eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieCzyszczenie komina przez kominiarzaRe: Czyszczenie komina przez kominiarza
  • Data: 2014-10-22 08:04:07
    Temat: Re: Czyszczenie komina przez kominiarza
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2014-10-21 22:37, k...@g...com pisze:

    > Przy okazji znasz wszystkich miejscowych żuli a i oni Cie znają i
    > wiedzą gdzie mieszkasz.

    I dlatego pilnują ci chałupy.
    A jak umiesz żyć z żulami to ci auta i mieszkania przypilnują.
    Pamiętaj, że żul to też człowiek. Trzeba się z nim przywitać, podać
    rękę, czasami wypić kielicha lub chociaż postawić i będziesz swój gość.
    Kiedyś pod blokiem zostawiłem kluczyki od samochodu w zamku bagażnika, a
    w środku towaru i narzędzi wartych kilkadziesiąt tysięcy.
    Miejscowi żule to zauważyli i kluczyki mi przynieśli do domu, za co ode
    mnie otrzymali wszystko to co miałem akurat w barku :)
    Zawsze byli chętni do pomocy - coś wnieść, wynieść, posprzątać.
    Przypilnowali auta. Sam widziałem przez okno jak odganiali od mojego
    samochodu pijanego gnoja, który się oparł o maskę.
    Kolega mój wybudował chałupę na totalnym zadupiu. Pierwsze co zrobił to
    zaprzyjaźnił się z miejscowymi żulami.
    Robiłem mu instalacje. Nie było jeszcze okien ani drzwi. Dom otwarty
    przez długi czas, a brama zamykana kawałkiem druta. W środku kable
    miedziane, inne materiały, narzedzia.
    Nie zginęło nic.

    Jak więc widzisz, jak umiesz żyć z żulami to z tego może wyniknąć więcej
    dobrego niż złego i to niezależnie czy mieszkasz w mieście czy na wsi.

    > Duże miasto to pełna anonimowość.

    Polegająca na tym, że wszystkie żule ciebie znają i wiedzą gdzie
    mieszkasz, a ty nawet nie wiesz który z nich opierdolił ci mieszkanie.
    Kogutek jesteś strasznie naiwny z tą anonimowością w mieście. Z jednej
    strony masz rację, że czasami ludzie żyją anonimowo i tak dla przykładu
    znajomemu opierdolili mieszkanie. Wynieśli wszystko włącznie z meblami,
    a sąsiedzi jeszcze pomagali złodziejom wynosić graty, bo złodzieje
    twierdzili, że sąsiad się wyprowadza.
    Kiedy mieszkałem w bloku co trochę komuś opierdalali mieszkanie. Pod
    moimi oknami zadźgali młodego chłopaka. Kawałek dalej podźgali kobietę
    nożem, bo się stawiała i nie chciała oddać torebki. Ilości wybryków
    huligańskich i nocnych awantur na klatce schodowej już nie zliczę.
    Czasami strach było wieczorem czy w nocy otworzyć drzwi i zwrócić uwagę
    pijanym oprychom, którzy pałkami lub kijami bejsbolowymi obijali ściany
    i poręcze, uprzednio kopniakami otwierając drzwi.
    Gnoje przesiadywali na ławeczkach pod blokiem. Pili, palili, pluli, a
    słownictwo, którym się posługiwali raczej nie należało do czystej
    polszczyzny. Wystarczyło tylko krzywo się spojrzeć, aby dostać po ryju.
    Mojego kolegę z tego samego bloku pobili do nieprzytomności w jego
    klatce schodowej. Gnoje byli odważni jak byli w dużej grupie.
    Młodzież na wsi jest inna, ponieważ nie ma możliwości integrowania się w
    tak duże grupy, ponieważ jest więcej pracy i jest więcej obowiązków.
    Każdy każdego zna i jak gdziekolwiek zrobiłaby się zadyma to wszyscy
    wiedzą dokładnie czyje dzieci brały udział.
    Każdy sąsiad zna rodzinę sąsiada i wie kto z reguły przyjeżdża. Jak
    tylko się pojawi ktoś nowy to jest pod sąsiedzką obserwacją. Jak ktoś
    obcy się pojawi nocą w okolicy to psy zaczynają ujadać i alarmują całą wieś.
    Tak więc trudno aby przyszedł złodziej i nie został niezauważony.

    > Ma to i dla niektórych wady.

    No właśnie.

    > Nie można się pochwalić nowym samochodem na przykład. Bo jak się
    > pochwalić jak nikt nikogo nie zna.

    I nie ma gdzie zaparkować, a jak kupisz drugie auto to zawistni sąsiedzi
    narobią szkód przy samochodzie. Miałem okazję tego doświadczyć.
    Na swojej posesji mogę parkować gdzie chcę i jak chcę.

    Mam znajomych, którzy w Warszawie kupili kawalerkę w tzw. "sypialni".
    "Sypialniami" nazywają te nowe osiedla ciasnych blokowisk, które
    przypominają getta. Blok przy bloku. W blokach ciasne mieszkanka, a całe
    osiedle ogrodzone i pilnują wartownicy.
    Mieszkają tam ludzie, którzy cały dzień pracują i przyjeżdżają do domu
    tylko na nocleg.
    Każdy mieszkaniec ma przepustkę aby móc wjechać lub wyjechać z osiedla.
    Ma wyznaczone, wykupione miejsce na samochód i nie wolno mu zaparkować w
    innym miejscu. Jak przyjeżdżają znajomi to muszą "odhaczyć" na bramie u
    wartownika i zostają wpuszczeni tylko i wyłącznie za zgodą osoby, która
    tam mieszka. Jeżeli gość przyjeżdża samochodem to dostaje kolorową
    kartkę, którą musi umieścić za przednią szybą samochodu, aby wszyscy
    mieszkańcy wiedzieli, że jest to oficjalny gość. Gościom wyznacza się
    określone miejsca do zaparkowania auta i nie wolno mu zaparkować metr
    dalej lub metr bliżej.
    Do czego teraz zmierzam?
    Ano do tego, że pomimo takiej ochrony nie ma tam miesiąca, aby nie było
    włamania. Ci moi znajomi czują się tam niepewnie i dlatego instalowałem
    im system alarmowy.

    Takie jest mieszkanie w bloku w mieście.

    Ale Kogutek jak zwykle próbuje usprawiedliwić swoje nieudacznictwo i
    żal, że nie stać go było na wybudowanie/kupno domu.
    Próbuje wmówić wszystkim i sobie samemu, że obecny stan rzeczy jest jego
    suwerenną i przemyślana decyzją.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1