu się różnimy. Trudno wychodzić z domu z zawiązanymi oczami.

    >
    > Czyli jeśli autozłom jest trwale zaparkowany (na czyimś prywatnym
    > gruncie, ale na widoku) to już zmienia postać rzeczy?

    z punktu widzenia ochrony ładu przestrzennego, tak.

    > A jeśli ktoś zamiast budynku postawi sobie, na wzór Drzymały,
    > wyjątkowo ohydną przyczepę- będzie urażała Twoje uczucia
    > i gwałciła ład przestrzenny, czy też nie?

    oczywiście że tak. Czy Twoim zdaniem nie będzie urażała ludzkich uczuć i
    nie naruszy ładu przestrzennego?
    >
    > Bo? Też uraża uczucia estetyczne, niektórym może sprawiać ból
    > nie mniejszy, niż Twój w kontakcie z kiczowatą architekturą.
    > A przecież mamy jednakowe prawo do obrony swoich delikatnych,
    > urażonych uczuć!

    Budynek moze zepsuć otoczenie trwale. Stąd Twój dyskomfort na widok rdzy
    czy szmat jest znacząco mniejszy (o ile takie uczucia można porównywać)
    a na pewno trwa krócej. Rozumiem, że to istotne dla kwestii obrony uczuć.
    >
    > Czyli jest pewien standard "ładu i porządku" (w sensie: tak jest
    > dobrze, niezgodnie ze standardem- niedobrze).

    Nie. Ale mniejsza o to.

    >A czy nazwiemy go
    > "poczuciem piękna" to kwestia poniekąd nieistotna w kontekście
    > niniejszej dysputy. A jak ktoś ma inne zdanie (czy to w kontekście
    > samego standardu, czy też jego stosowania- wszak ktoś może chce mieć
    > dom _z założenia_ brzydki, np. w formie protestu)- to należy go
    > administracyjnie zakneblować. Zgadza się?

    Jeśli ktoś poprzez publiczną ekspresję uraża uczucia innych czy łamie
    porządek, jego motywacja jest mniej istotna. Zdaje się parę dni temu
    jacyś młodzi ludzie gdzieś na Pomorzu wyrazili publicznie swój stosunek
    do współobywateli, defekując w biały dzień na środku chodnika. Być może
    miał to być protest przeciwko nudnemu porządkowi, a może (mało
    prawdopodobne ale kto wie) akt twórczy, rodzaj happeningu. Czy ta
    (excuse le mot) kupa powinna tam zostać, jeśli ich motywacje okazałyby
    się inne niż chuligańsko-alkoholowe? Skądinąd w tradycji RP leży
    notoryczne zaskarżanie czy sabotowanie działań artystycznych, jeśli
    urażają czyjeś uczucia czy wrażliwość estetyczną.
    Kneblowanie kojarzy się fatalnie. Administracyjne zabiegi o czystość,
    bezpieczeństwo i porządek już trochę lepiej. Jakoś nikt nie neguje roli
    państwa w działaniach porządkowych. Problem w tym że to nie tylko
    uprzątanie papierków i stawianie znaków drogowych. W krajach takich jak
    Szwecja, Finlandia czy Szwajcaria od policji budowlanej jest oczekiwana
    daleko idąca ingerencja w "gust obywateli". U nas byłby to zamach na
    najświętsze prawo własności...

    >
    > Kubeł jest przenośnią kneblowania ekspresji swojego poczucia estetyki
    > w postaci budynku. Przy zachowaniu prawa do owej ekspresji na innych
    > polach (choć już co poniektórzy specjaliści od "estetyki przestrzeni
    > publicznej" zaczynają popierdywać o konieczności "uporządkowania"
    > nieestetycznego (w domyśle: nie uregulowanego) rynku reklamy:
    > bilboardów, szyldów itp.). Dlaczego wolno mi mieć nieestetyczny
    > samochód, przyczepę, ubranie- a nie wolno akurat domu?

    popierdywać? Ładne określenie i pasuje do narracji. A przykład też
    niezły. Stopień dewastacji przestrzeni publicznej przez reklamy jest w
    Polsce przerażający, na poziomie trzeciego świata. Jeśli uważasz że to
    swobodna ekspresja gustu obywateli, i demonstracja ich wolności, jestem
    gotów to przyjąć do wiadomości. Ale też dalsza dyskusja nie ma
    najmniejszego sensu.

    A co do wolności -właśnie o tym od początku rozmawiamy. Dlatego że Twoja
    wolność posiadania ohydnego domu narusza moją wolność życia w porządnej,
    estetycznej przestrzeni.

    >
    > Ależ oczywiście. Jako i indywidualizmu w postaci np. Golfa II po
    > dziadku z Reichu. Czemu miałbym bronić komuś pałacyku?

    Ty? Wydawało mi się że rozmawiamy o roli państwa czy administracji.
    Owszem, moim zdaniem administracyjne ograniczenie możliwości postawienia
    kiczowatego pseudopałacyku, zwłaszcza w przestrzeni dotąd
    niezdegradowanej i cennej krajobrazowo, powinno należeć do zadań i
    prerogatyw demokratycznego państwa (istotą demokracji jest m. in. obrona
    praw obywateli, bez względu na to czy są w mniejszości czy większości).
    Jeśli uznajesz że przestrzeń zdewastowana jest aksjologicznie równoważna
    niezdewastowanej, spróbuję zrozumieć Twój punkt widzenia, ale
    podejrzewam że mi się to -niestety- nie uda.



  • 46. Data: 2011-06-17 12:06:48
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Dominik & Co <d...@c...invalid>

    W dniu 17-06-2011 13:23, Jakub Tarczewski rzecze:

    > i tu się różnimy. Trudno wychodzić z domu z zawiązanymi oczami.

    Trudno. Trudno również nie widzieć innych podanych przeze mnie
    przykładów urągających estetyce.

    >> Czyli jeśli autozłom jest trwale zaparkowany (na czyimś prywatnym
    >> gruncie, ale na widoku) to już zmienia postać rzeczy?
    >
    > z punktu widzenia ochrony ładu przestrzennego, tak.

    A zatem- administracja powinna mieć możliwość ukarania
    tak bezczelnie zaśmiecającego "przestrzeń publiczną" obywatela?

    >> A jeśli ktoś zamiast budynku postawi sobie, na wzór Drzymały,
    >> wyjątkowo ohydną przyczepę- będzie urażała Twoje uczucia
    >> i gwałciła ład przestrzenny, czy też nie?
    >
    > oczywiście że tak. Czy Twoim zdaniem nie będzie urażała ludzkich uczuć i
    > nie naruszy ładu przestrzennego?

    Najpierw prosiłbym o zdefiniowanie rzeczonego "ładu".
    A ludzkie uczucia urazić jest, niestety, cholernie łatwo.
    Dlatego byłbym jednak za tym, żeby uważać z tym nie urażaniem
    za wszelką cenę.

    > Budynek moze zepsuć otoczenie trwale. Stąd Twój dyskomfort na widok rdzy
    > czy szmat jest znacząco mniejszy (o ile takie uczucia można porównywać)

    Ależ dlaczego ma być mniejszy? Może być znacznie większy, a uraz
    pozostać na całe życie!

    > a na pewno trwa krócej. Rozumiem, że to istotne dla kwestii obrony uczuć.

    Czas działania nie jest tożsamy z czasem oddziaływania.
    Jak wspomniałem, czasem uraz może pozostać na całe życie.

    > porządek, jego motywacja jest mniej istotna. Zdaje się parę dni temu
    > jacyś młodzi ludzie gdzieś na Pomorzu wyrazili publicznie swój stosunek
    > do współobywateli, defekując w biały dzień na środku chodnika. Być może
    > miał to być protest przeciwko nudnemu porządkowi, a może (mało
    > prawdopodobne ale kto wie) akt twórczy, rodzaj happeningu. Czy ta
    > (excuse le mot) kupa powinna tam zostać, jeśli ich motywacje okazałyby
    > się inne niż chuligańsko-alkoholowe? Skądinąd w tradycji RP leży

    Kluczowe pytanie: czy był to _ich prywatny teren_?

    A takie pranie (na podwórku, balkonie) na sznurkach- już dewastuje
    przestrzeń publiczną (choćby czasowo), czy jeszcze nie?

    > Kneblowanie kojarzy się fatalnie. Administracyjne zabiegi o czystość,
    > bezpieczeństwo i porządek już trochę lepiej. Jakoś nikt nie neguje roli

    Oczywiście. W latach 50 w Stanach też nie było rasizmu, mówiło się
    "prawo i porządek". Ja wiem, że kobieta nie kupi batonika, jeśli będzie
    miał "dużo kalorii", ale z pewnością kupi, jeśli będzie miał
    "dużo (najlepiej: "naturalnej") energii"...

    > uprzątanie papierków i stawianie znaków drogowych. W krajach takich jak
    > Szwecja, Finlandia czy Szwajcaria od policji budowlanej jest oczekiwana
    > daleko idąca ingerencja w "gust obywateli". U nas byłby to zamach na

    Ależ nie musisz mnie przekonywać, że istnieją kraje zafascynowane
    komunistyczną urawniłowką.

    > popierdywać? Ładne określenie i pasuje do narracji. A przykład też

    Nieprawdaż?

    > niezły. Stopień dewastacji przestrzeni publicznej przez reklamy jest w
    > Polsce przerażający, na poziomie trzeciego świata. Jeśli uważasz że to
    > swobodna ekspresja gustu obywateli, i demonstracja ich wolności, jestem
    > gotów to przyjąć do wiadomości. Ale też dalsza dyskusja nie ma
    > najmniejszego sensu.

    Tak właśnie uważam. Czyli EOT?

    > A co do wolności -właśnie o tym od początku rozmawiamy. Dlatego że Twoja
    > wolność posiadania ohydnego domu narusza moją wolność życia w porządnej,
    > estetycznej przestrzeni.

    Twoja wolność noszenia ohydnego ubrania narusza moją wolność do życia
    w porządnej, estetycznej przestrzeni... Mandat za niemanie krawata!

    > Ty? Wydawało mi się że rozmawiamy o roli państwa czy administracji.

    Mnie nic do tego, uważam też, że państwu/administracji nic do tego.
    Nie od tego jest.

    > Jeśli uznajesz że przestrzeń zdewastowana jest aksjologicznie równoważna
    > niezdewastowanej, spróbuję zrozumieć Twój punkt widzenia, ale
    > podejrzewam że mi się to -niestety- nie uda.

    Kluczowym niestety pojęciem jest "zdewastowanie". Dla mnie okropnie
    wygląda stadko identycznych domków pod sznurek, z krzakiem
    bzu na podjeździe kwitnącym na przemian na biało i fioletowo
    (co drugi domek). Po prostu erupcja ładu przestrzennego w najczystszej
    postaci.

    --
    Dominik (& kąpany)
    "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie zabrać." (S.J. Lec)
    Wyrażam wyłącznie prywatne poglądy zgodnie z Art. 54 Konstytucji RP


  • 47. Data: 2011-06-17 12:24:50
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: "Kris" <k...@w...pl>

    Użytkownik "Jakub Tarczewski" <a...@o...eu> napisał w wiadomości
    news:itfdfl$25p$1@news.onet.pl...
    >
    > uprzątanie papierków i stawianie znaków drogowych. W krajach takich jak
    > Szwecja, Finlandia czy Szwajcaria od policji budowlanej jest oczekiwana
    > daleko idąca ingerencja w "gust obywateli". U nas byłby to zamach na
    > najświętsze prawo własności...

    I dokładnie tak powinno to być odbierane. Gust jest indywidualna sprawą
    każdego z nas i to co ja buduję na własnej działce nie powinno nikogo
    obchodzić.

    > A co do wolności -właśnie o tym od początku rozmawiamy. Dlatego że Twoja
    > wolność posiadania ohydnego domu narusza moją wolność życia w porządnej,
    > estetycznej przestrzeni.

    Ale dlaczego zakładasz ohydnego? To co dla Ciebie jest ohydne komus innemu
    moze sie podobać. I odwrotnie.

    --
    Pozdrawiam

    Krzysiek


  • 48. Data: 2011-06-17 12:41:09
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Borys Pogoreło <b...@p...edu.leszno>

    Dnia Fri, 17 Jun 2011 11:57:42 +0200, quent napisał(a):

    >> Jemu nie przeszkadza, że śmierdzi, a inni
    >> cierpią. Lub widzą co dzień przez okno wściekle fioletowy budynek.
    >
    > A moje cierpienie w związku z tym, że wszystkie domy spod jednej sztancy
    > są, to kogo obejdzie? Moja poczucie estetyki krwawi jak widzę coś takiego.

    Nie popadaj w skrajności. Nawet przy dość ścisłych zasadach można
    wybudować wiele miłych dla oka budynków, z których każdy będzie inny.

    --
    Borys Pogoreło
    borys(#)leszno,edu,pl


  • 49. Data: 2011-06-17 12:41:58
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Borys Pogoreło <b...@p...edu.leszno>

    Dnia Fri, 17 Jun 2011 10:23:40 +0200, Kris napisał(a):

    >> palacz w grupie niepalących. Jemu nie przeszkadza, że śmierdzi, a inni
    >> cierpią. Lub widzą co dzień przez okno wściekle fioletowy budynek.
    >
    > A włascicel fioletowego budynku może to samo napisac o Twojej rezydencji. Bo
    > ma inny gust.

    Wolność jej gustu kończy się tam, gdzie zaczyna innych. Ciekawe jak byś
    sam zareagował na takie wątpliwie estetyczne sąsiedztwo.

    --
    Borys Pogoreło
    borys(#)leszno,edu,pl


  • 50. Data: 2011-06-17 12:44:58
    Temat: Re: Kupiłem, ale nie mogę decydować o budowie.
    Od: Borys Pogoreło <b...@p...edu.leszno>

    Dnia Fri, 17 Jun 2011 08:46:57 +0200, Dominik & Co napisał(a):

    > (ciach pierdolenie)
    > A później eksterminacja grubych, garbatych, kulawych-
    > co nam będą poczucie estetyki kalać...

    Jeśli zamierzasz sprowadzać dyskusję do absurdu, to ja robię EOT.

    > A już porównanie "posiadania spaczonego gustu" (notabene: de gustibus
    > non est disputandum- przepraszam za nadmiar trudnych słów) do trucia
    > innych jest osłabiające. Ręce i nogi opadają...

    Rozumiem, że niektórzy mogą mieć amputowane poczucie estetyki. Ale to nie
    jest powód by większość musiała się godzić na zaśmiecenie krajobrazu
    potworkami spod ich ręki. Jedno szkaradztwo może zepsuć całą okolicę.

    >> Plany są dość kosztowne w opracowaniu. Musiałbyś jeszcze zapewnić
    >> finansowanie tego dla biedniejszych gmin. Bo mogą stanąć przed wyborem:
    >> plan lub dożywianie dzieci w szkole.
    >
    > To ostatnie nie powinno _w ogóle_ być zadaniem gminy...

    Zatem lobbuj za zmianami w prawie. Niedługo wybory.

    --
    Borys Pogoreło
    borys(#)leszno,edu,pl

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1