eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieDarmowe DoładowaniaRe: Darmowe Doładowania e-mail: biu...@gmail.com
  • Data: 2015-02-20 12:42:13
    Temat: Re: Darmowe Doładowania e-mail: b...@g...com
    Od: "Ergie" <e...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Budyń" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:0ea8e456-5919-436b-b1c9-e49bb756e602@go
    oglegroups.com...

    >> Cóż to "przedstępstwo"? (hint: "raport mniejszości"). Chcesz aby uznać
    >> konwencję za szkodliwą bo uważasz że za nią będą jakieś następne kroki?

    > Otwarta furtka dla wprowadzenia gender nie bedzie wykorzystana? Wątpie
    > szczerze...

    Ale jaka znowu furtka? Lewacka ideologia się rozprzestrzenia od lat (gdzieś
    tak od czasów hipisów) i ta konwencja niczego w tej kwestii nie zmienia.
    _Zawsze_ było tak że w czasach pokoju (a w takich czasach wbrew pozorom
    żyjemy) lewactwo rosło w siłę. "Wymagajcie od siebie choćby nikt od was nie
    wymagał" jest ciągle aktualne, ale ciągle niemodne :-(

    >> Nie nie zgadzamy się. Ty uważasz że jest szkodliwa a ja że jest pełna
    >> bzdur
    >> ale sama w sobie _nie_ ma wpływu na dzietność. A więc w kontekście
    >> dzietności jest obojętna.

    > konwencja to furtka do gander, gender to promocja egoistycznego
    > seksualizmu i poparcie dla nie-rodzin, a dzietnosc to rodzina bogata i
    > stabilna. Ale zgadzam sie ze to, przynajmniej w tym
    > pokoleniu, nie jest czynnik decydujacy.

    > tu z opinii prawników:
    > Jednym z obowiązków, które ustanawia konwencja, jest "promowanie zmian
    > społecznych i kulturowych we wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn". Jest to
    > jeden z zapisów, który często przywołują > przeciwnicy konwencji jako
    > godzący w rodzinę. W swojej opinii HFPC wskazała, że to od władz krajowych
    > będzie zależało, jakie stereotypy zostaną uznane za negatywne oraz jakie
    > zmiany
    > społeczne i kulturowe we wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn będą
    > promowane, ponieważ zawarta w konwencji definicja płci społecznokulturowej
    > poza uznaniem, że istnieje społecznie
    > konstruowany wzorzec płci, nie określa, co dane społeczeństwo ma uznawać
    > za właściwą rolę, zachowanie, działanie czy atrybut kobiet i mężczyzn.

    No właśnie! Konwencja nie narzuca nam co mamy uznawać za dobre lub złe.

    > zatem na dzien dzisiejszy moze sie nie zmienic nic - ale jesli pojawi sie
    > nacisk na władze (np potrzebna bedzie kasa) to moga sobie ustalic wszystko
    > co sie oswieconej europie spodoba. To jest
    > ten nastepny krok...

    Oczywiście że mogą, ale bez konwencji... też mogą :-) Dlatego pisze, że ona
    nic nie zmienia. Jak premierem i ministrem edukacji będa zwolennicy tzw.
    wolnych związków. To takie wartości będą promowane w podręcznikach
    niezależnie od tego czy podpisaliśmy jakąś konwencję czy nie.

    > A o dzietnosci tu, 126 stron
    > http://www.diagnoza.com/pliki/raporty_tematyczne/Nis
    ka_dzietnosc_w_Polsce.pdf

    Nie znałem, przeczytałem, ogólnie potwierdza się to o czym pisaliśmy -
    niepewność jutra.

    Ale coś w tym badaniu mi się nie zgadza (Strona 74) wychodzi na to że połowa
    osób które nie mają dzieci nie ma ich dlatego że nie może (niepłodność). Mam
    sporo znajomych w wieku 30-40 lat bez dzieci pozostaje ok 1/4 z nich.
    Natomiast znam tylko jedną bezpłodną parę.

    Dobrze że ten raport zawiera szczegółowy opis a nie tylko wyniki bo można
    przeczytać np. to (strona 77):

    Ponad 8% osób jako powód nieposiadania dzieci podających trudne warunki
    mieszkaniowe mieszka w lokalach gdzie na jedną osobę przypada ponad 33m2 a
    kolejne prawie 12% mieszka w lokalach gdzie przypada 22m2 na osobę.

    I tak sobie liczę, że w takim razie aby zdecydować się na drugie dziecko ci
    ludzie chcieliby odpowiednio mieć 132m2 lub 88m2.
    Za moich czasów jak ktoś miał 65m2 i trójkę dzieci to był szczęśliwy. A
    "normą" było że na 50m2 mieszkali rodzice dzieci i wnuki.

    Podanie takich danych pomaga sobie wyrobić pogląd co do odpowiadających - to
    nie jest realny powód nieposiadania dzieci - to jest powód zastępczy by nie
    podać ankieterowi prawdziwego powodu - strach, niechęć, brak zaufania do
    partnera.

    Szkoda że to badanie nie posunęło się właśnie o krok dalej by spróbować
    choćby oszacować te prawdziwe powody w takich przypadkach. Ale samo
    opracowanie całkiem fajne zapisałem je sobie i wykorzystam w najbliższym
    czasie w "klubie dyskusyjnym" - mamy taki "czwartkowe obiady" gdzie w
    mniejszej lub większej grupie znajomych sobie na różne tematy dyskutujemy.

    >> Mam wrażenie że demonizujesz tym razem konwencję - w krajach gdzie
    >> obowiązuje wcale nie ma mniejszej dzietności niż u nas. Czyli jednak to
    >> nie
    >> konwencja jest problemem ale brak pewności jutra.

    > Nie mozemy powiedziec ze niemcy nie czuja sie stabilnie - a dzieci
    > przeciez maja mało. Mysle ze duzy wpływ ma na to konsumpcyjno-wygodnicka
    > strona zycia.

    Zgadza się. Wygodnictwo sprawia że ludzie nie chcą mieć dzieci. Ale my w
    Polsce mamy problem że ludzie chcą ale się boją albo wydaje im się że ich
    nie stać.

    > Te ruchy lgbtxyz sa potezna medialnie i wpływowe ale liczebnie małe, zatem
    > ich wplyw na dzietnosc tez jest maly. Jeszcze nie zepsuly spoleczenstw -
    > to jest pierwsze pokolenie deprawowanych
    > maluchów w przedszkolach. One musza urosnac...

    Zmień przedszkole :-)
    Dobra poważnie: Problem znam tylko z mediów - gdzieś tam któryś dziennikarz
    się natknął na "gender" w jakimś przedszkolu i się zaczęło. Popytałem
    znajomych co mają dzieci w przedszkolach, popytałem znajome przedszkolanki
    oraz znajome nauczycielki. Nikt się z tym problemem nie spotkał. Ja wiem, że
    nie jestem obiektywny bo my Ślązacy bardziej cenimy tradycyjne wartości niż
    Warszafka, ale nie podejrzewam żeby gdzie indziej było aż tak inaczej -
    raczej to jest margines tyle że mocno nagłaśniany.

    >> A jaką ma widzieć skoro pamiętam PRL i widzę z roku na rok, że jest coraz
    >> lepiej?

    > A ile u ciebie w miescie jest lombardów? To taki mój prywatny wskaznik
    > ubóstwa.

    U mnie na wsi nie ma żadnych. W pobliskich Gliwicach znam jeden bo akurat
    obok niego jest przystanek, ale on tam jest "od zawsze". Za komuny stały tam
    telewizory z Pewex'u.

    > Jesli jest coraz wiecej, a u mnie tak jest, to znak ze ta biedniejsza
    > czesc spoleczenstwo sie wyprzedaje. Im nie jest coraz lepiej.

    _Im_ nie jest lepiej, ale nie chcesz chyba na podstawie garstki pisać o
    kondycji całości społeczeństwa?

    Oczywiście PKB per capita, czy średnie zarobki też nie oddają dobrze
    sytuacji tzw. zwykłych ludzi. (bo średnią dostaje mniej niż połowa). Dlatego
    warto patrzeć od drugiej strony - na ile może sobie pozwolić dziś np.
    kasjerka w sklepie a na ile mogła sobie pozwolić 20 lat temu. Mam wśród
    znajomych osoby niewykwalifikowane, które właśnie taka pracę wykonują:
    kasjerka w sklepie, robotnik w fabryce czy magazynier. W latach 90-tych żyli
    od pierwszego do pierwszego. Dziś maja kupione mieszkania (a kredyt już
    pewnie w połowie spłacony) samochody warto 10-20 tysięcy, w domu jakiś
    sprzęt elektroniczny i stać ich na tanie wakacje.

    Oczywiście nadal o wczasach w Chorwacji czy nowym samochodzie z salonu mogą
    tylko pomarzyć, ale nie da się nie zauważyć że poziom ich życia poszedł w
    górę.

    Ale to jest _pierwsze_ pokolenie. Oni musieli sobie kupić mieszkania ich
    dzieci mieszkania _odziedziczą_.

    Kiedyś czytałem fajne opracowanie na ten temat. Dlaczego skoro nasz wzrost
    pkb w ciągu ostatnich 20 lat był sporo większy niż zachodniej Europy to
    ciągle tak nam do nich daleko. Odpowiedź jest krótka: _akumulacja_. Oni po
    prostu już mają majątek. Rodzą się wnuki, umierają dziadkowie - i wnuki
    dostają w spadku jakieś mieszkanie, samochód, trochę gotówki. U nas jeszcze
    tego nie ma. Obecne pokolenie musi samo od zera na wszystko zapracować.
    Dlatego to pokolenie ma trudniej, ale już następne zamiast spłacać kredyty
    za domy czy mieszkania będzie kupowało nowe samochody albo latało na
    wakacje.

    Oczywiście jest to pewne uproszczenie, bo np. na wsiach ludzie mają domy i
    zostawiają je w spadkach, dlatego na wsiach problem mieszkaniowy jest
    znacznie mniejszy. Nie trzeba 300 tys. na zakup domu lub mieszkania, a
    wystarczy 150 tys na remont domu po dziadkach.

    A mieszkania to najprostszy przykład. Do tego dochodzą firmy - obecne
    pokolenie założyło i od zera zbudowało tysiące małych firm od sklepików po
    firmy usługowe. Wszyscy oni na stracie potrzebowali jakiejś kasy. Ich dzieci
    albo wnuki te firmy dostaną od razu działające nie będą musieli zaczynać od
    zera albo od kredytów, więc znacznie szybciej będą mieli majątek który będą
    mogli wydawać.

    > wydudlaj sobie Ubóstwo w Polsce w 2013 roku na podstawie badań budżetów
    > gospodarstw domowych
    > pdf strona 2

    Znam.

    Kryzys -> wzrost bezrobocia -> wzrost ubóstwa.
    Kryzys się skończył, bezrobocie znowu zaczyna spadać to i procent ubóstwa
    spadnie.

    > No i git - jesli w polsce produkuje sie niemieckie wyroby, to my
    > dostarczamy tylko usługi swiadczenia pracy.

    Nie! Pisałem wyraźnie usługi _lokalne_. Ten przykład co podałeś jest
    dobry - koszenie trawnika. Ekonomiści zwykle jako przykład podają fryzjera
    w małym miasteczku daleko od granicy - do niego turyści nie przyjadą więc on
    jest zależny od zamożności _lokalnych_ klientów. Jego praca w małym stopniu
    zależy od jego wydajności.

    Natomiast w przypadku fabryki która coś produkuje jej zyski zależą głównie
    od wydajności. Prosty przykład: producent samochodów szuka kogoś kto mu
    uszyje fotele. Robi konkurs ofert albo przetarg. I jakaś firma w jakimś
    kraju go wygrywa. Za każdy fotel dostają np. 100 EUR.

    To ile zarobi fabryka (i pracownicy) zależy od tego jak wydajnie będą
    pracować. Jeśli będą robić jeden fotel na godzinę na osobę i wszyscy
    pracować po 8 godzin to zarobią 100 EUR na godzinę na osobę. Ale jeśli
    połowa będzie pracować a połowa się gapić to już ich zarobek spadnie o
    połowę. Jeśli zamiast 8 godzin będą pracować tylko 6 to ich zarobek spadnie
    o 1/4 itd.

    Ale to nie zawsze wina lenistwa pracowników! Bo jeśli np. mają przestarzałe
    maszyny które są o połowę wolniejsze albo wymagają więcej ludzi to obsługi
    to mimo ich pracy po 8 godzin ich wydajność i tak będzie kiepska. Dlatego
    tak istotne jest by nie utrzymywać na siłę przestarzałych linii
    technologicznych albo zakładów pracy ale pozwalać im upadać a rządowe
    dotacje przeznaczać na powstawanie nowoczesnych miejsc pracy które są
    bardziej efektywne.

    >> Po pierwsze pisaliśmy o pracownikach którzy według Ciebie nie pracują bo
    >> wypełniają papiery.

    > Nauczyciel/urzednik wypełniający zbedne kwity pracuje, ale nie robi nic
    > pozytecznego - tylko w tym sensie nie pracuje, nalezałoby nazwac nie
    > produkuje.

    U znanych mi nauczycieli problem zbędnych papierów jest pomijalny.

    >> No właśnie - mnie nie przeszkadza, że ktoś najpierw zlustruje rząd,
    >> następnie Sejm, później Senat a na koniec spółki skarbu państwa. Ale
    >> niech
    >> lustruje _cały_ rząd, _cały_ Sejm itd. a nie tylkoi wybranych ministrów
    >> czy
    >> wybranych posłów których ktoś sobie arbitralnie wpisał na listę
    >> podejrzanych.

    > Niech i tak bedzie - mimo ze to niepotrzebne komplikowanie spraw. Ale tych
    > czystych to sie szybko odsieje.

    No właśnie tego nie wiemy. Niejeden czysty okazał się brudnym :-) Dlatego ja
    wolę nic nie zakładać a priori.

    >> I co uważasz że po tej komisji jest mniej przyjazne?

    > Nie stało sie przyjazne. Zdziwiny nie jestem bo to był chłyt marketingowy
    > tylko...

    A to Tobie o nazwę komisji chodzi? Czy jakby się nazywała "komisja do
    poprawiania upierdliwych drobiazgów którymi nikt inny się nie zajął" to jej
    działanie oceniłbyś lepiej?

    >> Nie oczekiwałeś chyba
    >> że jedna komisja przez dwa lata zrobi więcej niż setki posłów przez lat
    >> 20?

    > zatem: wiadomo z załozenia ze nie moze zrobic wiecej "niż setki posłów
    > przez lat 20" - a została jednak utworzona. Po co? Po mojemu dla PRowego
    > picu...

    By poprawić dziesiątki czy setki drobiazgów. Uważasz że nie warto? Ten
    zarzut jest absurdalny. Nawet jeśliby ta komisja poprawiła tylko ten jeden
    zapis o płaceniu nieprawomocnych kar wynikających z kontroli skarbowych. To
    ja uważam że warto było.

    Zadam pytanie wprost: czy lepiej jak ktoś głośno krzyczy że naprawi wszystko
    a w efekcie naprawi tylko 10% czy lepiej jak nic nie obieca i nic nie zrobi?
    Tak Palikot używał wielkich słów, przy okazji prac komisji się ładnie
    "wypromował", ale to nie zmienia faktu że ta komisja _coś_ zrobiła. A to
    zawsze lepiej niż jakby zamiast niej powstała kolejna komisja do spraw
    równego statusu lewo i prawo-ręcznych i kosztowała nas podatników tyle samo
    kasy z tą jednak różnicą że z jej działań nie mielibyśmy rzeczywiście
    żadnego pożytku.

    Pozdrawiam
    Ergie

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1