eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieimigranciRe: imigranci
  • Data: 2015-09-10 17:53:04
    Temat: Re: imigranci
    Od: Budyń <b...@r...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu czwartek, 10 września 2015 17:05:18 UTC+2 użytkownik Ergie napisał:
    > Użytkownik "Budyń" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:a66cf791-4d52-4978-9c75-7415222ad0a6@go
    oglegroups.com...
    >
    > > u nas sie nie da - bo był panstwowy zakaz nauki czytania w przedszkolu -
    > > wiem bo przedszkole mojego dziecka musialo to obchodzic bokiem.
    >
    > Który to już raz to słyszę :-)
    > Dzielne przedszkolanki które muszą obchodzić system. Tak się składa że mam w
    > rodzinie przedszkolanki i się z tego mitu śmieją. Nie wiem kto i na jakie
    > potrzeby go wymyślił ale to mit.

    cytuje:
    W 2009 r., zmieniając podstawę programową kształcenia, resort edukacji wymazał z
    przedszkolnych planów nauczania zajęcia z czytania i pisania. Choć prawo nie zakazuje
    tego typu zajęć, pracownicy przedszkoli przekonani są, że grożą za to poważne
    konsekwencje.

    Na sprawę zwróciła uwagę Małgorzata Barańska, pedagog, która w całym kraju prowadzi
    szkolenia z autorskiego programu nauczania przedszkolnego i wczesnoszkolnego.

    - Co roku odwiedzam wiele miast i do tej pory nie trafiłam jeszcze na placówkę, w
    której nie usłyszałbym, że przedszkolaków nie wolno uczyć liter - mówi "Rz".
    Przyznaje, że w niektórych była przekonywana, że grożą za to kary.

    - Niektóre nauczycielki podkreślały w rozmowach, że absolutnie nie wolno zapisywać w
    dzienniku tematu, w którym byłaby mowa o uczeniu liter. Wiem o sytuacjach, w których
    z przedszkolnych ścian ściągnięto tablice z literami, a ze sprzętów etykiety z ich
    nazwami, które miały pomagać przedszkolakom w nauce pisania - dodaje.

    Skąd to przeświadczenie? Wyjaśnia to Urszula Spicha z przedszkola nr 2 w Wieliczce,
    która w rozmowie z nami podkreśla, że nowa podstawa programowa zakazuje nauki
    czytania i pisania.

    - Przy okazji reformy programowej mieliśmy spotkania z przedstawicielami kuratoriów,
    którzy mówili o tym, że teraz nie wolno nam uczyć dzieci czytać - przekonuje. - Nie
    wolno? - dopytujemy. - Nie powinno się - poprawia się Spicha.
    koniec cytatu

    zatem masz race - to mit. Tyle ze powszechnie rozpowszeniony za pomocą
    przedstawicieli kuratorium (czyli przedstawicieli organów władzy) . W skutkach efekt
    był taki jak normalny zakaz. Wiem bo przerabialismy to w przedszkolu :) Zatem: mit
    stosowany :-)




    > Nauki czytania nigdy w programie przedszkoli nie było! Była nauka _pisania_.
    > I nadal jest :-)

    qurfa, nauka pisania bez nauki czytania to jakis głebszy model brytyjski :-)


    > Jest też inna i bardziej przyziemna zmiana - szkoła jest darmowa i ma
    > darmowe podręczniki. Ciebie to nie dotyczy (bogaty biednego nie zrozumie)
    > ale wielu po prostu nie było stać na przedszkole nawet pomimo gminnego
    > dofinansowania.

    czyli tak naprawde to brakowalo miejsc w przedszkolach. I to nalezalo zalatwic.


    >
    > > Byc moze brytyjczycy bohatersko zmagaja sie z problememi ktore sami
    > > stwarzają. Analogia jak z seksualizacją - zaczyli promowac seksualizacje
    > > to
    > > skoczyly im wszelki negatywne wskazniki typu aborcje i gwalty wsrod
    > > mlodziezy - zatem wymyslili ze niedokladnie je uczyli postaw seksualnych i
    > > chca
    > > seksualizacje rozpoczac juz w przedszkolu.
    >
    > Brytyjczycy zauważyli że jak ich dzieci nie będą się więcej uczyć to będą
    > pracowali na zmywaku u jakiegoś Abdula albo na taśmie montażowej u Hasana.
    > Jak przeczytasz ten artykuł to się dowiesz że wpadli na to że ułamków trzeba
    > nauczać już od pierwszej klasy. A u nas po tym jak kilku rodziców i
    > polityków krzyczało naście lat temu ułamki przesunięto do gimnazjum.


    a to zauwazasz ze ministerstwo pominno sie nazywac "ministerstwo demontazu edukacji
    narodowej"? Od lat i konsekwentnie, łącznie z tymi 6-latkami...
    Efekt jest taki ze do szkoly idą dzieci bardzo zroznicowane psychoruchowo, zatem
    programy trzeba osłabiać i zmniejszac wymagania, trudniejsze rzeczy przesuwac na
    dalsze klasy.
    A wystarczłoby nie psuc...



    > Fakty temu przeczą. A łatwo to sprawdzić - w podstawówkach są już od kilku
    > lat klasy składające się z dzieci o rok starszych i o rok młodszych -
    > zapytaj nauczycieli o ich wyniki to się zdziwisz :-)
    >
    > Młodsze "wygrywają" :-)
    > Jest tylko jeden przedmiot gdzie "wygrywają" starsze - jak się nie trudno
    > domyślić jest to W-F.


    Według prof. Bogusława Śliwierskiego, szefa Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN te
    wyniki potwierdzają tezę, że o posłaniu 6-latków do szkoły powinni decydować rodzice,
    a nie państwo. "W edycji badania z 2012 r., tej, w której sześciolatki osiągnęły
    najlepszy wynik, mamy ich niewielki odsetek. To pierwszy rocznik dzieci, których
    rodzice zdecydowali się posłać je do szkoły wcześniej. Zapewne zdiagnozowali ich
    gotowość szkolną, a dzieci mogą liczyć na ich wsparcie w nauce - mówi
    "Rzeczpospolitej" Śliwierski.

    Osiągnięcia kolejnych, coraz liczniejszych roczników sześciolatków są słabsze, bo do
    szkół trafia coraz więcej dzieci słabiej przygotowanych do rozpoczęcia nauki. "Mówiąc
    kolokwialnie, z każdym kolejnym rokiem sześciolatki w systemie są coraz mniej
    przebrane, co niekorzystnie wpływa na obraz ich osiągnięć edukacyjnych" - wyjaśnia
    "Rz" prof. Krzysztof Konarzewski z Instytutu Badań Edukacyjnych.



    > > gdzie niby widzsz demagogie?
    >
    > W absurdalnej tezie jakoby rodzice byli w stanie ocenić swoje dzieci pod
    > kątem przygotowania do bycia uczniem.

    znaczy sie nie potrafisz tego ocenic w stosunku do swoich dzieci?????????


    > Przyjmij że prezes ma rację a "cały świat" się myli posyłając swoje dzieci
    > wcześniej. Tylko wiesz różnica jest taka że prezes nie ma dzieci, a ja mam w
    > wieku wczesno-szkolnym. Ja wiem jak wyglądają pierwsze klasy A.D. 2015 Nie
    > na tym polega demokracja aby ktoś na podstawie swoich traumatycznych
    > wspomnień z dzieciństwa i fałszywego obrazu współczesnej szkoły decydował o
    > krzywdzeniu cudzych dzieci.

    japiudole -ty rozumiesz co to znaczy "wybór"? My nie chcemy ciebie zmuszac zebys
    dzieci puszczal później o rok - tylko zebys nie zmuszał innych do puszczania
    wczesniej. Niedawno tak strasznie szanowales widzimisie innych -teraz juz nie?

    >
    > Dziwi mnie tylko że tak bezkrytycznie podążasz za prezesem - jak
    > chorągiewka. Jeszcze niedawno pisałeś że największym problemem jest
    > demografia (niska dzietność). A dziś chcesz ten problem potęgować. W jednym
    > wątku straszysz muzułmanami a w drugim chcesz z naszych dzieci robić
    > pariasów Europy.

    ale co??????? tobie sie cos pozajaczkowalo :) Jasne ze demografia jest problemem. A
    gdzie ja chce problem potęgowac? Poprzez uzdrowienie chorej edukacji?

    >
    > No i jak rozumiem, Ty postulujesz aby dzieci nie szły wszystkie w tym samym
    > czasie tylko w zależności od decyzji rodziców rok szybciej lub rok później w
    > takim razie proponuję zapytać psychologa dziecięcego (nie prezesa) jaki
    > wpływ na psychikę dziecka ma to gdy idzie rok późnij do szkoły niż wszyscy
    > dookoła. Podpowiem - niska samoocena - "jestem głupszy i dlatego rodzice
    > posłali mnie później". Dziecko nie rozumie że to rodzice są głupi ono bierze
    > wszystko do siebie.

    a jesli w klasie bedzie tak pół na poł? Albo na wiekszsc 7latkow trafi sie kilku
    6latkow? Mam pytac prezesa czy sam mi powiesz :)


    b.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1